Robert Wegner - Wschód - Zachód
Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Wegner - Wschód - Zachód» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2010, ISBN: 2010, Издательство: Powergraph, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Wschód - Zachód
- Автор:
- Издательство:Powergraph
- Жанр:
- Год:2010
- ISBN:9788361187165
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Wschód - Zachód: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wschód - Zachód»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Wschód - Zachód — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wschód - Zachód», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Trzydzieści sześć butelek. Podwajałeś za każdym razem, prawda? Dziewięć, osiemnaście, trzydzieści sześć. Myślę, że będzie dobrze, jak przyślesz mi je jutro wieczorem. – Mężczyzna z wyraźną przyjemnością pociągnął z kielicha, mlasnął. – Nektar z Waeh, żadne inne w promieniu stu mil się do niego nie umywa.
Znajdowali się na szczycie jedynego w promieniu wielu mil wzgórza, skąd mieli doskonały widok na całą okolicę. Wzniesienie było trochę zbyt regularne, żeby mieć naturalne pochodzenie, ale jakikolwiek lud, w jakimkolwiek celu je usypał, stworzył świetny punkt obserwacyjny. Widzieli stąd wszystko, perfekcyjne manewry przeszukującej okolicę chorągwi, pierwszy atak, pościg, nagłe pojawienie się kolejnych napastników, „śmierć” maga i dowodzącego gwardią kapitana. I obaj wiedzieli, że gdyby to nie były ćwiczenia, gdyby atakujący nie należeli do imperialnego wolnego czaardanu, to Meekhan straciłby już bitewnego maga, dowódcę chorągwi i kilkunastu lub więcej żołnierzy.
I to z elitarnego, gwardyjskiego pułku Zielonych Gardeł.
– Ta piątka z tyłu szybko by zginęła. – Oficer uspokoił się już, poprawił na ramionach zielony płaszcz z błękitną lamówką i skinął dłonią. Adiutant w stopniu starszego porucznika natychmiast przyniósł nowy pucharek i napełnił winem. – Poświęciłbyś ich w prawdziwej potyczce?
– Za bitewnego maga i dowódcę chorągwi? Pytasz poważnie? Aberlen, wiesz dobrze, że Se-kohlandczycy w czasie ostatniej wojny potrafili rzucać do samobójczych szarż całe a’keery, żeby tylko dorwać któregoś z naszych czarodziei. Poza tym, gdybym tu miał nie dwudziestu czterech ludzi, lecz dwustu, to chwilę po śmierci kapitana oni zwaliliby się na resztę chorągwi. Może nawet ktoś z tej piątki by przeżył? A jeśli nie... źle oceniasz tę wymianę?
– Aż za dobrze. – Aberlen skrzywił się kwaśno i zaraz uśmiechnął. – Ale resztę tych twoich bandytów byśmy dostali. Przyznaj.
Jego towarzysz machnął ręką.
– Wybierz jednego – zaproponował.
– Co, jednego?
– Jednego z nich. – Wskazał na wracającą z manewrów grupę. – Dowolnego z moich, żebyś nie mówił, że oszukiwałem. I trzech swoich najszybszych jeźdźców. Wyścig, dwa razy dookoła wzgórza.
Generałowi zaświeciły się oczy.
– Bez żadnych sztuczek? Co, Genno? Żadnych dziur w ziemi ani ukrytych w trawie łuczników?
– Tylko końskie nogi.
Zeszli ze wzgórza na spotkanie wracającego oddziału. Zarówno ścigający, jak i ich przeciwnicy wiedzieli już, jak zakończyły się ćwiczenia, ale mimo to nie dało się wyczuć pomiędzy grupami żadnego napięcia. Przeciwnie, żołnierze przemieszali się z niedoszłymi wrogami i tylko dowodzący półchorągwią porucznik miał nietęgą minę. Podjechał do schodzących ze wzgórza mężczyzn.
– Porucznik Hanel-klo-Nawaer melduje się po zakończeniu ćwiczeń, panie generale...
