Gustaw Herling-Grudziński - Inny Świat

Здесь есть возможность читать онлайн «Gustaw Herling-Grudziński - Inny Świat» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Inny Świat: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Inny Świat»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Wydane po raz pierwszy w 1953 roku w Londynie i wznawiane wielokrotnie wspomnienia Gustawa Herlinga – Grudzińskiego z sowieckiego łagru w Jercewie pod Archagielskiem ukazują się w serii Lekcja Literatury poprzedzone niezwykle interesującą rozmową, jaką z autorem książki przeprowadził znakomity znawca jego twórczości, Włodzimierz Bolecki. Książka Gustawa Herlinga – Grudzińskiego obok nieprzeciętnych walorów literackich jest przede wszystkim – co podkreśla w rozmowie Autor – dokumentalną relacją ofiary, kronikarza i badacza instytucji i mechanizmów sowieckiego "innego świata" zbudowanego na utopijnej, zbrodniczej ideologii lewicowo – totalitarnej.

Inny Świat — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Inny Świat», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

W Drugim Oddziale przedłożono mi spis miejscowości, do których mogłem dostać bilet i prawo pobytu. O wojsku polskim nie było mowy. Ugrzeczniony oficer NKWD nie wiedział rzekomo, gdzie się ono znajduje, a gdyby nawet wiedział, to i tak na nic by się to nie zdało, bo najdalszy promień trasy zwolnieniowej z obozów kargopolskich sięgał tylko do Uralu. Wybrałem na chybił trafił Złatoust pod Czelabińskiem, ale nigdy doń nie dojechałem. Duże miasta – takie jak Swierdłowsk lub Czelabińsk – były jako „reżymnyje goroda” zamknięte dla więźniów zwolnionych z obozów pracy.

Na stacji w Jercewie dowiedziałem się, że najbliższy pociąg do Wołogdy odjedzie nazajutrz o świcie. Znalazłem więc sobie ciepłe legowisko w poczekalni pod piecem i dotykając ciągle szeleszczących dokumentów i kartki Ałganowa na piersi, ruszyłem na zwiedzanie miejsc, które dawniej obserwowałem z daleka, przez druty. Wstyd powiedzieć, ale kartki Ałganowa nie wrzuciłem nigdy i gdy piszę te słowa, leży ona przede mną na stole. W promieniu kilkuset kilometrów od obozu bałem się panicznie zbliżyć do każdej napotkanej skrzynki pocztowej, jak gdyby sparaliżowany myślą, że za współudział w tym przestępstwie mogę wrócić do Jercewa, a za Uralem zapomniałem o niej na śmierć w nieprzytomnym pościgu za wojskiem. Biedny, zacny Ałganow! Długo pewnie, modląc się nocą na pryczy, nie mógł zrozumieć, jak to się stało, że ta kartka oddana w tak pewne, zdawałoby się, ręce nie dotarła do adresata. Dziś czytam ją jak dokument wyciągnięty z butelki, którą na bezpieczny brzeg wyrzuciła burzliwa fala. Adresowana jest do żony w Kazachstanie, mimo że Ałganow pochodził znad Wołgi, z czego wnoszę, że po aresztowaniu starego cieśli jego rodzinę zesłano do Azji. W tekście, poza licznymi pozdrowieniami dla wszystkich bliższych i dalszych krewnych, których imiona opatrzone są nieodmiennie zwrotem „mnogo uważajemyj”, znajduję tylko jedno zdanie, usprawiedliwiające próbę ominięcia cenzury obozowej: „ja poka żyw i zdorow”. Szczerze wątpię, czy można je jeszcze uważać za aktualne po pięciu latach, jakie zostały Ałganowowi do odsiedzenia.

Z pagórka w pobliżu stacji widać było wieczorem obóz jak na dłoni. Z baraków unosiły się w górę pionowe słupy dymów, w oknach paliły się już światła i gdyby nie cztery sylwetki „bocianów”, siekące noc długimi nożami reflektorów, Jercewo mogłoby uchodzić za cichą osadę tartaczną, zażywającą szczęścia i odpoczynku po ciężkim dniu pracy. Wytężywszy dobrze słuch, można było bowiem usłyszeć brzęk łańcuchów i kołowrotków studziennych – znamię nie zamąconego niczym spokoju od niepamiętnych na ziemi czasów.

