• Пожаловаться

Antoni Libera: Madame

Здесь есть возможность читать онлайн «Antoni Libera: Madame» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. категория: Современная проза / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Antoni Libera Madame

Madame: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Madame»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Powieść jest ironicznym portretem artysty z czasów młodości, dojrzewającego w peerelowskiej rzeczywistości schyłku lat sześćdziesiątych. Narrator opowiada o swoich latach nauki i o fascynacji starszą od niego, piękną, tajemniczą kobietą, która uczyła go francuskiego i dała mu lekcję wolności. Jest to zarazem opowieść o potrzebie marzenia, a także rozrachunek z epoką peerelu. Tradycyjna narracja, nie pozbawiona wątku sensacyjnego, skrzy się humorem, oczarowuje i wzrusza.

Antoni Libera: другие книги автора


Кто написал Madame? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Madame — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Madame», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Nasz udział w tych imprezach okazał się ostatecznie raczej farsą, groteską niż haniebnym upadkiem. Graliśmy, cośmy chcieli – tyle że w absurdalnym kontekście. Na przykład, słynną Georgię po bombastycznej, zbiorowej recytacji Lewą marsz Majakowskiego, albo jakiegoś bluesa po wykrzyczanym histerycznie wierszu, roztaczającym straszliwą wizję życia robotników w Stanach Zjednoczonych, gdzie – jak głosiły słowa – „codziennie bezrobotni skaczą z mostu do rzeki Hudson głową w dół”. Była to, krótko mówiąc, jakaś straszliwa bzdura, i odczuwali ją wszyscy – i widownia, i my. Czy w takiej sytuacji można było mieć choćby złudzenie, iż tworzy się Historię lub uczestniczy w czymś ważnym?

Owszem, raz się zdarzyło, że płomyk takiej wiary zamigotał przez chwilę, ale właśnie – przez chwilę, i wskutek szczególnych okoliczności.

Jedną z najnudniejszych imprez, jakimi raczono nas w owym czasie, był doroczny festiwal szkolnych chórów i zespołów wokalnych. Zgodnie z regulaminem, odbywał się on zawsze na terenie tej szkoły, której reprezentacja ostatnim razem zdobyła pierwszą nagrodę – sławetnego „Złotego Słowika”. W ubiegłym roku to żałosne trofeum wywalczył zespół właśnie z naszej szkoły – głupkowaty „Tercet egzotyczny”, specjalizujący się w kubańskim folklorze i cieszący się wśród nas jak najgorszą opinią. No i teraz, przez ten ich przeklęty sukces, zwalało się nam na głowę prawdziwe nieszczęście: organizacja festiwalu, „praca społeczna” po lekcjach, a wreszcie jądro koszmaru – trzydniowe przesłuchania, uwieńczone finałem i koncertem laureatów, na których obecność była absolutnie obowiązkowa – jako wyraz gościnności gospodarzy.

Rzeczywistość okazała się jeszcze czarniejsza niż przewidywania. Głównie przyczynił się do tego nauczyciel śpiewu, postrach szkoły, przezywany Eunuchem ze względu na cienki głos (tenor heroiczny, jak sam siebie klasyfikował) i starokawalerstwo – typowy nerwus i pasjonat, przekonany, że śpiew, śpiew klasyczny, rzecz jasna, jest najpiękniejszą rzeczą pod słońcem, i gotów o ten pogląd do upadłego się spierać. Był on przedmiotem niezliczonych żartów i kpin, zarazem jednak panicznie się go bano, ponieważ, rozjuszony do ostateczności, wpadał w straszliwe szały, posuwał się w nich do rękoczynów, a zwłaszcza – i to było najgorsze – raził makabrycznymi groźbami, których wprawdzie nigdy nie spełniał, lecz których już samo brzmienie mąciło człowiekowi zmysły. Najczęściej uciekał się do następującej: „do końca moich dni będę gnił w więzieniu, ale za chwilę, tym oto narzędziem” – wyjmował z kieszeni scyzoryk i obnażał ostrze – „tym oto tępym narzędziem oberżnę komuś uszy!”

Otóż ten to właśnie, delikatnie mówiąc, maniak i furiat wyznaczony został na komisarza odpowiedzialnego za organizację i przebieg festiwalu. Można sobie wyobrazić, co to oznaczało w praktyce. Na czas trwania imprezy stał się poniekąd najważniejszą osobą w szkole. Było to jego święto, dni jego tryumfu, a zarazem wielkiego stresu – jako odpowiedzialnego za całość. W stanie najwyższego podniecenia krążył po korytarzach, do wszystkiego się mieszał i kontrolował nieomal każdy ruch. A po lekcjach, godzinami, zamęczał próbami chór. Wszyscy mieli go serdecznie dosyć i z wytęsknieniem czekali, aż skończy się wreszcie to piekło.

