Shulamit Lapid - Gazeta Lokalna

Здесь есть возможность читать онлайн «Shulamit Lapid - Gazeta Lokalna» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Gazeta Lokalna: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Gazeta Lokalna»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Podczas wystawnego przyjęcia wydanego na cześć sędziego okręgowego Pinchasa Hornsztyka zostaje zamordowana jego żona Aleksandra, ambitna kobieta interesu. Uczestnicząca w przyjęciu Lizzi Badihi, "księżniczka miejscowego brukowca", postanawia podjąć prywatne śledztwo. Rozwikłanie zagadkowego zabójstwa staje się dla niej sprawą prestiżową. Frapująca intryga kryminalna, która zadowoli najwybredniejszych koneserów tego gatunku powieści, nie jest jednak jedyną zaletą książki. W miarę rozwoju akcji ciekawym przeobrażeniom podlega też sama jej bohaterka, głównie za sprawą niekonwencjonalnych przygód erotycznych. Czytelnik znajdzie tu też sporo ciekawych obrazków z życia współczesnej izraelskiej prowincji.

Gazeta Lokalna — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Gazeta Lokalna», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Z opowieści Miriam mogłabym sądzić, że…

– Miriam! – Po raz pierwszy wyczuła w jego głosie zniecierpliwienie. – Wtedy to nie było z naszej winy. No, prawie. Pewnego dnia przyszedł pracownik jugosłowiańskiego przedstawicielstwa i zaproponował, że może odsprzedać alkohol kupiony bez cła w sklepie dla dyplomatów. Wtedy w Izraelu nie było jeszcze takiego wyboru alkoholi. Stanęła umowa, że zyskami podzielimy się po połowie. Cały układ działał bez zarzutu prawie rok i wszyscy byli zadowoleni – jugosłowiański dyplomata, my i klienci. Rzecz się wydała, kiedy raz sprzedał nam rieslinga w glinianych butelkach. Doszło do zatrucia ołowiem. Dwie osoby trafiły do szpitala i wszczęto przeciw nam postępowanie. Lubicz postanowił skorzystać z pomocy prawnej i zwrócił się do kancelarii Adler, Awraham i Brill. Tam pracował Hornsztyk. Był wtedy młodym adwokatem, dopiero co ukończył aplikację. Udało mu się wyciągnąć Lubicza z tego bagna i zdobyć rękę jego pięknej córki, niech spoczywa w pokoju.

– Jak zdołał wyciszyć całą aferę?

– Niczego nie wyciszał. Co tu jest do wyciszania? Gdzie? Kogo to w ogóle interesuje?

– Tych, którzy się zatruli. Co się z nimi stało?

– Jeden się wylizał, a drugi ma uszkodzoną nerkę.

Goldner podszedł do lodówki, wyciągnął butelkę wódki, nalał sobie następny kieliszek i z powrotem usadowił się na stosie skrzynek. Lizzi siedziała cicho, czekając, aż się uspokoi.

Przed sklepem zatrzymał się samochód. Goldner zerwał się na nogi i zaczął ładować do bagażnika skrzynki z alkoholem, które dotąd służyły mu za miejsce do siedzenia. Kierowca niecierpliwił się, gotów odjechać, ale Goldner uparł się wystawić rachunek i kwit.

– W sprawach finansowych bardzo uważam – powiedział po odjeździe klienta.

– Pomylił pan się kiedyś?

– Ja? Uchowaj Boże! Z reguły nawet nie zajmuję się rachunkami. W ogóle się na tym nie znam, muszę przyznać. To sprawa Aszbela. To przez to ma wrzody żołądka. – Zaśmiał się.

– Co się stało z tym jugosłowiańskim dyplomatą?

– Aj, aj, aj! Nie będziesz składał fałszywego świadectwa! Udało się pani zrobić ze mnie plotkarza. Bez urazy. Sam gadałem.

Wpatrywał się w pusty kieliszek, który cały czas trzymał w ręku. Wódka zaczęła już na niego działać i Lizzi zastanawiała się, w jakim stanie dotrze pod koniec dnia do domu. Czy wybrał tę pracę, bo dawała mu możliwość napicia się, czy przeciwnie – to ona go zmieniła.

– Tak czy owak, moja droga, co ma być, to będzie. Nie spotkałaś mnie i nie rozmawiałaś ze mną.

Goldner ma córki, które trzeba wydać za mąż.

Najmądrzejszy człowiek na świecie, znany nam już Hornsztyk, dzięki swojemu sprytowi zamienił pozew o odszkodowanie w incydent dyplomatyczny, który szybko wyciszono. Stworzył wrażenie, że oto z powodu tego zatrutego wina grozi nam wybuch trzeciej wojny światowej. Naprawdę! W takiej atmosferze się to odbywało. Włączyło się Ministerstwo Spraw Zagranicznych, dyplomata został usunięty, chorzy zyskali opiekę lekarską i dla dobra ojczyzny nabrali wody w usta, a dzielny Hornsztyk nie tylko zdobył rękę księżniczki, ale i dziesięć procent dochodów Lubiczów.

– Czy to złości Aszbela i Miriam?

– Co to znaczy „złości”? Nie złości! To pieniądze Lubicza, a on, póki żyje, może z nimi zrobić, co zechce, nie?

