Dorota Terakowska - Ono

Здесь есть возможность читать онлайн «Dorota Terakowska - Ono» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ono: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ono»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

"Ono" – jedna z bardziej zaskakujących powieści ostatnich lat, książka inna od tych, które Terakowska kierowała dotychczas do młodzieży, inna też od adresowanej do starszych czytelników "Poczwarki", choć, podobnie jak ta ostatnia, przeznaczona jest dla dojrzałych odbiorców. Po raz pierwszy Dorota Terakowska przedstawia świat tak dotkliwie realistyczny, choć nie pozbawiony magii i niezwykłości. Umieszcza w nim na pozór nie wyróżniającą się żadnymi szczególnymi cechami osobowości czy zdolnościami bohaterkę, w której każdy może odnaleźć mniej lub bardziej sobie znajomą "dziewczynę z sąsiedztwa". Dziewiętnastoletnia Ewa, mieszkanka małego polskiego miasteczka, pozbawiona zainteresowań i jakichkolwiek większych ambicji, staje nagle przed bardzo poważnym problemem życiowym. To, co jej się przytrafia, nie jest niestety czymś niespotykanym, zaskakująca jest natomiast jej reakcja na ów problem – postawa niewiele mająca wspólnego z wyborem, jakiego moglibyśmy się po "takiej dziewczynie" spodziewać. Powieść jest zadziwiająca, wielowymiarowa i pełna napięcia, autorka po mistrzowsku wykorzystała w niej wypróbowaną w prozie realistycznej ideę ukazania wewnętrznego rozwoju młodego bohatera na tle jego środowiska. Mamy tu do czynienia z realizacją nie tylko udaną, ale i pod wieloma względami nowatorską. Misterna, przemyślana w każdym szczególe konstrukcja oraz znakomicie nakreślone, wyraziste postaci sprawiają, że powieść czyta się jednym tchem.
"Ono", oprócz typowego dla Terakowskiej klimatu i symboliki, jest powieścią przejmująco realistyczną. Nie pozwala na obojętność, porusza, sięga do najgłębszych emocji każdego czytelnika. Dotyka problemów bliskich nam wszystkim i zmusza do głębokich refleksji. Po tę książkę powinien sięgnąć każdy, bo dla wszystkich ta literacka rzeczywistość jest światem, w którym żyjemy. "Ono" zmusi do odpowiedzi na pytanie: "jakie jest nasze w tym świecie miejsce?" i w każdym z nas pozostawi ślad na bardzo długo.

Ono — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ono», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

W milczeniu wyjął portfel i odliczył pięć banknotów.

Patrzył, jak Ewa oddala się powoli, lekkim krokiem, nie odwracając głowy. – Hej! – zawołał nagle: – Zostaw swój adres w tym barze! Na wszelki wypadek!

Kiwnęła mu z daleka głową.

Otworzył drzwi kabiny i w milczeniu patrzył na wiatrowe dzwoneczki. „Ono?”, powiedział półgłosem, z zadziwieniem, a dzwoneczki odpowiedziały cichym, delikatnym, choć niezrozumiałym dźwiękiem.

Jan wszedł na piętro po betonowych schodach i zamknął za sobą drzwi. Karteczka od razu rzuciła mu się w oczy, gdyż odcinała się jasnym kolorem od pozostałych, przyszpilonych pinezkami do szarej ściany, pożółkłych od upływu lat.

Nie znał jej pisma („Nigdy nie pomagałem jej odrabiać szkolnych zadań i nawet nie wiem, jak ona pisze”, uprzytomnił sobie), ale wiedział, że to od niej.

„Tatusiu! Chyba wrócę bez niego i alimentów, ale nie wyrzucajcie mnie, bo na razie nie mam dokąd pójść. Pojechałam go szukać tylko dlatego, że naprawdę nie wiem, jak wygląda i jaki jest, a muszę wiedzieć, bo Ono kiedyś spyta, na pewno. Ja bym tak zrobiła. Nie wiem, dlaczego nigdy nie wypytywałam mamy, jaki ty jesteś, ale myślę, że ona też tego nie wie. Ewa”

Teresa ogląda „Milionerów”. Hubert Urbański uśmiecha się, pokazując śnieżnobiałe zęby i mówi:

– Na pewno? Jest pan w stu procentach przekonany, że to prawidłowa odpowiedź?

