Herodot był dzieckiem swojej kultury i życzliwego ludziom klimatu, w jakim się ona rozwijała. Jest to kultura długich i gościnnych stołów, do których zasiada się gromadnie ciepłym wieczorem, aby jeść sery i oliwki, pić chłodne wino, rozmawiać. Ta właśnie otwarta, nieograniczona ścianami przestrzeń nad brzegiem morza czy na górskim stoku wyzwala ludzką wyobraźnię. Spotkanie daje gawędziarzom okazję do popisów, spontanicznych turniejów, w których górują ci, co potrafią przytoczyć najciekawszą historię, opowiedzieć najbardziej niezwykłe wydarzenie. Fakty mieszają się tu z fantazją, mylą się czasy i miejsca, rodzą legendy, powstają mity.
Czytając Herodota, mamy wrażenie, że chętnie uczestniczył w takich biesiadach i był na nich uważnym i pilnym słuchaczem. Pamięć musiał mieć fenomenalną. My, ludzie współcześni, rozpuszczeni przez zdobycze techniki, jesteśmy kalekami pamięci i wpadamy w panikę, jeżeli nie mamy pod ręką książki czy komputera. Ale nawet i dziś możemy dotrzeć do społeczności, w których nadal widać, jak nieprawdopodobnie pojemna jest ludzka pamięć. I właśnie w świecie takiej pamięci żył Herodot. Książka była wielką rzadkością, inskrypcje na kamieniach i murach – rzadkością jeszcze większą.
Byli ludzie i to, co sobie w bezpośrednim, naocznym kontakcie komunikowali. Człowiek, żeby istnieć, musiał czuć przy sobie obecność drugiego człowieka, musiał go widzieć i słyszeć – nie istniała inna forma komunikacji, a więc i inna możliwość życia. Ta cywilizacja przekazu ustnego zbliżała ich, wiedzieli, że Inny to nie tylko ten, który pomoże zdobyć pożywienie i obronić przed wrogiem, ale to także ktoś jedyny i niezastąpiony, kto może objaśnić świat i być na nim przewodnikiem.
O ileż zresztą bogatszy jest ten prastary, antyczny język bezpośredniego, sokratejskiego kontaktu! Bo liczą się w nim nie tylko słowa. Ważne, a często nawet ważniejsze jest to, co komunikujemy pozasłownie wyrazem twarzy, gestem rąk, ruchami ciała. Herodot to rozumie i podobnie jak każdy reporter czy etnolog stara się, aby być ze swoimi bohaterami w kontakcie bezpośrednim, aby nie tylko słuchać tego, co opowiadają, ale i patrzeć, jak opowiadają i jak się w takiej sytuacji zachowują.
Świadomość Herodota jest rozdwojona, jest rozdarta – wie, że z jednej strony najważniejszym i prawie jedynym źródłem wiedzy jest pamięć jego rozmówców, ale z drugiej – jest świadomy, że. jest ona materią kruchą, zmienną i wietrzejącą, że pamięć to znikający punkt. Dlatego spieszy się, bo przecież ludzie zapominają albo gdzieś wyjeżdżają i nie można już ich odnaleźć czy z czasem w końcu umierają, a on chciałby zebrać jak najwięcej w miarę wiarygodnych danych.
