Joanna Chmielewska - Wielki Diament. Tom II

Здесь есть возможность читать онлайн «Joanna Chmielewska - Wielki Diament. Tom II» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wielki Diament. Tom II: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wielki Diament. Tom II»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Cenny kamień wędruje przez rozmaite ręce i epoki, aby odnaleźć się współcześnie w pewnej polskiej rodzinie. "Poczułam, jak robi się gorąco i dreszcz przeleciał mi po kręgosłupie. Jak on napisał, ten nadawca…? Największy diament świata… Ciekawe, jaki rozmiar może mieć największy diament świata…" (fragment powieści)

Wielki Diament. Tom II — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wielki Diament. Tom II», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Dałam spokój sokołom, mogła to być przenośnia. Wróciłam do historii, która zawsze wydawała mi się interesująca, a tu, można powiedzieć, dotyczyła mnie osobiście. Wdałam się w rozpamiętywanie wszystkiego, co słyszałam od dzieciństwa, a teraz mogłam potwierdzić.

Brakowało mi konkretnych dat, które intrygowały mnie z pustej ciekawości i głowiłam się nad nimi aż do chwili, kiedy znalazłam kasetkę, rozmiarami zbliżoną do kufra, pełną dokumentów urzędowych. Znajdowały się tam akty urodzeń, chrztów, ślubów i zgonów, sięgające blisko czterystu lat wstecz. Okazało się, że mąż prababki, cioteczny wuj, był od niej starszy zaledwie o dziesięć lat, a martwiłam się, być może irracjonalnie, iż młoda dziewczyna poślubiła starego pryka. Nic podobnego, młodzieńca w sile wieku! Pra- i tak dalej -babka Klementyna urodziła się w Polsce jako hrabianka Dębska, ciekawe, o żadnych Dębskich słowa nie słyszałam, widocznie wymarli. No jasne, powstanie było, styczniowe… Emigracja. Nominacja wicehrabiego de Noirmont na kapitana jakiegoś regimentu w Indiach, czy to przypadkiem nie ten od upłynnienia pani de Blivet i zamiany jej na diament…? Daty pasują. Jakiś Rajmund de Noirmont, który zmarł 24 sierpnia 1572 roku w wieku lat dwudziestu sześciu, Jezus Mario, ależ to noc świętego Bartłomieja!

Tyle lat, mój Boże…! Może i szkoda, że wujek Wojtek za skarby świata nie chce zostać, bodaj teoretycznie, kolejnym hrabią de Noirmont. Powinno się szanować historię…

Jeszcze siedziałam nad kufrowatą kasetką, kiedy Krystyna wróciła, przywożąc korespondencję.

***

– A ty mnie masz za głupią, jeszcze czego – powiedziała wyzywająco na moją niepewną uwagę.

– Będę się pozbywała pereł z kolekcji?! Wszystko z tych kopert przepisałam na wszelki wypadek, a teraz idzie o zawartość. Przeczytałam to już dziesięć razy, proszę bardzo, teraz czytaj ty. Zgadza się, jak w banku!

Z rozcapierzonymi pazurami i dzikim wzrokiem rzuciłam się na przywiezioną korespondencję.

– Oka prawie nie zmrużyłam przez dwie doby – mamrotała dalej z urazą. – Ten parszywy samolot się spóźnił, w obie strony, jak głupia siedziałam na lotnisku. Musiałam skoczyć do babci, bo tam dużo zostało, pół domu przeszukałam, ktoś robił porządki i wszystko poprzestawiał. Ochapiało mi się, że coś zlekceważyłam i chciałam to znaleźć, ale wyszło mi, że nic, w ogóle gdyby nie ta pierwsza Polska cięta, o tym liście pojęcia bym nie miała. I oczywiście królowa Wiktoria po półtora pensa, dopadłam jej wtedy jak harpia, ale treść przeczytałam dopiero teraz. Mam dodatkowe wnioski, nie powiem ci jakie, bo ciekawa jestem, czy sama z siebie wyciągniesz takie same…

– Zamknij gębę – poprosiłam grzecznie. – I przestań mi przeszkadzać. Znalazłam tu całą historię. Idź do diabła na razie.

Spełniła moje życzenie, poszła do swojej sypialni i kropnęła się spać. Mogłam oddać się lekturze.

Moja siostra, oczywiście, przywiozła same listy, bez kopert, które razem ze znaczkami i stemplami stanowiły skarby bezcenne. Na szczęście miała tyle przyzwoitości, że chroniąc przede mną owe koperty, nazwiska i adresy z nich pozapisywała na marginesach odpowiednich kartek korespondencji i dzięki temu wiedziałam przynajmniej, kto i do kogo pisał.

Od razu zaczęłam się dziwić. List z Polski do Anglii, pisany po francusku przez Ludwika de Noirmont, znalazł się w Perzanowie, no nie, w Przylesiu, ale to też u nas. Jakim sposobem? Do Anglii doszedł, jeśli już ocalał, powinien był tam zostać. Zaraz, do kogo pisany…? Adresat, hrabia Wacław Dębski… Co miał do niego hrabia de Noirmont? A, teść… Drogi ojcze mojej żony – pisał ów Ludwik, całość utrzymując w żartobliwym tonie, mimo wagi tematu. Musieli być zaprzyjaźnieni, moment, niech sprawdzę, jak to było, co hrabia de Noirmont robił w Polsce i kim był jego teść, Dębski…?

