Shulamit Lapid - Gazeta Lokalna

Здесь есть возможность читать онлайн «Shulamit Lapid - Gazeta Lokalna» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Gazeta Lokalna: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Gazeta Lokalna»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Podczas wystawnego przyjęcia wydanego na cześć sędziego okręgowego Pinchasa Hornsztyka zostaje zamordowana jego żona Aleksandra, ambitna kobieta interesu. Uczestnicząca w przyjęciu Lizzi Badihi, "księżniczka miejscowego brukowca", postanawia podjąć prywatne śledztwo. Rozwikłanie zagadkowego zabójstwa staje się dla niej sprawą prestiżową. Frapująca intryga kryminalna, która zadowoli najwybredniejszych koneserów tego gatunku powieści, nie jest jednak jedyną zaletą książki. W miarę rozwoju akcji ciekawym przeobrażeniom podlega też sama jej bohaterka, głównie za sprawą niekonwencjonalnych przygód erotycznych. Czytelnik znajdzie tu też sporo ciekawych obrazków z życia współczesnej izraelskiej prowincji.

Gazeta Lokalna — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Gazeta Lokalna», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Sima Jenkins tłumaczyła, że człowiek jest w stanie zrealizować każde swoje pragnienie. To zależy wyłącznie od niego. Świat na nas czeka i tylko dlatego, że myślimy, iż jest brzydki i zły, nie potrafimy dostrzec, że jest on piękny i dobry. Ale teraz mamy do dyspozycji narzędzia, które pomogą nam się pozbyć negatywnych myśli wpojonych przez wychowanie. Człowiek może być, czym zechce. Poprawa własnego wizerunku jest kluczem do odkrycia swoich możliwości. Ona sama stosuje metodę holistyczną, której nauczyła się w Kansas City u profesora Salto Mortale, ucznia Hernefelsa. Postanowiła założyć swój instytut właśnie tutaj, gdyż Beer Szewa, tak jak metoda poprawy wizerunku, jest syntezą opartą na idei „twórczego gromadzenia”. To, co wewnątrz, jest tożsame z tym, co na zewnątrz. Posługujemy się – opowiadała – odłamkami kamieni, krzykiem, ruchem i muzyką. Chodzi o to, aby się wyzwolić i osiągnąć to, co „nadindywidualne” i „nadwitalne”. A to umożliwi sukces. Jej metoda sprawdziła się w Kansas i ma nadzieję, że przyjmie się także w Beer Szewie.

Dziennikarze byli pod wielkim wrażeniem. Padły pytania o czas trwania i koszt kursu – dwie kwestie, których Sima akurat wolałaby nie poruszać. Francuska dziennikarka zapytała, czy powołanie takiego instytutu jest rodzajem protestu. Sima Jenkins skwitowała jej słowa uśmiechem. Nie musiała nic mówić. Wszyscy i tak zrozumieli. Wszyscy oprócz Lizzi, która oczywiście nic nie zrozumiała.

Ktoś pociągnął ją za rękaw. Odwróciła się i ujrzała Adulama. Oczywiście! Kiedy wyszli na zewnątrz, powiedział, że nie ustąpi i że muszą zjeść razem obiad, ponieważ mu to obiecała. Lizzi oświadczyła, że jest kłamcą i że niczego nie obiecywała. Wtedy on stwierdził, że powinna pójść na kurs poprawy wizerunku, gdyż jego zdaniem bardzo by jej się przydał. W końcu głód przesądził sprawę: Lizzi doszła do wniosku, że wszystko jej jedno – może iść do restauracji, nawet jeśli będzie musiała przesiedzieć dwie godziny naprzeciwko Adulama. Tym bardziej że taki lokal jak „Coco” nie odbierał chęci do pracy. Wręcz przeciwnie, po posiłku chciało się opuścić go jak najszybciej. W zimie było tam zimno, a w lecie gorąco. Były tam też plastikowe stoły, do których przylepiały się ręce i resztki jedzenia. Jednym słowem – wszystko to, czego Lizzi potrzebowała, aby poprawić sobie humor.

Coco przywitał ich tak serdecznie, jakby byli jego odnalezionym po latach rodzeństwem. Jeszcze zanim zdążyli otworzyć usta, zastawił stół oliwkami, marynowaną papryką i ciepłymi chlebkami pita. Adulam zapytał, czy ma zamówić dla nich obojga. Lizzi skinęła głową i wpakowała oliwkę do ust.

Na początku rozmawiali trochę o układzie berlińskim i o młodoturkach. Adulam chodził na wykłady niektórych z dawnych profesorów Lizzi. Kiedy pochłonęła szaszłyki, tehinę i sałatkę ze swojego talerza oraz resztę frytek ze wspólnego półmiska, a potem colę i kawę, poczuła, że ma niewielki kłopot z koncentracją.

– Nie gotujesz sobie?

– Nnnie.

– To gdzie z reguły jadasz?

– Gdziekolwiek.

– Nadal zbierasz informacje o Hornsztyku?

– Mmmm…

– Lizzi!

Mimo że w restauracji panował gwar, ludzie siedzący przy stolikach wokół nich podnieśli głowy znad talerzy. Podobnie zresztą jak Lizzi.

– Z czego się śmiejesz?

– Idź do domu. Potrzebujesz snu.

– Jadę do redakcji przepisać na komputerze artykuł o instytucie.

