Robert Wegner - Wschód - Zachód
Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Wegner - Wschód - Zachód» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2010, ISBN: 2010, Издательство: Powergraph, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Wschód - Zachód
- Автор:
- Издательство:Powergraph
- Жанр:
- Год:2010
- ISBN:9788361187165
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Wschód - Zachód: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wschód - Zachód»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Wschód - Zachód — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wschód - Zachód», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Przyjrzał się jej uważnie. Właściwie się nie zmieniła, miała tylko lekko podkrążone oczy, na których dnie gościł teraz maleńki płomyk. Nie chciałby rozpalić go w prawdziwy pożar.
– Tak, pani. Co więc proponujesz?
* * *
Kapitan statku. Altsin stanął przed lustrem i jeszcze raz przyjrzał się swojemu odbiciu. Kazała mu przystrzyc włosy, tak, jakby miały się chować pod marynarskim skórzanym czepcem. Zabroniła się golić, bo w Ar-Mittar panowała obecnie moda na kilkudniowy zarost, posmarowała twarz i przedramiona jakąś maścią, która po wyschnięciu przyciemniła skórę, sugerując opaleniznę kogoś, kto całe dnie spędza na pokładzie żaglowca.
– Nie możesz pójść na przyjęcie jako kupiec, mistrz cechu czy czarodziej z Niskiego Miasta, bo ci bardziej znaczący są tu znani, a podejrzane byłoby, gdybym zaprosiła kogoś mało ważnego. Nic nie zrobimy z twoim akcentem, więc nie możesz też pójść jako szlachcic z prowincji. Rozpoznano by cię, jakbyś tylko otworzył usta. Więc zostaje nam kapitan żaglowca spoza miasta – wszyscy żeglarze mówią podobnie, portowy akcent nikogo nie zdziwi. Jako organizatorka mogę dobrać kilka osób spoza listy, zazwyczaj to dobra okazja, by wprowadzić w towarzystwo nowe twarze i często się tak robi, więc nikt nie powinien się dziwić.
Wyjaśniała to, każąc mu przymierzać coraz to inne wersje strojów, w końcu wybrała taki składający się z ciężkich butów, spodni z sukna spiętych szerokim pasem, koszuli i skórzanego kubraka, impregnowanego olejem i ozdobionego taką ilością srebrnych ćwieków i kółek, że wyglądał niemal jak kolczuga. Wszystko, łącznie z metalowymi elementami, barwione było na głęboką czerń. Tylko na lewym nadgarstku kazała mu założyć bransoletę z polerowanej stali, z dwoma skrzyżowanymi wiosłami. Symbol kapitana galery – jak wyjaśniła.
– To najnowsza moda bogatych mittarskich żeglarzy, raczej tandetna, moim zdaniem. Ale jest do nich dość daleko, więc nikt nie będzie zaskoczony, że nie masz w okolicy krewnych czy znajomych. Ar-Mittar nałożył ostatnio paskudne podatki na naszych kupców, próbujących nabywać u ich płatnerzy broń. W ogóle na stal i żelazo. W odwecie nasza Rada nałożyła równie potężne cła na ich statki z wyrobami żelaznymi, więc handel bronią i innymi rzeczami zamarł. Lecz niedawno pojawiła się plotka, że grupa rzutkich i energicznych mittarskich kapitanów byłaby gotowa wspomóc naszych kupców, wypływając z Ar-Mittar z ładowniami pełnymi broni i innego żelaza i dokonując przeładunku z dala od portu. Hrabia wyraził kiedyś zainteresowanie tym pomysłem. Będziesz jednym z kapitanów, chcących zaproponować usługi w imieniu tej grupy.
Potem mówiła cicho, niemal szeptem, powtarzając bez przerwy kilkanaście najważniejszych nazwisk, które powinien znać, i wszystkie informacje na temat Ar-Mittar, jakie jej zdaniem mogą mu się przydać. Wyglądało to tak, jakby próbowała sama siebie przekonać, że cały ten plan to coś więcej niż tylko desperacka improwizacja. Słuchał jednym uchem.
