Shulamit Lapid - Gazeta Lokalna

Здесь есть возможность читать онлайн «Shulamit Lapid - Gazeta Lokalna» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Gazeta Lokalna: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Gazeta Lokalna»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Podczas wystawnego przyjęcia wydanego na cześć sędziego okręgowego Pinchasa Hornsztyka zostaje zamordowana jego żona Aleksandra, ambitna kobieta interesu. Uczestnicząca w przyjęciu Lizzi Badihi, "księżniczka miejscowego brukowca", postanawia podjąć prywatne śledztwo. Rozwikłanie zagadkowego zabójstwa staje się dla niej sprawą prestiżową. Frapująca intryga kryminalna, która zadowoli najwybredniejszych koneserów tego gatunku powieści, nie jest jednak jedyną zaletą książki. W miarę rozwoju akcji ciekawym przeobrażeniom podlega też sama jej bohaterka, głównie za sprawą niekonwencjonalnych przygód erotycznych. Czytelnik znajdzie tu też sporo ciekawych obrazków z życia współczesnej izraelskiej prowincji.

Gazeta Lokalna — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Gazeta Lokalna», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Byliście w biurze Aleksandry Hornsztyk?

– Tak.

– I?

– Co odkryłaś w kibucu?

– Adulam! – wykrzyknęła Lizzi ze złością, aż zatrzęsły się plastikowe kolczyki.

Pomyślała, że nadszedł czas, aby jechać do domu. Może zdąży do spożywczego przed zamknięciem. Zrobi sobie gorącą zupę, omlet i sałatkę ze świeżych warzyw, z tehiną i mnóstwem pietruszki, a do tego rogalik z masłem, i posili się, siedząc przed telewizorem. Potem pójdzie do łóżka, z kolorowymi dodatkami weekendowymi, których jeszcze nie zdążyła przeczytać.

– W kibucu odkryłam jedynie dzieła Willego Achinoama, lokalnego rzeźbiarza.

– Który przez przypadek jest też ojcem Szajkego, skarbnika kibucu.

– Nie jesteś aż tak głupi, jak wyglądasz.

– Ty też nie. Eliezer! – ryknął nagle. – Gdzie on się podziewa?! W Aszdodzie?

Benci gruchnął śmiechem i Lizzi zaczęła się zastanawiać, czy zdołała go oszukać w kwestii prześcieradła. Chyba jej uwierzył. W przeciwnym wypadku i ją posłałby na badanie lekarskie.

Pojawił się Eliezer z tacą. Powiedział, że Malka kazała mu przyrządzić kawę, jak tylko Lizzi weszła na komendę. Już pół godziny stoi pod drzwiami i czeka na wezwanie Benciego. Dlatego kawa jest letnia.

– Tak – powiedział Benci, kiedy Eliezer wyszedł – byliśmy w biurze Aleksandry Hornsztyk, niech spoczywa w pokoju. Pracują tam jej wspólnik, architekt Bruno Balfour, młodszy architekt, Jaron jakiś tam, dwie kreślarki i sekretarka. Aleksandra była założycielką firmy, zarejestrowanej jako „Hornsztyk i Spółka”. Wszyscy są zszokowani. Ona praktycznie była firmą. Dbała o wszystkie sprawy. Zdobywała zlecenia, podpisywała umowy, kupowała materiały, zatrudniała wykonawców. Bruno Balfour i Jaron skupili się na projektowaniu i nadzorze. Wszyscy mówią, że była wybitną specjalistką. Zdolną, krytyczną, odważną.

– Zbyt odważną?

– Nie wiem. Jeszcze nie wiem. Historia z Jackiem Danzigiem niezbyt tu pasuje. Kobieta, która zdolna jest poświęcić swoje dobre imię dla jakiegoś szczura… cóż, rabinem już nie będzie.

– Rozmawiałeś z Jackiem po wysłuchaniu taśmy?

– Tak. Powiedział to samo.

