Shulamit Lapid - Gazeta Lokalna

Здесь есть возможность читать онлайн «Shulamit Lapid - Gazeta Lokalna» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Gazeta Lokalna: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Gazeta Lokalna»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Podczas wystawnego przyjęcia wydanego na cześć sędziego okręgowego Pinchasa Hornsztyka zostaje zamordowana jego żona Aleksandra, ambitna kobieta interesu. Uczestnicząca w przyjęciu Lizzi Badihi, "księżniczka miejscowego brukowca", postanawia podjąć prywatne śledztwo. Rozwikłanie zagadkowego zabójstwa staje się dla niej sprawą prestiżową. Frapująca intryga kryminalna, która zadowoli najwybredniejszych koneserów tego gatunku powieści, nie jest jednak jedyną zaletą książki. W miarę rozwoju akcji ciekawym przeobrażeniom podlega też sama jej bohaterka, głównie za sprawą niekonwencjonalnych przygód erotycznych. Czytelnik znajdzie tu też sporo ciekawych obrazków z życia współczesnej izraelskiej prowincji.

Gazeta Lokalna — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Gazeta Lokalna», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Jaron wcale nie wyglądał na zbyt zagubionego. Był bardzo ładnym chłopcem i Lizzi miała wątpliwości, czy mu to pomoże w karierze. Takich ładnych chłopców inni mężczyźni usuwają z pola bitwy za pomocą metodycznego dręczenia. Stał przy desce kreślarskiej, ubrany w fioletową koszulę, bez swetra czy kurtki, i sznurowane skórzane buty, które doskonale zdałyby egzamin w śniegach Alp. Średniego wzrostu, średniej budowy, o ustach rozpieszczonego dziecka i czarnych oczach, wpatrzonych w kawałek kalki na stole. Poczuł, iż Lizzi mu się przygląda, i podniósł głowę. Uśmiechnął się zdawkowo. Był przyzwyczajony do kobiecych spojrzeń.

– Czy ma pan prawo podpisywać czeki? – spytała Lizzi Balfoura.

– Oczywiście. Jestem wspólnikiem. Byliśmy wspólnikami. Aleks miała prawo podpisywać pierwsza, oczywiście. Nurit, nasza sekretarka, jest odpowiedzialna za małą kasę i też ma prawo wystawiać czeki, ale tylko na wydatki biurowe.

Bruno wymawiał miękko literę „r”, a spółgłoski językowe topniały mu w ustach.

– Pochodzi pan z Argentyny? – zapytała Lizzi.

– Nie. Z Turcji. Ale przyjechałem do Izraela, jak miałem cztery lata.

– A rodzice?

– Matka z Grecji, a ojciec z Galicji. Niebezpieczne połączenie. – Po raz pierwszy, odkąd weszła do biura, na jego ustach pojawił się uśmiech.

– Rozmawiałam wczoraj z panem Hornsztykiem i poinformowałam go, że tutaj przyjdę. Powiadomił pana?

– Nie. Nie widziałem się z nim od… tego wydarzenia. Złożyłem mu wizytę kondolencyjną, ale oczywiście nie wypadało w takich okolicznościach mówić o interesach. Był kompletnie załamany. Dzieci i teściowie też. Straszne!

Lizzi przyjechała do biura o ósmej rano, równocześnie z kreślarką, która otworzyła drzwi. Jej także powiedziała: „Rozmawiałam wczoraj z panem Hornsztykiem”, lecz zataiła, że była to rozmowa jednostronna i że pan H. jej nie odpowiedział, a ona pozwoliła sobie odczytać jego milczenie jako zgodę. Bruno nie był zadowolony z najazdu prasy. Spodziewał się jednak, że wcześniej czy później odwiedzi ich i policja, i prasa. Lizzi zdziwiła się, że Benci nie przyszedł sam, tylko kogoś przysłał. Zastanawiała się, co też on knuje.

Bruno Balfour wprowadził ją do pokoju Aleks, stanął w drzwiach i stwierdził, że trochę dziwi się sędziemu. I on, i Jaron wahali się, czy mogą wchodzić do tego pokoju, a często musieli, ale byli pewni, że sędzia zechce przejrzeć papiery. Tymczasem on pozwolił tu wejść właśnie dziennikarce! Cóż, na razie może się rozejrzeć, ale niech nie zrobi bałaganu. Był zdenerwowany i zmieszany: Lizzi obiecała, że zabierze jej to bardzo mało czasu i że wszystko pozostawi na miejscu. Nie opublikuje też niczego bez jego zgody.

Biuro mieściło się na parterze bloku mieszkalnego i jego pomieszczenia miały standardowe rozmiary. Wielkie okno wychodziło na ulicę i kiedy Lizzi podniosła żaluzje, pokój zalało jasne światło. Stały tam dwa biurka, trzy stoły kreślarskie, regał, miniaturowa lodówka, tablica z wzorami płytek ceramicznych oraz mały sejf. Na jednym z biurek leżał pokaźny notes i Lizzi postanowiła zacząć właśnie od niego.

