Dorota Terakowska - Samotność bogów

Здесь есть возможность читать онлайн «Dorota Terakowska - Samotność bogów» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Samotność bogów: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Samotność bogów»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Piękna, nowoczesna baśń rozgrywająca się w czasach średniowiecza i współczesności. Rzecz dzieje się w świecie budowanym z motywów mitologii słowiańskiej i tradycji chrześcijańskiej, elementów rzeczywistości baśniowej i wizji historiograficznej, w którym nowy bóg zajmuje miejsce starych i okrutnych bóstw plemiennych. Przesłaniem autorki jest uświadomienie nie tylko młodemu odbiorcy, konieczności wzajemnej tolerancji między ludźmi żyjącymi w różnych światach, tradycjach i kulturach. Powieść odznaczona Nagrodą Poznańskiego Przeglądu Nowości Wydawniczych WIOSNA 98 oraz Nagrodą IBBY 98.

Samotność bogów — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Samotność bogów», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Oni chcą króla z krwi i kości, z ciała i mięśni, który obali władzę Imperium, a potem twardą ręką uchwyci losy kraju i narodu. A Człowiek mówi o tym, że jego Królestwo będzie…gdzie ono będzie? Wszędzie i Nigdzie? Właśnie tak: dla jednych wszędzie, dla większości nigdzie.

Jon rozmyślał, siedząc w cieniu i płacząc, a blask wielu ognisk, które rozpalili pielgrzymi, oświetlał wirującą coraz szybciej kobietę w czerwonej sukni… czerwonej… czerwone… CZERWIEŃ…

* * *

…CZERWIEŃ… CZERWONE… czerwone, a nawet jaskrawoczerwone były plamy krwi i ostro odbijały od połyskliwej bieli pierwszego śniegu, który musiał spaść, gdy Jon był w Drodze. Śnieg puszył się teraz na owalnym placu. Był nieskazitelnie czysty i nie nosił śladów stóp: ani ludzkich, ani zwierzęcych. Jego puszystość i nieskazitelność potwierdzały, iż do Bezimiennego nie przychodził już nikt poza Jonem. Nawet ukradkiem. Ani szaman z Wioski, ani szamani innych Plemion, z których siedzib wiodły do posągu pozostałe Kamienne Drogi.

Być tak długo królem… Królem?… królem dla tysięcy Plemion i nagle zostać zrzuconym z tronu. Jakie to uczucie? – myślał Jon.

Wychylił się, aby przyjrzeć się krwi. Może jednak stary Bóg miał ciągle sekretnych wyznawców, którzy przyszli złożyć Mu ofiarę? Niemożliwe, śnieg odbiłby ślady stóp… Chyba że byli tu wcześniej, zanim deszcz przemienił się w białe płatki. Skąd zatem krew?

Jon wychylił się i z trudem złapał równowagę, gdyż jedno z ramion posągu, to, na którym stał, runęło pod jego ciężarem. Kamień, uderzając o ziemię, rozłupał się na mniejsze bryły. Świeża krew sączyła się z kamiennych ran Boga.

Jak to mawiali w Wiosce? Że istnieje taki ból, tak wielkie cierpienie, że zdolne jest wycisnąć łzy z kamienia? Tu była krew, nie łzy.

Jon pomyślał, że chce dotknąć tej krwi i posmakować jej. Ostrożnie dotknął kamiennej rany, a potem wilgotnym, lepkim palcem ostrożnie musnął wargi. Krew była gorzko-słona. Słona jak łzy, gorzka jak długa, trudna agonia. Krew ludzi i zwierząt była słodka. Jon wiedział o tym, gdyż raz na polowaniu wyssał rankę dziecka ukąszonego przez żmiję; wbił zęby w surowe mięso pierwszego jelenia. Krew żywych istot nawet po śmierci była mdląco słodka. Jon słyszał, że szamani podawali dawniej krew leczonym przez siebie chorym. Czasem była to krew dzikich zwierząt, niekiedy innych ludzi. Ale krew starego, konającego Boga była gorzka…

Jednym skokiem ześlizgnął się na ziemię. Długa niegdyś wędrówka po ciele posągu była teraz o wiele krótsza, łatwa. O wiele dłużej trzeba by się wspinać na wysoki dąb. A jeszcze tak niedawno wdrapanie się na ramiona Boga wydawało się Jonowi fizycznie niemożliwe. To był przecież Światowid, potężny, groźny; jego imię bano się wymówić, nazywano go Bezimiennym lub w ogóle pokrywano milczeniem Jego imię. A dziś… dziś Jon nie umiał opisać swych uczuć, gdy spoglądał na kaleki posąg. Chciało mu się płakać i płakał, czując na twarzy ślady jeszcze nie wyschniętych łez, których przyczyny nie pamiętał. – Nie było cię dwa dni! – powiedziała radośnie Gaja. – Tylko dwa dni! Jesteś w Drodze coraz krócej, ostatnio nawet jeden dzień, więc chyba Droga naprawdę się kończy i pewnie zdążysz na narodziny naszego syna. Chcę, żebyś był wówczas przy mnie, Jonie. Musisz być…

Jon objął ją, by uniknąć odpowiedzi. Nie od niego to zależało. O jego Drodze wciąż decydował kaleki, ranny posąg, choć już nie mógł wpłynąć na jego decyzje. Jon nie chciał o tym rozmawiać z Gają.