– Tak… Nie… To znaczy, nie wiem… Zaraz… – delikwent wije się, zerka niespokojnie na widownię, a potem patrzy w kamerę tak, że Teresa ma uczucie, iż to właśnie ją prosi o pomocny, dyskretny znak.

– Ja też nie wiem, dupku! – śmieje się Teresa. – Ale mój mąż wie wszystko i już on wam pokaże!

Hubert Urbański śmieje się perliście.

– Tak. Tak. Jestem pewien – oświadcza delikwent i ociera pot z czoła.

– I ma pan rację! – krzyczy radośnie Hubert, promieniejąc jak wiosenne słońce. – Brawa dla pana!

Posłuszna widownia bije brawo, a Teresa zastyga w oczekiwaniu na kolejne pytanie.

– Kto gra główną rolę w serialu Na dobre i na złe ? Cezary Pazura. Paweł Deląg. Marian Opania. Jan Englert…

– Kurcze, jak on się nazywa? Nieduży, siwy, przy kości… – mruczy Teresa.

– Ja też nie wiem. I też bym nie wiedział, gdybym tam był – mówi Jan, stając znienacka za jej plecami.

– Ty wszystko wiesz – odparowuje Teresa z pełnym i zarazem lekceważącym przekonaniem. – a jak nie, to się nauczysz. Ty możesz nauczyć się wszystkiego, przecież pamiętam, jak wygrywałeś „Wielkie Gry”. Uczyłeś się dniami i nocami i w końcu zawsze wszystko wiedziałeś.

– Teresa, teraz to są inne teleturnieje, inne pytania, tego nie można się nauczyć. Trzeba mieć szczęście, a ja go nie mam. Ja tylko wiedziałem.

– Patrz, jaki on miły, ten Urbański, jak przyjdzie twoja kolej, na pewno ci pomoże. Ludzie lubią patrzeć, jak inni wygrywają, oni tylko nie lubią, jak inni dostają pieniądze – chichocze Teresa. – Przyjdzie zawiadomienie i pojedziesz. Wygrasz, zobaczysz. Musisz wygrać. Nie mamy innej szansy na odmianę życia. Nie dostaniemy żadnego spadku, bo skąd? Ja nie wygram w totka, a Ewa już nigdy nie wyjdzie dobrze za mąż. Oby w ogóle wyszła. Jak ty czegoś nie zrobisz, to nasze życie nie będzie lepsze. Będzie coraz gorsze. Cała nadzieja już tylko w Złotku, ale kiedy tam ona do czegoś dojdzie… Tyle lat, mój Boże… a wystarczy, że tylko pojawisz się w „Milionerach” i wygrasz. Patrz, jakie dupki wygrywają. Ty umiesz, znasz się na tym – wyrzuca z siebie Teresa, nie odrywając oczu od szeroko uśmiechniętego Huberta.

– Myślisz, że do lepszego życia wystarczą większe pieniądze? – pyta cicho Jan.

– Tak – mówi Teresa z zaciętym wyrazem twarzy.

– A jak nie wystarczą?

– Głupi jesteś. Nawet pies jest szczęśliwy, gdy dostanie większą kość.

Hubert znowu drażni kolejną ofiarę, jest miękki jak atłasowa poduszka z kanapy, pełen uśmiechów i przyjaznych gestów:

– Na pewno? Nie ma pan żadnych wątpliwości? Upiera się pan, że to jest dobra odpowiedź?

– Na pewno – mówi ponuro delikwent. „Drugi raz już go nie wezmą do teleturnieju”, myśli Teresa. „Nie umie się uśmiechać. Jan też nie umie. Ale wystarczy, jeśli raz wygra, zanim się zorientują, że jest taki… taki nietelewizyjny. Raz, ale dużo. Całą stawkę”.

– Gdzie jest Ewa? – pyta Jan.

