Jacek Dąbała - Największa Przyjemność Świata

Здесь есть возможность читать онлайн «Jacek Dąbała - Największa Przyjemność Świata» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Największa Przyjemność Świata: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Największa Przyjemność Świata»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

W Największej przyjemności świata Jacek Dąbała ukazuje dramatyczne losy pięknej córki polskiego multimilionera porwanej przez gang handlarzy kobietami. Poszukiwania prowadzi prywatny detektyw, Artur Brandt, były dziennikarz śledczy. Jeśli odnajdzie dziewczynę, otrzyma milion euro honorarium. Detektyw szybko odkrywa, że sytuacja jest bardziej skomplikowana niż wszyscy myślą…

Największa Przyjemność Świata — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Największa Przyjemność Świata», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Tato, to ja, Nana – zawołała i nagle zachciało jej się płakać. – Ratuj mnie… Uciekłam im. Nie wiem, gdzie jestem…

– Kochanie, uspokój się – Stefan Radwan starał się opanować sytuację. – Gdzie jesteś?

– W jakimś strasznym lesie – odpowiedziała i z lękiem rozejrzała wokoło. – Nikogo tu nie ma. Nie widzę żadnych świateł, pada deszcz i zbliża się burza… Tato, co mam robić? Oni mogą mnie szukać…

– Wiedzą, że uciekłaś?

– Jeszcze nie – odpowiedziała i spojrzała za siebie. – Jestem na jakiejś żwirowej drodze. Nie wiem, dokąd prowadzi…

– Idź tą drogą i postaraj się dotrzeć do szosy. – Ojciec najwyraźniej starał się nie okazywać zdenerwowania. – Na szosie na pewno złapiesz jakiś samochód. Najważniejsze, żebyś dawała wyraźne znaki… Gdyby nikt nie chciał się zatrzymać, idź tą szosą do najbliższych zabudowań. Wejdź do pierwszego z brzegu domu i zadzwoń na policję. Słyszysz mnie?

– Słyszę, ale boję się – wyszeptała. – Oni mają psy i mogą mnie znaleźć.

– Nie bój się. Już uruchamiam, kogo trzeba – uspokoił ją ojciec. – Pilnuj tylko komórki i daj znać, jak będziesz wiedziała, gdzie jesteś…

– Dobrze, tato. Rozłączam się i idę, bo mi się telefon rozładuje. Zabierz mnie stąd, błagam.

Po godzinie marszu Nana zaczęła odczuwać zmęczenie. Na żwirowej drodze nie pojawił się żaden pojazd, a wokoło znajdował się tylko las. Dziewczyna nigdzie nie zauważyła nawet jednego światła. Wyglądało na to, że porywacze wywieźli ją na całkowite odludzie. Dopiero teraz Nana zrozumiała, że ucieczka z tego miejsca była niemalże niemożliwa. Pomyślała o dwóch Ukrainkach. Miała nadzieję, że zdołają uciec.

Powietrze było chłodne. Uciekinierka usłyszała w oddali nasilające się odgłosy burzy. Jesień pokazywała, na co ją stać. Nana wyrzucała sobie, że nie zapytała ojca, która jest godzina. W tym momencie do głowy jej nawet nie wpadło, że mogła to sprawdzić w komórce. Była zła, że nie zabrała Oziemu zegarka i nie poszukała żadnej mapy. Nie miała najmniejszego pojęcia, gdzie ją przetrzymywano i co powie policji.

Burza rozszalała się na dobre. Deszcz siekł dziewczynę po twarzy, a spodnie i buty przesiąkły. Czuła, że zaczyna trząść się z zimna. Nagle zobaczyła w oddali światła samochodu. Zeskoczyła z drogi do lasu i przykucnęła. Nie miała wątpliwości. Tędy mógł jechać tylko jeden z porywaczy. Może Ozi uwolnił się jakimś cudem i wezwał Toniego? Na samą myśl o spotkaniu z Tonim robiło jej się słabo. Czarny jeep przejechał obok z dużą prędkością, a kałuża wody ochlapała twarz dziewczyny. Kierowca nie zauważył jej. Nana odczekała chwilę i rzuciła się biegiem przed siebie. Wierzyła, że po tak długim marszu za chwilę musi dotrzeć do szosy, gdzie może uda jej się zatrzymać jakiś samochód. W błysku pioruna zobaczyła przed sobą dwie sylwetki. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że ci ludzie mieli ze sobą latarki. Byli jeszcze daleko, ale Nana wolała już teraz schować się głębiej w lesie. Snopy światła omiatały gęstwinę. Kogoś szukano. Domyśliła się, że Toni nie dodzwonił się o umówionej godzinie do Oziego i od razu kazał swoim ludziom zablokować cały teren. Wiedziała, że jeśli zabiorą ze sobą psy, to mimo deszczu szanse jej ucieczki zmaleją.

