Ryszard Kapuściński - Podróże z Herodotem

Здесь есть возможность читать онлайн «Ryszard Kapuściński - Podróże z Herodotem» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Podróże z Herodotem: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Podróże z Herodotem»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Bywały okresy, kiedy wyprawy w przeszłość pociągały mnie bardziej niż moje aktualne podróże korespondenta i reportera. Działo się to w chwilach zmęczenia teraźniejszością. Wszystko w niej się powtarzało: polityka – przewrotne, nieczyste gry i kłamstwa, życie szarego człowieka – bieda i beznadziej, podział świata na Wschód i Zachód – ciągle ten sam. A podobnie jak kiedyś pragnąłem przekroczyć granicę w przestrzeni, teraz tak fascynowąło mnie przekraczanie granicy w czasie.

Podróże z Herodotem — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Podróże z Herodotem», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Jeżeli mówią, że w miasteczku nie ma żandarmów, można pójść na wyprawę do dżungli. Dżungla jest zresztą naokoło, piętrzy się we wszystkich kierunkach, zasłania świat. Można wejść do niej tylko przebitą, laterytową drogą, inaczej nie sposób – to twierdza niezdobyta: od razu zatrzyma nas zjeżoną masą gałęzi, lian i liści, od pierwszego kroku nogi będą grzęznąć w mazistym, cuchnącym bagnie, a na głowę zaczną spadać jakieś pająki, szczypawki i gąsienice. Zresztą ktoś niedoświadczony będzie się bał zagłębić w dżunglowy matecznik, a miejscowym nawet myśl o przebiciu się tam nie przyjdzie do głowy. Dżungla jest jak morze czy skaliste góry – bytem zamkniętym, osobnym, niepodległym.

Zawsze napełnia mnie lękiem.

Boję się, że z jej gąszczu nagle wyskoczy jakiś drapieżnik, z szybkością błyskawicy dopadnie mnie jadowity wąż albo usłyszę świst zbliżającej się strzały.

Zwykle jednak kiedy ruszam drogą w stronę zielonego kolosa, dogania mnie gromada dzieci, które chcą mi towarzyszyć. Dzieci idą rozbawione, śmieją się, dokazują. Ale kiedy droga wchodzi w las, milkną, poważnieją. Być może w swojej wyobraźni widzą, że gdzieś tam, w mrokach dżungli, czają się zjawy, dziwy i czarownice, które porywają niegrzecznych malców. Lepiej być cicho i dobrze uważać.

Czasem zatrzymujemy się przy drodze, na skraju dżungli. Pa-nuje tu półmrok i jest aż duszno od oszałamiających zapachów. Tu przy drodze nie widzi się żadnych zwierząt, ale słychać ptaki. Słychać krople uderzające o liście. Słychać tajemnicze szelesty. Dzieci lubią tu przychodzić, czują się jak w domu i wiedzą wszystko. Którą roślinę można zerwać i ugryźć, a której nie wolno dotknąć. Które owoce wolno zjeść, a których za żadne skarby. Wiedzą, że pająki są groźne, a jaszczurki – wcale. I wiedzą, że trzeba patrzeć do góry na gałęzie, bo tam może czaić się wąż. Dziewczynki są poważniejsze i ostrożniejsze od chłopców, toteż patrzę, jak się zachowują, i każę chłopcom, aby ich słuchali. Wszyscy, cała wycieczka, jesteśmy jak w wielkiej, niebotycznej katedrze, w której człowiek czuje się maleńki i widzi, że wszystko jest większe niż on.

Willa doktora Ranke stoi przy szerokiej drodze, która przecina północne Kongo i biegnąc blisko równika, prowadzi przez Bangui do Duala nad Zatoką Gwinejską i tu kończy się mniej więcej na wysokości Fernando Po. Ale stąd to jeszcze daleko, więcej niż dwa tysiące kilometrów. Część tej drogi była pokryta asfaltem, ale dziś zostały z niego tylko porwane, bezkształtne strzępy. Kiedy muszę iść tędy w bezksiężycową noc (a ciemności tropikalne są gęste, nieprzeniknione), posuwam się wolno, szurając stopami po ziemi, aby w ten sposób po omacku badać drogę.

Szur-szur. Szur-szur.

Czujnie, ostrożnie, bo tyle niewidocznych dziur, dołków, wykrotów, zapadlisk. Kiedy nocą przechodzą kolumny uciekinierów, zdarza się, że nagle rozlega się krzyk – to ktoś wpadł w głęboki dół i złamał nogę.

Właśnie – uchodźcy. Wszyscy nagle stali się uchodźcami. Od kiedy wraz z uzyskaniem niepodległości przez Kongo latem 1960 wybuchły zamieszki, walki plemienne, a potem nawet wojna, drogi zapełniły się uchodźcami. Tam gdzie dochodzi do konfliktu, walczą żandarmi, wojsko i ad hoc powstające milicje plemienne, natomiast cywile, a najczęściej są to kobiety i dzieci -uciekają. Trasy tych wędrówek są bardzo trudne do odtworzenia. Na ogół chodzi o to, żeby być jak najdalej od pola walki, ale nie aż tak daleko, żeby potem zgubić się i nie móc wrócić. Następnie ważne jest, czy na trasie ucieczki można znaleźć coś do zjedzenia. To ludzie biedni, mają ze sobą zaledwie kilka rzeczy: kobiety – perkalową sukienkę, mężczyźni – koszulę i spodnie, a poza tym jakieś płótno do nakrycia się w nocy, garnek, kubek, plastikowy talerz. I miednicę, żeby wszystko w niej pomieścić.

