Zygmut Miłoszewski - Gniew

Здесь есть возможность читать онлайн «Zygmut Miłoszewski - Gniew» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 0101, Издательство: WAB, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Gniew: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Gniew»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Gniew — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Gniew», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Postawiła przed nim kawę. Obok wylądował talerzyk z delicjami.

Napił się kawy. Kobieta usiadła naprzeciw, nerwowo obgryzała skórki przy paznokciach. Chciał, żeby odezwała się pierwsza.

– Co się stało? – zapytała.

– Nie mamy pewności, ale podejrzewamy, że najgorsze.

– Zrobił komuś krzywdę – bardziej stwierdziła, niż zapytała. Oczy jej się rozszerzyły.

Takiej odpowiedzi się nie spodziewał.

– Przeciwnie. Podejrzewamy, że pani mąż nie żyje.

– Jak to?

Nie miał wprawy w takich rozmowach. Zwykle jego rozmówcy byli już wstępnie obrobieni przez policję. Przydałby się Falk, na pewno miał z tego szkolenie.

– Podejrzewamy, że zginął.

– W wypadku?

– W wyniku czynu zabronionego.

– To znaczy że kto inny spowodował wypadek?

– To znaczy że kto inny być może pozbawił go życia.

– Zamordował?

Skinął głową. Monika Najman wstała i wróciła z kartonem soku warzywnego. Nalała sobie całą szklankę i wypiła połowę. Wyglądała zwyczajnie, jak nauczycielka albo urzędniczka. Średniego wzrostu, szczupła, o niezapadającej w pamięć twarzy, z popielatymi włosami do ramion. Podmiejska matka. Rozejrzał się, ale nigdzie nie widział śladu bytności dzieci. Żadnych pomazanych ścian, porozrzucanych zabawek, kredek w kubku. Ale też Najman miał pięćdziesiątkę, ona koło trzydziestu pięciu. Może nastolatek?

– Ale kto?

– Proszę pani, proszę się skupić na chwilę. W Olsztynie znaleźliśmy zwłoki, w stanie nienadającym się do identyfikacji. Podejrzewamy i tylko podejrzewamy, że mogą to być zwłoki pani męża. – Poczuł, że musi teraz powiedzieć coś jak normalny człowiek. – Bardzo mi przykro, że przekazuję pani te informacje. Muszę zadać pani kilka pytań, potem przyjedzie policjant i poprosi o coś, gdzie jest DNA pani męża, najlepiej włosy z grzebienia. To nam pozwoli dokonać identyfikacji. Chciałbym też dostać jego zdjęcie, jeśli to możliwe.

Dolała sobie soku, wypiła duszkiem. Wokół ust został czerwony ślad, jakby się po omacku umalowała. Chwilę jeszcze siedziała bez słowa, po czym wstała i zniknęła w głębi domu. Szacki odnotował w myślach, że albo nie nosi zdjęcia męża w portfelu, albo w tej sytuacji nie chce akurat tego najbardziej osobistego oddawać. Odnotował też, że Monika Najman nie jest szczególnie rozmowna. Pytanie, czy dlatego, że jest w szoku, czy dlatego, że bardzo uważa na słowa. Prokuratorskie doświadczenie było bezlistosne: w wypadku tajemniczych zaginięć i zabójstw w czterech na pięć przypadków winni są współmałżonkowie.

Postanowił ją sprowokować.

Minęło kilka minut, zanim wróciła, wręczając Szackiemu odbitkę w pocztówkowym formacie.

– Musiałam wydrukować, żeby było aktualne – powiedziała. – Teraz wszystko w komputerach.

Przyjrzał się zdjęciu. Letni portret, jasny od słońca, uśmiechnięta twarz na tle ceglanej ściany. Przystojny gość, męski, wyrazisty, w stylu Telly’ego Savalasa. Łysa, jajowata czaszka, grube, czarne brwi, piwne oczy, nos prosty jak u rzymskiego generała, pełne usta.

Typ testosteronowego mężczyzny, który bardzo podoba się kobietom, nawet jeśli intuicja podszeptuje im, że nie muszą dobrze wyjść na tej znajomości.

Jedyną skazą na jego męskim wizerunku była zniekształcona w wyniku jakiegoś urazu małżowina prawego ucha.

– Nie powinnam go rozpoznać? – Kobieta przerwała jego kontemplację fotografii.

– Zwłoki nie nadają się do identyfikacji – odpowiedział, a widząc, jak krew odpływa jej z twarzy, szybko dodał: – Metoda DNA jest pewniejsza i pozwoli oszczędzić pani przykrości. Na ogół staramy się nie angażować bliskich, jeśli identyfikacja mogłaby być wyjątkowo traumatyczna.

