Shulamit Lapid - Gazeta Lokalna

Здесь есть возможность читать онлайн «Shulamit Lapid - Gazeta Lokalna» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Gazeta Lokalna: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Gazeta Lokalna»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Podczas wystawnego przyjęcia wydanego na cześć sędziego okręgowego Pinchasa Hornsztyka zostaje zamordowana jego żona Aleksandra, ambitna kobieta interesu. Uczestnicząca w przyjęciu Lizzi Badihi, "księżniczka miejscowego brukowca", postanawia podjąć prywatne śledztwo. Rozwikłanie zagadkowego zabójstwa staje się dla niej sprawą prestiżową. Frapująca intryga kryminalna, która zadowoli najwybredniejszych koneserów tego gatunku powieści, nie jest jednak jedyną zaletą książki. W miarę rozwoju akcji ciekawym przeobrażeniom podlega też sama jej bohaterka, głównie za sprawą niekonwencjonalnych przygód erotycznych. Czytelnik znajdzie tu też sporo ciekawych obrazków z życia współczesnej izraelskiej prowincji.

Gazeta Lokalna — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Gazeta Lokalna», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Jak się nazywa ten znajomy od podejrzanych interesów?

– Nie wiem. Skontaktowałem ją z kimś, kto skontaktował ją z kimś jeszcze innym. Mój znajomy był wiecznym turystą, który tu od pewnego czasu mieszkał. Już pół roku temu wyjechał z Izraela i wrócił do Francji.

– Można by go odnaleźć.

– Nie mam ochoty być zamieszany w tę historię. Śmierdzi, z której strony nie podejść.

– Gdzie się zwykle spotykali?

– W paszczy lwa.

– To znaczy?

– W banku.

– Banku Izrael-Luksemburg?

– Brawo, Lizzi. Bank to bardzo wrażliwy instrument. Najmniejszy podmuch może nim wstrząsnąć. Okruch plotki, drobne podejrzenie – i klient jest skończony. Aleks rozwiązała problem w ten sposób, że wszystkie swoje interesy załatwiała w banku. Na oczach dyrektora i urzędników otrzymywała ogromne sumy pieniędzy od tego człowieka, wręczała mu czeki, pobierała procenty, które wpłacała na własne konto. Zaklęty krąg hazardu.

– Skąd pan wie, gdzie się spotykali?

– Też mam konto w Izrael-Luksemburg. Co jakiś czas ich tam widywałem.

– Ale dlaczego inteligentna kobieta, zamożna pani inżynier, właścicielka dobrze prosperującej pracowni, zaplątała się w ten sposób?

– Ja też ciągle się nad tym zastanawiam i nic nie rozumiem. Choć wiem, Lizzi Nie Cytuje Badihi, że pieniądze to choroba odznaczająca się wieloma nieoczekiwanymi symptomami. No, jesteśmy na miejscu.

Restauracja „Escopie” mieściła się w zwykłym domu mieszkalnym niedaleko plaży. Krzew bugenwilli piął się po żelaznej furtce, widać było skromny szyld, donice z ziołami przy drzwiach, ani śladu złota, żadnego przepychu.

Armand był rówieśnikiem Archimedesa Lewiego. Akcent zdradzał, że on także urodził się w Egipcie. Mężczyźni nie obejmowali się na przywitanie ani nie całowali, nie było poklepywania po plecach, nie padły nawet imiona. Żadnych poufałości, jakie zazwyczaj obserwowano w modnych restauracjach. Archimedes Lewi był klientem, a Armand Zilberman właścicielem.

– A teraz, cherie, zapomnimy o pracy i poświęcimy się jednej z przyjemności odkrytych przez człowieka.

Wysłuchawszy opowieści Archimedesa, Lizzi miała mnóstwo pytań, wahań i domysłów, ale nie chciała psuć mu wieczoru. Pozwoliła, by złożył zamówienie, i przysłuchiwała się jego głosowi, myśląc, że przecież tacy mężczyźni jak on zawsze istnieli na świecie. Czemu więc ona nigdy ich nie spotyka?

– Ma pan imię hebrajskie?

– Abraham. Ale wszyscy mówią na mnie Archimedes. Mój ojciec, handlarz porcelaną w trzecim pokoleniu, był zamiłowanym matematykiem. Brat ma na imię Pitagoras. Zbuntował się i każe się nazywać Peter. Mieszka teraz w Kanadzie. Są tysiące Abrahamów Lewich. Postanowiłem pozostać przy Archimedesie.

– Mój wujek Jakow mówi, że pana matka umiała stać się niewidzialna.

Znowu się roześmiał. Tym razem nie był to ten krótki śmiech, który już znała, ale długi, wyciskający łzy z oczu. Archimedes podniósł się z krzesła, pochylił w jej stronę i pocałował w policzek.

– Lizzi Badihi, trudno uwierzyć, że takie dziewczyny jak ty istnieją jeszcze na świecie.

– Takie głupie jak ja?

– Nie! Nie! Nie obrażaj się. Naprawdę miłe dziewczyny. To miałem na myśli. Ten twój wujek Jakow i jego historie! Ktoś powinien je spisać. Niewidzialna! Moja matka uciekła z najlepszym przyjacielem ojca, Ismaelem Tuw-Elem. Najbardziej banalna historia na świecie. Młoda żona i stary mąż. Później zostawiła też Tuw-Elema. Kilka lat temu spotkałem go w Hajfie. Jest dyrektorem Banku Żeglugi. Niewidzialna. – Znowu zachichotał. – Smakuje ci tom collins?

