Robert Wegner - Wschód - Zachód

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Wegner - Wschód - Zachód» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2010, ISBN: 2010, Издательство: Powergraph, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wschód - Zachód: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wschód - Zachód»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Wschód - Zachód — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wschód - Zachód», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Miecz, upo­mi­na się obcy.

Wsu­wa broń w pę­tlę na ple­cach, pro­stu­je się. Czu­je Wę­zeł, Moc na­pie­ra, na­czy­nia są go­to­we, je­śli kaaf chce wal­ki, do­sta­nie ją.

Mów rzu­ca krót­ko.

Po­seł za­sty­ga, smu­ga cie­nia łą­czą­ca go z kaaf ciem­nie­je na mo­ment. Przez chwi­lę wy­da­je się, że przy­bysz za­mie­nił się w po­sąg. W miej­scu oczu ma prze­sło­nę wy­glą­da­ją­cą jak dwa ka­wał­ki wul­ka­nicz­ne­go szkli­wa, nie da się z nich nic wy­czy­tać. Pio­no­wa szcze­li­na pan­cer­nej prze­sło­ny na twarz się­ga spod oczo­do­łów aż do pod­bród­ka. Pod chi­ty­ną nie wi­dać na­wet, czy obcy od­dy­cha, czy nie. Jak po­ro­zu­mieć się z kimś ta­kim?

Mgli­ści oszu­ka­li nas. To nie wy znisz­czy­li­ście awu­kleh. Chce­my ich za­bić. Dłoń po­ru­sza się po­wo­li i te­raz jest ja­sne, dla­cze­go wy­sła­no oka­le­czo­ne­go wo­jow­ni­ka. To są sło­wa zdra­dy. Po dzie­się­ciu la­tach woj­ny ven­leg­go­wi są go­to­wi zdra­dzić so­jusz­ni­ków, Pa­nów Mgieł. I nie­waż­ne, czy in­for­ma­cja o oszu­stwie jest praw­dzi­wa, czy nie, ten wo­jow­nik nie wró­ci już do kla­nu. Ska­lał się tymi sło­wa­mi. Kaaf obar­czy go winą i od­rzu­ci, by resz­ta mo­gła za­cho­wać twarz.

Więc mamy wspól­ny cel mówi i uśmie­cha się, no­tu­jąc na przy­szłość, by uważ­nie ob­ser­wo­wać swo­ich no­wych sprzy­mie­rzeń­ców. Je­śli kie­dy­kol­wiek za­uwa­ży, że da­ro­wu­ją ży­cie oka­le­czo­ne­mu wo­jow­ni­ko­wi, po­wi­nien szy­ko­wać się na cios w ple­cy.

Za­czy­na­ją ne­go­cja­cje.

* * *

Ude­rzył o coś na dnie, prąd po­rwał go, za­krę­cił i wy­niósł ku po­wierzch­ni.

Obok wy­czuł ruch, wy­cią­gnął rękę, wcze­pił się w prze­pły­wa­ją­cy kształt, utrzy­mał na po­wierzch­ni. Na wpół zmur­sza­ła skrzyn­ka, nie­sio­na w dół nur­tu. Przed nim po­wierzch­nia rze­ki tań­czy­ła w roz­le­głym, iście pie­kiel­nym wi­rze.

Niech to szlag, zdą­żył po­my­śleć, nim woda za­krę­ci­ła nim i we­ssa­ła pod po­wierzch­nię.

* * *

Dziec­ko. Na środ­ku jego na­mio­tu. Ma dwa lata, osiem mie­się­cy i sześć dni. Przy­ła­pu­je się na tym, że od pew­ne­go cza­su od­li­cza każ­dy dzień, jak­by był naj­więk­szym skar­bem. Dziś, ju­tro, po­ju­trze. Każ­da chwi­la się li­czy.

Dziew­czyn­ka pa­trzy na nie­go i marsz­czy nos. Po­tem uśmie­cha się i klasz­cze w dło­nie, a małe słoń­ca za­pa­la­ją się i ga­sną wo­kół jej pa­lusz­ków.

Moc.

Ni­g­dy jesz­cze nie zda­rzy­ło się coś ta­kie­go, cia­ło wy­peł­nio­ne w chwi­li po­czę­cia du­chem dwóch bóstw i dwoj­ga śmier­tel­ni­ków. Nie jest bo­gi­nią, nie jest też zwy­kłym na­czy­niem.

Gdy do­ro­śnie, może wstrzą­snąć świa­tem.

* * *

Bi­twa. Po raz pierw­szy sta­je prze­ciw bra­tu.

Ten atak jest za­ska­ku­ją­cy i pod­stęp­ny. Gal­leg pierw­szy rzu­ca swo­ich świę­tych wo­jow­ni­ków do wal­ki, a jego wła­sna Obec­ność wrzesz­czy z wście­kło­ści, wyje o zdra­dzie i nie­go­dzi­wo­ści.

Za­wsze mało ro­zu­miał i ni­g­dy nie mógł się­gnąć wzro­kiem da­lej niż kil­ka dni w przód. Mimo wszyst­ko fu­ria Pana Burz roz­ry­wa nie­bo.

