Zygmut Miłoszewski - Gniew

Здесь есть возможность читать онлайн «Zygmut Miłoszewski - Gniew» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 0101, Издательство: WAB, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Gniew: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Gniew»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Gniew — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Gniew», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Postawiła na stole dwie wielkie torby, z pudełkami z chińszczyzną.

Spojrzał pytająco.

– A, nie mogłam się zdecydować, to wzięłam więcej, najwyżej na jutro zostanie. Helena – zawsze mówiła o jego córce Helena, co o dziwo małej się podobało – do mnie dzwoniła po szkole, przepraszała, że nie zrobi obiadu, ale mieli jakiś projekt charytatywny. Obiecała, że jutro usmaży placki z jabłkami. Co się tak patrzysz, Teo?

9

Tymczasem na ulicy Równej, perwersyjnie wręcz zwyczajnej w swojej podmiejskości, w niewyróżniającym się niczym domu, mężczyzna siedział przy obiedzie i wspominał w myślach, jak kilka miesięcy temu mieli szkolenie w hotelu pod Łodzią. Trener zapytał, do czego by porównali swoje rodziny. Najbardziej się śmiali z faceta, który powiedział: do wczasów nad Bałtykiem. Niby wakacje, niby sami tego chcieliśmy, niby kupa kasy poszła, tylko gdzie jest słońce? On z kolei powiedział prawdę, wiedział, że na szkoleniu z zarządzania zabrzmi ona nieźle: do dobrze naoliwionej maszyny.

Dobrze być częścią takiej maszyny. No, może nie tyle częścią, co inżynierem. Też o tym teraz pomyślał, kiedy siadał do obiadu. Posiłek wyglądał pysznie, stek wołowy z jakimś sosem. I purée, każdy miał na talerzu z ziemniaczanego purée ułożony inicjał swojego imienia. Mały w foteliku podskakiwał tak zachwycony, jakby rozumiał, co tam jest napisane, cały czas dźgał palcem swoją literkę i śmiał się w głos.

– Wspaniale to zrobiłaś – powiedział do żony.

Uśmiechnęła się. Nie była zbyt ładna ani zbyt kobieca, ale miała swoje lepsze dni. To był jeden z nich. I on też miał swój lepszy dzień. Naprawdę. Dobrze naoliwiona maszyna.

– Hm, pyszny ten sos. Z czego?

– Z gorgonzoli. Smakuje ci?

– Pytanie. On nie je?

– Gdzieś czytałam, że chyba dopiero od trzech lat ser pleśniowy. Pewnie przesada, ale na wszelki wypadek.

– Brałaś kasę z bankomatu?

– O Jezu, przepraszam.

Wzruszył ramionami. Wiedział, że czasami jego żona tak ma. Nawet jak sobie napisze na kartce albo wytatuuje na ręku, to i tak albo zapomni, albo zrobi inaczej.

– Nic się nie stało – odparł uspokajająco, bo widział, że się zmartwiła, i pogłaskał ją po ręce. – Po prostu jak płacisz kartą, łatwiej kontrolować wydatki. Dzięki naszemu zeszytowi wiemy, ile w jakim sklepie na co wydaliśmy, potem możemy się zastanowić, czy gdzieś nie trzeba się ograniczyć. I możemy zaoszczędzić na fajniejsze wakacje.

– Zapomniałam, że to nie Bieda.

– Przecież nie robimy tam zakupów.

– Tak, wiem, ale jak jechałam, to w radiu ktoś opowiadał głupi dowcip, że prędzej w Biedronce będzie można płacić kartą niż coś tam, nawet nie pamiętam co. I tak się zafiksowałam, że nie można płacić kartą, że od razu wzięłam z bankomatu.

– Okej, rozumiem, ale wiesz, jak to jest z gotówką.

– Wiem. – Powtórzyła jego słowa: – Rozmienisz stówę i już nie ma stówy.

Zrobił gest mówiący „lepiej bym tego nie ujął” i ostatnim kawałkiem mięsa zebrał resztki purée. Zjadł i zaczął się z małym bawić kulkami zielonego groszku. Niby nie można się bawić jedzeniem, ale ma jeszcze chwilę na tę naukę.

Dobrze naoliwiona maszyna. Lubił swoją karierę, lubił swój dom i swoje drzewo. Ale ta rodzina − ta dobrze naoliwiona maszyna – to było jego największe życiowe osiągnięcie. Nigdy nie przestanie być z tego dumny.

10

Próbował się pogodzić z Helą, lecz go nie wpuściła do swojego pokoju. Uznał, że porozmawia nazajutrz, jak jej przejdzie. Nie mogła od razu powiedzieć? Nie byłoby prościej? Wiedział, że dał ciała, ale ciągle był trochę zły. Na nią, na siebie, tak ogólnie. Jakiś męski PMS mu się przyplątał.

Tyle dobrego, że Żenia się zlitowała nad nim i odpuściła „musimy porozmawiać”.

