4. Ktoś musi nosić ciężkie rzeczy.
5. Chce dla kogoś gotować, bo lubi, a dla siebie samej jej się nie chce.
6. Uwielbia się kimś opiekować.
7. Uwielbia, jak ktoś się nią opiekuje.
8. Nie będzie sama latała po knajpach, dansingach, balach i przyjęciach u znajomych.
9. Nie umie sama wyjechać na urlop.
10. Do kogoś musi gadać.
11. Dla kogoś musi wyglądać.
12. Chce mieć dzieci, zaopatrzone w tatusia.
Z tych wszystkich, a także kilku innych powodów mężczyzna jest dla niej niezbędnym składnikiem życia i wszystko zrobi, żeby go posiadać. Nie ma zatem wielkiego znaczenia, jaki będzie, chociaż lepiej, żeby któreś z powyższych postulatów spełniał.
Prawdziwa i rzetelna podpora życiowa, to jest takie coś:
1. Piękny, czy nie piękny, ale nam się podoba.
2. My jemu również. Nawet nas kocha.
3. Zdrowy, nie kwęka, żreć może wszystko i nic mu nie szkodzi.
4. Smakuje mu nasza kuchnia,
nawet jeśli ugotujemy beznadziejne świństwo.
5. Sam ugotuje bez oporu i niezłe.
6. Z przyjemnością zaciągnie nas do restauracji,
żeby nam się rączki niepotrzebnie nie niszczyły.
7. Dostrzega nasze:
a. uczesanie
b. nową kieckę
c. stracone dwa kilogramy
d. kolor lakieru na paznokciach
e. sukcesy zawodowe
f. zmienione perfumy
g . ogólny urok
h. nastroje.
l wszystko wydaje mu się zachwycające.
8. Jeśli akurat wyglądamy jak ostatnia mazepa, twierdzi, że uwielbia naturalność, bijącą z nas w dniu dzisiejszym.
9. Zarabia więcej pieniędzy niż my.
10. Załatwia wszystko, poczynając od nabycia programu telewizyjnego, a kończąc na budowie nowej willi nad morzem Śródziemnym, poprzez wypełnianie zeznań podatkowych.
11. Nie zwraca żadnej uwagi na inne kobiety.
12. Chętnie z nami tańczy i gra w brydża. Jedno i drugie potrafi.
13. Zapewnia nas optymistycznie, że wszystko będzie dobrze.
14. Możemy mu płakać w kamizelkę, ile chcąc. Nawet bez powodu i bez potrzeby.
15. Uwielbia z nami rozmawiać.
16. Nie popełnia przestępstw
i nie musimy drżeć o jego wolność.
17. W łóżku jest doskonały.
18. Lubi dzieci, szczególnie własne.
19. Zazdroszczą go nam obłędnie wszystkie inne osoby obojętnej płci.
20. Nie przejawia żadnych zwyrodnień, ani zboczeń.
21. Pielęgnuje nas w chorobie lepiej, niż najczulsza matka.
Oj, dobrze już, dobrze!
Czy ja mówię,
że takie coś istnieje?
Takie coś jednej kobiecie kiedyś się przyśniło i obudziwszy się, wybuchła gorzkim i żałosnym szlochem.
Opowiedziała sen przyjaciółkom. Też się popłakały.
A nikt tu nie twierdzi, że powyższa lista wyczerpała kwestię. Cóż znowu, pozostało nam jeszcze wszystko inne.
We wszystkim innym mieści się wszystko inne.
Ponadto bywają charaktery złożone. Razem, rycerz
i idiota. Pedant i bóstwo. Buhaj i motylek. Dżentelmen i kozioł w kapuście. Zdarzają się nawet po trzy dominujące cechy naraz, na przykład wędkarz, ofiara losu i skunks. Albo bóstwo, turysta i pedant. Albo buhaj, rycerz i truteń. Przy tych ostatnich konglomeratach najlepiej powiesić się od razu, unikając długich tortur psychicznych i fizycznych.
Z i e wszystkiego wynika, że właściwie mężczyzna stanowi uciążliwość potworną, utrapienie i udrękę, wszystko na u, ciekawe dlaczego.
Mimo to, kobiety nie chcą się ich wyrzec.
Skomplikowana sprawa.