W Wołogdzie nasz pociąg wjechał na ślepy tor, a konduktor oświadczył spokojnie, że na razie podróż skończona. Niedaleko więc ujechałem i mogłem mieć słabą nadzieję, że dotrę w tym tempie przed wiosną do najbliższego oddziału wojsk polskich. Przyjechałem jednak na dworzec wołogodzki dość wcześnie, aby na gołej ziemi w olbrzymiej poczekalni zarezerwować sobie miejsce do spania. Mieszkało tu już od miesiąca kilkuset amnestionowanych więźniów, wśród których poza garstką Polaków większość stanowili małowyrokowi przestępcy pospolici, zwolnieni przedterminowo z obozów pracy jako „dobrowolcy”. W dzień wyganiano ich do miasta na żer, a w nocy hala dworcowa służyła na mocy rozporządzenia NKWD za dom noclegowy. Waham się zawsze, ilekroć próbuję opisać cztery noce spędzone w Wołogdzie, nie wierzę bo wiem, aby literatura mogła staczać się bezkarnie aż tak nisko, nie ponosząc żadnego uszczerbku jako sztuka nadawania ekspresji artystycznej rzeczom powszechnie znanym i odczuwanym. Dość więc będzie, jeśli powiem krótko, że spaliśmy obok siebie tylko na jednym boku – ugnieceni jak śledzie w beczce – a każda próba przedarcia się w nocy do najbliższego kibla kończyła się zazwyczaj czyjąś śmiercią. W żółtawozielonym świetle żarówek nocnych twarze śpiących, przedziurawione półotwartymi ustami, z których unosiły się wyziewy nieludzkiego smrodu, i owinięte w łachmany, wyglądały jak woskowe maski pośmiertne topielców. Pół biedy jeszcze, jeśli noga idącego trafiała na pierś, unoszoną niespokojnym oddechem snu – krótki jęk, podobny do nagłego udławienia się, ostrzegał, że należy ją usunąć nieco w bok; ale sam, niezupełnie jeszcze oprzytomniawszy po przebudzeniu się, stąpnąłem raz nieostrożnie na czyjąś głowę i z tylną nogą uwięzioną między sprasowanymi ciałami przechyliłem się całym ciałem do przodu, czując, jak pod ciężkim butem trzeszczy z chrzęstem elastyczna masa, a spod podeszwy tryska krwawa miazga. W chwilę potem zwymiotowałem do kibla, choć nie po to wcale tu przyszedłem. Codziennie rano wynoszono z poczekalni na ciężarówki około dziesięciu trupów, rozebranych już przez współtowarzyszy snu do naga.

O świcie wypędzano nas do miasta na żebry. Znalazłem sobie na przedmieściu małą uliczkę robotniczą, gdzie około południa siwa staruszka wzywała mnie skinieniem głowy – upewniwszy się przedtem, że nikt nie podgląda – do kuchni i częstowała kubkiem nie słodzonego odwaru z liści i kromką czerstwego chleba. Nie zamieniliśmy ze sobą nigdy ani słowa poza moim „spasibo” i jej „idi s Bogom”. Raz, błądząc bez celu po mieście, wyszedłem na maleńki placyk i odnalazłem w czerwonej kamienicy ekspozyturę Ludowego Komisariatu Wojny, coś w rodzaju biura werbunkowego dla ochotników. Tęgi kapitan przyjął mnie za biurkiem na tle olbrzymiej mapy ściennej Związku Sowieckiego, poczęstował uprzejmie papierosem i na pytanie, gdzie tworzy się armia polska, odpowiedział, że postąpiłbym znacznie rozsądniej, wstępując do Armii Czerwonej. Kiedy indziej znowu stanąłem przed sklepem w ogonku po chleb. Będę pamiętał przez całe życie scenę, jaka się tam rozegrała. Ranny żołnierz sowiecki, który stracił pod Leningradem prawą nogę, przytaszczył się na kulach do ogonka i zapytał grzecznie, czyby go nie wpuszczono do sklepu poza kolejką, bo wyszedł parę dni temu ze szpitala i nie potrafił jeszcze ustać zbyt długo na zdrowej nodze. Odpowiedział mu wrogi szmer i złośliwe uwagi, że nie ma się do czego spieszyć, skoro o jednej nodze i tak nie wróci już na front. W jego twarzy malowała się taka rozpacz, że oddałbym mu chętnie swój chleb, gdybym na dwóch chorych nogach miał najmniejszą choćby szansę doczekania się swojej kolejki. Tak oto pogarda dla uszkodzonego i wycofanego z obiegu mechanizmu ludzkiego przeniknęła również w dół i znieprawiła uczciwe w gruncie rzeczy serca. Wojna nie była w Wołogdzie, w styczniu 1942 roku, szczególnie popularna. W ogonkach sarkano na ograniczenia żywnościowe i chaotyczny pobór do wojska, który wiele rodzin ogołocił zupełnie z pracujących mężczyzn, a dwukrotnie nawet słyszałem ciche pytanie: „Kiedyż wreszcie przyjdą ci Niemcy?” Węzeł wołogodzki zakorkowany był transportami pogruchotanych mebli, instalacji fabrycznych i maszyn z Leningradu. We wszystkich większych gmachach publicznych biwakowali żołnierze, wycofani na krótki odpoczynek z frontu, i oni to obsiadali wieczorami mieszkania prywatne jak chmara zgłodniałego ptactwa, przygrywając smętnie na organkach i szukając gorączkowo wódki. Nie było więc na co czekać w Wołogdzie. Piątego dnia rano, zamiast iść jak zwykle do miasta, wyszedłem na tory i około południa uczepiłem się pociągu w nieznane, który przystanął na minutę w odległości kilometra od dworca wołogodzkiego.

W ciepłym i wygodnym wagonie przywitali mnie z pewnym zdziwieniem, ale bez słowa protestu, drzemiący oficerowie marynarki wojennej, którzy jechali służbowo z Archangielska nad Morze Czarne. Po raz pierwszy od wyjścia z obozu zetknąłem się, słuchając ich rozmów, z dyskretną falą patriotyzmu rosyjskiego. Nie musiała ona jednak być zbyt spontaniczna, bo po każdym „pobiedim”, nieodłącznym od najświeższych rewelacji na temat nowych pagonów i orderów, rozmawiający pogrążali się na powrót w drzemce, kryjąc oczy za obsuniętymi daszkami czapek. Po trzech godzinach jazdy konduktor wykrył mnie w przedziale i wysadził na maleńkiej stacyjce Buj.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Inny Świat»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Inny Świat» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Inny Świat»

Обсуждение, отзывы о книге «Inny Świat» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x