Ostatniego dnia festiwalu większość uczniów zdradzała oznaki głębokiej depresji i stanu otępienia. Permanentne osaczenie przez oszalałego Eunucha, coraz to zmieniane decyzje i nowe polecenia, a wreszcie wielogodzinne wycie produkujących się chórów – wszystko to razem znacznie przekroczyło miarę naszej wytrzymałości. No ale wybiła wreszcie święta godzina końca: wybrzmiały ostatnie tony jakiejś podniosłej pieśni, wykonanej przez złotych laureatów tegorocznego „Słowika”, szacowne jury majestatycznie opuściło salę i zostawiona nareszcie sama sobie młodzież, której pozostało już tylko powynosić krzesła i posprzątać estradę, wpadła po prostu w euforię.

W jakimś momencie, gdy miałem zamknąć wieko fortepianu, nie zrobiłem tego, lecz ni stąd, ni zowąd, zacząłem uderzać rytmicznie cztery dźwięki schodzące w dół w minorowym postępie, które w tym prostym uszeregowaniu stanowiły charakterystyczną introdukcję wielu jazzowych standardów, w tym słynnego szlagieru Raya Charlesa Hit the Road]ack. Ta moja przypadkowa, wykonana właściwie mimochodem czynność wywołała najzupełniej nieoczekiwane skutki. Tłum uczniów, zajętych porządkowaniem sali, podchwycił błyskawicznie wystukiwany przeze mnie rytm – zaczęto klaskać, tupać i giąć się w tanecznych wygibasach – a dalej wypadki potoczyły się już lawinowo. Moi partnerzy z „Modern Jazz Quartet” poczuli jakby zew krwi i rzucili się do instrumentów. Pierwszy dołączył do mnie kontrabasista, wyszarpując ze strun te same cztery tony w rytmie ósemkowym. Drugi zameldował się na estradzie perkusista: w mgnieniu oka ściągnął z zestawu pokrowce, zasiadł za bębnami, po czym wykonawszy efektowne entrée na werblu i talerzu, w skupieniu, jakby przyczajony i z głową lekko odchyloną w bok, zaczął podrzucać nam stosowny czwórkowy podkład. I wtedy – jeszcze ze schowka, gdzie przechowywane były instrumenty – odezwała się trąbka: najpierw powtórzyła z nami, kilkakrotnie, owe cztery elektryzujące dźwięki wstępu, po czym, gdy solista wkroczył wreszcie na estradę, witany ekstatycznymi wrzaskami i pohukiwaniami, rozległy się pierwsze takty tematu.

Zebranych ogarnął istny szał. Zaczęli tańczyć, podrygiwać, miotać się jak w konwulsjach. A na estradę wskoczył jeszcze jeden kolega, z obsługi technicznej, podstawił mi krzesło (dotąd grałem na stojąco), włożył mi na oczy czarne okulary – żeby mnie upodobnić do Raya Charlesa, i podsunąwszy pod same usta mikrofon, szepnął namiętnie:

– Daj ocal! Nie wstydź się!

Czy mogłem pozostać nieczuły na tak sformułowane wezwanie? Nie, ta prośba, nabrzmiała wolą rozognionego tłumu, była silniejsza niż powrósła wstydu, które dławiły mi gardło. Więc – zacisnąwszy powieki, dobyłem głosu i zachrypiałem w mikrofon:

Hit the road Jack
and don’t you come back no more. . [1]

A roztańczona sala, jak doskonale zgrana ze mną grupa wokalna, podjęła natychmiast te słowa, nasycając je własną, pełną determinacji treścią:

No more no more no more!

Mało kto rozumiał, o czym mówi tekst tej pieśni – angielski nie stał w naszej szkole na wysokim poziomie – te dwa słówka jednakże, wspinające się rytmicznie po szczeblach molowego trójdźwięku w przewrocie kwart-sekstowym, ta pięknie brzmiąca dla polskiego ucha zbitka „no more” była zrozumiała dla wszystkich. I skandowano ją z pełną świadomością jej znaczenia.

Już nie! Już dość! Już nigdy, nigdy więcej! Już nikt nie będzie wył, a my nie musimy już słuchać! Precz z festiwalem chórów i zespołów wokalnych! Niech sczeźnie „Złoty Słowik” i „Tercet egzotyczny”! Eunucha niech trafi szlag, dont let him come back no more…

No more no more no more!

I gdy w narkotycznym zapamiętaniu, po raz nie wiem już który, wykrzykiwano z ulgą i nadzieją te słowa, do sali wpadł jak bomba nasz nauczyciel śpiewu i – czerwony na twarzy, jakby za chwilę miał dostać ataku apopleksji – wrzasnął swoim piskliwym głosem:

– Co tu się dzieje, do jasnej cholery!

I właśnie w tym momencie zdarzyło się coś, co zdarza się na ogół tylko w wyobraźni lub w dobrze wyreżyserowanych filmach – jeden z owych nielicznych cudów, jakie trafiają się człowiekowi w życiu.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Madame»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Madame» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
libcat.ru: книга без обложки
Iain Banks
Liz Fielding: Ocalić marzenia
Ocalić marzenia
Liz Fielding
Neil Gaiman: M Jak Magia
M Jak Magia
Neil Gaiman
Eric-Emmanuel Schmitt: Dziecko Noego
Dziecko Noego
Eric-Emmanuel Schmitt
Отзывы о книге «Madame»

Обсуждение, отзывы о книге «Madame» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.