– Wystarczy, poruczniku. Jakie były rozkazy?
– W przypadku zasadzki ruszyć w pościg za nieprzyjacielem, jednak kontynuować go nie dalej niż na ćwierć mili od reszty chorągwi.
– Dobrze. Zauważyliście tych, co wam wsiedli na plecy?
Młody oficer westchnął i lekko poczerwieniał.
– Nie, panie generale. Pojawili się, jakby ich ktoś wyczarował.
– A pamięta pan, poruczniku, trzecią zasadę pościgu? Tę, którą wbijano wam do głowy w akademii?
Czerwień na policzkach porucznika pogłębiła się odrobinę.
– W pościgu jedno oko patrzy w przód, drugie w tył.
– Bardzo dobrze, a piątą?
– Nawet najszybszy koń nie prześcignie strzały – zacytował.
Jego dowódca skinął głową i uśmiechnął się. Na młodego oficera podziałało to jak garniec wrzącego oleju wylany za koszulę. Wydawało się, że zaraz zemdleje.
– Niech zgadnę – generał Aberlen-gon-Sawe podrapał się po głowie. – Pomyślał pan, poruczniku, że weźmie ich żywcem, więc zakazał strzelać. A oni wodzili was za nos, jak chcieli, a gdyby mieli zamiar rzucić się w jakąś przepaść, twoja półchorągiew poszłaby za nimi na śmierć. Prawda? Nie. Niech pan nie odpowiada, to nie było pytanie. Naprawdę uważał pan, że czaardan generała Laskolnyka da się wam połknąć jak płotka szczupakowi? Eeech. Konie macie rozgrzane? – rzucił znienacka.
– Tak jest, panie generale.
– Wybierz trzech najszybszych jeźdźców w oddziale. Niech zostawią całe obciążenie, szable, lance, tarcze, łuki i kołczany. Hełmy też. Druga Chorągiew będzie miała szansę odegrać się na tych... – przez chwilę szukał odpowiedniego sformułowania – ... stepowych banitach.
Laskolnyk uśmiechnął się kwaśno i pokręcił głową, jakby poirytowany. Potem stanął z boku i założywszy ręce na piersi, patrzył, jak generał dokonuje przeglądu wśród jego ludzi. Uwagę oficera przyciągnęła wreszcie ciemnowłosa dziewczyna, a raczej jej koń, myszaty, niski i krótkonogi, wyglądający jak jeden z żyjących na Północy dzikich koników, niewiele większych od przeciętnych kuców. Zwierzę szło ze spuszczoną głową, ciężko dysząc.
– Którykolwiek? – upewnił się dowódca pułku.
– Którykolwiek – potwierdził Laskolnyk.
– On. – Generał wskazał na myszowatego konika. – Dwa okrążenia.
Siwowłosy skrzywił się i zaoponował.
– To nie jest dobry wybór.
– Powiedziałeś: którykolwiek.
– Tak powiedziałem.
– No to niech ta twoja dzikuska się szykuje.
Laskolnyk wzruszył ramionami i podszedł do dziewczyny. Pochyliła się w siodle, żeby lepiej go słyszeć, i przez chwilę rozmawiali. Widać było, że nie jest zadowolona z tego, co powiedział, pokręciła głową, wykonała jakiś skomplikowany gest lewą dłonią, wreszcie wzruszyła ramionami. Kha-dar poklepał jej konika po szyi i ruszył w stronę generała. Właśnie podszedł do niego kapitan pechowej chorągwi. Towarzyszyła mu, cała dokładnie wysmarowana sadzą, łuczniczka.
Kailean stanęła nieco z boku i obserwowała, jak kapitan składa dowódcy pułku raport. Właściwie nie miał wiele do powiedzenia, ale te kilka krótkich zdań to i tak o wiele więcej, niż zdołałby z siebie wydusić, gdyby to nie były ćwiczenia.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Wschód - Zachód»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wschód - Zachód» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Wschód - Zachód» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.