– Zawrzyjmy układ. Oboje damy ten artykuł w przyszłym tygodniu.

– Ty go dasz w przyszłym tygodniu. Ja napiszę go dzisiaj. Moja siostra Hawacelet jest słuchaczką Simy Jenkins i nie wybaczy mi, jeśli nic nie napiszę o instytucie.

– Ja ci to napiszę.

– Nie rozśmieszaj mnie.

– Lizzi, padasz z nóg.

– Nic jeszcze nie wiesz o moich nogach, mój drogi.

– Chciałbym się czegoś dowiedzieć, moja droga.

Lizzi zauważyła, że rozmowa zaczyna przybierać niepożądany obrót. Z kamienną twarzą wstała z miejsca i usiłowała wyjść z restauracji, zachowując resztki godności. Nie było to łatwe, zważywszy, że krzesło przylepiło się jej do spodni, a następnie z łoskotem wylądowało na podłodze. Coco w lansadach odprowadził ich do drzwi. Zamieszanie, które wywołali, sprawiło mu wielką przyjemność. Gdyby ktoś spytał Lizzi, ilu ludzi pragnęłaby uniknąć przez najbliższe kilka miesięcy, z pewnością odparłaby, że dwóch – Coco i Adulama.

Rozdział 16

Dahan i Szibolet siedzieli na stole, pijąc kawę z kubków. Lizzi zastanawiała się, czy kawa jest smaczniejsza, kiedy pije się ją, siedząc na stole. Dahan poprosił, aby zaznaczyła, że lokal Simy Jenkins znajduje się pod sklepem z galanterią „Easy Come”. „Nie ma problemu” – odparła Lizzi i poszła do swojego pokoju. Za to na pewno nie dostanie premii, to nie jest informacja, która mogłaby się przedostać do prasy krajowej. Jej siostry będą musiały trochę poczekać na następną pożyczkę. Starała się, żeby to, co pisze, brzmiało poważnie, zarówno ze względu na Hawacelet, jak i Adulama. Szibolet przyniosła jej kawę i Lizzi spytała, jak w kibucu przyjęto artykuł o Willim Achinoamie.

– No pewnie, że wszyscy się cieszyli. Zawsze się cieszymy, kiedy jeden z nas odnosi sukces. Jesteśmy z niego dumni – odpowiedziała Szibolet.

– Lubicie go?

– Jasne, że lubimy, w końcu to jeden z nas, nie?

Szibolet uśmiechnęła się, a Lizzi pomyślała, że nigdy przedtem tak naprawdę z nią nie rozmawiała.

– W Oznai spotkałam też jego syna, Szajkego. Podobno jest skarbnikiem. Od dawna?

– Od kilku lat. Zna się na rzeczy.

– A Gabrielow, długo już jest sekretarzem kibucu?

– Wiele lat. Jest też dyrektorem fabryki śrub. Ma jakieś wykształcenie ekonomiczne. Skoro chcą to robić, nie będziemy rzucać im kłód pod nogi.

– Gabrielow to miły człowiek. Sympatyczny.

– Aha.

– Co „aha”? – zapytała Lizzi.

– To zależy od tego, jak dużo się o nim wie.

– Nie lubicie go?

– To nie kwestia lubienia czy nielubienia. – Szibolet zawahała się. – On ciągle wyjeżdża na konferencje albo na spotkania z władzami partii. Ma samochód i zwracają mu za delegacje. Kiedy ma ochotę, jedzie sobie do miasta – do teatru albo coś obejrzeć. Nie wszystkim to się podoba. Poza tym ludzie nie pochwalają, że rzucił swoją dziewczynę, Lejke, i związał się nagle z inną, dużo od niego młodszą, która przedtem była z takim jednym Mojszem. Mówi się, że to ona namawia Gabrielowa na te wszystkie wyjazdy. Tak słyszałam.

– Gabrielow chce opuścić kibuc?

– Nie sądzę. Po prostu to mi do niego nie pasuje. Ale któż może wiedzieć?

– Gdzie on mieszka, kiedy jest w mieście?

– Jakiś czas temu kibuc wynajął mu pokój u pewnej rodziny. Chcesz, żebym sprawdziła u kogo? Są z nim jakieś problemy czy co?

– Problemy? Jakie mogą być z nim problemy? Wydaje mi się, że ludzie tak sobie gadają. On ciężko pracuje, kieruje zakładem, jest sekretarzem kibucu. Zorganizował budowę nowych domów, a to przecież olbrzymie przedsięwzięcie. Nie należy aż tak się przejmować całym tym gadaniem.

– Możliwe. Tylko że ludzie czekali tyle czasu na nowe mieszkania, i starzy, i młodzi, a tu nic się nie rusza.

– Sama widziałam nowe domy.

– Budowę rozpoczęto dwa lata temu i powiedziano nam, że za rok stanie dwanaście nowych domów, a teraz nagle nie ma pieniędzy. Chyba opracowano jakiś plan finansowy, nie? Mój tata twierdzi, że coś tu jest nie tak. Albo były pieniądze, mówi, i znikły, albo nigdy ich nie było i ktoś nas okłamał. Nie tylko on tak mówi. Moi rodzice mieli się wprowadzić do nowego mieszkania już rok temu.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Gazeta Lokalna»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Gazeta Lokalna» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Gazeta Lokalna»

Обсуждение, отзывы о книге «Gazeta Lokalna» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x