Przeszli obok samochodu, nie zauważając go i skierowali się w stronę parku Humlegården. Johan poszedł za nimi. Weszli do modnej restauracji i pubu Riehe. W środku było pełno ludzi, choć na szczęście dla Johana, nie trzeba było czekać na wejście w kolejce.
Muzyka dudniła z głośników, ludzie stali w grupkach z drinkami w rękach i rozmawiali.
Żeby tylko go nie zauważyli. Erik Mattson rozpoznałby go od razu, spotkali się przecież tego ranka. Chociaż z drugiej strony – czy było to takie dziwne, że on, dziennikarz, spędzał piątkowy wieczór w Riehe? Wkrótce okazało się, że miał całkowitą rację – gdy zbliżył się do baru, spotkał znajomych pracujących w wiadomościach Ekot.
Cały czas miał na oku Mattsona, który manewrował wśród zebranych w lokalu osób. Johan zauważył, że wlewał on w siebie jednego drinka za drugim, lecz nie było po nim widać, żeby był nietrzeźwy.
Aż nagle Mattson zniknął mu z oczu. Johan przeprosił swoje towarzystwo i zaczął go szukać. Czyżbym go zgubił, pomyślał z niepokojem. W końcu znalazł Erika Mattsona rozmawiającego ze starszym mężczyzną. Stali blisko siebie i wyglądali na bardzo spoufalonych.
Nagle starszy mężczyzna skierował się w stronę wyjścia i zniknął. Po kilku minutach Erik poszedł za nim. Na zewnątrz Johan zobaczył, że wsiedli razem do taksówki. Sam wsiadł do następnej i kazał kierowcy jechać za samochodem przed nimi. Johan nie wiedział, co tak właściwie robi, następnego dnia musiał wstać wcześnie rano i posprzątać mieszkanie, zanim przybędzie kolega, żeby je obejrzeć, potem musiał się spakować i polecieć na Gotlandię. Tak naprawdę nie miał czasu na zabawę w detektywa.
Jazda taksówką była krótka. Samochód zatrzymał się przed zniszczonym budynkiem w bocznej uliczce w centrum miasta. Erik i starszy mężczyzna zniknęli w bramie. Johan szybko zapłacił za taksówkę i poszedł za nimi. Schody na dół zaprowadziły go do pomieszczenia w rodzaju butiku z filmami wideo, musiał zapłacić, żeby wejść do dalszej części, znajdującej się jeszcze głębiej pod ziemią.
Johanowi nie zajęło dużo czasu, żeby zrozumieć, czym parał się Erik Mattson.
Johan i Pia mieli przygotować reportaż do wydania niedzielnego, ponieważ obecnie to właśnie na Gotlandii najwięcej się działo. Johan opowiedział jej, czego się dowiedział, śledząc Erika Mattsona w Sztokholmie. Pia zrobiła wielkie oczy.
– Czy to prawda?
– Najprawdziwsza prawda.
– Brzmi niewiarygodnie. I uważasz, że to on jest mordercą?
– Tak, dlaczego nie?
– Rozmawiałeś o tym z policją?
– Nie, chcę się najpierw upewnić.
– Myślisz, że możemy wykorzystać to w jakiś sposób w reportażu?
– Jeszcze nie, jest na to za wcześnie. Muszę lepiej zbadać temat, dowiedzieć się więcej o Mattsonie.
Gdy jechał wieczorem do domu, głowę wypełniały mu sprzeczne myśli. Erik Mattson był ekspertem w domu aukcyjnym Bukowskis i jednym z najbardziej cenionych w Szwecji ekspertów w dziedzinie sztuki szwedzkiej dziewiętnastego wieku. Jednocześnie chodził do podejrzanych klubów gejowskich i prostytuował się. Mattson był zagadkową postacią, Johan był coraz bardziej przekonany, że miał on jakieś powiązanie z morderstwem. I do tego kradzież obrazu – Mattson był poza tym ekspertem, jeśli chodzi o malarstwo Nilsa Dardela.
Sygnał telefonu komórkowego wyrwał go z zamyślenia. Była to Emma, chciała, żeby w drodze do domu kupił pieluszki.
Gdy Johan przyjechał do willi w Romie, Elin niestety już spała. Jak szybko człowiek przyzwyczaja się do nowego życia, pomyślał. Kiedyś mógł jej nie wiedzieć tygodniami, a teraz przykro mu było, gdy wieczorem nie zdążył powiedzieć jej dobranoc i nie poczuł jej zapachu, przytulając swoją twarz do jej cieplutkiej szyi, jak to miał w zwyczaju.
