Wojciech Cejrowski - Gringo Wśród Dzikich Plemion

Здесь есть возможность читать онлайн «Wojciech Cejrowski - Gringo Wśród Dzikich Plemion» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Gringo Wśród Dzikich Plemion: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Gringo Wśród Dzikich Plemion»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

,,Gringo… to książka podróżnicza pełna przygód i zaskakujących zwrotów akcji. Autor – Wojciech Cejrowski, znany z niezwykłego poczucia humoru -po raz kolejny wprowadza nas w odległy, tajemniczy i całkowicie obcy współczesnemu europejczykowi świat indiańskich wierzeń i obyczajów. Na szczególną uwagę zasługują zamieszczone w książce zdjęcia ukazujące najbardziej egzotyczne zakątki świata i barwne wizerunki ich dzikich mieszkańców. Lektura tej ksiażki całkowicie pochłania czytelnika przenosząc go w ginący klimat pierwotnych kultur i plemiennych obyczajów.

Gringo Wśród Dzikich Plemion — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Gringo Wśród Dzikich Plemion», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Wyjechał z Polski, to prawda – istnieje na co dowód w postaci pieczęci w paszporcie – ale, od kilku tygodni, nigdzie oficjalnie nie wjechał. Tak więc, z formalnego punktu widzenia, cały czas przebywa na linii granicznej. Po lekturze kilku poprzednich rozdziałów, z pełnym spokojem czekamy na deportację.

/ – / Wydawca

CZĘŚĆ 5 WYPRAWY DOOKOŁA KARAIBÓW

Morze Karaibskie – najpiękniejsze na świecie. A dookoła niego bardzo ciekawe lądy: od zachodu Ameryka Środkowa i jej Republiki Bananowe; od północy Kuba, Jamajka i Haiti; od wschodu łańcuszek tropikalnych wysp – Małe Antyle; a od południa ujście Orinoko i porośnięte dżunglą wybrzeża Ameryki Południowej.

Woda na Karaibach ma niespotykany nigdzie indziej odcień turkusu. Piasek bywa biały i miękki jak mąka, bywa też czarny – wulkaniczny – i szorstki jak pumeks, ale najczęściej jest złoty. Plaże ocieniają klasyczne palmy kokosowe, szeleszczące zielonymi pióropuszami liści.

Tuż przy ziemi palmowe pnie skradają się wytrwale w stronę morza – w pogoni za słońcem. Wyżej zaś, bliżej korony, tropikalne wiatry odginają je z powrotem w stronę lądu. Taki kształt pozwala bardzo wygodnie zawiesić hamak – najbardziej popularny na Karaibach rodzaj łóżka.

(Dla wielu osób hamak pod palmą to jednocześnie ich jedyny dom, ale mało kto z tego powodu narzeka ponieważ zwykle jest to świadomy w y b ó r, a nie przymus ekonomiczny.)

Ludzie żyjący nad tym morzem nigdy się nie śpieszą.

W żadnej sprawie.

A już szczególnie nie uprawiają pogoni za pieniądzem.

I zawsze są pogodni.

Nawet bieda jest tutaj uśmiechnięta, bo kiedy na Karaibach nie masz zupełnie nic, to i tak masz sporo: klimat, który nie wymaga butów, ani ubrań; tropikalne owoce, które rosną same, więc nie ma konieczności ich uprawiać, ba, nie trzeba nawet mieć własnego ogrodu ni pola – wystarczy pójść do lasu i rwać; a na obiad zawsze znajdzie się jakaś ryba, którą można sobie upiec na patyku przy ognisku z wyschniętych łupin kokosa.

Bardzo często zamiast ryby pożywieniem codziennym tutejszego biedaka bywa langusta albo ostrygi – zależy co się udało złapać jako pierwsze. Jeszcze tylko kilka kropel limony albo dzikiej pomarańczy, układamy jedzenie na liściu bananowca i gotowe – romantyczna kolacja, w romantycznym miejscu, za którą biedak nie płaci nic, a zagraniczny turysta chętnie odda bardzo wiele (i jeszcze dołoży napiwek).

Dlatego właśnie lata emerytury planuję spędzić na Karaibach. Ale to dopiero za wiele lat, tymczasem dziś odwiedzam je regularnie. Tak organizuję wszystkie moje wyprawy, żeby choć na kilka dni, zatrzymać się nad Morzem Karaibskim. Byłem tam już dziesiątki razy i zawsze wracałem szczęśliwy.

A poza tym, że pięknie, tam jest także… ciekawie.

Aha, i dobrze jest mieć ze sobą Tupet jak taran. [Przypis: Tupet jak taran, to rodzaj narzędzia psychicznego. Jego zastosowanie zostanie wkrótce zilustrowanie kilkoma przykładami. Generalnie służy on do pokonywania niebezpieczeństw i biurokratycznych utrudnień w podróży.

