Inspektor wydusił z siebie kilka pozdrowień niepewnym szkolnym angielskim i zaprowadził ich do wydziału kryminalnego. Na szczęście spotkanie grupy śledczej już się zakończyło, zawołał więc ruchem ręki Karin, która stała z Kihlgårdem przy automacie z kawą.
Litwini odmówili kawy. Usiedli na kanapie dla gości w biurze Knutasa. Karin, która lepiej znała angielski, prowadziła śledztwo, a Knutas przysłuchiwał się i przyglądał mężczyznom. Miało to też swoje zalety. Mógł dostrzec każdą zmianę ich mimiki przy kolejnych pytaniach albo to, czy przesłuchiwany miał niespokojne spojrzenie.
Karin włączyła magnetofon i nagrała rutynowe wprowadzenie.
– Can I smoke? [6]
Artysta zadał pytanie, wyjmując papierosa z pogniecionej paczki, którą miał w wewnętrznej kieszeni marynarki.
– I’m afraidnot [7] .
Ten szczupły, oryginalny mężczyzna, siedzący naprzeciwko niej, zatrzymał się z papierosem w połowie drogi do ust i bez żadnego grymasu na twarzy włożył go z powrotem do paczki.
Karin przyglądała się jego bladej twarzy, młodej i o ładnych rysach, ale pooranej głębokimi zmarszczkami. Oczy były mocno podkrążone. Mattis Kalvalis wyglądał, jakby nie spał od kilku dni. Wydawało się, że nie czuł się komfortowo w tej sytuacji, cisnąc się na dwuosobowej kanapie ze swoim przysadzistym menedżerem.
Po standardowych pytaniach dotyczących danych osobowych, Karin zwróciła się do artysty:
– Czy dobrze znał pan Egona Wallina?
Mattis Kalvalis zwlekał chwilę z odpowiedzią.
– No cóż, właściwie nie za dobrze. Łatwo było prowadzić z nim interesy, ale spotkaliśmy się tylko kilka razy.
– Jak się poznaliście?
– Musiało to być przed rokiem – powiedział, spoglądając na swojego menedżera, który kiwnął potakująco głową. – Tak, ubiegłej wiosny spotkaliśmy się w Wilnie. Był tam na jakiejś konferencji, tak mi się wydaje.
Spojrzał jeszcze raz na mężczyznę obok siebie, który wydął usta i skinął głową.
– A jak to się stało, że rozpoczęliście współpracę?
– Siedzieliśmy przy tym samym stole na kolacji wydanej przez litewski Związek Krzewienia Sztuki. Widział moje dzieła, były wówczas wystawione w małej galerii w Wilnie i powiedział, że mu się podobają. Następnego dnia umówiliśmy się na obiad i Egon zaproponował, że zostanie moim agentem na Skandynawię.
– I pan od razu się zgodził?
– Nie, oczywiście, że nie. Wystawa w Wilnie, która była moją pierwszą, wzbudziła sporo zainteresowania i dość dużo pisano o niej w gazetach. Dostałem propozycje od różnych osób, ale oferta Egona Wallina była najkorzystniejsza.
Zdziwiło to Knutasa. Jak Egon Wallin mógł tak łatwo pokonać innych agentów? Zanotował to w swoim zeszycie.
– Co to była za propozycja?
Karin wpatrywała się w Mattisa Kalvalisa. Jej oczy były tak samo czarne, jak jego oczy.
– Miał sprzedawać moje obrazy i brać dwadzieścia procent od zysku.
– Dlaczego było to korzystne?
– Inni biorą dwadzieścia pięć procent. Poza tym wydawał się mieć dobre kontakty w branży.
Mattis Kalvalis uśmiechnął się lekko. Na początku przesłuchania wydawał się spięty, ale teraz coraz bardziej się rozluźniał.
– I tak chyba rzeczywiście było, jeśli brać pod uwagę pana pierwszy wernisaż tutaj. Z tego co zrozumiałam, sprzedaliście większość obrazów.
– No właśnie.
– I rozgłos, jaki zdobyliśmy – dodał menedżer, który po raz pierwszy podczas przesłuchania się odezwał. – W ubiegły weekend Mattis był w każdej większej gazecie, teraz ciągle wpływają do nas zamówienia. Egon Wallin był doskonałym partnerem do interesów, widać to było na pierwszy rzut oka. Nie wiemy teraz, co robić dalej.
– Nie mamy pojęcia – zgodził się Mattis i zrezygnowany wzruszył ramionami.
Jednak sądząc z miny, nie był on szczególnie niespokojny o przyszłość.