Leżał na łóżku i czytał Lemaitre’a. Tak jak zwykle stronił od kryminałów – nie dość, że wydumane i przewidywalne, to jeszcze skrzętnie omijały prokuratorów – to musiał przyznać, że Francuz był naprawdę dobry.

Żenia wyszła z łazienki w długiej koszuli nocnej, wcierając krem w dłonie. Przestała biegać po domu na golasa, odkąd Hela z nimi zamieszkała. Był jej wdzięczny, bo wcześniej obnosiła swoją nagość jak sztandar, i rozumiał, że to musiało być dla niej wyrzeczenie.

Należała do tych kobiet, którym po zmyciu makijażu przybywało lat, ale nie ubywało urody. Przeciwnie, podobała mu się taka, rysy jej się wyostrzały, niektórym mogły się wydawać wręcz męskie, ale jemu ta surowość była w smak. Dziwnie to działa. Zawsze kiedy widział takie dziewczyny – wysokie, dość kanciaste, androgeniczne, z ostrymi rysami, małym biustem i chrapliwym śmiechem – myślał: nie mój typ. A Żenia raz spojrzała i był ugotowany. Teraz patrzył, jak kręci się po sypialni, i czerpał z tego ogromną przyjemność.

– Przez trzy godziny opowiadali mi o wszystkich swoich przyjaciołach i krewnych, kto z kim ma jakie relacje i dlaczego. Normalnie olałabym sprawę, ale rozumiesz, boję się, że jak ich źle usadzę na tych tratwach i dojdzie do bójki, to ktoś utonie. Starałam się wszystko rozrysować, cały ten arkusz wygląda jak ruchy wojsk radzieckich w czasie ofensywy, jakaś diabelska łamigłówka. Niby młodych się sadza razem, ale młodzi z jego pracy nie mogą siedzieć obok młodych z jej rodziny, bo kiedyś firma jej ojca zabrała zamówienie jego firmie. Słuchasz mnie?

– Hm – odpowiedział z zaangażowaniem, udając aktywne słuchanie, bo w czasie jej wywodu wrócił do książki.

– To co powiedziałam?

– Firma jej ojca zabrała zamówienie jego firmie. Słuchasz mnie?

Walnęła się obok niego do łóżka.

– Pomyślałam, że to jakiś bezsens. Zerwałam z medycyną, bo nie mogłam znieść odpowiedzialności za to, że od moich decyzji będzie zależeć czyjeś życie. Na tym tle wydawałoby się, że weddingplanerstwo...

Skrzywił się. Nie lubił kaleczenia polszczyzny.

– Och, przepraszam. – Teatralnie położyła dłoń na biuście, wyglądało to dość sexy. – Na tym tle wydawałoby się, że wesela to najbezpieczniejszy biznes świata. I co? Fatum mnie dopadło. Jak źle kogoś na weselu usadzę, mogę mieć krew na rękach. W każdym razie wracałam z tego piekielnego spotkania, zajechałam na Orlen po kawę i spotkałam Agatę. Kojarzysz? Ta, która chodziła z facetem, który był później mężem Agnieszki, której wuj pracował przez chwilę z moim ojcem w Stomilu, opowiadałam ci kiedyś o tym ośrodku, gdzie złapałam kleszcza, prawda? Ale nie tym stomilowskim, tylko z pracy od mojej mamy.

– Czuję, jakbym samemu spędzał tam dzieciństwo.

– Debil. Niezwykłą historię mi Agata opowiedziała, swojego brata, Roberta. Tacy moi znajomi. Ona mówiła, że „jak nie idzie, to wszystko nie idzie”, ale mi to raczej ten film Finchera przypominało, co wszystko się wali.

Gra .

– Dokładnie. Normalny gość. Żona, córka, domek w Purdzie. Nagle bank mu cofa kredyt, zwyczajny, konsumpcyjny. Nie podaje powodów, ma tak w umowie. Może. Robert myśli: walcie się, wezmę gdzie indziej. Na etacie pracuje. Idzie do kadr po kwitek, a tam już czeka na niego zwolnienie. Redukcja etatów. Wszystko zgodnie z prawem, wypowiedzenie i tak dalej. Zgadnij, co potem.

– Skarbówka.

– Skąd wiesz?

– W każdej historii „jak nie idzie, to wszystko nie idzie” jest skarbówka. Proste.

– Tak jest. Prowadził wcześniej firmę, mówią, że kontrola, że nieprawidłowe naliczanie VAT. Oczywiście szybko zrobił rozdzielność, przepisał wszystko na żonę, ale i tak niewesoło. Zwłaszcza, że żona szybko się z nim rozwiodła. Nie żebym żałowała, tam w tym związku coś było nie tak, jakieś takie polukrowane za bardzo, jak na pokaz, jakby coś było pod tym lukrem. Niby wszystko okej, a naprawdę, rozumiesz.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Gniew»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Gniew» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Gniew»

Обсуждение, отзывы о книге «Gniew» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x