Paweł Jaszczuk - Foresta Umbra

Здесь есть возможность читать онлайн «Paweł Jaszczuk - Foresta Umbra» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 0101, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Foresta Umbra: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Foresta Umbra»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Foresta Umbra — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Foresta Umbra», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Nie zapalał światła. Po omacku powiesił marynarkę na krześle, zdjął buty i stanął przy oknie. Przez szybę ozdobioną koronkową zazdrostką widział zagracone podwórko. W świetle księżyca, który właśnie wyjrzał zza chmury, murowany śmietnik przy drewutni wyglądał jak wejście do piekła. Piekło, niebo, piekło, niebo - od kilku godzin prześladowała go ta dziwna gra, w którą włączył się Kloński. Stern, podobnie jak Brodacki, miał wielką ochotę przefaso- wać tę zarozumiałą buźkę. Z tym marzeniem rzucił się na łóżko i w mgnieniu oka zasnął.

Obudził go potworny łomot. Ktoś walił do drzwi. Stern namacał przycisk nocnej lampki. W jej ostrym świetle przy- dybał stado prusaków obgryzających zostawiony na półmisku kulebiak. Ktoś głośno stukał, lecz kto? Brodacki, a może Lena?

Kiedy zerwał się z łóżka, żarłoczne stado pierzchło i odezwał się męski głos. Dałby sobie rękę uciąć, że już gdzieś tę chrapliwą mowę słyszał. Uchylił drzwi. Wąską szparę przesłaniał otłuszczony korpus. Komendant Szumiłło błagał go o pomoc. Wyglądał tak, jak opisał go Krezus - kurdupel od pakowania zwłok do worka. Przez tego właśnie kurdupla o czwartej dziesięć Stern na dobre pożegnał się ze snem. Obudził też Lenę i Brodackiego, prosząc ich, by się natychmiast ubrali.

Jaśniało. Nadchodzący świt różowił na wschodzie wąski pasek nieba. W rześkim powietrzu rozchodził się po ulicy dyskretny zapach palonej cykorii; ktoś wcześnie wstał i parzył zbożową kawę. Upojony tym zapachem, Stern włożył do ust papierosa i rozejrzał się. W fabryczce wody sodowej, na piętrze, paliło się pomarańczowe światło. Niespokojny cień przesunął się po ścianie i zamarł. Jakub zrobił krok w tamtą stronę, lecz wtedy wrzaskliwa sroka ogłosiła z czubka gruszy początek nowego dnia.

Dziennikarz wyjął zapalniczkę, a kiedy odwrócił się od wiatru, stanął nagle twarzą w twarz z Kurojadem. Nie zdążył się odsunąć. Bezzębny Kurojad z kapucynką na ramieniu spojrzał mu w oczy, aż Jakubowi przeszły ciarki po plecach.

- Musis to zrobić! Musis to zrobić i naucyć się milceć! - wycedził, gdy siwa małpka wdrapała mu się na czubek głowy.

Kurojad zapadł się pod ziemię równie szybko, jak się pojawił, zostawiając Sterna zupełnie skołowanego. To, co działo się z nim od kilku dni, przypominało zwariowany film braci Marx Kacza zupa : nieprzerwane pasmo absurdu i groteski. Jeden fakt nie budził w jego filmie wątpliwości - znowu jechał do Rowów redakcyjną tatrą. I był po temu powód. Pół godziny wcześniej Szumiłło odebrał na posterunku telefon. Murof błagał go o pomoc. Kiedy kurdupel dopominał się o szczegóły, włączył się sygnał i panienka z łącznicy oznajmiła, że numer szkoły nie odpowiada.

Nieplanowana podróż dłużyła się. Szumiłło czuł się intruzem. Wiercił się na siedzeniu jak owsik i skarżył na beznadzieję:

- Jeden zdezelowany fiat i trzy łuczniki to chyba za mało jak na miasto powiatowe, co? Auto jak na złość szlag wczoraj trafił, a rowerem z przekładnią Williamsa to można sobie jechać na ryby... A jeszcze do tego ci z województwa sami rozdzielają sobie PWU. Skandal! Po co im na miejskie bruki wojskowe korbowe przekładnie? Konferen- cyjki przed prasą robić to, psia mać, pięknie umieją!

Brodacki milczał, Lena zaś czule gładziła swego obrońcę po obolałej głowie. Niezły widoczek, pomyślał Jakub i spróbował rozruszać smętne towarzystwo. Mając na myśli kapucynkę Kurojada, zapytał, co niezwykłego można hodować w miasteczku o czwartej rano. Po sekundzie usłyszał z ust Leny, że tym czymś są bez wątpienia paznokcie! Błyskotliwa replika odebrała mu chęć do rozmowy. Zdoło- wany, nie zamierzał nikogo przekonywać o spotkaniu z Kurojadem.

W swej grze w piekło i niebo Stern trafił znowu do piekła, w którym zbierało się na letnią burzę. Wiatr przetaczał przez Rowy tumany kurzu, które zasłaniały widok na wąskiej, piaszczystej drodze. Z takiej gęstej chmury wyłoniła się tatra. Minęła murowany kościół i zatoczywszy szeroki łuk, zatrzymała się pośrodku wsi, na niewielkim placu przed drewnianą szkołą, tym samym, który Stern opisał przed kilkoma dniami na łamach „Kuriera”.