– Tak.

Lizzi czuła, że jest w jego mocy, albo mówiąc prościej – zaczyna się w nim zakochiwać.

Przypomniała sobie, że najprawdopodobniej Archimedes Lewi jest tą tajemniczą osobą, która pomagała Aleks w podejrzanych machinacjach z pieniędzmi klientów i ostatecznie przyczyniła się do jej zguby. Doskonale rozumiała, czemu Aleksandra Hornsztyk zakochała się w nim ponad dziesięć lat temu. Nie rozumiała natomiast, co skłoniło ją do tego, że wybrała Hornsztyka.

– Jesteś żonaty?

– Nie.

– Z powodu Aleks?

– Nie. – Pytanie wyraźnie go rozbawiło. – Myślałaś, że mam złamane serce? Obraziłem się, kiedy mnie rzuciła. Byłem wściekły, czułem się oszukany. Ale bez przesady. To właśnie, Lizzi, różni ludzi ze starych, dobrych rodzin od nuworyszy: brak przesady! Domy, meble, ubrania, uczucia, dzieła sztuki, rozum, wykształcenie… Z niczym nie należy przesadzać.

– Myślę, że jesteś bardzo inteligentny.

– Mam nadzieję, że tego nie widać.

Oboje się uśmiechnęli. Lizzi pomyślała, że przecież sama jest osobą, która z niczym nie przesadza. Jeśli spróbuje ją uwieść, nie będzie miała nic przeciw temu, choć diabli wiedzą, dlaczego miałby wybrać akurat ją.

– Od dawna nie spotkałem kobiety, która się na nic nie sili – powiedział Archimedes.

– To miał być komplement?

– Tak.

– Dużo pracuję.

– Ja też.

Znowu się uśmiechnęli, wiedząc, że ich dialog zabrzmiał głupio.

Podszedł kelner, aby po raz trzeci napełnić kieliszek Lizzi winem Golan, lecz Archimedes dał mu znak, żeby tego nie robił. Wstali od stołu, pozostawiając butelkę w połowie pełną. Lizzi stwierdziła, że była to najbardziej elegancka rzecz, jaką kiedykolwiek widziała. Nawet bardziej elegancka od jego citroena. Nie należy przesadzać – powiedziała sobie w duchu.

– Dokąd cię odwieźć? – zapytał, gdy wjechali w granice Beer Szewy.

– Mój samochód stoi na parkingu naprzeciw posterunku.

Kiedy podeszła do białego forda, delikatnie odwrócił ją w swoją stronę i dotknął wargami jej warg. Był trochę od niej wyższy i pachniał kawą, koniakiem i cygarem, a także wodą po goleniu. Ponieważ się nie cofnęła, zagarnął ją w ramiona, przyciskając jej ciało do swojego. Gdy gładził jej wygięte plecy pod swetrem, czuła, że cała płonie. Jego ręce były silne i chłodne. Język wędrował pomiędzy jej wargami, a potem wyruszył na mały rekonesans po szyi, podbródku i za uszami. Palcami szukała jego ciała i wciągnęła w nozdrza karmelowy aromat skóry. Pierwszy raz w życiu zawiodły ją nogi i o mało się nie przewróciła.

Ogłuszający pisk z wnętrza samochodu sprawił, że oboje aż podskoczyli. Pager! Lizzi dostała ataku śmiechu, którego w żaden sposób nie mogła powstrzymać. Cały alkohol, który dzisiaj wypiła, tom collins, wino Golan i likier, i ten mężczyzna – jeszcze trochę, a położyłaby się na parkingu! Archimedes puścił ją, spojrzał na nią z uśmiechem i czekał, aż się uspokoi.

– Nie zamierzasz odpowiedzieć?

– Za moment. To tylko mój naczelny z Tel Awiwu, Gedalia Arieli. Nie zaszkodzi mu, jak trochę poczeka.

– Nie będzie na ciebie zły?

– On zawsze jest na mnie zły. „Fakty, które możesz potwierdzić, Badihi” -przedrzeźniała Arielego. – Boi się sprawy o zniesławienie.

– Wydaje się więc rozsądnym człowiekiem.

– Nie obawiaj się. Nawet gdybym chciała opublikować to, co mi opowiedziałeś, Arieli by się nie zgodził.

– A nie chcesz?

– Bardzo chcę! Zgodziłbyś się?

– Obiecałaś, że tego nie zrobisz, Lizzi Nie Cytuje Badihi.

– Nigdy nie złamałam obietnicy, złodziejskie słowo honoru.

– Idź spać, Lizzi. Jesteś zmęczona.

Wiedziała, co sobie pomyślał. Że jest pijana. Właśnie tak. Miała już po dziurki w nosie tego „Lizzi, idź spać”. Chętnie poszłaby teraz spać, ale z nim!

Otworzyła drzwi samochodu, zapaliła silnik i odjechała do domu, nawet się nie oglądając. Postanowiła, że nie zadzwoni do redakcji. Niech Arieli pęknie ze złości!

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Gazeta Lokalna»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Gazeta Lokalna» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Gazeta Lokalna»

Обсуждение, отзывы о книге «Gazeta Lokalna» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x