Zygmut Miłoszewski - Gniew

Здесь есть возможность читать онлайн «Zygmut Miłoszewski - Gniew» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 0101, Издательство: WAB, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Gniew: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Gniew»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Gniew — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Gniew», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Westchnęła i spojrzała na jego książkę. Zapomniał, że tytuł jest aż nadto w ich sytuacji znaczący. Suknia ślubna . Zabębniła palcami o skrzyżowane kolana.

– Może małe ruchanko? – zapytała.

– A muszę odkładać książkę?

– Jeśli będę miała przyzwoity orgazm, to nie.

Odłożył. Tytułem do dołu na wszelki wypadek.

11

Tymczasem dawno już zapadł zmierzch nad ulicą Równą, dzieci posnęły, światła pogaszono, a gospodarze udali się w większości na spoczynek. Wielu, ale nie wszyscy. Mężczyznę bez przerwy rozpierała energia zgromadzona w ciągu dnia. Miał czasami wrażenie takiej – głupie słowo – potęgi. Że on sam zajmuje więcej miejsca niż zwykle. Że słyszy wyraźniej, widzi ostrzej, doświadcza wszystkiego mocniej. Ten dzień, ten obiad, ta rodzina, ten idealny dom – czuł się jak za mocno naładowany akumulator. Wszystkie strzałki drgały na czerwonym polu.

Podszedł do ścielącej łóżko żony i przejechał jej ręką po kręgosłupie. Wiedział, że tam są sfery erogenne, że kobiety to lubią. Ona jednak nie wyprężyła się jak kotka, tylko zastygła i uciekła delikatnie plecami spod jego ręki. Delikatnie, ale zrozumiał, że to nie ten dzień. Nie pamiętał, ale chyba miała okres. To by tłumaczyło ten bankomat, hormony jednak nie woda.

Był nowoczesnym mężczyzną, nigdy nie przyszłoby mu do głowy, żeby zmuszać żonę do seksu, kiedy tego nie chce. Jasne, czasami żałował, że nie jest tak – znowu głupie słowo – jurna jak on, czasami marzył mu się obłąkańczy, dziki seks. Ale cóż, pewnie w praktyce jego dziki seks i tak by się skończył chrapaniem po godzinie. Mężczyźnie nigdy też nie przyszło do głowy, żeby szukać głupich przygód. A nie takie, oj nie takie na konferencjach patrzyły na niego mokrym wzrokiem. I nie tylko wzrokiem. Samo wspomnienie dodało mu jeszcze energii. Ech. Ale nigdy nic. Rodzina to prawa, ale rodzina to też obowiązki.

Na szczęście już dawno, na samym początku związku, nauczyli się radzić sobie z jego nadmiarem energii. On mógł zasnąć spokojnie, a ona jeśli nie chciała, nie musiała spełniać małżeńskiej powinności. Z czasem, choć się nie przyznawał, zaczęło mu to odpowiadać na tyle, że ho, ho, kto wie, czy nie byli warmińskimi rekordzistami w tej dyscyplinie.

Nie musiał nawet nic mówić, to już był ich mały rytuał, każdy związek ma taki. Sama położyła się na wznak na łóżku i zwiesiła głowę poza ramę. Łóżko było na tyle wysokie, że nie musiał klękać, tylko stanął na szeroko rozstawionych nogach.

Wszedł w nią i westchnął. Jego żona się zakrztusiła, ale tylko na chwilę.

To nie było jakieś tam robienie laski, tylko olimpijska dyscyplina. Długo ćwiczyli, żeby zwalczyła odruch wymiotny, długo szukali odpowiednich pastylek na ból gardła. Żeby mógł w nią wejść jak najgłębiej, żeby jej gardło otuliło jego członek. Czasami – tak jak teraz – czuł pulsowanie jej przełyku, jakby usiłowała go połknąć.

Patrzył na nią z góry. Leżała z rozłożonymi nogami i rękami, głowa zwieszona, usta szeroko otwarte, oczy zamknięte – jak zwłoki, jak pijaczka, która zasnęła w ubraniu, gdy padła na łóżko. Tylko gwałtownie drgająca przepona, kiedy specjalną techniką zwalczała wymioty, zdradzała, że nie śpi.

