Dorota Terakowska - W krainie kota

Здесь есть возможность читать онлайн «Dorota Terakowska - W krainie kota» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

W krainie kota: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «W krainie kota»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Nowoczesna baśń o poszukiwaniu własnej tożsamości i rozumieniu samego siebie. Pomysł fabularny zaczerpnięty z symboliki Tarota, którego znaczenia można śledzić na kartach książki. Opowiedziana historia Ewy, jej trzymiesięcznego synka i uratowanego przez główną bohaterkę kota, który odwdzięcza jej się wyprawami w Krainę Tarota sugeruje, że życie ma swoją drugą stronę – tajemniczą, magiczną.

W krainie kota — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «W krainie kota», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Tylko do czasu – uśmiechnął się Włóczęga.

– Do jakiego czasu?

– Do czasu, gdy przychodzący do Wieży ludzie przestaną rozumieć różne języki, jakimi mówią, gdy stanie się to powodem do podejrzeń i niechęci i wreszcie gdy ktoś uzna, że Wieża jest bardziej jego niż innych. Wtedy wybuchnie najpierw wielki spór, potem wielka wojna, a potem wszyscy, zniszczą Wieżę, nie chcąc, by inni ją posiedli.

– Ależ to głupie! – zawołałam.

– Ależ to normalne. I TU, i TAM – powiedział Alef. – Lecz spójrzcie, oto przed nami wyłania się Królestwo Kielichów…

Gościniec wspiął się właśnie na wzgórze, z którego rozpościerał się widok na ogromne, otoczone murami miasto, nad którym górował, wyrastający ponad inne budowle, zamek. W przeciwieństwie do zamku cesarskiego, który – może przez złe wspomnienia – wydał mi się piękny, lecz groźny, zamek Królestwa Kielichów był jasny i już z oddali tętnił radością. „Jego mieszkańcy muszą lubić życie” – pomyślałam.

– Tak – powiedział Alef. – Tutejsi mieszkańcy, a i władcy lubią żyć szczęśliwie i czynią wszystko, co można, by unikać smutku lub kłopotów.

– Czytasz w myślach, Alefie? – zdziwiłam się.}

– Czasami. Od tylu już lat wędruję po Cesarstwie, z tyloma ludźmi się spotykam, że umiem wyczuć, co mogą myśleć. To żadna sztuka, sama byś ją posiadła, gdybyś tylko chciała – uśmiechnął się kpiąco.

Bramy Królestwa Kielichów stały szeroko otwarte, a strażnicy pilnowali ich chyba tylko dla pokazania przybyszom bogatych strojów i wytwornej, choć mało użytecznej broni. Koronkowe kołnierze i mankiety, miękkie, wysokie buty, szerokoskrzydłe kapelusze, krótkie mieczyki zdobione cennymi kamieniami, gładkie, uśmiechnięte twarze ich właścicieli – to wszystko czyniło wrażenie, że strażują jedynie z nudów, a nie z potrzeby. Czyżby nic nie zagrażało Królestwu?

– Powóz dla gości królewskiej pary! – wykrzyknął jeden ze strażników i natychmiast po wewnętrznej stronie muru zajechał niewielki, elegancki wehikuł, zaprzężony dwa koniki. Kotyk wskoczył na miejsce koło woźnicy, ja Alefem usiedliśmy z tyłu, a Jonyk tanecznie wspiął mi się na kolana. Konie niespiesznie ruszyły.

– Skąd wiedzą, że jesteśmy gośćmi królewskiej pary? – spytałam.

– A cóż królowie mogą robić innego, niż podejmować gości? – zdziwił się woźnica. – Każdy, kto staje u bram miasta, jest gościem Królowej i Króla Kielichów!

– Nawet gdyby to była Gimel? – spytałam bezwiednie, wydobywając z pamięci półzapomniane imię, które wymówił Mag na cesarskim dworze. Ku memu zdumieniu imię to wywarło na woźnicy tak piorunujące wrażenie, że gwałtownie strzelił batem i konie przez chwilę poniosły.

– Wypluj te słowa – powiedział ponuro, gdy już opanował zaprzęg i odwrócił głowę, patrząc na mnie mało przyjaźnie. – My, mieszkańcy Królestwa Kielichów, nie lubimy kłopotów. Jeżeli wnosicie je ze sobą, to lepiej od razu zawróćcie tam, skąd idziecie.

– Ta kobieta jest królową państwa nie podlegającego Cesarstwu, więc niewiele wie o naszych obyczajach. Na przykład nie wie, że tamtego imienia się nie wymawia, aby nie ściągać złego Losu. Wybacz jej – powiedział układnie Kotyk. Gdy chciał, był rzeczywiście dworskim Kotem!

– Jesteś królową? Doprawdy? – spytał z szacunkiem woźnica, a ja kątem oka dostrzegłam tajemniczy uśmiech na twarzy Alefa.

– Doprawdy. Jestem – odburknęłam i bezwiednie wyprostowałam plecy. Królowe powinny nosić się godnie. Psiakrew, na śmierć zapomniałam o tym, że wmówiłam Cesarzowej, iż jestem królową! Czy to aby nie niesie ze sobą jakichś dodatkowych komplikacji?

– Królowa czy zwykła kobieta – rodzą się tylko jeden raz i jeden raz umierają. A to, co pośrodku, między narodzinami a śmiercią… – tu Alef wykonał jakiś nieokreślony gest ręką, jakby to, co pośrodku, w ogóle się nie liczyło we wszechświecie.