Emma przygotowała makaron z łososiem, wypili do kolacji po kieliszku wina. Potem zwinęli się razem na kanapie i pomału wspólnie opróżnili butelkę.
– Co myślisz o księdzu? Nawet nie zdążyliśmy o tym porozmawiać – powiedziała Emma i przeczesała dłonią jego włosy.
– Wydawała się w porządku.
– Nadal uważasz, że powinniśmy wziąć ślub w kościele?
– Wiesz, że tego chcę.
Nieustannie dyskutowali na ten temat, odkąd postanowili, że się pobiorą. Emma najchętniej chciałaby mieć wszystko za sobą bez zbytnich ceregieli.
– Ja już raz przechodziłam przez ten cyrk – powiedziała z westchnieniem. Mam dość. Nie możesz tego zrozumieć?
– A ja? Nie liczy się, czego ja chcę?
– Oczywiście, że tak. Ale musimy wypracować jakiś kompromis. Okej, jeśli nie chcesz wziąć ślubu w ambasadzie w Nowym Jorku, choć ja uważam, że byłoby to niezmiernie romantyczne. Chcesz, żeby na naszym ślubie byli obecni nasi przyjaciele i krewni i ja to doskonale rozumiem. Ale nie chcę ślubu w kościele i nie chcę białej sukienki, a już na pewno nie jakiegoś głupiego tortu, który mamy razem kroić.
– Ależ droga Emmo, chcę iść z tobą do ołtarza, ja we fraku, a ty w białej sukience. Od zawsze nosiłem w głowie ten obraz.
Był taki poważny, gdy to mówił, że Emma nie mogła powstrzymać śmiechu.
– Mówisz poważnie? Myślałam, że tylko dziewczyny mają takie marzenia.
– Co to za głupie stereotypy?
– Johan, ja nie mogę. Nie chcę przechodzić przez to jeszcze raz. Byłoby to jak powtórka, rozumiesz?
– Nie, naprawdę nie rozumiem. Powtórka – jak możesz nazywać to powtórką? To ze mną bierzesz ślub, Emmo, nie możesz tego porównywać ze ślubem z Ollem.
– Nie, masz rację, że nie. Ale całe to zamieszanie, te wszystkie przygotowania, żeby nie mówić już, ile to kosztuje. Nie sądzę, że moi rodzice jeszcze raz wyłożą tyle pieniędzy.
– Mam gdzieś pieniądze. Chciałbym tylko, żeby cały świat dowiedział się, że bierzemy ślub. Nie musi to dużo kosztować. Możemy zaprosić wszystkich na wino z kartonów i chili con carne. Co to ma za znaczenie? Możemy zorganizować przyjęcie latem w ogrodzie.
– Zwariowałeś? Przyjęcie tutaj – nigdy w życiu!
– Jak tak dalej będziesz mówić, to zacznę sądzić, że tak naprawdę nie masz ochoty na ten ślub.
– Ależ oczywiście, że chcę wyjść za ciebie.
Obsypała go pocałunkami, aż zapomniał, o co się sprzeczali.
Gdy Johan wszedł do redakcji w poniedziałek rano, od razu zauważył, że coś było nie tak. Podniósł do góry rękę, żeby zatrzymać Pię, która szła tuż za nim. Spotkali się w wejściu do budynku i razem poszli po kawę, która teraz opryskała Johana, gdy gwałtownie zatrzymał Pię.
– Co się dzieje? – spytała zdziwiona.
– Poczekaj – wyszeptał. – Jest tu coś dziwnego.
Pomieszczenie redakcji było podłużne i na ścianie w głębi pokoju zazwyczaj wisiała mapa Gotlandii i wyspy Fårö. Teraz jej nie było. Na jej miejscu ktoś umieścił zdjęcie, ale w ciemności nie mógł dojrzeć, co ono przedstawia. Jednak to nie było wszystko. Coś dziwnego stało się z komputerami. Wszystkie trzy były włączone, choć Johan pamiętał, że przed wyjściem z redakcji poprzedniego wieczoru wyłączył wszystko. Powiedział to szeptem Pii. Ostrożnie postąpił kilka kroków. Było cicho jak makiem zasiał. Otworzył drzwi do kabiny spikera, ale nikogo tam nie było.
– A tam – powiedziała Pia za jego plecami – może ktoś z radia był tu w nocy, żeby pracować.
– Ciii.
Johan znowu popchnął lekko Pię do przodu.
Gdy podszedł do ściany w głębi pomieszczenia na tyle blisko, że mógł zobaczyć, co na niej wisiało, w pierwszym momencie nie chciał uwierzyć własnym oczom.
Читать дальше