Gaja nigdy nie powinna się dowiedzieć, co znajduje się na drugim brzegu Rzeki. Owszem, opowiedział jej niegdyś o Kamiennej Drodze, o gigantycznym posągu, o monstrualnej postaci starego Boga, ale nie opowiadał o światach, które przemierzał; na szczęście sam tego nie pamiętał. To, co pamiętał, nie tworzyło żadnej całości; było strzępami obrazów. Gdy był w Wiosce, tamte światy wydawały mu się jak wielkie, opasłe księgi kapłana Ezry: pięknie ilustrowane, pełne malutkich czarnych znaczków, których znaczenia nie pojmował. A same obrazki też były niezrozumiałe. Podobno niektóre z nich – tłumaczył kiedyś Ezra – przedstawiały różne wizerunki Boga Dobroci. Jon nie mógł i nie chciał w to wierzyć. Na jednym z obrazków widniał na przykład siwy starzec, podobny do szamana, siedzący na złocistobłękitnej chmurce. Ezra nigdy nie powinien twierdzić, że Bóg Dobroci tak właśnie wygląda. Według Jona obrażało to Boga. Bóg Dobroci może być kawałkiem liścia płynącego z wiatrem; falą na rzece; kroplą deszczu; płatkiem śniegu; błyskiem słońca w gładkim futrze sarny lub piorunem. Ale nie może być staruszkiem siedzącym na chmurce.

Nieliczne obrazy, które Jon zapamiętał, będąc w Drodze, były prawdziwsze niż tamte z księgi Ezry. Gdy zasypiał koło Gai, jawiła mu się szydercza twarz Chłopca lub uderzająco wielkie nawiedzone oczy dziwnej Dziewczyny. Chłopiec rozwierał koszulę i pokazywał długą bliznę, która ciągnęła się przez całą pierś. Dziewczyna przytwierdzona do grubego pala płonęła żywcem i wówczas Jon budził się, zlany potem ze strachu i obrzydzenia. Raz półśniła mu się (lub półjawiła?) migotliwie biała sala i zielone sylwetki ludzi (zielone…?!). To znów śnił mu się król, na którego skronie wkładano szczerozłotą koronę, a obok stała ta sama Dziewczyna w lśniącej zbroi.

Tej nocy przyśnił mu się Król, który jechał boso na osiołku, ubrany w zgrzebną szatę, nikt nie wkładał mu na głowę korony, lecz wieniec z cierni. Przypominał trochę Tego, o którym nauczał Ezra – jego narodziny czcili zimową porą, a śmierć opłakiwali na wiosnę – lecz przypominał Go w niewielkim tylko stopniu. Człowiek na Osiołku był prawdziwszy i bliższy. Wszystko to jednak były tylko obrazki, równie niezrozumiałe jak księgi Ezry i Isaka. Jon wiedział, że jest za późno, by mógł nauczyć się czarnych znaczków, które być może wyjaśniłyby mu sens jego Drogi. A może obrazki z jego snów też nie były w pełni prawdziwe, jak te z ksiąg kapłanów? Może prawdziwa była tylko ta Ziemia? Ziemia, po której stąpał on, prorocy, święci i Bogowie o niej zawsze można było powiedzieć Prawdę – o Nich zaś snuć setki, tysiące sprzecznych opowieści.

Jon, który do świątyni w Wiosce szedł zawsze z ufnością, gdyż lubił jej kamienno-drewniane ściany, teraz odwracał głowę od obrazów i figur, które ją zdobiły. Ukazywały one Boga Dobroci niejako Wszechmiłość, Wszechobecność i Wszechmyśl – gdyż tego nie można wyrazić pędzlem lub dłutem – lecz właśnie jako starca na chmurce lub z groźną laską w dłoni, od której biegł ku ziemi piorun. Dlaczego te obrazy i figury kłamały? Po co? Czy Plemię potrzebowało tego kłamstwa? Czy ułatwiało ono misję ludzi w długich sukniach?

Jon przypomniał sobie pewne zdarzenie – gdy miał dziesięć lat, kapłan Ezra wyruszył do miasta i przywiózł dla świątyni nowy, zbytkowny przedmiot: była to niebiesko-złoto-biała figurka kobiety o różowych policzkach, malinowych ustach i szkliście błękitnych oczach. Jej niebieska szata usiana była złotymi gwiazdkami, a głowa, o trefionych włosach, ozdobiona złotą koroną. Jon pamięta, że wstrząsnęła nim bezmyślna niefrasobliwość, która malowała się na twarzy figury i jej lalkowate oczy.

– Dlaczego Ezra postawił TO w świątyni? – spytał Jon Isaka.

– TO…? To jest figura Matki Boga – wyjaśnił spłoszony Isak, a dziesięcioletni Jon głośno zawołał:

– Kłamiesz! Ona nie mogła wyglądać jak lalka! Nie barwiła sobie ust i policzków! Nie trefiła włosów! I musiała być smutna!

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Samotność bogów»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Samotność bogów» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Katherine Page
Dorota Terakowska - Lustro Pana Grymsa
Dorota Terakowska
Dorota Terakowska - Dobry adres to człowiek
Dorota Terakowska
libcat.ru: книга без обложки
Howard Lovecraft
Dorota Terakowska - W krainie kota
Dorota Terakowska
Dorota Masłowska - Paw królowej
Dorota Masłowska
Dorota Terakowska - Poczwarka
Dorota Terakowska
Dorota Terakowska - Tam, gdzie spadają anioły
Dorota Terakowska
Dorota Terakowska - Ono
Dorota Terakowska
Dorota Terakowska - Córka Czarownic
Dorota Terakowska
Bruno Schulz - Samotność
Bruno Schulz
Отзывы о книге «Samotność bogów»

Обсуждение, отзывы о книге «Samotność bogów» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x