Rozdział 3

środa, 27 listopada 2013

W 53. urodziny Julii Tymoszenko Wiktor Janukowycz twierdzi, że w grudniu będzie wiedział, czy Ukraina podpisze umowę stowarzyszeniową, ale nikt już tego quasi-dyktatora nie bierze poważnie. W Niemczech powstaje wielka koalicja CDU i SPD, we Włoszech Berlusconi traci mandat senatora i grzmi: „To śmierć demokracji!”, w Wielkiej Brytanii premier zapowiada cięcia w zasiłkach dla imigrantów, a w Polsce zaprzysiężenie nowej wunderwaffe PO, wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej. Pięć proc. 16-latków przyznaje się do rozbierania przed kamerą na żywo w internecie, a Wiadomości TVP pokazują ciemną stronę Warszawy, w tym roztrzęsioną dziewczynę, która padła ofiarą próby gwałtu. Po protestach TVP przeprasza za brak taktu. W Krakowie afera: odwołują premierę Nie-Boskiej komedii , bo z prób wyciekło, że hymn Polski jest tam śpiewany na melodię hymnu niemieckiego. W Olsztynie zatrzymano mężczyznę, który donosił o podłożeniu bomby. Był tak pijany, że sam powiedział funkcjonariuszom, skąd dzwoni. Oddano wyremontowaną wylotówkę na Klewki i Szczytno, niestety niekompletną, ponieważ zabrakło pieniędzy na dwieście metrów asfaltu. Szpital miejski zostaje w ogólnopolskim konkursie „Perły medycyny” uznany za najlepszy szpital w kategorii poniżej 400 łóżek. Temperatura koło zera, wieje potwornie, mgła. I marznąca mżawka.

1

Właściwie codziennie pokazują w telewizji ludzi krzyczących, że „z tym trzeba iść do prokuratora”. Prokurator Teodor Szacki wiedział z doświadczenia, że na krzykach rzadko się kończy – ci ludzie naprawdę potem idą do prokuratora. I uważał, że największą zmorą tego zawodu jest dana szaremu obywatelowi możliwość, żeby ot tak sobie wszedł z ulicy do urzędu i składał zawiadomienie o przestępstwie, sprowadzając wykształconego stróża prawa do roli stójkowego.

Dlatego z trudem zachował profesjonalny wyraz twarzy, kiedy pod swoimi drzwiami zobaczył skubiącą uchwyt od torebki interesantkę. Nie miał dziś dyżuru, ale woźny poinformował go, że dyżurna się spóźni, utknęła w korku, wszystko przez remont na skrzyżowaniu Warszawskiej i Tobruku, poza tym wie pan, Olsztyn. Szackiemu musiały wszystkie emocje wyleźć na twarz, bo woźny wychylił się ze swojego okienka i dodał pocieszająco:

– Ale niedługo wybudują tramwaj i wszystko będzie inaczej, zobaczy pan.

Zaprosił kobietę do środka, uśmiechając się i mając szczerą nadzieję, że to jakaś bzdura, z którą będzie mógł ją odesłać na policję. Albo jeszcze lepiej: poradzić, żeby poszukała sobie prawnika. Nie mógł się doczekać, żeby pojechać na Warszawską i dowiedzieć się, co odkrył Frankenstein.

– Słucham? – Chciał zabrzmieć chłodno i zawodowo, a powiedział to jak oficer NKWD, któremu jakiś szeregowiec zawraca głowę.

– Chciałabym złożyć zawiadomienie o przestępstwie – wydukała mechanicznie, jakby całą drogę powtarzała w głowie to jedno zdanie.

– Oczywiście.

Wyjął odpowiedni kwit i długopis, patrząc na siedzącą po drugiej stronie biurka osobę i próbując zgadnąć, z czym przychodzi. Nie była z marginesu, dobrze ubrana, zadbana, prosto i elegancko uczesana. Typ kobiety, która woli przyjść do prokuratury niż na policję, bo w tym środowisku lepiej się czuje. Koło trzydziestki, o urodzie ekspedientki z perfumerii: na tyle ładna, żeby dobrze świadczyć o firmie, ale nie na tyle, żeby klientki wstydziły się robić zakupy.

– No więc właśnie chciałam donieść, że mąż się... że mąż mnie, no boję się go po prostu.

Świetnie, znęcaniówka na początek dnia. Złośliwie wyobraził sobie treść nieistniejącego przepisu: „Kto przez uporczywe przestraszanie innej osoby wzbudza u niej poczucie zagrożenia, podlega karze pozbawienia poczucia bezpieczeństwa do lat trzech”.

– Może wolałaby pani porozmawiać z koleżanką? – zapytał łagodnie. Miał na końcu języka niewinne kłamstwo, że wedle nowych rozporządzeń zawiadomienia w sprawie przemocy domowej kobiety muszą składać przed urzędniczkami. Przełknął je, trochę ze wstydu, trochę z poczucia obowiązku, trochę ze strachu, że się wyda.

Kobieta przecząco pokręciła głową.

Wziął od niej dane osobowe. Imię, nazwisko, adres. Jakaś wieś pod Olsztynem, w drodze na Łuktę z tego, co pamiętał. Trzydzieści dwa lata, z wykształcenia logopeda, z zawodu instruktorka jeździectwa i żeglarstwa.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Gniew»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Gniew» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Gniew»

Обсуждение, отзывы о книге «Gniew» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x