– Nie żartuj. To, co pośrodku, jest najprzyjemniejsze – wtrącił woźnica.

Akurat zajechaliśmy pod ów piękny, radosny zamek i jeszcze nie zdążyliśmy wysiąść z powoziku, gdy już podbiegli czterej paziowie z kryształowymi kielichami, napełnionymi złocistym płynem.

– Witajcie w zamku Króla i Królowej Kielichów. Pijcie za zdrowie nasze i wasze, za spokój i radość – rzekli chórem.

Nikt z naszej grupy się nie wzdragał i wszyscy wychyliliśmy swoje kielichy. Napój smakował wybornie i ledwo skończyłam go pić, poczułam, że opada ze mnie całe zmęczenie długiej pieszej wędrówki, a nawet pamięć złych zdarzeń. Kotyk wsadził do kielicha prawie całą mordkę, a Jonyk, ku memu zdziwieniu, radził sobie podobnie jak Kotyk, choć TAM, w domu, muszę go karmić łyżeczką lub butelką ze smoczkiem.

Ledwo skończyliśmy pić, paziowie zawiedli nas do wytwornie urządzonych dwu komnat: jednej dla Alefa z Kotykiem, a drugiej dla mnie z Jonykiem. Tam już czekała nas kąpiel i nowe, śliczne szaty. Jonyk wyglądał wprost uroczo w tęczowej tunice, która przy jego tanecznych ruchach falowała jak skrzydła motyla. Moja tunika, rozłożona na iście królewskim łóżku z baldachimem, była równie tęczowa, lecz bardziej zdobna. Zaczęłam ją wkładać, a gdy już wychyliłam głowę ze zwojów materiału, spostrzegłam, że na przykrywającym łoże brokacie leżała… prawdziwa korona! Lśniła tak oślepiającym, złocistym blaskiem, że zaskoczyło mnie, iż nie dostrzegłam jej wcześniej. Chwilę się wahałam, gdyż było to jednak fałszerstwo. Nie byłam królową, jedynie ją udawałam. „Skoro jednak mam ją udawać, to pójdę na całość!” – pomyślałam z zadowoleniem i wiedziona jakimś impulsem, włożyłam koronę na głowę. Podbiegłam do lustra. Wyglądałam rzeczywiście po królewsku. Widać, gdy dotarła tu wieść, że jestem królową, władcy tego kraju postanowili odpowiednio mnie uhonorować…

Na zamkowym korytarzu zderzyłam się z Kotykiem, który miał na szyi koronkową kryzę, i z Alefem. Ten jednak, ku memu zdumieniu, w ogóle nie zdjął swego stroju Włóczęgi.

– Strój zmienia naturę człowieka, a moja natura mi odpowiada – mruknął na widok mego zdziwienia i sam z kolei zdziwił się, patrząc na moją złociście połyskującą głowę.

Kotyk tymczasem zerknął na Alefa jakby z poczuciem winy i ku memu zdumieniu jednym ruchem łapy zerwał kryzę. Nie miałam ochoty iść w jego ślady i rozstawać się z tym ślicznym strojem, a już zwłaszcza z koroną.

– Ja, skoro już przez przypadek jestem królową… – zaczęłam usprawiedliwiająco, poprawiając złotą ozdobę na głowie, i urwałam, gdyż po wąskich wargach Włóczęgi przebiegł ironiczny uśmiech. A może mi się zdawało? Zresztą czy jako królowa muszę się przed kimkolwiek tłumaczyć? Zwłaszcza przed byle włóczęgą?

Jonyk, w tunice czy bez niej, był ciągle sobą: tańczącym niemowlakiem, a swój tęczowy strój traktował nie lepiej niż bawełnianą koszulkę i pampersa. Poczułam, że ta trójka – Dziecko, Kot i Włóczęga – nie zachowuje się zbyt godnie jak na orszak cudzoziemskiej królowej, i trochę mnie to zirytowało. Jednak nie miałam czasu, aby ich zbesztać.

Król i Królowa Kielichów przywitali nas w sali tronowej, mnie traktując z ogromnym szacunkiem, jako równą im samym. Z satysfakcją zerknęłam na Alefa, myśląc, że pewnie mi zazdrości, ale czy taki Włóczęga jak on może spodziewać się królewskiego traktowania…?!

Z sali tronowej przeszliśmy do ogromnej komnaty, gdzie zalegliśmy na miękkich sofach, obsługiwani przez dworzan, którzy podsuwali nam najlepsze mięsa, jarzyny, owoce, wyszukane słodycze i napoje.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «W krainie kota»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «W krainie kota» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robert Silverberg - Z Cezarem w krainie cieni
Robert Silverberg
Dorota Terakowska - Lustro Pana Grymsa
Dorota Terakowska
Dorota Terakowska - Dobry adres to człowiek
Dorota Terakowska
Dorota Masłowska - Paw królowej
Dorota Masłowska
Dorota Terakowska - Poczwarka
Dorota Terakowska
Dorota Terakowska - Tam, gdzie spadają anioły
Dorota Terakowska
Dorota Terakowska - Samotność bogów
Dorota Terakowska
Dorota Terakowska - Ono
Dorota Terakowska
Dorota Terakowska - Córka Czarownic
Dorota Terakowska
Trish Morey - Kita moteris
Trish Morey
Отзывы о книге «W krainie kota»

Обсуждение, отзывы о книге «W krainie kota» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x