Mari Jungstedt - Umierający Dandys

Здесь есть возможность читать онлайн «Mari Jungstedt - Umierający Dandys» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Umierający Dandys: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Umierający Dandys»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Kolejna część bestsellerowej serii szwedzkich kryminałów Marii Jungstedt. Akcja rozgrywa się na tajemniczej Gotlandii. W mroźny, niedzielny poranek zostają odnalezione zwłoki mężczyzny, wiszące na bramie starówki w Visby – stolicy Gotlandii. Ofiara to właściciel galerii – Egon Wallin. Inspektor Knutas trafia na ślad prowadzący go do półświatka handlarzy narkotyków, prostytutek, homoseksualistów i złodziei obrazów.

Umierający Dandys — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Umierający Dandys», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Pochylił się i wyjrzał przez okno. Jedynym jego zmartwieniem był ten przeklęty wicher. Sztorm komplikował sytuację i w najgorszym razie mógł zniweczyć jego plany. Jednocześnie miało to pewne zalety. Im gorsza pogoda, tym mniej ludzi na dworze i ryzyko bycia odkrytym było mniejsze.

W gardle swędziało. Przeziębienie? Jedną ręką dotknął czoła i, niech to diabli, miał z pewnością gorączkę. Cholera. Wygrzebał pudełko z paracetamolem, połknął dwie tabletki i popił je wodą z wiaderka stojącego na blacie kuchennym. Przeziębienie przyszło cholernie nie w czas, będzie potrzebował całej swojej siły mięśni.

Plecak z narzędziami stał spakowany, ostatni raz skontrolował, że wszystko w nim było. Szybko zasunął zamek i usiadł przed lustrem. Wprawnymi ruchami zaczął się malować, włożył soczewki kontaktowe i przymocował perukę. To przebranie wypróbował wcześniej kilka razy, by było doskonałe. Gdy skończył, przyglądał się przez chwilę swojej metamorfozie.

Następnym razem, gdy przejrzy się w lustrze, zobaczy w nim twarz mordercy. Zastanawiał się, czy będzie to widać.

Mattis Kalvalis był nerwowy i podczas ostatniej godziny wychodził na papierosa mniej więcej co dziesięć minut.

What if nobody comes? [1] – pytał w kółko z szorstkim, wschodnim akcentem. Jego twarz była jeszcze bledsza niż zwykle, a wątłe ciało poruszało się niespokojnie między obrazami. Egon Wallin wiele razy pokazał mu ogłoszenie w gazecie i poklepywał po ramieniu.

Everything will be just fine – trust me [2]

Menedżer, który przyjechał z artystą z Litwy, nie był zbyt pomocny. Przez większą część czasu siedział przed galerią, palił i rozmawiał przez telefon komórkowy. Wydawało się, że nie przeszkadzały mu lodowate wiatry.

Frekwencja na wernisażu zapowiadała się wysoka. Gdy Egon Wallin otworzył drzwi do galerii, kolejka osób przytupujących z zimna była długa.

Wiele znajomych twarzy uśmiechało się do niego serdecznie, oczy błyszczały z ciekawości. W tłumie, który wszedł do galerii, szukał pewnej osoby. No cóż, jest jeszcze dużo czasu. Trudno mu będzie zachowywać się jak gdyby nigdy nic.

Z zadowoleniem stwierdził, że do galerii spieszył reporter zajmujący się kulturą w lokalnym radiu. Po chwili zobaczył kolejnego dziennikarza z jednej z miejscowych gazet, pochłoniętego przeprowadzaniem wywiadu z artystą. Jego kontakt z mediami i reklamy w prasie oraz kilka rozmów telefonicznych najwyraźniej przyniosły owoce.

Galeria szybko wypełniła się odwiedzającymi. Ze swoimi trzystoma metrami kwadratowymi rozłożonymi na dwóch piętrach była ona właściwie nieproporcjonalnie duża jak na Gotlandię. Lokal był dziedziczony z pokolenia na pokolenie, a Egon Wallin próbował zachować dawny wygląd, na ile było to możliwe. Lubił dawać sztuce odpowiednią przestrzeń, tak aby mogła zostać jak najlepiej zaprezentowana. Obrazy znajdowały tu naprawdę godne siebie otoczenie – ekspresyjne kolory i ultranowoczesność stwarzały silny kontrast z chropowatymi ścianami. Wernisażowi goście spacerowali między dziełami sztuki i sączyli wino musujące. W pomieszczeniach słychać było przyciszoną muzykę – artysta nalegał, aby oglądaniu obrazów towarzyszyły tony litewskiej grupy rockowej, która brzmiała jak mieszanka Franka Zappy i niemieckiego zespołu Kraftwerk, grającego muzykę elektroniczną.

Egonowi udało się go przekonać, żeby przynajmniej trochę ściszyć.

Teraz Mattis Kalvalis wyglądał na znacznie bardziej zadowolonego. Krążył między odwiedzającymi, głośno rozmawiał, śmiał się i gestykulował swoimi wielkimi dłońmi, tak że wino chlupało z kieliszka. Ruchy miał nieskoordynowane, mało płynne, a od czasu do czasu dostawał ataku histerycznego śmiechu, że prawie zginał się w pół.