– Ale co się stało?

Dobre pytanie.

– Ktoś go pobił? Zadźgał? Zastrzelił?

To było nie tylko dobre pytanie. To było też bardzo trudne pytanie.

– Niestety nie wiemy na tym etapie.

Patrzyła na niego bez zrozumienia.

– Piter jest łysy – powiedziała nieoczekiwanie, wskazując na zdjęcie.

– Słucham?

– Piter jest łysy. Nie mogę nikomu dać włosów z jego grzebienia.

Miał na końcu języka pytanie o dziecko, ale z dziećmi różnie bywa.

– Policjant się tym zajmie, proszę się nie martwić.

– Może z maszynki elektrycznej do golenia, tam zawsze jest taki kurz z zarostu. Myśli pan, że się nada?

Nie miał pojęcia, ale pokiwał głową z powagą doradcy duchowego.

– Kiedy widziała pani męża po raz ostatni?

– W poniedziałek – odpowiedziała szybko.

– W jakich okolicznościach?

– Poszedł do pracy.

– Dokąd?

– Ma biuro podróży na Jarotach. To znaczy nie biuro, tylko agencję.

On ma. Nie „my mamy”.

– A pani czym się zajmuje?

– Pracuję w bibliotece w Kortowie.

– Na uniwersytecie?

– Tak.

– Macie państwo dzieci?

– Synka, pięcioletniego. Piotrka.

Zdziwił się. Pięciolatek, który nie zamienia salonu w plac zabaw.

– Gdzie teraz jest?

– U mojej mamy w Sząbruku.

Nie za bardzo kojarzył, gdzie to jest.

– Od dawna?

Spojrzała na niego, jakby był przezroczysty, a ona oglądała bardzo interesujący program telewizyjny za jego plecami. I cała zastygła.

– Od dawna? – powtórzył.

– Od zeszłego tygodnia. Chciałam odpocząć, a mama go uwielbia.

– Od zeszłego tygodnia w piątek czy od zeszłego tygodnia w poniedziałek?

– Przepraszam, jestem zupełnie rozbita. Czy to jest przesłuchanie?

– Nie, tylko rozmawiamy.

Coś mi wygląda, że jeszcze się poprzesłuchujemy, pomyślał.

– Mąż mówił, że gdzieś wyjeżdża?

– Właśnie nie. – Kobieta ożywiła się nagle i zrobiła taką minę, jakby dało jej to dopiero teraz do myślenia.

– Zdarzało mu się wcześniej, że wychodził do pracy i znikał na tydzień?

– Wie pan, w ogóle dużo jeździł. To branża turystyczna. Biura często organizują wycieczki dla sprzedawców, żeby mogli obejrzeć, co polecają. Sama byłam na jednej. Klienci to lubią, jak ktoś potrafi opowiedzieć o wszystkim.

– Tak bez zapowiedzi jeździł? Zabierają ich z dnia na dzień?

– Nie, oczywiście, że nie. Dlaczego pan pyta?

– Nie zdziwiło pani, że mąż nie wrócił z pracy i zniknął?

Zagryzła wargi.

– Czasami był skryty.

Mało nie parsknął śmiechem. Kobieta ewidentnie kłamie, łże w taki sposób, że miał ochotę wyjść. Zaraz poprosi ją, żeby ustaliła jakąś wersję i się jej trzymała, bo on niestety inaczej eksploduje. Męczyło go patrzenie, jak wymyśla kłamstwa, brakowało tylko, żeby szeptała pod nosem. Na dodatek czuł, że cała ta sytuacja wymyka się logice. Zapowiedział się wcześniej telefonicznie, więc jeśli kobieta ma jakiś związek ze zniknięciem męża lub coś wie, miała wystarczająco dużo czasu, żeby ułożyć sobie w głowie najważniejsze fakty. Tymczasem to wygląda tak, jakby cała sytuacja była dla niej zaskoczeniem. A mimo to bezczelnie kłamie.

Dlaczego?

– Skąd ta blizna? – zmienił nagle temat.

Spojrzała pytająco, jakby zwrócił się do niej w obcym języku.

– Skąd ta blizna? – powtórzył.

Zniecierpliwiony postukał palcem w fotografię. Postanowił sprawdzić, czy da się ją wyprowadzić z równowagi.

– Blizna. Na uchu. Skąd się wzięła?

Rozłożyła ręce w zdziwionym geście, jakby jej mąż zawsze chodził w czapce i dopiero teraz, na tym zdjęciu, odkryła prawdę.

– Proszę pani. To nie jest towarzyska rozmowa. Pani mąż nie żyje. Rozumie pani? Nie żyje.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Gniew»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Gniew» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Gniew»

Обсуждение, отзывы о книге «Gniew» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x