Robert Wegner - Północ-Południe

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Wegner - Północ-Południe» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2010, ISBN: 2010, Издательство: Powergraph, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Północ-Południe: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Północ-Południe»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Północ-Południe — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Północ-Południe», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– I tak go złapią. Wkrótce zaroi się tu od Szczurów.

Borehed pokręcił głową, w bardzo ludzkim geście.

– On umiera, człowieku. Ciało chłopca nie jest... odpowiednie. Prawie nic nie pije i wcale nie je. Tylko siostra trzyma go jeszcze przy życiu. Raczej... wspomnienie o niej. Umysł dzieciaka i tego, co zostało umieszczone w rękawicy, resztki potężnego wojownika, przemieszały się całkowicie, lecz jakaś część pamięta. O ojcu, matce, siostrze. Ale to nie wystarczy, bo jest w nim już tylko cień człowieka.

– Więc co? Będą tak skakać jeszcze kilka dni, brat i na wpół obłąkana siostra, a potem on umrze? Każdy, kto znajdzie rękawice...

– Nie. Tym razem umrą obaj, zbyt się połączyli, przeplątali, ich dusze, to, co z nich zostało, są już jednym. Więc gdy umrze ciało, zginą obaj. A wtedy umrze i drugie dziecko. Nie, nie oglądaj się. Nie schwytasz ich, zresztą, na drodze do Domu Snu dwa duchy już czekają na tę małą, mężczyzna w mokrym ubraniu i kobieta ze szramą na szyi. Masz na to słowo szamana. Widziałem.

– A on?

– On odejdzie tam, gdzie wszyscy, którzy nosili rękawice. Poza Mrok.

– I tyle? Koniec?

Uśmiech ahera mógłby przerazić szarżującego smoka.

– Nic się nie kończy, człowieku. Nie można wrzucić kamienia do wody i powiedzieć stop, fala dalej nie płynie. Zobaczysz. To nie powinno się wydarzyć. Nigdy. Nawet nie wiesz, co właściwie widziałeś, i dziękuj swoim bogom, bo inaczej już rzuciłbyś się na miecz. – Borehed nagle wyszczerzył się jeszcze szerzej. – I znów zamiast cię zabić, gadam.

Kenneth odpowiedział uśmiechem.

– Może dlatego, że dziesięciu moich ludzi siedzi tam, między kamieniami, i mierzy w ciebie z kusz?

– Może. A może dlatego, że w chacie nie próbowałeś rozpłatać tych dzieci na pół. Kto wie? Jak będę miał szczęście, zabiję cię następnym razem.

Pchnięta kilkoma ruchami wiosła łódeczka oddaliła się od brzegu.

—— • ——

Gdy tylko za oficerem zatrzasnęły się drzwi, pułkownik usiadł i ukrył twarz w dłoniach. Nie podniósł jej, gdy skrzypnęły zawiasy.

– Nawet się nie zająknął.

Znał ten głos aż za dobrze. Od miesięcy go prześladował.

– Wysłałem właśnie dobrego oficera i świetnych żołnierzy tysiąc mil od domu. Więc lepiej nic nie mów, Gelrgorfe.

– To jedyne wyjście. Znam... ludzi, którzy uważają, że ci żołnierze wiedzą już za dużo. Sprawdziliśmy te czary, które im pomogły. Śmierdziało szamańskimi duchami na milę. Dlaczego jakiś szaman im pomagał? Co ich z nim łączy? Musiałem bardzo się starać, żeby nie zaproszono ich na pogawędkę do Nory.

– Skąd taka łaskawość?

– Bo jestem Wessyrczykiem. I wiem, że takiej sprawy nie dałoby się ukryć. Ta kompania jest znana. Lubiana i szanowana. Gdyby się rozeszło, że Szczury porywają i torturują żołnierzy Górskiej Straży, to żaden z moich agentów nie mógłby być pewien dnia ani godziny. Nie wszyscy w Norze dostrzegają takie rzeczy. Cesarz Kalwer-das-Seuwer powiedział kiedyś, że wierność i lojalność Wessyrczyków jest skałą, na której Imperium zbudowało swoją wielkość. A wessyrskie topory w niczym nie ustępują meekhańskim mieczom. Topór i skała, oto skarby Północy. Nie złoto, srebro i żelazo, tylko wierność i dłonie gotowe do walki w obronie Imperium.

– Rozgadałeś się.

Szpieg uśmiechnął się dziwnie.

– Wie pan, pułkowniku, że kogoś szukamy? Od kilku lat. Te nagłe drgnięcia w aspektowanych źródłach, obca magia o bardzo dziwnym posmaku... – szpieg zawahał się wyraźnie. – Sądziliśmy, że to może być ślad.

Akeres Gewanr spojrzał mu w oczy.

– Więc dlaczego pozwoliłeś mi ich tam wysłać, co? Dlaczego nie poszedł cały pułk?

