Barbara Rosiek - Pamiętnik Narkomanki

Здесь есть возможность читать онлайн «Barbara Rosiek - Pamiętnik Narkomanki» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Pamiętnik Narkomanki: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Pamiętnik Narkomanki»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

To prawdziwe notatki dziewczyny, później kobiety, w których zamkniętych zostało piętnaście lat życia na krawędzi, we wciąż na nowo podejmowanej walce z nałogiem. Jej przejmujące, niejednokrotnie bardzo drastyczne świadectwo rodzi prawdę o piekle, jakim jest uzależnienie. Daty dzienne wyznczają tu czas szkoły, pracy i wakacji, ale przede wszystkim czas życia i śmierci.

Pamiętnik Narkomanki — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Pamiętnik Narkomanki», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

26 grudnia

Mieszkam z Marzeną. Razem produkujemy kompot. Musimy trochę sprzedawać, żeby mieć forsę na żarcie. Handluje Marzena, ja wolę nie pokazywać się za bardzo. Chyba szuka mnie milicja. Na pewno, przecież na leczenie miałam zgłosić się z wyroku sądu. Ja latam za suszem i odczynnikami. Rano ładujemy sobie herę i zaczynamy produkować na nowe działki.

To już wegetacja. Coraz mniej odczuwam. Staję się obojętna, niekiedy bardzo agresywna. Trudniej mi jest porozumieć się z Marzeną. Ona ma autentycznego pierdolca na punkcie ćpania. Potrafi już tylko o tym mówić. I ciągle o tym mówi. Nic już dla niej nie istnieje. Ja próbuję jeszcze coś czytać, ale to też już mi nie wychodzi.

2 stycznia 1980 roku

Załadowałam sobie więcej niż zwykle. To taki rytuał ćpalniczy, by uczcić nowy rok. Prawdziwy narkoman nie może być w tymi okresie trzeźwy. I wzięłam za dużo, jak nowicjusz. Jechałam autobusem i czułam, że tracę oddech. Po twarzy spływał mi zimny pot, nogi się uginały i myślałam, że to już koniec. Wysiadłam i chciałam dojść do apteki. Bałam się upaść na ulicy, wtedy ludzie mogliby mi nie pomóc. Już tak bywało, że narkoman umierał sobie spokojnie i nikt z przechodniów tym się nie zainteresował. Myślałam o tym, żeby tam dojść, i czułam, że słabnę. Pomyślałam sobie, że trzeba mocno oddychać. I to mnie uratowało. Zaczęłam wracać do normalnego stanu. Szłam ulicą i oddychałam głęboko, krążenie się poprawiło i uniknęłam zapaści. Zachciało mi się wtedy bardzo żyć, bardzo.

Wróciłam do Marzeny. Zauważyła, że jest ze mną coś nie tak. Nie chciało mi się odpowiadać na jej pytania. Sama wyglądała podobnie. Może tylko dzisiaj była trochę dalej od śmierci niż ja.

17 stycznia

Ciągle się kłócimy. I godzimy. Marzena nie ma już w co się wkłuwać. Nieraz robi sobie zastrzyk kilka godzin, klnąc i płacząc na przemian. Mówię jej, że musi się odtruć lub przejść na prochy. Przytakuje mi, ale robi swoje.

23 stycznia

Marzena jest w szpitalu. Straciła przytomność na ulicy. Stwierdzono zapaść, a poza tym znów ma żółtaczkę. Nie mogę jej odwiedzać, bo bym wpadła. Muszę robić wszystko sama, boję się przyjąć kogoś do pomocy.

Dawki lecą w górę, to normalne. Bardzo schudłam, prawie nic nie jem. Właściwie to nie mam już żadnej szansy. Chciałam się kiedyś z kimś zaprzyjaźnić, a skazałam się na samotność. Moje kontakty z ludźmi zawsze kończyły się katastrofą.

1 lutego

Zabrakło mi odczynników. Dostałam wcześniej adres od Marzeny, gdzie w razie potrzeby można się udać. Poszłam tam. Było trochę znajomych ludzi, dlatego nie miałam problemów z wejściem. Dali mi spróbować swojego kompotu, akurat kończyli produkcję. Byliśmy wszyscy już przygrzani, gdy na chatę wpadła milicja. Zbaraniałam, ale to był moment. Rzuciłam się do okna i skoczyłam razem z szybą. Na szczęście było to I piętro, więc skręciłam tylko nogę i pokaleczyłam ręce. Musiałam iść ulicami krwawiąc. Nikt mnie nie zatrzymywał. To chyba wszystko już ponad moje siły. Wyrzekłam się wszystkiego co ludzkie. A tak żyć nie potrafię. Nie umiem już tak.

Musiałam sama robić wszystko. Tak bardzo chciało mi się ćpać, że wszystko mi się pomyliło.

7 lutego

Marzena nadal jest w szpitalu. Ma uszkodzoną wątrobę i trudno jej wyjść z żółtaczki.

