Zygmunt Miłoszewski - Ziarno prawdy

Здесь есть возможность читать онлайн «Zygmunt Miłoszewski - Ziarno prawdy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2014, ISBN: 2014, Издательство: WAB, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ziarno prawdy: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ziarno prawdy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Ziarno prawdy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ziarno prawdy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Widział, że sędzia powstrzymała parsknięcie śmiechem.

– I sprawa przyczyniła się w województwie do poważnej dyskusji o profilaktyce i konieczności badań mammograficznych – mecenas był nieugięty.

– Ale czy to jest wniosek formalny? – Szacki poczuł znużenie.

– To są okoliczności, które powinny być wzięte pod uwagę.

– Wysoki sądzie? – Szacki pytająco spojrzał na ubawioną sędzię.

– Zamykam posiedzenie, ogłoszenie wyroku w poniedziałek o dziesiątej. A pana, panie prokuratorze, zapraszam na chwilę do mojego gabinetu.

Gabinet pani sędzi, która po sprawdzeniu wokandy stała się Marią Tatarską, był brzydki jak cały budynek, równie nieprzyjemnie utrzymany w zgniłych zieleniach, ale przynajmniej przestronny. Szacki zapukał i wszedł po zaproszeniu w chwili, kiedy sędzia Tatarska zdejmowała togę. Na szafce już szumiał elektryczny czajnik.

– Kawy? – zapytała, odwieszając sędziowski mundur.

Szacki chciał odpowiedzieć, że chętnie, jedna łyżeczka, bez cukru, dużo mleka, ale w tejże chwili sędzia Tatarska odwróciła się do niego i prokurator musiał skoncentrować się na tym, żeby żaden z objawów emocji nie pojawił się na jego twarzy. I żeby teatralnie nie przełknąć śliny. Sędzia Tatarska pod togą była regularną seksbombą, o ciele dziewczyny z rozkładówki, a dekolt jej fioletowej bluzki zostałby uznany za odważny nawet w nocnym klubie.

– Chętnie, jedna łyżeczka, bez cukru, dużo mleka.

Porozmawiali chwilę o sprawie, w czasie kiedy robiła dla nich kawę. Small talk, nic ciekawego. Przypuszczał, że ściągnęła go tu w jakimś celu. Innym niż przyjemność obcowania z jego służbowym chłodem, wychudzoną sylwetką i siną twarzą faceta, który za kilka miesięcy kończy czterdziestkę, a zima upłynęła mu na depresji i zaniedbywaniu tężyzny fizycznej. Wiedział, że wygląda jak urzędnik państwowy. Zwykle miał to gdzieś, ale teraz chciałby wyglądać lepiej. Chciałby też, żeby przeszła do rzeczy, musiał wyjść w ciągu pięciu minut.

– Słyszałam trochę o panu, o pańskich sprawach, koledzy ze stolicy opowiadali. – Przyglądała mu się uważnie. Szacki milczał, czekał na dalszy ciąg. Co miał powiedzieć? Że też ją zna ze słyszenia? – Nie powiem, specjalnie żeśmy podpytywali, jak poszła plotka, że pan zostaje. Pewnie już się pan zorientował, że zmiany kadrowe to nie jest na prowincji codzienność. Z pańskiej perspektywy nie było pewnie tego widać, ale w środowisku to stało się małą sensacją.

Ciągle nie wiedział, co powiedzieć.

– Szukałam też w prasie, czytałam o pańskich sprawach, niektóre to pierwszoligowe kryminały, głośne historie. Zaintrygowała mnie ta z morderstwem w czasie ustawień Hellingera.

Szacki wzruszył ramionami. Hellinger, szlag by trafił, gdyby nie tamta sprawa, nie romans, nie stare esbeckie historie, pewnie by teraz jadł jajko w sosie nomen omen tatarskim w alei Solidarności i umawiał się z Weroniką, kto odbierze dziecko ze szkoły. Gdyby nie Hellinger, miałby teraz życie.