Autor opisał wcześniej użycie w podobnym celu tupetu zwykłego (przekroczenie granicy na książeczkę zdrowia, poprawianie wizy długopisem itp.). Tupet zwykły różni się jednak bardzo od tupetu jak taran. W przybliżeniu tak bardzo, jak pukanie w drzwi za pomocą ołówka różni się od pukania klasycznym taranem oblężniczym. [przyp. tłumacza]]

Posłuchajcie…

LOT NA KUBĘ

Pewnego razu nad ciepłymi falami Morza Karaibskiego zepsuł się samolot. Nieświadomy niczego siedziałem w środku i podziwiałem pejzaż za owalnym okienkiem. Jak okiem sięgnąć woda, zachodzące słońce i kilka maleńkich koralowych wysepek porośniętych palmami. A dookoła mnie wyje przeraźliwie i stęka rozklekotany Ił. Tego, że wyje ostatkiem sił, nie zauważałem. Robił to od chwili startu w Madrycie i wydawało mi się, że to po prostu normalny tryb pracy silnika.

Gdzieś tak w połowie drogi nad oceanem Atlantyckim spostrzegłem tylko, że pewna mała śrubka przytrzymująca płaty blachy na skrzydle wykręciła się lub obluzowała i lata nerwowo na wietrze. Istniało niebezpieczeństwo, że się jej w końcu łepek oderwie, a potem…

– Potem ten kawał blachy na skrzydle odfrunie – tłumaczyłem Stewardesie, którą wezwałem w trybie pilnym z prośbą, żeby o całej sprawie zawiadomiła pilota.

– Śrubka?… – popatrzyła przez bulaj, ale wcale nie byłem pewien, czy szukała wzrokiem śrubki, czy tylko udawała dla świętego spokoju.

– O , tam – pokazałem palcem.

– Aha! O rany, widzę – teraz była zaniepokojona, ale tylko przez moment. – No więc, jeśli chodzi o TĘ konkretną śrubkę, a nie o inne sąsiednie, to to jest taka konstrukcja. Ona zawsze lata. C e l o w o! – ucięła rozmowę i odeszła.

Postanowiłem myśleć o czymś innym…

* * *

Maszynę, którą leciałem (a może spadałem, ale w końcu spadanie to też rodzaj lotu) skonstruowano na początku lat sześćdziesiątych XX wieku. Dwadzieścia lat później Rosjanie uznali, że jest już kompletnie wyeksploatowana i musi iść na złom. Co dalej? Nic nadzwyczajnego – przekazali ją w darze Ukraińcom.

Ukraińcy latali kolejne kilka lat i po ponownym kompletnym wyeksploatowaniu oddali samolot narodowi kubańskiemu, który latał nim do chwili, którą właśnie zacząłem opisywać, czyli do trzeciego już kompletnego wyeksploatowania.

Dla porządku dodam, że „kompletne wyeksploatowanie” za każdym razem oznaczało, że maszyna ABSOLUTNIE nie kwalifikuje się do remontu i musi być złomowana. NATYCHMIAST!

Sposób złomowania przyjęto dość specyficzny, ale jednocześnie typowy dla gospodarki socjalistycznej tamtego okresu – Rosjanie złomowali na Ukrainie, Ukraińcy na Kubie, a Kubańczycy najwyraźniej postanowili złomować tam, gdzie akurat spadną. To, że siedziałem w środku, nie miało dla nich znaczenia.

* * *

Lewy silnik przestał wyć, zaklekotał niepokojąco, a potem coś z niego wypadło. I ZGASŁ.

Awaria nastąpiła w chwili, gdy pilot uprzejmie zawiadamiał, żeby zapiąć pasy i przygasić cygara -, bo właśnie podchodzimy do lądowania. Jakoś nie wspomniał, że odbędzie się ono dziobem w dół. W ciepłych falach mojego ulubionego morza.

Znowu postanowiłem myśleć o czymś innym… [Przypis: Próbowałem też NIE myśleć o tym, kto siedzi za moimi plecami. I dlaczego pachnie stamtąd przemoczonym futrem. Mimo wyjącego silnika słyszałem wyraźnie, jak ten ktoś nonszalancko gwiżdże przez szparę w przednich zębach.]

…ale o czym by tu? Może o cygarach, co to je mają poprzygaszać:

Najlepsze cygara na świecie są zwijane na spoconych udach kubańskich kobiet.

Wszyscy mówią, że to legenda.

A ja tę legendę widziałem na własne oczy. Mogę nawet pokazać, przy której uliczce w Hawanie. Ba, założę się, że jedna z postaci – pewna spocona Murzynka – do dnia dzisiejszego siedzi pod tym samym spłowiałym szyldem z napisem: „Cygara PRAWDZIWE” wymalowanym na kawałku dykty, i nadal skręca. Powiedzcie jej, że to, co właśnie robi to tylko bujda, a już ona wam wybije z głowy słowo „legenda”.

Prawdziwe cygaro to dzieło sztuki. Coś takiego zbrodnia gasić i wyrzucać w połowie długości – dlatego prawdziwe się jedynie przygasza, a potem zapala ponownie. [Przypis: Są jeszcze półprawdziwe,które zwija się spoconą dłonią na drewnianym stoliku, oraz zupełnie nieprawdziwe, czyli podrabiane – powstają w sterylnych warunkach produkcji masowej. Te ostatnie bywają bardzo… udatne. Ale dla znawcy są jak koncert na skrzypcach elektrycznych kontra stary dobry stradivarius.]

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Gringo Wśród Dzikich Plemion»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Gringo Wśród Dzikich Plemion» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Gringo Wśród Dzikich Plemion»

Обсуждение, отзывы о книге «Gringo Wśród Dzikich Plemion» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x