Gdy kurz opadł, siedząca przy tylnych drzwiach Lena pierwsza wysiadła, by zaczerpnąć świeżego powietrza. Zrobiła trzy kroki i natychmiast wycofała się z płaczem do tatry, kryjąc się na siedzeniu. Stern przekręcił klamkę i wolno otworzył drzwi samochodu. Za nim wysiedli pokiereszowany Brodacki i kołyszący się na krótkich nóżkach Szumiłło.

Jakub nie chciał wierzyć temu, co zobaczył. Po stokroć wołałby sen, lecz to nie było przywidzenie. Wiekowy dąb był u podstawy cokolwiek szerszy, jakby olbrzymia huba wyrosła na jego spękanej korze. Stern zrobił kolejny krok, by stwierdzić z przerażeniem, że na drzewie wisi ludzki łachman- Murof. Jego ciało przybite było do pnia gąszczem wielgachnych gwoździ, jakimi cieśla spaja belki stropowe. Nieopodal przybranego ojca bawiła się, rysując coś patykiem na piasku, upośledzona Bella. Tuż przy niej kucnął pijany Kloński. Robił głupie miny i strzygł palcami jak królik uszami, prowokując dziewczynkę, by obróciła głowę w stronę obiektywu Brodackiego. Mała pozostawała jednak obojętna.

Szczegóły, szczegóły, szczegóły. Stern nawet teraz musiał o nich pamiętać. Wciąż musiał je widzieć zachłannymi oczami Krezusa, hołubić i pieścić. Dostrzegł i to, że oślepiający flesz rozjaśnił pochmurny poranek. Kiedy Szumiłło zajmował się troskliwie zwłokami nauczyciela, nakazawszy sołtysowi przynieść obcęgi, Jakub podszedł do Belli i wziął ją na ręce. Gdy oddalali się od drzewa, flesz oślepił go ponownie. Właśnie to zdjęcie, na którym za jego plecami rysował się korpus Murofa, ukazało się na łamach „Kuriera” i obiegło cały kraj.

Stern, niepomny na otaczającą go tłuszczę, niósł Bellę do szkoły. Nie słyszał ani wrzasków kobiet, ani przekleństw i gwizdów mężczyzn. Chwilę później przyłączyła się do niego Lena i cała trójka, odprowadzana nienawistnymi spojrzeniami, zniknęła w drewnianym budynku.

Kiedy weszli do wiejskiej jednoklasówki, wszystko ucichło. Bella kręciła się w kółko w sieni. Wyglądała jak przerażone zwierzątko, które nie potrafi znaleźć wyjścia z klatki. Wreszcie udało jej się sforsować próg. Popychając głową drzwi, wślizgnęła się do zrujnowanej kuchni. W splądrowanym wnętrzu, wśród potłuczonych naczyń, zdeptanych pomidorów i fasoli, leżał na podłodze rozbity telefon. Przy kredensie, przyciśnięty drewnianą ekierką, spoczywał oprawiony w skórę album, a obok kolorowe kredki. Bella pisnęła przeraźliwie i, jak w transie, zaczęła je zbierać. Kiedy nie mieściły jej się w dłoniach, zadarła brzeg sukienki i wkładała za pazuchę, a nawet wpychała do ust, jakby chciała je połknąć.

Lena kucnęła przy niej i, głaszcząc jak kota, zaczęła uspokajać. Mówiła coś do niej, a po plecach Belli raz po raz przebiegały dreszcze. Nieufna, oddychając szybko, spoglądała na nieznajomego, który nachylił się po album. Obserwowała, jak ten pan, którego już kiedyś widziała, podchodzi do okna. Trzymał w ręku jej skarb, by obejrzeć go w brzasku dnia.

Stern instynktownie podniósł album do nosa. Zaskakujące, że tak jak w dzieciństwie, lekturę książek nadal zaczynał od poznania ich zapachu. Teraz woń albumu wydała mu się słodka, jakby między kartkami miała być ukryta laseczka wanilii. Zanim odwrócił skórzaną okładkę, ponownie spojrzał na wiejski plac. Zobaczył wieśniaka, który podniecony tym, co się stało, udzielał Brodackiemu wywiadu. Stażysta notował coś z przejęciem i żadne koło ratunkowe, o którym wspominał Krezus, nie było mu już potrzebne. Pod wpływem Leny zmienił się w twardziela. Co pisał ten macho? Może to, że nie odchodzi się od stołu przed zakończeniem gry i że aby poznać jej wynik, należy grać do końca? A może posunął się o jeden krok za daleko i zamierzał napisać prawdę? Stern był przecież ostatnim, który widział Murofa żywego, i pierwszym, z którym zażyczył sobie rozmawiać Szumiłło. O czym jeszcze ten ambitny karierowicz doniesie? O nieporadności swego szefa? O tym, że w pojedynkę szykował się do rozwiązania zagadki, a te dzikusy z Rowów z zalanym w sztok Klońskim dopisały za niego nad ranem pointę? Gdyby znał się na dziennikarskiej robocie, musiałby wspomnieć, że ta druga śmierć na drzewie nie jest już ani oryginalna, ani zabawna. Sic!

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Foresta Umbra»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Foresta Umbra» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Foresta Umbra»

Обсуждение, отзывы о книге «Foresta Umbra» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x