Lizzi zaczęła orientować się w metodach pracy Bencijona Koresza. Uśmiech, uderzenie, uśmiech, uderzenie – tak jak piszą w książkach.

– Benci, jestem zmęczona. Mam propozycję. Opowiem ci coś, o czym nie wiesz, a ty opowiesz mi, co znaleźliście na kontach bankowych Hornsztyków.

Lizzi zauważyła, że kierunek, jaki obrała, zdziwił go, i w duchu się za to pochwaliła.

– Posłuchajmy.

Lizzi opowiedziała o wizycie w sklepie z winami oraz o okolicznościach, w jakich – według Goldnera – Pinchas Hornsztyk zdobył rękę pierworodnej córki Lubicza, jak również dziesięć procent od jego dochodów. Poprosiła Benciego, żeby nie wplątywał w śledztwo Goldnera, a on przyrzekł jej uczynić, co się da. Zauważyła, że to, co powiedziała, pobudziło go do myślenia.

– On jest bardzo sprytny, ten Hornsztyk – stwierdził Benci.

– To pewne, że nie jest naiwny. Twoja kolej, mój drogi.

Coś na taśmie, którą przyniosła Lizzi, zaniepokoiło Benciego. Ciągle od nowa przesłuchiwał dialog między nią a Jackiem Danzigiem i w końcu poprosił o sporządzenie stenogramu.

– Może oczy będą mądrzejsze od uszu – stwierdził.

Zdradził Lizzi, że Jackie podkreślał ciągłe słowo „północ”, jak gdyby chciał je wyryć w pamięci słuchaczy. Pianista znał Lizzi i wiedział, że ma zwyczaj nagrywać wywiady. Wiedział także, że taśma z nagraniem dotrze do Benciego, który specjalnie jej zażądał, doświadczenie bowiem go nauczyło, że przestępcy zostawiają za sobą wiele śladów, które pozwalają sprawiedliwości zwyciężyć. O ile jej stróżom nie brak rozumu. Pewien włamywacz nadgryzł jabłko leżące na stole w kuchni, a nie miał kła. Oszust w Banku Europejskim pisał piórem wiecznym marki „Parker 1954”. Kto dzisiaj pisze par-kerem ‘54? Banalne, droga Lizzi, banalne.

– Spytałem Jackiego Danziga, co wydarzyło się o północy – opowiadał Benci. – Udawał naiwnego, starał się mnie zbyć, w końcu się poddał. Złamałem go, kiedy powiedziałem, że znaleźliśmy odciski jego butów koło kamiennej ławeczki, na której siedziała zamordowana. Nawet nie musiałem krzyczeć.

I pomyśleć tylko – zadumała się Lizzi – że ten człowiek w rękach Georgette jest miękki jak wosk.

– Naprawdę były odciski jego butów koło ławeczki?

– Tak. Tylko my ich nie znaleźliśmy. Okazało się, że Aleksandra Hornsztyk, albo – jak ją wszyscy nazywają – Aleks, umówiła się z nim o północy przy małym basenie w ogrodzie za domem. Skończył grać, wyszedł do ogrodu, podążył w kierunku basenu i znalazł ją siedzącą na ławce, martwą. Przerażony, odwrócił się i uciekł z przyjęcia, nic nikomu nie mówiąc.

– To znaczy, że o dwunastej już nie żyła.

– Jeśli Danzig mówi prawdę.

– Zatrzymaliście go?

– Nie.

– Dlaczego?

– Bo nie.

– Gdzie i kiedy miała miejsce rozmowa, podczas której umówili się na spotkanie?

– Zadzwoniła do niego przed przyjęciem, około szóstej, i powiedziała, kiedy ma przyjść i jakie utwory zagrać.

– Wiedział, czy była wtedy sama?

– Tak sądzi. Wydaje mu się, że słyszał chlupot wody. Czasami dzwoniła do niego w trakcie kąpieli.

– Wczoraj od szóstej rano czekałam na montera, który miał mi zainstalować ogrzewacz wody, ale w końcu nie przyszedł – powiedziała Lizzi z goryczą. – Co z tego wszystkiego mogę opisać?