Ludzie z latarkami zbliżali się. Jednak widać było, że nie mają zamiaru wchodzić głęboko w las. Oni także klęli na pogodę i chcieli jak najszybciej znaleźć się w suchym pomieszczeniu. Nana przeczekała, aż się oddalą i ponownie wyszła na drogę. Zaczęła jak najszybciej biec przed siebie. Kiedy wydawało jej się, że widzi przed sobą zarys szosy, z krzaków wyskoczyła jakaś postać i złapała ją za kurtkę. Na szczęście materiał był mokry i śliski, więc ręka napastnika omsknęła się. Rozpoczął się pościg. Nana zapomniała o zmęczeniu i z całej siły usiłowała oddalić się od potężnego mężczyzny w skórzanej kurtce. Tamten jednak nie rezygnował i próbował ją podciąć. W końcu mu się to udało i dziewczyna poturlała się po drodze na trawiaste pobocze. Gdy mężczyzna przydepnął jej nogę i pochylił się nad nią z latarką, namacała pistolet wetknięty za pasek od spodni, wyszarpnęła go i nacisnęła spust. Huk wystrzału zlał się z piorunem, który uderzył gdzieś w pobliżu. Napastnik zachwiał się i lekko cofnął. Nana zamarła z przerażenia. Nie opuszczała ręki z pistoletem. Po chwili wielkie umięśnione ciało zwaliło się na trawę tuż obok niej. Bez charczenia, widoku krwi i innych filmowych atrakcji. Wszystko ukryła burzowa noc.

Nana wstała i z pistoletem w dłoni wybiegła na szosę. Ani z jednej, ani z drugiej strony nie jechał żaden samochód. Zatrzymała się, schowała pistolet i wyciągnęła komórkę.

– Tato, ja musiałam go zabić – zawołała z płaczem do słuchawki. – On chciał mnie złapać…

– Kogo musiałaś zabić? – zapytał ojciec z niepokojem w głosie. Sytuacja robiła się coraz bardziej skomplikowana. – Kochanie, nic się nie bój. Zabiłaś kogoś w obronie własnej – uspokajał ją, jak najlepiej potrafił. – Kto to był?

– Jakiś mięśniak z latarką – wysapała z trudem. – Oni mnie szukają. Już wszystko wiedzą…

– Spróbuj się dowiedzieć, gdzie jesteś. – Tym razem jego głos brzmiał spokojnie. Stefan Radwan znów był jej kochającym ojcem i twardym biznesowym graczem, który przejmował inicjatywę. – Przylecę po ciebie helikopterem…

– Dobrze, tato. Jak znajdę tablicę z nazwą miejscowości, zadzwonię – odpowiedziała i ruszyła wzdłuż leśnej szosy. Znów zapomniała zapytać, która godzina. Obejrzała się i w oddali zobaczyła w ciemnościach światła latarek. Dwaj koledzy zabitego usłyszeli strzał i wracali w pośpiechu. Ona także zaczęła biec, modląc się o ocalenie. Na szczęście dla niej, na razie nie mogli jej zobaczyć. Kolejna błyskawica przecięła niebo, a deszcz zaczął padać z jeszcze większą intensywnością. W tym momencie obejrzała się i zobaczyła za sobą światła samochodu. Wyskoczyła na środek szosy i zaczęła machać rękami. Po chwili zatrzymała się przed nią rozklekotana ciężarówka. Nana otworzyła drzwi i bez pytania wskoczyła do środka. Kierowca, łysy mężczyzna około sześćdziesiątki, popatrzył na nią jak na zjawę i pokręcił głową.

– Co to, panienko, życie ci niemiłe? – zapytał z charakterystycznym wschodnim akcentem. – Po nocy, sama, w taką burzę…

– Proszę mnie zawieźć na policję – odpowiedziała, dygocząc z zimna. – Zostałam porwana i uciekałam… Szybko, niech pan jedzie.

Kierowca spojrzał w lusterko. Widocznie nie spodobały mu się światła latarek, bo mocniej nacisnął pedał gazu i gwałtownie ruszył. W kabinie ciężarówki było ciepło. Nana poczuła zapach swojskiej kiełbasy.

– Się pani częstuje. – Do jej uszu jak przez mgłę doleciał głos kierowcy. Ze zmęczenia omal nie usnęła. – W schowku są kanapki z kiełbasą i termos z herbatą.

Nana pokiwała głową i otworzyła schowek. Kanapki znajdowały się w foliowej torbie rzuconej na śrubokręt, zapasową żarówkę i starą gąbkę do wycierania szyb. Wyjęła termos i nalała sobie herbaty do zakrętki. Do tej pory nie miała pojęcia, że gorąca herbata może człowieka aż tak bardzo uszczęśliwić. Każdy łyk wydawał jej się czymś równie radosnym jak zabawa w chowanego z koleżankami w dzieciństwie. Sięgnęła po kanapkę i zaczęła jeść. Nie miała nawet czasu pomyśleć, że jeszcze niedawno brzydziłaby się wziąć ją do ręki.

– Dziękuję – odezwała się po zaspokojeniu głodu. – Która godzina?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Największa Przyjemność Świata»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Największa Przyjemność Świata» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Największa Przyjemność Świata»

Обсуждение, отзывы о книге «Największa Przyjemność Świata» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x