– Swojego czasu dużo interesowałam się Hellingerem, nawet pojechałam do Kielc na ustawienia, ale odwołali, nie chciało mi się jechać po raz drugi. Wie pan, samotna kobieta, długie wieczory, za dużo myśli. Myśli, że może z nią coś nie tak, może potrzebuje terapii. Głupie.

Szacki nie wierzył własnym uszom. Ona go podrywała. Ta seksbomba z prawniczym wykształceniem go podrywała. Spiął się, stary małżeński nawyk. Spiął się na myśl o flircie, o schadzkach, kłamstwach, wysyłanych potajemnie esemesach, wyciszonych komórkach, biurogodzinach zmarnowanych na spotkania na mieście.

I zrozumiał, że małżeński nawyk to tylko nawyk, druga natura, ale ciągle druga. Był wolny, swobodny, miał mieszkanie z widokiem na Wisłę. Mógł się umówić i zerżnąć prowincjuszkę w kuchni na stojaka. Tak po prostu. Bez wyrzutów sumienia, bez kombinowania, bez podchodów i owijania w bawełnę przyjaźni i niewinnej znajomości.

Musiał lecieć. Ale umówił się na wieczór. Hellinger, oczywiście, to dopiero była sprawa, chętnie jej opowie.

Tylko trzeba będzie spławić Klarę.

2

PROTOKÓŁ PRZESŁUCHANIA ŚWIADKA. Grzegorz Budnik, urodzony 4 grudnia 1950 roku, zamieszkały w Sandomierzu przy ulicy Katedralnej 27, wykształcenie wyższe chemiczne, przewodniczący Rady Miejskiej miasta Sandomierz. Stosunek do stron: mąż Elżbiety Budnik (ofiary). Niekarany za składanie fałszywych zeznań.

Uprzedzony o odpowiedzialności karnej z art. 233 kk zeznaję, co następuje:

Elżbietę Szuszkiewicz poznałem zimą 1992 roku w czasie akcji „Zima w mieście”, przyjechała z Krakowa, żeby prowadzić warsztaty teatralne dla dzieci. Nie znałem jej wcześniej, choć dzieciństwo spędziła w Sandomierzu. Ja koordynowałem wtedy wszystkie imprezy w ratuszu. Zwróciłem na nią uwagę, bo dla niektórych tego typu akcje to pańszczyzna, a ona zrobiła z dziećmi takie przedstawienie na koniec ferii, że ludzie bili brawo na stojąco, Opowiadania dla dzieci Singera. Była młoda, nie miała wtedy trzydziestu lat, piękna, pełna energii. Zakochałem się bez pamięci, bez nadziei na cokolwiek – prowincjonalny urzędnik i wielkomiejska dziewczyna po PWST. Ale dwa lata później wzięliśmy ślub w katedrze sandomierskiej w Białą Niedzielę. Niestety nie dorobiliśmy się dzieci, chociaż bardzo chcieliśmy. Kiedy się okazało, że musielibyśmy przechodzić te wszystkie procedury medyczne, rozważaliśmy adopcję, ale w końcu uznaliśmy, że dalej będziemy zajmować się dziećmi społecznie. Ja mniej ze względu na obowiązki w radzie, Ela całkowicie się temu oddała. Uczyła w szkole, ale przede wszystkim organizowała imprezy, ściągała artystów, wymyślała najbardziej odjazdowe warsztaty. To było nasze wspólne marzenie, żeby zrobić takie specjalne miejsce, ośrodek artystyczny dla dzieci. Gdzie moglibyśmy organizować całe obozy, takie w stylu amerykańskim. Ale ciągle to odkładaliśmy, zawsze jakaś bieżączka była do załatwienia. Mieliśmy ruszyć na dobre w tym roku, poszukać nieruchomości, wziąć kredyty.

Nasze pożycie układało się dobrze, kłótnie miały miejsce sporadycznie, prowadziliśmy życie towarzyskie, teraz może trochę mniej, zima długa, a u nas najlepiej siedzieć w ogrodzie.