Pismo Aleks było czytelne; duże, energiczne litery ujawniały jej osobowość. Lizzi przepisała nazwiska, daty, liczby, nie przeoczyła niczego. Aleks wiodła bogate w zajęcia, lecz uporządkowane życie. Tu i tam widniała w notesie literka „G”. 12.30 Coco albo G, 20.30 Pelikan albo G, 08.00 Country. Zapisane też były daty urodzin członków rodziny, godziny wyjazdów i spotkań z Brunonem i Jaronem. Co dwadzieścia osiem dni pojawiały się gwiazdki, które oznaczały prawdopodobnie terminy miesiączki. Lizzi odkryła nazwiska ludzi, których znała, na przykład dyrektora Banku Rolniczego czy dyrektora filii banku Izrael-Luksemburg. Figurowali tam też Szajke Achinoam i Ido Gabrielow oraz liczni klienci i dostawcy. Szczególnie jednak zainteresowały ją te nazwiska, z którymi dotąd się nie spotkała – jak Archimedes Lewi czy Salon Ortal. Przepisywała je teraz szybko, wyjaśnienia odkładając na później. Wiedziała, że nie ma wiele czasu. Zaraz może tu zajrzeć Benci albo Hornsztyk, albo jeszcze ktoś inny, i ją przegonić. A wtedy będzie miała szczęście, jeśli uda jej się odejść z łupem. Dzień przed przyjęciem Aleks pojechała do Sade Oznai. Ido Gabrielow powiedział, że „Aleksandra Hornsztyk nie była typem samobójczyni”. Skąd mógł wiedzieć? Czy aż tak dobrze ją znał?

Między okładką notesu a kolorową plastikową obwolutą Lizzi znalazła trzy notatki. Ktoś żądał od Aleksandry różnych sum pieniędzy. Widać było, że zostały skreślone w różnym czasie, odręcznie, na karteczkach wyrwanych z małego notesiku, takiego jaki noszą kelnerki w kawiarniach i restauracjach.

Na pierwszej było napisane: „Pilnie potrzebuję paru tysięcy”.

Na drugiej: „Przyjdź o szóstej do C.C. z pięcioma tysiącami”.

Na trzeciej: „W piątek o 12 w P. Jeśli nie, porozmawiam z twoim mężem”.

Lizzi przepisała treść notatek, włożyła karteczki z powrotem za obwolutę i wytarła dłonie o spodnie. Zamknęła notes, swój schowała do torby i wyszła z pokoju. Zastanawiała się, czemu Aleks zachowała te notatki. Bez wątpienia napisał je Jackie Danzig, a w „Niebieskim Pelikanie” używano takich notesików. „C.C.” to najprawdopodobniej Country Club, a „P.” – „Niebieski Pelikan”. Ale jeśli Jackie ją szantażował, czemu go zaprosiła, żeby grał na przyjęciu w jej domu? Spotkanie o północy przy basenie ukazało się teraz w innym świetle. Czy zamierzała dać mu pieniądze? Grozić? A może wzięła broń męża, żeby zabić kochanka, i zginęła podczas szamotaniny?

– Czy pojechał pan z Aleksandrą do Oznai? – spytała Brunona, gdy wróciła do pokoju kreślarzy.

– Kiedy?

– W zeszły piątek.

– Nie pracujemy w piątki.

– W zeszły piątek Aleksandra pojechała do Sade Oznai na spotkanie z Idonem Gabrielowem i Szajkem Achinoamem.

– Nie sądzę. W piątki chodziła do sklepów, do fryzjera, na basen. To był jej „prywatny dzień”.

– Był pan na przyjęciu?

– Tak. Ja i Joram. Pani też tam była. Pamiętam panią. Przyszła pani z tym pianistą.

– Zna go pan?

– Nie. Ale wiedziałem, kim jest.

– Przychodził tu czasami?

– Nigdy go nie spotkałem.

– Wiedział pan, że Jackie był kochankiem Aleks?

– Nie wsadzam nosa w cudze sprawy. To nie jest wielka, szczęśliwa rodzina, tylko miejsce pracy. Prywatne życie współpracowników mnie nie interesuje. Interesują mnie jedynie efekty naszej pracy. Wracając do pani pytania – tak, słyszałem, że był jej kochankiem, ale nigdy go nie spotkałem aż do tego wieczoru. Nie przychodził tutaj, nie dzwonił. Czasami ona dzwoniła do niego.

– Kto to jest Archimedes Lewi?

– Nie wiem. Jaron! Czy wiesz, kto to jest Archimedes Lewi? Co za nazwisko!

– Dawny przyjaciel Aleks – odpowiedział Jaron Bruchim, nie odrywając wzroku od szkicu.

– Kim on jest? Gdzie mogę go znaleźć? – spytała Lizzi, zwracając się do młodszego architekta.

– Nie mam pojęcia.

Zastanowiła się, czy istotnie nie wie, czy też próbuje coś przed nią ukryć.

– A Salon Ortal?

– Wydaje mi się, że Ortal to jej fryzjerka. Nurit! – zawołał Bruno Balfour do sekretarki. – Czy Salon Ortal to fryzjerka Aleks?

– Tak – odpowiedziała Nurit i pospiesznie wyciągnęła z pudełka papierową chusteczkę. Miała około dwudziestu dwóch lat, oliwkową cerę i szczupłą, miłą twarz okoloną czarnymi lokami. Wyglądało na to, że jest jedyną osobą, która opłakuje śmierć Aleksandry.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Gazeta Lokalna»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Gazeta Lokalna» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Gazeta Lokalna»

Обсуждение, отзывы о книге «Gazeta Lokalna» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x