Robert Wegner - Wschód - Zachód
Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Wegner - Wschód - Zachód» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2010, ISBN: 2010, Издательство: Powergraph, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Wschód - Zachód
- Автор:
- Издательство:Powergraph
- Жанр:
- Год:2010
- ISBN:9788361187165
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Wschód - Zachód: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wschód - Zachód»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Wschód - Zachód — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wschód - Zachód», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
A on uczestniczył w ich grze z takim zadęciem, jakby uważał się za równego. I teraz, zgodnie z zasadami tej gry, powinien dać się malowniczo zabić, najlepiej padając z teatralnym jękiem pod nogi barona i tryskając dookoła krwią.
Młody szlachcic wreszcie spojrzał na niego, a raczej, co Altsin pojął wreszcie dokładnie, nie na niego, lecz jakby przez niego. Patrzył na ubiór, paradny strój kapitana galery, jakby złodziej był pustką utkaną z jakiegoś zaklęcia, na której ktoś powiesił ubranie. Dla kogoś, kto grał o władzę w Wysokim Mieście, jakiś portowy złodziej tak naprawdę nie istniał. Był figurą taką jak pion na planszy, pozbawioną znaczenia i człowieczeństwa. Tak naprawdę, czego Altsin był teraz pewien, Ewennet-sek-Gres zapomni o nim już w chwili, gdy będzie ocierał klingę z krwi.
Lód, o którym zdążył niemal zapomnieć, pojawił się i wypełnił mu żyły. Jakby od dołu, od stóp, wrastał w niego mroźny kwiat. Nabrał powoli powietrze, wypuścił je, niemal spodziewając się obłoku pary z ust. Sanwesowi przynajmniej zapłacił za śmierć pięć cesarskich. Jego cenił tak nisko, że chciał go dostać za nic. Ale kto powiedział, że Altsin ma grać według tych reguł do samego końca?
Lód roztopił się, ustępując miejsca ponuremu rozbawieniu – baronowi wydawało się, że zadanie chłopaka polegało na odgrywaniu kapitana mittarskiej galery do samego końca. Był tak arogancki, że nie przyszło mu nawet do głowy, że złodziej mógł wyłamać się z roli. Nie dopuszczał myśli, że portowy szczur mógł być jakimkolwiek przeciwnikiem. Nie wiedział, jak to jest, walczyć nocą w śmierdzących zaułkach, mając za broń tylko tępy nóż i kawałek deski. Może i zarżnie cię jak świniaka, myśl złodzieja była spokojna, ale postaraj się przynajmniej, żeby twoja gęba śniła mu się po nocach.
Baron znudził się wreszcie robieniem min do widzów i ruszył na przeciwnika, machając pałaszem. Patrząc, jak się porusza, Altsin był pewien, że pierwsze dwa ciosy zada tak jak poprzednio, lekko i wolno, a potem uderzy poważniej. Publika domagała się krwi, więc dostanie krew, rana zapewne nie będzie śmiertelna ani nawet ciężka, ale za to widowiskowa. Bo zabawa powinna potrwać jeszcze chwilę.
Starli się pośrodku polanki. Pierwsze uderzenie od góry, na wprost, drugie lekko po skosie, i trzecie! Szybkie, od dołu, z lewej, z nadgarstka na wpół wyprostowanej ręki. Głownia pałasza zmieniła się w rozmazaną smugę. Cios miał rozchlastać udo, zadać ranę bolesną i widowiskową. Altsin przyjął go na ostrze, niezgrabnie, niemal bokiem klingi, a szlachcic płynnie przeszedł do skomplikowanego młynka. Pałasz zatańczył w dłoni złodzieja i odchylił się nagle w bok, odsłaniając go na uderzenie.
