Zygmut Miłoszewski - Gniew
Здесь есть возможность читать онлайн «Zygmut Miłoszewski - Gniew» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 0101, Издательство: WAB, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Gniew
- Автор:
- Издательство:WAB
- Жанр:
- Год:0101
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Gniew: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Gniew»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Gniew — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Gniew», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Jak słyszeliśmy, Łukasz Zagrobelny nigdzie się nie wybiera, i dobrze, tęsknilibyśmy, bo to wyjątkowo dobra polska muzyka – powiedział prezenter, a Szacki parsknął śmiechem tak gwałtownie, że opluł sobie kierownicę. – Za chwilę wiadomości, a potem naszym gościem będzie Teodor Szacki, jedyny w swoim rodzaju gwiazdor wymiaru sprawiedliwości, a od niedawna rzecznik prasowy naszej prokuratury.
– Ożeż kurwa ja pierdolę – powiedział prokurator Teodor Szacki.
2
Edmund Falk nie lubił zmieniać niczego w swoich procedurach. Nie dlatego, że cierpiał na nerwice lub jakieś zaburzenia obsesyjne. Po prostu znał się wystarczająco dobrze, aby wiedzieć, że jeśli raz sobie odpuści, za chwilę zrobi to ponownie, i z procedury nic nie zostanie. Tyle razy tego doświadczył, że w końcu zaakceptował fakt, że musi sam być swoim najsurowszym opiekunem. Inaczej wszystko, czego się podejmuje, skończy się tak samo jak jego kariera taneczna. Zaczynał jako młody zdolny, jeden z wielu w słynącym z zawodowych tancerzy Olsztynie, potem awansował na nadzieję tańca, przyszły sukcesy w zawodach juniorskich, a potem między imprezami i romansami wszystko w kilka miesięcy legło w gruzach.
Nie żeby żałował tanecznej kariery, wręcz przeciwnie, ale był czas, kiedy wierzył, że nic gorszego go w życiu nie spotka. Dlatego się zmienił. Ludzie śmiali się z jego obsesji, podczas gdy w jego zachowaniach obsesji wcale nie było. Jedynie logiczny wybór.
Dlatego teraz, jak zwykle co drugi dzień o tej porze, nie zważając na pogodę, biegł w równym tempie stu czterdziestu uderzeń serca na minutę przez las miejski. Cztery kilometry miał już za sobą, zostało mu do przebiegnięcia sześć.
Nie słuchał w czasie biegania radia albo muzyki, ale tym razem wziął ze sobą telefon i wsadził słuchawki do uszu. Chciał wysłuchać, co Szacki powie po wiadomościach w Radiu Olsztyn jako świeżo mianowany rzecznik prasowy.
Tymczasem w rozgłośni ciągle grała muzyka, a on zastanawiał się, czy spotkać się z Wandą, czy nie. Teoretycznie już się umówił, praktycznie mógł to odwołać. Teoretycznie zrobił to dla ojca, praktycznie bardzo był ciekaw, czy cokolwiek zostało z tego, co działo się kiedyś między nimi. A działo się wiele.
Teoretycznie rozumiał, że w jego wypadku zaangażowanie jest niemożliwe, to logiczny wybór. Praktycznie chwyciłby się każdej wymówki, żeby ją zobaczyć.
Wybiegł na aleję Wojska Polskiego i postanowił, że zamiast przeciąć ją jak zwykle, pobiegnie kawałek przy ulicy. Czuł dziwny niepokój i światła cywilizacji wydały mu się bardziej kuszące niż puste ścieżki w wilgotnym lesie.
Biegł w stronę centrum, po prawej miał park i budynek radia, po lewej szpital psychiatryczny. Spojrzał w rozświetlone okna szpitala. A potem na stoper. 160 uderzeń na minutę.
Nie powinienem tędy biegać, pomyślał.
3
Przed mikrofonem Radia Olsztyn zasiadł spięty, martwiąc się, że źle poprowadzona rozmowa na temat Najmana może doprowadzić co najmniej do histerii w mediach. Jedno nieopatrzne słowo i sprawa seryjnego mordercy z Warmii wymknie się spod kontroli i zamieni w medialny huragan.
Na szczęście okazało się, że lokalne radio jest tak samo niezainteresowane kontrowersyjnymi tematami jak lokalna prasa. Szacki odpowiedział na kilka ogólnych pytań dotyczących specyfiki kryminalnej miasta. Przyciśnięty do muru w kwestii lokalnego patriotyzmu, wybrnął żartem, że zamierza zostać Warmiakiem na sto procent, kiedy zima odpuści i gdy nauczy się żeglować, bo na razie zamiast jedenastu jezior ma jedenaście lodowisk. Zbył polityczne pytanie o konflikt na szczycie między prokuratorem generalnym a premierem, tłumacząc, że jako zwykły śledczy ma inną perspektywę.