– Ani słowa.

– Tak myślałam. Jadę do redakcji zająć się artykułem o wystawie.

– Możesz napisać, że Filipinka została przesłuchana i zwolniona.

– Po tym, jak umieścił to „Dziennik Południa”? Dzięki, mój drogi. Sprawdziliście konto Aleks?

– Sprawdzamy.

– Dasz mi znać?

– Nie.

Lizzi zarzuciła torbę na ramię i wyszła bez słowa pożegnania. Nie miała wątpliwości, że Benci wyciągnie korzyści z tego, co mu opowiedziała. Ona natomiast może tylko siedzieć na tej tykającej bombie zegarowej i po prostu czekać.

– Dzwoniła Hawacelet. Poszła na jakiś kurs – poinformowała ją Malka z wysokości swojego stanowiska.

– Poprawa własnego wizerunku.

– Otóż to. Pytała, czy będziesz mogła posiedzieć z dziećmi.

– Muszę wysłać artykuł do redakcji. To mi zajmie niecałą godzinę. O której mam przyjść?

– Co to za kurs?

– Wierzyć w siebie. Mieć lepsze życie.

– Powiem jej, że nie mogłaś. Wyglądasz na zmęczoną, Lizzi.

Lizzi chciała zaprotestować, ale zmieniła zdanie. Wprawdzie już od tygodnia nie widziała swoich siostrzenic, lecz Malka miała rację: była zmęczona. Gdy wyszła na ulicę, zdziwiła się, że zapadł już zmierzch. Światło latarni odbijało się w kałużach po wczorajszym deszczu. Nawet jeśli bardzo się pospieszy, nie zdąży do sklepu przed zamknięciem. Przy odrobinie szczęścia dotrze do domu przed wiadomościami w telewizji. Ugotuje sobie zupę szparagową z torebki i pójdzie spać. Poczuła, że mimo wszystko, jak na dziennikarkę, która tak mało zarabia, pracuje całkiem ciężko.

Rozdział 14

Bruno Balfour, wspólnik Aleksandry Hornsztyk, był wysokim mężczyzną po czterdziestce, barczystym, o silnie zarysowanej szczęce i dużych zębach. Miał rudawą brodę i niewielkie oczy z pomarszczonymi powiekami. Odznaczał się dużym urokiem osobistym, lecz w tej chwili sprawiał wrażenie mocno wystraszonego. Odkąd „to” się zdarzyło, nie jest w stanie pracować. Nic nie rozumie. Zupełnie nic! Kto chciałby zabić Aleks?! Cały czas mu się wydaje, że ją widzi; widzi, jak wchodzi do pokoju, słyszy, jak rozmawia przez telefon. Jej twarz jest zamglona, tylko uśmiech zostaje, jak uśmiech Kota z Cheshire. Nie śpi od czterech nocy. Martwi się też o biuro. Nigdy nie zajmował się sprawami organizacyjnymi i teraz wszystko zwaliło mu się na głowę. Dzisiaj ktoś przyniósł rachunek za trzydzieści par drzwi przesuwnych, a on nie ma pojęcia, gdzie szukać zamówienia. Wczoraj był tu agent z zakładu produkującego klimatyzatory i zażądał zadatku – Bruno zapłacił, mimo że nie wie, czy temu człowiekowi cokolwiek się należało, czy też wykorzystał sytuację. Zarówno klienci, jak i dostawcy są zdenerwowani, i słusznie. On próbuje wszystkich uspokoić, ale sam nie jest w stanie się z tym uporać. Młodszy architekt, Jaron Bruchim, zaproponował, żeby księgowy sprawdził rachunki i wszystkim się zajął, dopóki nie znajdą jakiegoś rozwiązania. Jest jeszcze bardziej zagubiony od niego.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Gazeta Lokalna»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Gazeta Lokalna» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Gazeta Lokalna»

Обсуждение, отзывы о книге «Gazeta Lokalna» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x