Sama muszę sprzedawać towar. Daję starym ćpunom, wystrzegam się małolatów, nie mogę patrzeć jak trzynastki się wpieprzają. Rozmawiałam z Anną przez telefon. Mówiła, że bardzo się o mnie boi. Czuje, że się kończę. Rzeczywiście. Takich dawek nie brałam nigdy. Niedługo nie będę miała co sprzedawać.

12 lutego

Byłam w szpitalu. Teraz ja dostałam zapaści. Podobno nie mogli mnie odratować. Ale odratowali. Pytali o rodzinę, adres zamieszkania. Musiałam kłamać. Uciekłam, zanim to wszystko sprawdzili. A poza tym musiałam zrobić sobie zastrzyk.

Lekarz mi powiedział, że już nie mogę brać. Mam uszkodzone serce i wątrobę.

To już i tak jest wielkie gówno. I nic więcej.

15 lutego

Na Pasażu wielkie poruszenie. Ktoś z producentów sprzedaje trefny towar i kilka osób podtruło się. Nie wiadomo, jakiego świństwa dodali do kompotu. Bo jak rozrzedzają, to tylko ich zysk. Milicja szaleje, wzywa ćpunów do siebie. I zeznają. Chcą, żeby złapano tego człowieka. Narkomani bronią, swego ćpalniczego życia. Powstaje teraz najgorszy rodzaj ludzi z tej branży. To ci, którzy produkują, a sami nie ćpają. I wciągają małolatów. Jest to najgorsze draństwo i nawet ćpuny ich potępiają. Ale to będzie się rozwijało. Niewciągnięty człowiek może spokojnie produkować dla wielkich zysków. Stówa za centa. To mało na początku, A jeżeli dziennie potrzeba dla jednego ćpuna 20 – 30 centów? Czysty zysk. I rzadko się wpada, gdy towar jest dobry. Szakale, mordują nas dla pieniędzy.

27 lutego

Marzena wróciła. Powiedzieli jej, że to było jej ostatnie odtrucie. Następnego nie przetrzyma. Ale narkoman nie wierzy w takie rzeczy. I Marzena od razu zaczęła ćpać. Mówi, żebym teraz ja się szła odtruć, to będzie więcej towaru do sprzedawania. Marzena nazywa mnie swoją siostrą.

Mam wrażenie, że kiedyś byłam, a teraz już mnie nie ma. Żyje jeszcze biologicznie moje ciało. A co z resztą? Mam czekać na powolną śmierć? Nic innego mi już nie pozostało. Zadzwoniłam do domu. Usłyszałam po drugiej stronie głos matki. Ciche „słucham”. A potem: „Proszę, proszę, proszę…” Nie odezwałam się. To było ponad moje siły. Czego się bałam? Próśb, żebym wróciła? Słów potępienia?

13 marca

Marzena już źle się czuje. Nic nie je. Ale nawet za bardzo nie chudnie. Jest bardzo rozdrażniona. Ja jeszcze jakoś się trzymam.

Marzena spotyka się z jakimiś ludźmi, z tymi, którym sprzedaje towar. Ja trzymam się na uboczu.

Boże, przecież tak nie można żyć. Weszłam z ideałów w błoto. Wolność była tylko mitem. Po co to wszystko ciągnąć?

Życie jest nam dane. Mamy żyć dla samego życia. Dla cierpienia. Śmierć ma zakończyć nasze cierpienie, więc dlaczego tak się jej boimy?

Jesteśmy niczym, a ciągle wmawiamy sobie, że jesteśmy kimś.

19 marca

Czasami tęsknię za domem. Chciałabym tam wrócić, ale wiem, że już nie mogę.

Ciekawe, co dzieje się z Beatą. Ona też wyszła z domu i nie wróciła.

Nie mam już siły jeździć po wsiach za suszem. Ale nie ma innego wyjścia. Rolnicy żądają coraz więcej forsy za słomę. Wiedzą już, co jest grane. Nic więcej nie robimy, tylko produkujemy. To jest obłęd. Wieczorem muzyka i rozmowy o niczym. Już nie o przyszłości. Przyszłości nie ma.

Marzena wierzy, że po kolejnym odtruciu coś się zmieni. Głupie gadanie. Nic się nie zmieni.

Chciałabym z kimś porozmawiać. Tak naprawdę porozmawiać. Żeby ten ktoś wysłuchał mnie i nie potępiał. Tylko wysłuchał.

Anna zawsze powtarzała, że nie można na siłę uszczęśliwiać drugiego człowieka. Czy tolerancja ma być obojętnością czy poszanowaniem wolności?

23 marca

Płakałam, chyba nad sobą. Ogarnął mnie wielki smutek po czymś utraconym. Zniszczyłam samą siebie. Byłam dla siebie okrutna i bezwzględna. Nigdy nie dawałam sobie żadnej szansy.

Dlaczego tak się stało?

Czy jeszcze potrafię coś dla siebie zrobić?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Pamiętnik Narkomanki»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Pamiętnik Narkomanki» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Pamiętnik Narkomanki»

Обсуждение, отзывы о книге «Pamiętnik Narkomanki» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x