Przez jedną straszną chwilę Egon podejrzewał, że artysta był pod wpływem narkotyków, ale w następnej sekundzie odsunął od siebie tę myśl. To na pewno było napięcie, które puszczało.

– Cholernie pięknie, Egon. Naprawdę dobra robota – usłyszał czyjś głos za swoimi plecami.

Ten zachrypnięty, lizusowski głos rozpoznałby na kilometr.

Odwrócił się i stanął oko w oko z Sixtenem Dahlem, właścicielem jednej z najlepiej prosperujących galerii w Sztokholmie. W czarnym skórzanym płaszczu i spodniach oraz kozakach z tego samego materiału, w przyciemnionych okularach z pomarańczowymi oprawkami wyglądał jak gorsza kopia gwiazdy muzyki pop, George’a Michaela. Sixten Dahl posiadał wspaniałą galerię na rogu ulic Karlavägen i Sturegatan w najelegantszej dzielnicy Sztokholmu, Östermalm.

– Tak uważasz? Bardzo się cieszę. Miło cię tu widzieć – powiedział z udawanym entuzjazmem Egon.

Zadbał o to, by konkurent dostał zaproszenie, tylko po to, żeby go podrażnić. Sixten Dahl sam próbował zdobyć dla siebie Mattisa Kalvalisa, ale to Egon wyszedł z pojedynku zwycięsko.

Obydwaj byli w Wilnie na spotkaniu dla właścicieli galerii z obszaru Morza Bałtyckiego i wówczas wpadło im w oko wyjątkowe malarstwo młodego artysty. Podczas kolacji Egon Wallin siedział przy stole obok Mattisa Kalvalisa. Świetnie się dogadywali i zupełnie nieoczekiwanie Kalvalis przedłożył gotlandzką galerię nad Sixtena Dahla i metropolię.

Wiele osób w kręgach artystycznych było tym zdziwionych. Mimo iż Egon Wallin był znanym nazwiskiem, było zaskakujące, że artysta wybrał właśnie jego. Sixten Dahl miał przynajmniej tak samo dobrą opinię, a Sztokholm był o wiele większy od Gotlandii.

To, że największy konkurent Egona pojawił się na wernisażu w Visby, nie było samo w sobie niczym dziwnym. Sixten Dahl był znany z tego, że nie poddawał się przy pierwszej porażce. Być może w swojej naiwności wierzył, że uda mu się przekonać Kalvalisa, aby mimo wszystko rozpoczął współpracę z nim, myślał Egon. Niech o tym zapomni. Sixten Dahl nie wiedział, że Kalvalis poprosił Egona, aby został on jego agentem i reprezentował go w całej Szwecji.

Umowa była gotowa i czekała tylko na podpisanie.

Wernisaż był udany. Chęć kupowania wydawała się zarażać jak katar. Egon nigdy nie mógł się nadziwić stadnym zachowaniom ludzi. Jeśli odpowiednia osoba kupiła wystarczająco szybko i dużo, nagle wiele innych było chętnych do otwarcia portfeli. Czasem wydawało się, że przy ocenianiu dzieł sztuki bardziej decydował przypadek, niż jakość.

Jeden z gotlandzkich koneserów był zachwycony i prawie od razu kupił trzy obrazy. To wystarczyło, aby dać impuls innym, przy kilku obrazach doszło nawet do licytacji. Cena znacznie się podniosła. Egon Wallin zacierał ręce. Teraz reszta kraju leżała u stóp malarza.

Jego radość zatruwało jedynie to, że osoba, na którą czekał, ociągała się.

Weteran sztuki i rzeczoznawca Erik Mattson dostał zadanie wycenienia dużego dworku w Burgsvik w południowej Gotlandii. Szef asystentów domu aukcyjnego Bukowskis spytał go i jednego z jego kolegów, czy mogliby się tym zająć. Właściciel dużej posiadłości na Gotlandii miał u siebie duży zbór szwedzkich dzieł sztuki z przełomu dziewiętnastego i dwudziestego wieku, które chciał sprzedać. Chodziło o trzydzieści dzieł, od akwafort Zorna do malarstwa olejnego Georga Pauli i Isaaca Grünewalda.

Spędzili w Burgsviku cały piątek i było to dla nich wielkie przeżycie. Dworek okazał się unikatowym przykładem rdzennego, starego gotlandzkiego gospodarstwa z wapienia. Cieszyli się zarówno otoczeniem, jak i imponującym zbiorem malarstwa. Nawiązali tak dobry kontakt z właścicielami majątku, że zostali zaproszeni na kolację. Noc spędzili w hotelu Strand w Visby.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Umierający Dandys»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Umierający Dandys» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Mari Jungstedt - Nadie lo ha visto
Mari Jungstedt
Mari Jungstedt - Nadie Lo Ha Oído
Mari Jungstedt
Mari Jungstedt - Nadie Lo Conoce
Mari Jungstedt
Mari Jungstedt - El Arte Del Asesino
Mari Jungstedt
Mari Jungstedt - Dark Angel
Mari Jungstedt
Mari Jungstedt - The Dead Of Summer
Mari Jungstedt
Mari Jungstedt - Unknown
Mari Jungstedt
Mari Jungstedt - Unspoken
Mari Jungstedt
Mari Jungstedt - Unseen
Mari Jungstedt
Отзывы о книге «Umierający Dandys»

Обсуждение, отзывы о книге «Umierający Dandys» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x