– Bo ostatnio, gdy na spotkanie takiej magii wyruszyło czterystu żołnierzy i pięciu bitewnych magów, przeżyło tylko kilkunastu. I to cudem. I nic nie zostało z wioski, do której wyruszyli. Musieliśmy spróbować... sprawdzić, jak będzie z mniejszymi siłami. Poza tym tu, w pobliżu granic, jest wiele oczu i uszu, które nie należą do nas. Wiem już, że nie tylko my się rozglądamy, węszymy... Boimy się – dodał cicho.

– Czego?

Wzruszył ramionami.

– Nie wiem. Przysięgam, że nie wiem, ale wyczuwam taką podszytą strachem niecierpliwość w poleceniach z Nory. To oczywiście nie znaczy, że mam podporządkować się im bezwzględnie. I dlatego wyślemy Szóstą na wschód. Powinni być bezpieczni, o ile nie wpakują się w jakieś kłopoty.

Szpieg ruszył do wyjścia.

– Do zobaczenia, panie pułkowniku.

POŁUDNIE

Miecz i żar

Ponieważ kocham cię nad życie

Tego dnia przyczyną wszystkich kłótni, niesnasek i swarów w mieście był bez wątpienia upał. Nie chodziło bynajmniej o to, że żar lejący się z nieba wysuszył większość studni i źródełek, spalił na szary brąz otaczające Gerawint pastwiska i obniżył poziom wody w fosie tak, że nawet krótkonogie kaczki ledwo mogły zamoczyć płetwy. Ani o to, że na miejskim bruku można było smażyć jajka, a kurz wzbijany podmuchami gorącego wiatru drażnił oczy i drapał w gardłach.

To było niemal normalne o tej porze roku.

Chodziło raczej o atmosferę, duszną, nerwową, jakby pełną niewypowiedzianych ostrych słów i niesprawiedliwych oskarżeń. Taki dzień nadawał się do spokojnej sjesty w ocienionej altanie, ze szklanicą schłodzonego wina pod ręką i młodą służącą recytującą cichym, zmysłowym głosem erotyczne poezje.

Aerin-ker-Noel zmrużył lekko oczy, próbując siłą woli zmaterializować tę ostatnią wizję. Nic z tego. Powietrze w komnacie nadal ledwo nadawało się do oddychania, pucharek w jego ręku pełen był czegoś, co przypominało siki chorej na nerki kobyły, a wypełniający przestrzeń głos nadal był szorstki, chrapliwy i nieprzyjemny.

No i rzecz jasna, nie recytował erotycznych wierszy.

– Pięć srebrnych orgów od sztuki, Arinoel. Pięć. To uczciwa cena.

Stojący kilka kroków przed nim koczownik, ubrany w workowate portki, skórzane łapcie i barani półkożuszek narzucony na gołe ciało, kołysał się na lekko ugiętych nogach jak czająca się do skoku pantera. Jego dwaj towarzysze potaknęli, nerwowo szarpiąc wąsy. Sytuacja robiła się nieciekawa.

Aerin specjalnie kazał ich przyprowadzić do siebie prosto z końskiego grzbietu, choć od smrodu omal go nie zemdliło. Mieli za sobą ponad sto pięćdziesiąt mil wędrówki przez stepy. Przyprowadzili ponad tysiąc sztuk bydła.

Ale gdyby pozwolił im się umyć, odświeżyć i przebrać w paradne, uroczyste stroje, to handel przeciągnąłby się pewnie do północy, a cena wywoławcza była o dwa orgi wyższa.

Pociągnął łyk z kielicha i zaraz tego pożałował.

– Nie, Harribie, synu Arana. My, ludzie z miasta, nie jesteśmy głupi. Siedzimy za murami, ale wiemy, co się dzieje na stepach. Pędziliście bydło przez półpustynię, a nie, jak zwykle, przez zielone pastwiska. Większość stada jest wyczerpana, wychudła i słaba. Skóra i kości.

Harrib potrząsnął wygoloną głową.

– Widziałeś te dwadzieścia sztuk, które przyprowadziliśmy do miasta. Same mięśnie i tłuszcz. Pięć orgów to i tak mało za takie zwierzęta.

– To twoje dwadzieścia sztuk, Harribie. Jeśli twierdzisz, że reszta stada też tak wygląda, to zgoda na pięć orgów...

Oczy koczownika zabłysły.

– Ale najpierw wyślę ludzi do głównego stada, żeby wybrali moje dwadzieścia sztuk. Cenę ustalimy po obejrzeniu moich i twoich zwierząt.

Harrib syknął:

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Północ-Południe»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Północ-Południe» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robert Wegner - Niebo ze stali
Robert Wegner
Robert Wegner - Wschód - Zachód
Robert Wegner
Robert Sheckley - Coś za nic
Robert Sheckley
Robert Wagner - Die Grump-Affäre
Robert Wagner
Olaf Wegner - Eleonora
Olaf Wegner
Wolfgang Wegner - Nacht über Marrakesch
Wolfgang Wegner
Jennifer Wegner - SOKO Mord-Netz
Jennifer Wegner
Robert Stevenson - Nuevas noches árabes
Robert Stevenson
Отзывы о книге «Północ-Południe»

Обсуждение, отзывы о книге «Północ-Południe» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x