Wiedząc, że porusza się po gruncie tak bardzo niepewnym i niestałym, jest w swoich relacjach bardzo ostrożny, stale się zastrzega, ciągle podkreśla swoją rezerwę:
Ów Giges był pierwszym, na ile wiemy, barbarzyńcą, który ofiarował dary wotywne do Delf…
Zapragnął, jak podają, dojechać do Itaki…
0 ile wiem, istnieją u Persów następujące obyczaje…
I tak, jak przypuszczam, wnioskując z wiadomego o niewiadomym…
I jak ja się dowiedziałem z tego, co mówi…
To jest moja relacja z tego, co się opowiada o najdalszych krajach… Czy jest to prawdziwe, nie wiem, piszę tylko to, co się opowiada…
Nie mogę dokładnie podać, którzy z Jonów okazali się w tej bitwie tchórzami, a którzy dzielnymi, bowiem wzajemnie się obwiniają…
Herodot rozumie, że otacza go świat rzeczy niepewnych i wiedzy ułomnej, dlatego często tłumaczy się ze swoich braków, wyjaśnia i usprawiedliwia się:
Jest rzeczą niemożliwą spierać się z kimś, kto mówi o istnieniu Okanosu, ponieważ ta baśń jest oparta na czymś wątpliwym i niejasnym… Nic nie wiem o istnieniu jakiejś rzeki Okeanos i myślę, że Homer lub któryś inny z dawnych poetów wymyślili tę nazwę i wprowadzili ją do swojej poezji…
Co jest poza tym lądem… tego nikt dokładnie nie wie; od nikogo bowiem nie mogę się o tym dowiedzieć, kto by stwierdził, że widział to na własne oczy…
Jak wielka jest liczba Scytów, nie mogłem się dokładnie dowiedzieć, a słyszałem o tym całkiem sprzeczne opowieści…
Ale w miarę możliwości, a jest to, zważywszy na epokę, straszliwy wysiłek i wielkie samozaparcie, stara się wszystko sprawdzić, dotrzeć do źródeł, ustalić fakty:
Choć usilnie się o to starałem, nie mogłem dowiedzieć się od żadnego naocznego świadka, czy na północ od Europy istnieje morze…
Ta świątynia, jak badając, dowiedziałem się, jest najstarsza z wszystkich świątyń Afrodyty,…
Chcąc o tym uzyskać jakąś pewną wiadomość od łudzi, którzy mogli mi jej udzielić, popłynąłem nawet do Tyru w Fenicji, bo słyszałem, Że tam znajduje się świątynia Heraklesa… i wdałem się w rozmowę Z kapłanami boga i zapytałem ich… Ale przekonałem się, że odpowiedź ich nie zgadza się z tym, co mówią Grecy…
Jest w Arabii miejscowość, do której sam się udałem, żeby zasięgnąć wiadomości o skrzydlatych wężach. Przybywszy tam, ujrzałem kości i kręgosłupy węży w ilości niemożliwej do opisania…
(o wyspie Chemnis:)… według opowiadania Egipcjan, jest to pływająca wyspa. Ja wprawdzie sam nie widziałem, żeby pływała albo poruszała się, ale…
Ale te opowiadania to moim zdaniem brednie… bo sam widziałem, że…
A jeżeli coś wie, to skąd wie? Bo słyszał, bo widział: Opowiadam tylko to, co powiadają sami Libijczycy…
Wedle opowiadania Traków, lewy brzeg Istru zajęty jest przez pszczoły…
Dotąd kierowały mną w opowiadaniu moje własne obserwacje, sądy i dociekania: odtąd natomiast mam zamiar mówić o egipskiej historii wedle tego, co o niej słyszałem; znajdzie się jednak przy tym także niejedno, na co sam patrzyłem…
Jeżeli komu prawdopodobne wyda się to, co opowiadają Egipcjanie, może to przyjąć. Moim zadaniem w całym tym dziele jest, żeby opowiedziane przez wszystkich szczegóły tak spisać, jak je słyszałem
Kiedy pytałem kapłanów, czy opowiadanie Greków jest czczą gadaniną, czy też nie, oświadczyli, że wiedzą o tym z wywiadu przeprowadzonego z samym Menelaosem…
(o Kolchach:) Kolchowie są Egipcjanami, a twierdzę tak, gdyż sam to przed tym zauważyłem, zanim usłyszałem od innych… a wnosiłem to stąd, że Kolchowie mają czarną skórę i kędzierzawe włosy… a jeszcze bardziej z tego, że Kolchowie, Egipcjanie i Etiopowie od dawien dawna obrzezują się…
A będę tak pisał, jak opowiadają niektórzy z Persów, co nie chcą upiększać historii Cyrusa, lecz przedstawić istotną prawdę…
Herodota wszystko dziwi, zdumiewa, zachwyca lub przeraża. Wielu rzeczom po prostu nie daje wiary, wie, jak ludzi łatwo ponosi fantazja:
Ci sami kapłani mówią, co mnie nie wydaje się wiarygodne, że sam bóg przybywa do kaplicy…
(Król Egiptu Rampsynit) uczynił rzecz następującą, dla mnie jednak niewiarygodną: osadził swą córkę w lupanarze z nakazem, aby wszystkich mężczyzn bez różnicy przyjmowała…
Łysogłowi opowiadają, co mnie wydaje się nieprawdopodobne, że góry zamieszkują tam kozionodzy łudzie, a gdy ich się minie, znajdzie się innych, którzy śpią przez sześć miesięcy. W to już zupełnie nie mogę uwierzyć…
(o Neurach, że potrafią przemieniać się w wilki:) ja wprawdzie w te bajki nie wierzę, niemniej tak oni utrzymują i na to się przysięgają…
Читать дальше