– Pojechała do narzeczonego. I dokładnie tak masz mówić, gdyby kto pytał. Bo będą pytać. Byliby chorzy, gdyby nie spytali. Sama bym pytała. Ci z naprzeciwka już to zrobili – oznajmia Teresa, pochmurniejąc. – Idź sobie. Przeszkadzasz mi. Chyba mam prawo się rozerwać.

Złotko obraca się z boku na bok i nie może zasnąć. Myśli o siostrze. Gdzie teraz jest? Gdzie śpi i czy w ogóle śpi? Co je, skoro nie ma pieniędzy? Może jest nieszczęśliwa i samotna? Dziewczynka zapala nocną lampkę i leży, patrząc w sufit.

– Złotko? Nie śpisz? Co się dzieje? – Teresa wsadza głowę przez uchylone drzwi. Sześćdziesiąt cztery tysiące złotych powędrowały do kieszeni kolejnego z grających. Gdyby tak mieć chociaż ćwierć tej sumy, można by wyłożyć schody panelami, położyć kafelki w łazience i jeszcze by wystarczyło na płaszcz wiosenny dla Ewy.

– Nie mogę spać – mówi z rozpaczą Złotko. Matka marszczy brwi.

– Babcia Maria miała wypróbowany sposób na bezsenność. Nie mogę sobie przypomnieć, co to było… – mruczy. – Już wiem! Musisz pomodlić się za swoich zmarłych, wtedy pozwolą ci spać. Bo to oni przeszkadzają nam zasnąć.

Złotko długo myśli i wreszcie mówi:

– Nie mam swoich zmarłych.

– Nie można ich nie mieć. Każdy ich ma – złości się Teresa. – Babcia Maria… dziadek Ignacy…

– Nie znałam babci ani dziadka. Dziadka to nawet Ewa nie znała i to nie są moi zmarli, tylko twoi. Nie mam swoich własnych – żali się Złotko. – Może pomodlę się za Konopnicką? Właśnie się o niej uczę, więc troszeczkę ją znam.

– Zwariowałaś? – mówi gniewnie Teresa. – Módl się za dziadka – dodaje po namyśle. – Chyba nikt się za niego nie modli i pewnie mu źle w tym niebie?

– Czy można się modlić za obcą osobę? Nie wiem, jaki był dziadek.

– Jaki był dziadek…? – zastanawia się Teresa.

Jaki był dziadek:

– Niech ona to zje do końca – mówi ojciec, patrząc, jak Teresa ospale dzióbie widelcem po talerzu. – Nie po to matka wystaje po kolejkach za kawałkiem mięsa, żeby mi tu ktoś kaprysił. I nie po to pracuję, żeby jakaś gówniara wyrzucała do śmieci boskie dary.

Jedz.

Mała Teresa zastanawia się, od kiedy po boskie dary trzeba stać w kolejkach. Może od zawsze?

Ojciec, choć już ubrany do wyjścia, w roboczy strój (kufajka w nieokreślonym ciemnym kolorze, wysokie kalosze i wpuszczone w nie opadające spodnie z plamami wapna i cementu na kolanach), siada przy stole naprzeciw córki i patrzy. Pod jego twardym wzrokiem to, co Teresa usiłuje przeżuć, staje w gardle i jest niemożliwe do przełknięcia.

– Jedz – powtarza ojciec i trzepie ją lekko po ręce. Jego dłoń jest ciężka od murarskich robót i to trzepnięcie zostawia na ręce Teresy czerwony ślad.

– Nie mogę, jestem najedzona, a ten ostatni kawałek ma tłuszcz i żyły. Wyrzygam się – mówi Teresa jękliwie.

– Jak się wyrzygasz, to z powrotem to zjesz, inaczej nie wstaniesz od stołu, nawet gdybyś miała tu siedzieć do sądnego dnia.

– Mamo… – jęczy Teresa, ale matka stoi w drzwiach kuchni milcząca.

– Nie wołaj matki, bo ci nie pomoże. Matka wie, że to, co mówi ojciec, jest święte. Jakby nie było porządku, to każdy by robił to, co chce, a nie to, co musi. A życie polega na tym, że robisz to, co musisz, a nie to, co chcesz, zapamiętaj. No widzisz, zjadłaś…

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ono»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ono» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Ono»

Обсуждение, отзывы о книге «Ono» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x