Robert Wegner - Wschód - Zachód
Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Wegner - Wschód - Zachód» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2010, ISBN: 2010, Издательство: Powergraph, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Wschód - Zachód
- Автор:
- Издательство:Powergraph
- Жанр:
- Год:2010
- ISBN:9788361187165
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Wschód - Zachód: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wschód - Zachód»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Wschód - Zachód — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wschód - Zachód», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
A Altsin, choć uszy wypełniał mu łoskot własnego serca, zrozumiał je, jakby stali o krok od niego. Nie umiem pływać – powiedział tamten i był to znak, że jeśli jakiś bóg obserwował te wydarzenia, z pewnością był to sukinsyn obdarzony pokręconym poczuciem humoru.
A potem dziewczyna spojrzała wprost na złodzieja.
Mimo ciemności widział ją tak wyraźnie, jakby stała w słońcu. Wielkie oczy, mały nos, pełne usta. I uśmiech jak nóż w otwartej ranie. Okrucieństwo.
Byt w jego głowie zawył. Złodziej nigdy nie sądził, że można czuć coś takiego. Nienawiść? Raz czy dwa w życiu wydawało mu się, że kogoś nienawidzi i życzy mu śmierci. To był cień tego, co czuł teraz. Nagle przestał czuć chłód, woda zrobiła się niemal gorąca, serce, walące jak młot, niemal stanęło, by za moment zacząć jeszcze szybszy galop. Zanim się zorientował, wykonał kilka ruchów i już był w połowie drogi do molo.
Nie! Nie! Nie!
Zatrzymał się, woda zafalowała. Zaparł się w sobie, całą siłą woli sprzeciwił temu, co go opętało. Zrobił głęboki wydech i znów zanurkował. Dotarł do dna, wbił dłonie w muł i zacisnął na pierwszej rzeczy, którą poczuł pod palcami. Stara lina. Owinął ją błyskawicznie wokół nadgarstka, szarpnął, utworzywszy pętlę.
Byt wewnątrz jego głowy oszalał. Altsin usłyszał wycie, ryk pękającego nieba i...
* * *
Kay’ll prowadzi swoich ludzi na północ, gdzie ponoć pojawili się nowi wrogowie, a on patrzy i milczy. Tak jak ona.
Nazywają ją Niemą.
Ma tylko dwa tysiące ludzi, ale to najlepsi z najlepszych. Zakazał jej wdawać się w bitwę, ma tylko sprawdzić, kim są ci przybysze i jakie są ich zamiary.
Będzie szła przez spustoszone, bezludne ziemie, osiemset mil bez jednej osady.
Kiedyś...
Kiedyś mijałaby miasta i wioski, w których mieszkałoby łącznie z pół miliona ludzi.
Dziś ich kości bieleją na polach tysiąca bitew.
A końca wojny nie widać.
On zaś, w imię tych, którzy polegli, musi złamać tych, co nie chcą więcej walczyć...
* * *
– Są piękni.
Słońce chowa się za linią wzgórz, podświetlając szkarłatem starego wina nisko wiszące obłoki. Nie ma wiatru, który chłodziłby skórę, lecz pod wieczór temperatura wreszcie spada. Upały ostatnich dni dają się wszystkim we znaki.
Jeśli nie zelżą, trzeba będzie przekopać nowe kanały nawadniające i poprowadzić kilka strumieni w kierunku pól na południowych stokach. Inaczej winorośl uschnie.
– Są piękni, mówię – głos obok jest spokojny, lecz można w nim wyczuć irytację. – Dostojni, mądrzy, pełni godności. Szlachetni. Pokłonili się Panu jako prawdziwemu bogu.
– I dlatego są mądrzy?
Zwierzęta, myśli, trzeba zabrać zwierzęta z łąk pod lasem. Owce i kozy jeszcze sobie radzą, ale dla krów wody jest tam za mało. Sadzawka zmniejszyła średnicę o ponad połowę i zaczyna podejrzanie cuchnąć. Jeszcze trochę, a zwierzęta zaczną chorować.
I studnię należy pogłębić. Już dwa razy w tym roku dno pokazało muł.
– Nie. Ale ich umiejętności... są niezwykłe. Nie korzystają ze zwykłej Mocy, bo wokół nich nie ma jej śladu. A jednak potrafią rzeczy, które zadziwiają.
Głos ciągle jest cichy. Czuje w nim... napięcie.
Jutro trzeba będzie zabrać ludzi i obejrzeć tamę na Abeinie. Rzeczkę ujarzmili kilka lat temu, tworząc jeziorko, które zapełnia ich stoły świeżymi rybami, lecz niski poziom wody odsłonił kilka pęknięć w górnej części tamy. Gdy przyjdą jesienne burze, lepiej, żeby całość się nie rozpadła.
I dzieci... ktoś znów widział, jak ta banda urwisów taplała się w zalewie. Trzeba im natrzeć uszu. Brzegi zrobiły się bagniste i niebezpieczne. Któreś może utonąć. A wydawało się, że jego trójka jest w miarę rozsądna.
– To sprawa Pana i jego sług – odpowiada wreszcie. – Pokładam w Nim pełną ufność.
Do licha, bardziej obojętnym tonem nie dało się tego powiedzieć. Niby każde słowo jest na miejscu, kolejność właściwa, lecz tak naprawdę otarł się właśnie o granice bluźnierstwa.
– I On o tym wie. Dlatego, by nie zawieść twojego zaufania, postanowił znów zstąpić między swój lud.
Świat pęka i rozpada się z dźwiękiem miliona szklanych okruchów spadających na kamienną posadzkę. Nadejście. Obłęd Objęcia. Wola, która nagina, łamie i miażdży, zamieniając każdego mężczyznę, kobietę i dziecko w narzędzie.
Odwraca się i patrzy na siedzącego obok mężczyznę. Pokrywające jego ciało rysunki miały być tylko ozdobami. Miały jedynie przypominać. Tworzyć jedynie możliwość. Naczynia powinny pozostawać puste, a bogowie powinni wędrować po swoich królestwach, zadowalając się modlitwami i ofiarami śmiertelników. Teraz susza, winnice, zwierzęta i tama nie mają już znaczenia. Gdy bóg każe, wszyscy porzucą dolinę i pójdą tam, gdzie popędzi ich jego kaprys. Wolność jest złudzeniem.
– Kiedy? – pyta wreszcie.
– Och. – Uśmiech starszego brata jest jak kamienny grot wbity w źrenicę. – Już tu jest.
I w głębi jego oczu widzi Nieśmiertelnego.
* * *
Boli. Piecze. Rwie. Parzy. Zna już wszystkie odcienie cierpienia, jakie można zadać ciału. Niektóre barwniki są trujące, mają zabić nerwy, pozbawić czucia skórę, uczynić z niej martwy pancerz odporny na ból. Niektórzy z poddanych Naznaczeniu nie przeżywają tatuowania, inni popadają w obłęd, jeszcze inni tracą kończyny, gdy wdaje się zakażenie.
On znosi ozdabianie ciała równie dobrze jak brat. Nawet nie krzyczy zbyt często.
Z bólu nie mógłby zasnąć bez wywarów z ziół, które otępiają zmysły i gaszą umysł.
Potrzebuje ich.
Gdy ostatnio widział Onuwe’ę, szła w pierwszym szeregu łuczników. Ścięła włosy, blizny po poparzeniach, pod którymi znikły jej piegi, nie wyglądały już tak strasznie.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Wschód - Zachód»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wschód - Zachód» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Wschód - Zachód» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.