Altsin zrobił krok do przodu tak szybko, że baron nie zdążył się nawet skrzywić. Skręcił broń w ręku i naparł, klingi zazgrzytały, a jelce stuknęły o siebie. Jednym ruchem przeszedł do chwytu odwrotnego, coś nie do pomyślenia dla prawdziwego szermierza, nagle trzymał pałasz ostrzem w dół, osłaniając całe ciało, blokując jelcem kontrę w górę. Uderzył drugą ręką, trafiając lewakiem w tułów szlachcica. Za słabo, kolczuga wytrzymała, choć siła ciosu wyrwała z ust przeciwnika krótki okrzyk. Złodziej uśmiechnął się lekko.
Kapitan mittarskiej galery nie zastosowałby takiej sztuczki, portowy szczur jak najbardziej. Witamy w prawdziwym świecie, sukinsynu.
Kopnął w kolano, trafił źle, za wysoko, choć poczuł, jak noga barona wiotczeje, i uderzył lewakiem w dół, w wewnętrzną stronę uda.
Chybił o włos. Ewennet-sek-Gres był jednak znakomitym szermierzem, uwolnił pałasz, zawirował, wyszedł ze zwarcia w błyskawicznym obrocie, odgradzając się od Altsina poziomym ciosem. Złodziej też odskoczył, zmienił chwyt broni i wysunął oba ostrza przed siebie. Stanął w pozycji najemnego zabijaki, walczącego nożem i pałką. Koniec z graniem w szlacheckiej komedii.
Pomachał wolno lewakiem, by wszyscy zwrócili uwagę na karminowe, a w świetle pochodni niemal czarne krople, znaczące ostrze.
– Pół cala – odezwał się po raz pierwszy od rozpoczęcia pojedynku. – Pomyśl o tym, baronie. Tylko pół cala i już byś nie żył.
Białe spodnie szlachcica ciemniały szybko. Pół cala, a złodziej rozharatałby mu tętnicę i byłoby po wszystkim. Rana musiała boleć.
Altsin wyszczerzył się szeroko, próbując sprowokować przeciwnika do błędu. On uczył się walczyć nożem i sztyletem, pałką i kijem. Bronią biedoty. Mógł zaskoczyć barona i upuścić mu krwi, lecz teraz zabawa się skończyła. W prawdziwym pojedynku ze szlachetnie urodzonym szermierzem nie miał większych szans. Chyba że tamten da się ponieść emocjom.
W kręgu widzów zapanowała cisza, jakby reszta towarzystwa wreszcie zrozumiała, że nie ogląda teatralnego przedstawienia, a krew szlachty ma taki sam kolor jak u innych ludzi. Nastrój nocy prysł, to już nie był pojedynek dobra ze złem, bieli z czernią, tylko walka dwóch mężczyzn, z których każdy mógł zginąć. Z tym że jeden dużo łatwiej niż drugi.
Starli się pośrodku polanki i po trzecim ciosie Altsin zrozumiał, że pałasz to nie pałka, a umiejętności nabyte pod okiem Cetrona to za mało w starciu z maszyną do walki, jaką był szkolony od dziecka na szermierza synalek szlacheckiego rodu.
Ledwo sparował te pierwsze trzy uderzenia. Czwartego nawet nie zobaczył.
Pałasz sięgnął go samym końcem sztychu, ciosem, który wywołał u złodzieja rozmazany srebrny powidok. Altsin poczuł, jakby dostał w prawy obojczyk wiosłem ciężkiej galery, skórzana kurtka i jej poczernione kółka i ćwieki złagodziły nieco siłę uderzenia, ale to było za mało. Czas zwolnił. Nagle poczuł, że nie może unieść broni do następnej parady, ostrze zaciążyło mu w dłoni stufuntowym ciężarem, a jego sztych nieubłaganie zmierzał ku ziemi. Chłopak skupił się, usiłując utrzymać je w poziomie, a wtedy ból wybuchł w nim kulą ognia. Od obojczyka, przez ramię, aż do dłoni, paraliżując prawy bok.
Nogi ugięły się pod nim, broń wypadła z ręki i sam nie wiedział jak, znalazł się na kolanach.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Wschód - Zachód»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wschód - Zachód» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Wschód - Zachód» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.