Ale najważniejsze w wyborze trasy są stosunki międzyplemienne: czy jakaś droga prowadzi przez terytorium przyjazne, czy, broń Boże, wiedzie prosto na ziemie wroga. Bo te wsie przydrożne i polany w dżungli zamieszkane są przez różne klany i plemiona, a znajomość stosunków między nimi jest wiedzą trudną i zawiłą, którą każdy przyswaja sobie od dzieciństwa. Dzięki niej można żyć w miarę bezpiecznie, unikać konfliktów. W samym tym regionie, gdzie teraz jestem, tych plemion mieszka dziesiątki. Tworzą one całe związki i konfederacje, według sobie tylko znanych zwyczajów i reguł. Ja – obcy, nie umiem tego

Uporządkować, ułożyć, pogrupować. Skąd mam wiedzieć, jakie są relacje między Mwaka a Pande czy między Bandża a Baya?

Ale oni wiedzą, od tego zależy ich życie.

Wiedzą, na jakiej ścieżce kto kładzie zatrute kolce, gdzie Jest zakopany topór.

Notabene – skąd wzięło się tyle plemion? W samej Afryce jeszcze sto pięćdziesiąt lat temu było ich dziesięć tysięcy. Wy-starczy przejść się drogą: w pierwszej wsi – plemię Tulama, ale już w następnej inne – Arusi. Po jednej stronie rzeki – Murle, a po drugiej – Topota. Na szczycie góry mieszka jedno plemię, a u podnóża – zupełnie inne.

Każde ma swój język, swoje zwyczaje, swoich bogów.

Jak do tego doszło? Jak zrodziła się taka niesłychana różnorodność, takie nieprawdopodobne bogactwo? Od czego się to zaczęło? Kiedy? W którym miejscu? Antropolodzy mówią, że to zaczęło się od jakiejś małej grupy. Może od kilku grup. Każda z nich musiała liczyć mniej więcej trzydzieści-pięćdziesiąt osób. Gdyby była mniejsza, nie mogłaby się obronić, gdyby większa -nie miałaby się czym wyżywić. Sam spotkałem jeszcze w Afryce Wschodniej dwa plemiona, z których żadne nie miało więcej niż stu ludzi.

No więc dobrze – trzydzieści-pięćdziesiąt osób. Taki jest zarodek plemienia. Ale dlaczego taki zarodek musi mieć od razu swój język?

Jak w ogóle umysł ludzki mógł wymyślić taką niebywałą ilość języków?

Każdy z własnym słownictwem, gramatyką, fleksją itd.? Można zrozumieć, że wielki milionowy naród wspólnym wysiłkiem wymyślił sobie język. Ale tu, w afrykańskim buszu, chodzi o małe plemiona, które żyją na skraju egzystencji, ledwie-ledwie, chodzą bose i wiecznie głodne, a jednak mają jakąś ambicję i jakąś zdolność, jakąś wyobraźnię, wrażliwość dźwiękową i pamięć, żeby wymyślić sobie język – odrębny, własny, tylko dla siebie.

Zresztą nie tylko język. Bo jednocześnie od początku istnienia zaczynają wymyślać sobie bogów. Każde własnych – jedynych, niezastępowalnych. I dlaczego nie zaczynają od jednego boga, tylko od razu od kilku?

Dlaczego ludzkość musi żyć tysiące i tysiące lat, żeby dojrzeć do idei jednego boga?

Czy taka idea nie powinna nasunąć się od razu?

Tak więc nauka dowiodła, że na początku była tylko jedna grupa, w każdym razie nie więcej niż kilka. Ale z czasem zaczyna ich przybywać, robi się ich coraz więcej. Ciekawe, że taka przybywająca grupa nie myśli rozejrzeć się w terenie, zbadać sytuację, posłuchać języka, jakim się ludzie porozumiewają, nie – ona od razu przychodzi z własnym językiem. Z własnym zastępem bogów. Z własnym światem obyczajów. Od razu demonstracyjnie zaznacza swoją inność.

Z latami, z wiekami tych grup-zarodków-plemion przybywa i przybywa. I zaczyna być tłoczno na tym kontynencie wielu ludzi, wielu języków i bogów.

Herodot, gdziekolwiek był, wszędzie starał się notować nazwy plemion, ich rozmieszczenie i zwyczaje. Gdzie kto mieszka. Z kim sąsiaduje. Bo wiedza o świecie wtedy w Libii i Scytii, tak jak i dziś tu, w północnym Kongu, tworzy się poziomo, horyzontalnie, a nie pionowo, z lotu ptaka, syntetycznie. Znam swoich najbliższych sąsiadów – to wszystko, a oni znają innych, a ci – następnych i tak dojdziemy aż do krańców świata. A kto te wszystkie kawałki pozbiera i ułoży?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Podróże z Herodotem»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Podróże z Herodotem» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Ryszard Kapuscinski - The Shadow of the Sun
Ryszard Kapuscinski
Ryszard Kapuściński - Another Day of Life
Ryszard Kapuściński
Ryszard Kapuscinski - The Soccer War
Ryszard Kapuscinski
Ryszard KAPUSCINSKI - Szachinszach
Ryszard KAPUSCINSKI
Ryszard Kapuściński - Cesarz
Ryszard Kapuściński
Ryszard Kapuściński - Chrystus z karabinem na ramieniu
Ryszard Kapuściński
Ryszard Kapuściński - Imperium
Ryszard Kapuściński
Ryszard Kapuściński - Busz po polsku
Ryszard Kapuściński
libcat.ru: книга без обложки
Ryszard Kapuściński
Poul Anderson - Najdłuższa podróż
Poul Anderson
Ryszard Kapuściński - Heban
Ryszard Kapuściński
libcat.ru: книга без обложки
Ryszard Kapuściński
Отзывы о книге «Podróże z Herodotem»

Обсуждение, отзывы о книге «Podróże z Herodotem» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x