Ale nie da mu się zła­mać, nie dziś.

Li­nię jego cięż­kiej pie­cho­ty wspie­ra­ją puł­ki ven­leg­go­wi. Za­ku­ci w chi­ty­nę wo­jow­ni­cy sto­ją twar­do, jak­by wro­śli w zie­mię, a atak za ata­kiem roz­bi­ja się o mur ich tarcz.

Je­śli wy­trzy­ma­ją, da kaaf to, o co pro­si.

Zie­mię, na któ­rej bę­dzie mo­gła od­cho­wać na­stęp­ne po­ko­le­nia.

I po­kój.

* * *

Mia­sto wy­glą­da na opusz­czo­ne.

Wjeż­dża na uli­ce i mi­mo­wol­nie przy­wo­łu­je Tar­czę, choć myśl, że ktoś ośmie­lił­by się w nie­go strze­lić a l bo ci­snąć włócz­nią, jest tak ab­sur­dal­na, że pra­wie się uśmie­cha.

Jed­nak pu­ste uli­ce i za­mknię­te drzwi do­mów po­wstrzy­mu­ją ten gry­mas.

Na środ­ku mia­sta jest ry­nek.

Na ryn­ku stoi sa­mot­ny sta­rzec.

Sta­rzec kła­nia się ni­sko i mówi:

Wi­taj, pa­nie.

Gdzie wszy­scy? – pyta, choć wie, że kry­ją się po do­mach.

Szu­ka­ją po­ko­ju, pa­nie.

Po­ko­ju? – to sło­wo brzmi nie­mal obco. – Po­ko­ju? Dziś, gdy świat ugi­na się pod brze­mie­niem na­jeźdź­ców? Gdy set­ki ty­się­cy wa­szych bra­ci i sióstr od­da­ły ży­cie w jego obro­nie?

Krę­ci gło­wą i te­raz do­pie­ro się uśmie­cha, a pod cię­ża­rem tego uśmie­chu sta­rzec bled­nie i za­czy­na się trząść.

Lecz po chwi­li od­po­wia­da wła­snym uśmie­chem, tak smut­nym, że wy­da­je się, iż nie­bo za­raz za­pła­cze.

Było tu, w na­szej do­li­nie, pięć miast, pa­nie. Loh, Nert, Nowe Paot, My­fert i na­sze. Dwa­dzie­ścia lat temu przy­sze­dłeś do Loh i wszy­scy męż­czyź­ni po­szli na woj­nę, pięt­na­ście lat temu za­bra­łeś z Nert każ­de­go, kto dał radę udźwi­gnąć broń, osiem lat temu Nowe Paot opu­sto­sza­ło, bo po­trze­bo­wa­łeś lu­dzi do wal­ki. Trzy lata temu wszy­scy w My­fert po­mię­dzy pięt­na­stym a sześć­dzie­sią­tym ro­kiem ży­cia przy­wdzia­li zbro­je i po­szli na woj­nę. Nie wró­cił nikt. Sta­rzec mó­wił ci­cho, nie pa­trząc mu w oczy. – Tam­te mia­sta... umar­ły. Ko­bie­ty i star­cy za­bie­ra­li dzie­ci i przy­cho­dzi­li do nas, by...

Wiem prze­ry­wa mu, bo po to wła­śnie przy­był. Po po­ko­le­nie, któ­re w tym cza­sie do­ro­sło. Ale sta­rzec zda­je się nie do­strze­gać groź­by w jego gło­sie.

By­łem dziec­kiem, gdy za­czę­ła się woj­na, pa­nie. Mia­łem pięć lat. Od tego cza­su przy­by­sze nad­cho­dzą i od­cho­dzą, a my z nimi wciąż wal­czy­my i wal­czy­my. Cza­sem są so­jusz­ni­ka­mi, cza­sem wro­ga­mi, cza­sem jeźdź­cy Laal lub wo­jow­ni­cy Kan’ny osła­nia­ją nas tar­cza­mi, a cza­sem nu­rza­ją mie­cze w na­szej krwi. Za­wie­ra­my so­ju­sze i je ła­mie­my, ata­ku­je­my i bro­ni­my się. I nie ma w tym mie­ście ni­ko­go oprócz mnie, kto by pa­mię­tał, jak to jest bu­dzić się i nie bać woj­ny.

Sta­rzec milk­nie, drżą­cy­mi rę­ko­ma ocie­ra pot z czo­ła.

A z pię­ciu miast zo­sta­ło jed­no.

Prze­ry­wa mu unie­sie­niem ręki, a wte­dy głos czło­wie­ka za­mie­nia się w szept i cich­nie.

Ju­tro. Wy­da­je wy­rok. Ju­tro wyj­dzie­cie z mia­sta. Po­tem je spa­li­cie. Za­ło­ży­łem obo­zy, gdzie ko­bie­ty będą mo­gły ro­dzić w spo­ko­ju, rok po roku. Po­trze­bu­je­my wo­jow­ni­ków.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wschód - Zachód»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wschód - Zachód» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Wschód - Zachód»

Обсуждение, отзывы о книге «Wschód - Zachód» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x