Zadzwonił telefon i Goldner ryknął do słuchawki: „Firma Lubicz, słucham!”, natychmiast jednak ściszył głos, mówiąc „tak”, „nie”, „w porządku”.

– Pan Lubicz? – spytała Lizzi, kiedy odłożył słuchawkę.

– Tak.

Jego ożywienie nagle wyparowało. Zaczął porządkować sklep, przenosić skrzynki, napełniać pudełka. W pomieszczeniu unosił się duch właściciela.

– Czy Hornsztyk dziedziczy po żonie?

– Nie wiem i nie chcę wiedzieć. Nie należę do rodziny. Według prawa powinien. Mąż dziedziczy po żonie, prawda?

– Aszbel i Miriam nie lubią Hornsztyka.

– Zarabia na tym interesie, nie wkładając żadnego wysiłku. Możliwe, że to drażni Aszbela. Poza tym szwagrowie nigdy się nie lubią, prawda? To skomplikowana sprawa, rodzina. Masz męża?

– Nie.

– Taka miła dziewczyna, dlaczego?

Lizzi uśmiechnęła się, onieśmielona. Już od wielu lat zadawała sobie to pytanie.

– Z Polski?

– Z Egiptu.

– Więc?

Wzruszyła ramionami i wstała z miejsca. Rozmowa zaczęła zmierzać w kierunku, który jej nie odpowiadał. Podziękowała Goldnerowi za sok i za rozmowę i pożegnała się. Stojąc w drzwiach, obróciła się jeszcze.

– Może przypadkiem pamięta pan nazwiska ludzi, którzy się zatruli?

– Nie pamiętam tego, co wyzdrowiał. Ten z uszkodzoną nerką nazywa się Pinchas Hornsztyk.

Rozdział 6

– W dupie mam choroby Hornsztyka, a ta historia o zatrutym rieslingu jest cholernie stara.

Lizzi nie lubiła takich wyrażeń i miała ochotę powiedzieć Arielemu, żeby się do niej grzeczniej zwracał, ale się nie odważyła.

– Jesteś tam jeszcze, Badihi?

– Tak.

– Zbieraj dalej informacje. Daj mi znać, kiedy odkryjesz naprawdę coś.

– Sędzia zamieszany w uciszenie przestępstwa, który dostaje za to odsetki, to chyba naprawdę coś.

– Nie masz żadnych dowodów. Chcesz nas wmieszać w sprawę o oszczerstwo?

– Co?

– Mowa o sędzi okręgowym!

Arieli trzasnął słuchawką i Lizzi poczuła się, jakby dostała w twarz. Była trzecia po południu. Kiedy wróciła do redakcji, poszła prosto do swojego pokoju i przesłuchała taśmę. Powtórzyła w myślach całą rozmowę z Goldnerem i usiadła, żeby napisać artykuł. Wiedziała, że ma dobrą historię, i rozmowa z Arielim ją zdenerwowała.

Dahan i Szibolet poszli godzinę temu na obiad i obiecali przynieść jej kanapki. Opustoszała redakcja wprawiała ją w przygnębienie. Z odległych biur dochodziły stłumione ludzkie głosy, z korytarza słychać było skrzypienie windy. Kiedy tamtych dwoje wróciło, Lizzi właśnie wkładała papiery do szuflady biurka.

– Wahaliśmy się między jajkiem na twardo a tuńczykiem, ale w końcu przeważyło jajko – oznajmiła Szlbolet. – Przynieśliśmy ci też puszkę soku.

– Dziękuję.

Lizzi była głodna. Bez słowa zjadła kanapkę.

– Lizzi, co się stało? – spytał Dahan.

– Arieli nie chce drukować mojego tekstu.

– Powiedział dlaczego?

– Boi się sprawy o zniesławienie.

– Żartujesz!

– Jestem śmiertelnie poważna.

– Wygląda na to, że trafiłaś na coś poważnego.

Lizzi spojrzała na niego zdziwiona. Oczywiście. Dahan ma rację. Przecież jej artykuł zawierał wszystkie składniki, jakimi powinien się odznaczać dobry tekst: intrygi, miłość, pieniądze, rodzinę. A jednak Arieli nie chciał go wydrukować, obawiając się grubszej afery. Przypomniała sobie teraz, że powiedział: „Zbieraj dalej informacje”.

Cholerny cham!

– No? Słońce znowu zaświeciło? – zapytał Dahan, obserwując grę zmiennych uczuć na jej twarzy.

– A co z moim ogrzewaczem wody?

– Obiecałem monterowi, że dam mu znać, kiedy będziesz w domu.

– Wcześnie rano. Ale dzień chcę ustalić z góry.

– Już do niego dzwonię.

– Dziękuję, mój drogi.

– Nie słyszałem tego od niej od pięciu lat – powiedział Dahan do Szibolet, po czym znów zwrócił się do Lizzi: – Znalazłaś moją karteczkę?

– Jaką karteczkę?

– Nowa premiera teatralna w Beer Szewie. Konferencja prasowa z reżyserem.

– Kiedy?

– O czwartej.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Gazeta Lokalna»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Gazeta Lokalna» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Gazeta Lokalna»

Обсуждение, отзывы о книге «Gazeta Lokalna» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x