Po co ja właściwie płakałam w te gęsie wątróbki? Bóstwo zatruwało mi życie, gnębiło mnie, denerwowało, pożytku z niego nie było prawie żadnego…
A, oczywiście! Po prostu chciałam, żeby nie zatruwało mi życia, nie gnębiło mnie i nie denerwowało. Chciałam, żeby mnie wielbiło i sprawiało mi same przyjemności. Moje chęci nie zostały spełnione, musiałam pozbyć się złudzeń i nadziei, i dlatego płakałam.
Wypisz wymaluj to samo dotyczy wszystkich innych kobiet. Mają buhaja i chcą, żeby nie był buhajem. Mają idiotę i chcą, żeby nie był idiotą. Mają gbura i chcą, żeby się przeistoczył w dżentelmena. I tak dalej i dalej.
Tymczasem oni, jeśli już się zmieniają, to z reguły na gorsze. Pedant zaczyna robić za buhaja, odyniec samotnik nabiera cech motylka, rycerz dla świata pozostaje rycerzem, a dla nas zaczyna wcielać się w gbura, a dżentelmen we francuskiego pieska.
Jednakże kobiety nie chcą się ich wyrzec…
Nie, to nie, skoro nie chcą,
muszą ich zdobyć.
Zdobywanie zaczyna się od podrywania.
Są to, oczywiście, dwa zupełnie różne elementy. Poderwany, to jeszcze nie zdobyty, a w dodatku podrywanie może być jawne, acz dyplomatyczne, zdobywanie zaś należy ukryć jak najstaranniej, żeby mogli być pewni, że to oni zdobyli, patrz: tekst wcześniej.
Stare, wypróbowane sposoby są w gruncie rzeczy najbardziej skuteczne. Cały świat zna słynne potknięcie Marleny Dietrich. Wchodzi na scenę i potyka się lekko zupełnym przypadkiem, a wszyscy panowie na widowni, niezależnie od tego, jaką osobowość reprezentują, odruchowo zrywają się z krzeseł, żeby divę podtrzymać. Najbardziej tępy i nieruchawy przynajmniej drgnie.
Nad sposobami podrywania zresztą nie warto się rozwodzić, bo żadnej kobiety tej sztuki uczyć nie trzeba. Potknie się, jak Marlena, rozsypie mu pod nogami jabłuszka i cebulkę, upuści portfelik, na wszelki wypadek pusty, i jeśli taki nie rzuci się z pomocą, jest ostatnim chamem i z podrywania go należy czym prędzej zrezygnować.
Dwie są metody zasadnicze, jedna to żarcie, a druga podziw. Do serca przez żołądek, też stara zasada. Podziwowi żaden się nie oprze, widząc właściwy wyraz skierowanych na niego pięknych oczek, najgorszy ćwok uwierzy we własny wielki rozum, najgorsza maszkara we własną urodę. W dodatku tak rozum, jak urodę docenia tylko ta jedna pani i jakoś nikt inny, a cóż za wyjątkowa istota!
Wyważenie nacisku, jednemu subtelnie, drugiemu nachalnie i toporem, jest już dziełem instynktu kobiety, która musi wywęszyć, co lepiej zadziała. Zazwyczaj nawet machina oblężnicza nie stanowi nadmiaru, bo we własną doskonałość oni i tak głęboko wierzą.
Dla wyjątkowo opornych trzeba po prostu posuwać się nieco dalej. Jedna pani, nie mogąc osiągnąć sukcesu jako tako ulgowo, zmuszona była symulować samobójstwo przez utopienie. Rzecz oczywista, wyczekała chwili, kiedy upatrzony pan znalazł się nad rzeką i mógł to widzieć. Nie strzymał, skoczył za nią, po czym długo musiał jej stosować sztuczne oddychanie. Następnie się z nią ożenił, głównie pod wpływem wyrzutów sumienia. Gryzło go, że nie skoczył od razu, tylko trochę odczekał, ale nie był taki głupi, jakby się zdawało i podejrzewał, że ona symuluje. Ona zaś zaparła się w sobie i omal nie przemieniła symulacji w fakt. Nie jest to żadna anegdota, tylko wydarzenie prawdziwe.
Potem się z nią rozwiódł, co nie ma nic do rzeczy,
Читать дальше