– To trochę jak wskoczyć do oceanu z połciem mięsa na szyi i uważać, że to świetny sposób na łowienie rekinów – skomentował wreszcie. – Jeśli ktoś zacznie mnie bardziej wypytywać...
– Zasłoń się tajemnicą. Powiedz, że nie możesz o tym rozmawiać albo że na ten temat możesz rozmawiać tylko z hrabią.
Poprawiła mu pas, strzepnęła niewidoczny pyłek z ramienia i cofnąwszy się o krok, zmierzyła go krytycznym spojrzeniem.
– Ujdzie. Tak naprawdę liczę na to, że nikt nie będzie cię o nic wypytywał. To stara szlachta i sporo nuworyszy, pragnących za taką uchodzić. Żaden z nich nie zniży się do rozmowy z nieznanym marynarzem, choćby ten dowodził całą flotą galer. Stój gdzieś pod ścianą, nie rzucaj się w oczy, schodź innym z drogi. I tym razem – zacisnęła usta – zabierz ze sobą sakiewkę. Jeśli nie da się inaczej, podrzucimy ją hrabiemu z odpowiednim liścikiem. Nie, nic nie mów. I tak już sporo ryzykuję. Nie każ mi narażać się bardziej, jeśli sam nie potrafisz wymyślić lepszego planu zbliżenia się do sek-Gresa. Chyba że już jakiś masz?
Nie miał. Pozostawało wziąć głęboki wdech i wskoczyć między rekiny.
* * *
Główna siedziba hrabiego znajdowała się pośrodku Auserii, najstarszej z dzielnic Wysokiego Miasta i w ogóle, jak uprzejmie i mimochodem wyjaśniła mu baronowa, najstarszej dzielnicy Ponkee-Laa. Tu był rdzeń, serce metropolii, która wyrosła nad brzegiem Elharan ponad tysiąc lat temu.
– Niektóre z tych murów pamiętają czasy, gdy Meekhańczycy mieszkali w norach wykopanych w ziemi, żywiąc się robakami i surowymi bulwami – rzuciła w drodze na miejsce.
Złodziejowi tłukła się po głowie myśl, że Stary Meekhan był równie, jeśli nie bardziej wiekowy, ale wolał się nie odzywać. W ogóle niemal nie zwracał uwagi na to, co Darwenia Lewender mówi do niego, czuł obojętny, chłodny spokój, jaki zawsze ogarniał go w chwili, gdy zaczynał realizować jakikolwiek plan i nie było już odwrotu. Miał wrażenie, że słyszy każdy dźwięk, że widzi wszystko z niezwykłą dokładnością, że czuje najdelikatniejszą woń. A mimo to znajdował się jakby we wnętrzu pustego kokonu, oddzielającego go od świata. Szykował się na to, co miał przynieść wieczór i noc.
Zaczęło się chyba zwyczajnie. Chyba, bo Altsin nie miał bladego pojęcia, jak takie przyjęcia się zaczynają. Na początku został krótko i zwięźle przedstawiony hrabiemu, który w odpowiedzi na wytrenowany ukłon skinął mu uprzejmie głową, po czym baronowa postawiła go w kącie sali i zakazała stamtąd odchodzić. Występował w charakterze petenta, a tacy nie witają gości w drzwiach obok gospodarza i gospodyni. Stał więc posłusznie i obserwował.
Hrabia Terleach wyglądał dokładnie tak, jak Altsin go sobie wyobrażał. Wysoki, szczupły, ze szpakowatą grzywą opadającą aż na ramiona i postawą byłego wojskowego. Krótkie spojrzenie, którym obrzucił złodzieja, było uważne i taksujące, a Altsin od razu nabrał pewności, że gospodarz odnotował jego obecność, zainteresował się nim i będzie chciał jeszcze porozmawiać. Powtórzył sobie w myślach serię banałów i kłamstewek, których się wyuczył i które nagle wydały mu się wyjątkowo kiepskie. Hrabia nie zadowoli się byle czym, jedyna nadzieja, że w razie kłopotów baronowa pospieszy złodziejowi z odsieczą.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Wschód - Zachód»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wschód - Zachód» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Wschód - Zachód» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.