Cieszył się, że jego pierwsze oficjalne medialne starcie idzie jak po maśle, lecz trochę się nudził. Dziennikarz miał niski, radiowy głos hipnotyzera, co w połączeniu z ciepełkiem kameralnego studia sprawiło, że Szackiemu kleiły się oczy. Potrzebował kawy.
– Słuchacze komentują na bieżąco naszą rozmowę – powiedział dziennikarz, zerkając w ekran komputera. – Trochę uwag na temat funkcjonowania systemu w ogóle, raczej krytycznych. Ale też widzę, że jakiś dowcipniś pyta, czy w Olsztynie grasuje seryjny morderca.
Dziennikarz uśmiechnął się, Szacki też się uśmiechnął, kiwając wyrozumiale głową. Włożył w ten uśmiech tyle sympatycznego pobłażania, ile w sobie znalazł, byleby tylko nie musieć odpowiadać na to pytanie. Nie mógł skłamać, a powiedzenie, że „na tym etapie nie może udzielać informacji o konkretnych śledztwach” postawiłoby wszystkie media w Polsce w stan alarmu.
– I jeszcze telefon od słuchacza. Pozwoli pan?
Szacki skinął głową. Pewnie ktoś mu wyleje kubeł pomyj na głowę za to, że jakiś jego kolega na drugim końcu Polski uznał swastykę za hinduski znak szczęścia, ale lepsze to niż rozmowa o seryjnych zabójcach.
W słuchawce słyszał tylko szum i kiedy już myślał, że połączenie zostało zerwane, on i wszyscy stojący właśnie w porannych korkach słuchacze Radia Olsztyn usłyszeli niepewny głos starszej kobiety:
– Dzień dobry, ja dzwonię, żeby wszyscy się dowiedzieli, że nie każdy prokurator siedzi za biurkiem i przekłada papiery. Pan prokurator Szacki sam tego nie powie, ale kilka dni temu uratował życie jednej kobiecie. Nie paragrafami, tak po prostu, wszedł do niej do domu i uratował życie. Jedno wspaniałe życie. Bardzo dziękuję, do widzenia.
Dziennikarz patrzył na niego zdziwiony.
– To prawda, panie prokuratorze?
Wahał się przez chwilę. Wyobraził sobie Szarejnę i Poniewasza, którzy właśnie siedzą przy radiu i podnoszą ręce w geście tryumfu albo przybijają piątkę lub robią żółwika czy jak tam teraz gimbaza wyraża radość. Mieli rację, hura, sukces i jeszcze raz sukces, prokurator Teodor Szacki będzie twarzą urzędu, szeryfem nowej generacji, prokuratorzy będą chcieli w gabinetach wieszać jego portret obok orzełka. Wystarczyło potwierdzić.
– To nieprawda – powiedział. – Faktycznie rankiem dwudziestego ósmego listopada udałem się... – Dziennikarz zrobił tak przerażoną stylem Szackiego minę, że ten urwał gwałtownie. – Mówiąc krótko, w czwartek rano poszedłem do kobiety, która dzień wcześniej szukała u mnie pomocy. Znalazłem ją umierającą, została dotkliwie pobita przez męża. Obok niej bawiło się małe dziecko. Pięć minut później bawiłoby się przy zwłokach swojej matki.
Zapanowała niezręczna cisza. Dziennikarz patrzył na Szackiego zdumiony. Realizator w reżyserce zaczął im dawać rozpaczliwe znaki, żeby coś powiedzieli.
– Pozostaje pogratulować – odezwał się w końcu dziennikarz.
– Niekoniecznie. Kobieta jest ciągle w krytycznym stanie. Dziecko jest pod opieką państwa. Gdybym nie był bezmyślnym urzędasem i wysłuchał tej pani dzień wcześniej, zamiast zlekceważyć jej wołanie o pomoc, ratunek byłby niepotrzebny. Gdybym zachował się właściwie, tej kobiecie, ofierze przemocy domowej, oraz jej dziecku zostałaby zapewniona pomoc prawna i psychologiczna. Nie musiałaby wracać do męża i nie musiałaby umierać na podłodze w kuchni. Chciałbym skorzystać z okazji i publicznie przeprosić tę panią, jej syna i jej rodzinę. Bardzo się wstydzę, cofnąłbym czas, gdyby to było możliwe. Przepraszam.
– Wszyscy popełniamy błędy – powiedział sentencjonalnie dziennikarz i wskazał na zegarek, dając znać, że ich czas dobiega końca.
Skoro już się rozbudził, znowu poczuł, jak rośnie w nim irytacja. Gniew, jak to Hela ujęła. Podobało mu się to słowo, nadawało agresji rys szlachetności i sprawiedliwości.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Gniew»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Gniew» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Gniew» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.