Szacki czuł się wyczerpany. Krótki protokół był wynikiem trzygodzinnej rozmowy. Budnik wpadał w dygresje, w milczenie, czasami płakał, co chwila czuł się w obowiązku zapewnić, jak bardzo kochał swoją żonę, opowiedzieć anegdotę z ich wspólnego życia. Bywał tak autentyczny, że Szackiemu krajało się serce. Ale tylko bywał, poza tym prokuratorski nos czuł brzydki zapach kłamstwa. Budnik w jednej sprawie na pewno mówił prawdę, jego uczucie do żony było poruszająco prawdziwe. Ale poza tym łgał jak z nut.

Ostatnie dni w większości spędziliśmy z żoną wspólnie. Zimą dużo pracowaliśmy, dlatego Wielkanoc postanowiliśmy spędzić we dwójkę. Zresztą nie mieliśmy gdzie jechać ani kogo zapraszać. Moja siostra pojechała odwiedzić brata, który mieszka w Niemczech, rodzice Eli pojechali do Zakopanego. Wszyscy mieli przyjechać teraz, w niedzielę, na piętnastą rocznicę ślubu, chcieliśmy zrobić przyjęcie, drugie wesele jakby. Od soboty z nikim się nie spotykaliśmy, to znaczy, widzieliśmy znajomych na święconym, poszliśmy nie do katedry, tylko do Świętego Pawła, żeby się przejść trochę. Potem już nikogo, w niedzielę zaspaliśmy na rezurekcję, zjedliśmy skromne, ale uroczyste śniadanie, trochę czytaliśmy, trochę gadaliśmy, trochę oglądaliśmy telewizję. Wieczorem poszliśmy na spacer, po spacerze zajrzeliśmy do katedry, ale nie na mszę, pomodlić się trochę we dwójkę przy Grobie. Nie pamiętam, czy był ktoś jeszcze, pewnie tak. Poniedziałek właściwie cały spędziliśmy w łóżku, Elżunię bolało gardło, strasznie było zimno w te święta. We wtorek ciągle źle się czuła, nie mieliśmy żadnych obowiązków, więc zostaliśmy w domu. Odwołaliśmy na wszelki wypadek wizytę u znajomych, Olgi i Tadeusza Bojarskich. Nie pamiętam, ale chyba na pewno dzwoniła do nich żona, w poniedziałek wieczorem albo we wtorek rano. Ja we wtorek na chwilę wpadłem do urzędu, widziało mnie tam parę osób. Przyszedłem po południu, przyniosłem nam jedzenie z Trzydziestki, Ela czuła się lepiej, wyglądała całkiem dobrze i nawet żałowaliśmy, że odwołaliśmy spotkanie. Wieczorem oglądaliśmy jakiś film z Redfordem na jedynce, o więzieniu, nie pamiętam tytułu. I poszliśmy spać. Bardzo wcześnie, bolała mnie głowa. Nie wstawałem w nocy. Nie mam problemów z prostatą. Jak się obudziłem, Eli nie było. Zanim zdążyłem się zaniepokoić, zadzwoniła Basia Sobieraj.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ziarno prawdy»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ziarno prawdy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Zygmunt Miłoszewski
Zygmut Miłoszewski - Gniew
Zygmut Miłoszewski
Dean Koontz - Ziarno demona
Dean Koontz
Zygmunt Zeydler-Zborowski - Kardynalny Błąd
Zygmunt Zeydler-Zborowski
Jodi Picoult - Świadectwo Prawdy
Jodi Picoult
Zygmunt Bauman - Identitat, (2a ed.)
Zygmunt Bauman
Zygmunt Bauman - Dialektik der Ordnung
Zygmunt Bauman
Zygmunt Bauman - Europa
Zygmunt Bauman
Aleksander Świętochowski - Tragikomedya prawdy
Aleksander Świętochowski
Krasiński Zygmunt - Nie-Boska komedia
Krasiński Zygmunt
Zygmunt Krasiński - Moja Beatrice
Zygmunt Krasiński
Отзывы о книге «Ziarno prawdy»

Обсуждение, отзывы о книге «Ziarno prawdy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x