– Wiemy, że po wernisażu, tego samego wieczoru, którego dokonano morderstwa, byliście na kolacji w restauracji Donners Brunn. Co potem robiliście?
– Ja nie poszedłem na kolację – powiedział menedżer. – Źle się czułem i poszedłem od razu do hotelu.
– Ach tak?
Karin zmarszczyła czoło. Była przekonana, że Vigor Haukas też był na kolacji.
– Tak, myślę, że wypiłem zbyt dużo wina. Poniosło mnie z radości, że tak dużo sprzedaliśmy.
– Co robił pan w hotelu?
– Poszedłem spać. Byłem bardzo zmęczony po całej tej bieganinie i stresie związanym z wernisażem.
Zaśmiał się, jakby się wstydził. Karin zwróciła się do Mattisa Kalvalisa.
– Czy może pan opowiedzieć o tamtym wieczorze?
– Oczywiście. Wernisaż był, jak już mówiłem, udany. Można by chyba nawet powiedzieć, że odniósł sukces. Świetnie się bawiłem, było bardzo interesujące móc porozmawiać z wszystkimi odwiedzającymi. Ludzie tutaj są tacy otwarci i entuzjastycznie nastawieni – powiedział, poprawiając swoją zieloną grzywkę. – Przybyło też sporo dziennikarzy, udzieliłem wielu wywiadów. Tak, potem poszliśmy wszyscy do restauracji, wszyscy oprócz Vigora, i było bardzo wesoło.
– Jak długo pozostał pan w restauracji?
– Wyszedłem około jedenastej.
– Co robił pan później?
– Poszedłem prosto do hotelu. Następnego dnia musiałem bardzo wcześnie wstać.
– I nikogo pan nie spotkał?
– Nie, hotel leży tuż przy restauracji. Poszedłem do pokoju i położyłem się.
– Czy ktoś pana widział?
– Nie. Recepcja jest w nocy zamknięta, więc w holu nikogo nie było.
– Nikt więc nie może potwierdzić, że pana zeznania się zgadzają?
– Nie – powiedział artysta zdziwiony. – Jestem podejrzany?
Ze strachem przycisnął jedną rękę do klatki piersiowej.
– Zadaję tylko standardowe pytania, tak jak wszystkim – powiedziała Karin uspokajająco. – Taka jest procedura.
– Okej. Rozumiem.
Mattis Kalvalis uśmiechnął się niepewnie i rzucił przelotne spojrzenie swojemu menedżerowi.
– Dlaczego pojechaliście do Sztokholmu?
– W tej sytuacji możemy powiedzieć prawdę. Co prawda, obiecałem Egonowi, że będzie moim agentem na Skandynawię, ale umowa nie była podpisana. Podczas wernisażu jeden z właścicieli galerii ze Sztokholmu zaproponował mi jeszcze lepsze warunki.
– Sixten Dahl?
– Tak, dokładnie. Przekonał mnie, żebym przynajmniej pojechał do Sztokholmu zobaczyć jego galerię i dowiedzieć się więcej na ten temat. Już podczas wernisażu ustaliliśmy, że pojadę z nim.
– Podpisał pan umowę z Sixtenem Dahlem? Artysta rozłożył ręce.
– Tak, podpisałem. Warunki były o wiele korzystniejsze. Ale teraz nie ma to żadnego znaczenia. Teraz, gdy Egon nie żyje.
Po przesłuchaniu Knutas i Karin poszli do pizzerii za rogiem na późny obiad. Byli jedynymi gośćmi. Było już po drugiej i Knutasowi kręciło się w głowie z głodu. Zamówili po jednej pizzy capricciosa i usiedli przy oknie wychodzącym na ulicę. Słońca nie było widać, za oknem szarość i plucha.
– Nie wydaje mi się rozsądne pozwolić tym dwóm odjechać – powiedziała Karin i potrząsnęła głową. – Zbyt wiele rzeczy wisi w powietrzu.
– Masz rację – zgodził się Knutas. – Ale jaki mamy wybór? Nie możemy przecież ich zatrzymać.
Karin upiła łyk lekkiego piwa, które stało przed nią.
– Ta sprawa komplikuje się coraz bardziej. Najpierw morderstwo Egona Wallina, jego w tajemnicy planowane nowe życie, skradzione obrazy i kochanek żony. Ale chaos.
Przyniesiono im pizze, jedli w milczeniu. Knutas wygłodniały rzucił się na jedzenie, aż dostał czkawki. Zamówił wodę mineralną Ramlösa, którą szybko wlał w siebie, żeby pozbyć się męczącej przypadłości.
Читать дальше