Archiwum z kufrowatej kasetki okazało się przydatne w stopniu wręcz wstrząsającym. Nie ośmieliłabym się marzyć o takiej pomocy naukowej, a weszła mi w ręce, niczym z niebios zesłana. Pogrzebałam w tym, no oczywiście, Ludwik de Noirmont to był mąż pra-pra Klementyny, a jego teść, to jej ojciec, hrabia Dębski. Data… kiedy to… a, wojna francusko-pruska, oblężony Paryż, zapewne pojechali do Polski, gdzie istniała chyba jakaś rodzina, i woleli tam przeczekać tutejsze zamieszanie. Pra- i tak dalej -dziadek Dębski siedział w Anglii, wszystko jedno dlaczego. Korespondencję zachował, skąd jednak znalazła się w Polsce? Może przywiózł…? Nie, wykluczam, nie mógł przyjechać po udziale w powstaniu styczniowym, może zatem umarł i wszelkie papiery po nim odesłano do posiadłości przodków…? Ludzie w tamtych czasach mieli zwyczaj robić paczki z listów, owiązywać je wstążeczką, pisać na wierzchu, do kogo należą i komu przekazać, a uczciwi notariusze rzetelnie spełniali polecenia zza grobu.

Dlaczego w ogóle pradziadek Dębski siedział w Anglii? Pochodził z Polski, zamężną córkę miał we Francji… A, wszystko jedno.

Pozostawiając na uboczu kwestię wojaży pradziadka, przeczytałam wreszcie ów list i zdaje się, że dostałam wypieków. Pra-pra-pra-pra-pra-dziadek Ludwik zawiadamiał jeszcze więcej pra-dziadka Dębskiego o przedziwnej aferze, która podobno dawno temu wybuchła w Anglii, a dotyczyła ogromnego diamentu, o czym dowiedział się od warszawskiego jubilera, niejakiego Krepla. W wyniku afery ktoś popełnił samobójstwo, podobno pułkownik George Blackhill, podejrzany o rabunek, czy coś w tym rodzaju. Diament pochodził z Indii. Ciekawi go ta historia i prosi o szczegóły, o ile drogi teść zdoła je zdobyć. Jubiler Krepel twierdzi, że głównie kręcił wszystkim niejaki sir Meadows, też jubiler, może to służyć jako wskazówka.

Chwyciłam drugi list. Jak psu z gardła wyjęty, pognieciony, bez początku i końca, kto, u diabła, tak źle go traktował? Krystyna czy adresat? Jeśli moja siostra, zabiję ją, wykopię z zamku, niech jedzie i szuka brakujących kartek! W każdym razie musiał stanowić odpowiedź dziadka Dębskiego, bo przyszedł z Londynu do Przylesia w miesiąc później. Widocznie przez miesiąc pradziadek zbierał informacje i plotki.

„…że wielki jak pięść, to jeszcze podobno podwójny, jak dwa jajka razem zrośnięte, tak o nim mówią, głównie sir Meadows. Nie pojmuję, skąd im się to bierze, bo nikt go na oczy nie widział, za wyjątkiem nieboszczyka Blackhilla, który go opisywał. Ale podobno opisywał dokładnie, a sam był pedantem, więc mu uwierzono. Podejrzenia na niego padły, jakoby symulował uczciwość, w tym właśnie celu, aby bezkarnie dokonać rabunku w owej świątyni, którą miał pod opieką. Plotki krążyły, że ów diament należał do jakiegoś Francuza, który go utracił, ranny w bitwie, ale o tym mówi się bardzo mętnie. Wdowa po pułkowniku poślubiła bratanka o tym samym imieniu, z czego zgorszenie nawet było, ale już dawno przycichło i syn z tego związku chowa się bez nijakiej dyskryminacji. Diamentu w domu pułkownika, rzecz to oczywista, nikt nie szukał, skoro wolał śmierć niż dyshonor. Potem jeszcze jakaś gwałtowna śmierć u nich nastąpiła, ale to nikt znaczny, osoba ze służby, policja sprawę badała, przypadkiem wiem, że niejaki inspektor Thompson z Londynu, podobno jeszcze żyje. Tyle mi na owym raucie sir Meadows powiedział, a lady Arabellę Blackhill widziałem na własne oczy i muszę wyznać, że mimo wieku, rzadko która młoda panna może się z nią równać urodą"…

Na tym się urywało. Talentem śledczym pradziadek raczej się nie wykazał, chociaż możliwe, że na brakujących stronach było więcej konkretów, ale i tak napisał, jak dla mnie dosyć.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wielki Diament. Tom II»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wielki Diament. Tom II» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Joanna Chmielewska - Wszystko Czerwone
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Wszyscy jesteśmy podejrzani
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Wyścigi
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Zbieg Okoliczności
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Babski Motyw
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Kocie Worki
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Jak wytrzymać z mężczyzną
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Trudny Trup
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Romans Wszechczasów
Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska - Złota mucha
Joanna Chmielewska
Отзывы о книге «Wielki Diament. Tom II»

Обсуждение, отзывы о книге «Wielki Diament. Tom II» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x