Sveva Modignani - Kobieta Honoru

Здесь есть возможность читать онлайн «Sveva Modignani - Kobieta Honoru» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Kobieta Honoru: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Kobieta Honoru»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

O Nancy Carr, znanej prawniczce, kandydatce do fotela burmistrza Nowego Jorku, wiele mówiono i pisano: że jest powiązana z mafią, że korumpuje, że ręce ma splamione krwią i na jej polecenie giną ludzie. Konkretnych informacji jednak czy dowodów nikt nie potrafił uzyskać, a niedługo przed wyborami mecenas Carr zniknęła i wszelki słuch o niej zaginął. Pięć lat później w klasztorze na Sycylii w stroju zakonnicy odnajduje ją amerykański dziennikarz…

Kobieta Honoru — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Kobieta Honoru», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Dziennikarz wpatrywał się w starą reprodukcję wiszącą na ścianie, ale myślami był gdzie indziej. Nawet nie zadał sobie trudu, żeby odpowiedzieć, odłożył powoli słuchawkę, na tyle powoli, że miał czas, aby usłyszeć charakterystyczne pyknięcie. Ktoś podsłuchiwał ich rozmowę. Mark przetarł czoło ręką, była mokra od zimnego potu. Zapuścił się w zdradliwą puszczę, z której nie widział wyjścia. Poczuł się smutny i bezbronny jak bezpański pies.

Telefon Gianniego Ricci powtarzał w nieskończoność wolny sygnał, nikt nie odpowiadał. W redakcji znudzony telefonista rzucił mu: „Doktor Ricci jest na urlopie”.

Mark postanowił pojechać do Palermo. Być może nie spotka przyjaciela, ale przynajmniej coś będzie robić, będzie próbował skontaktować się z nim. Odczuwał natychmiastową potrzebę zwierzenia się komuś, komu ufał. Była piąta rano, gdy zaparkował pandę od Hertza przed kamienicą na ulicy Ruggero Settimo, w której mieszkał sycylijski kolega.

Brama była zamknięta i Mark musiał długo dzwonić, zanim korpulentna kobieta koło sześćdziesiątki, zmęczona, zaspana i wściekła uchyliła drzwi pytając, o co chodzi w malowniczym i niezrozumiałym języku, tonem nie pozostawiającym wątpliwości co do jej opinii na temat nieoczekiwanej pobudki o tak absurdalnej godzinie.

Mark przywołał na pomoc całą swoją nędzną znajomość włoskiego, ale udało mu się uciszyć wrzaski i uspokoić agresywnie zachowującą się kobietę dopiero za pomocą różowego banknotu, wartości pięćdziesięciu tysięcy lirów. Ostrożny uśmiech pojawił się w kącikach zmęczonych, bezbarwnych ust, podczas gdy banknot znikał za dekoltem wełnianego szlafroka w kratkę.

– Dottore wyjechał z panią i dziećmi – zaczęła chętnie i rozwlekle opowiadać. – Pojechał na wakacje. Pan jest tym amerykańskim przyjacielem, prawda? – zapytała. – Zostawił u mnie list dla pana – otworzyła bramę, wpuściła go i poszła do dyżurki. Wyjęła kopertę z szuflady stołu i podała mu ją.

Na oczach zaciekawionej kobiety, ułagodzonej napiwkiem, Mark rozerwał kopertę, rozłożył starannie kartkę i przeczytał krótką wiadomość od przyjaciela. „Wyjeżdżam z rodziną na kilka dni. Radzę ci, zrób to samo. Natychmiast.”

Jeszcze jedno ostrzeżenie. Jeszcze jedna prośba, aby zrezygnował.

– No co, zadowolony? – zapytała kobieta widząc, że Mark patrzy na te dwie linijki, jakby były napisane starożytnym etruskim pismem.

– Wie pani, dokąd pojechał? – zapytał.

– Kto? Doktor Ricci? Któż to wie. Bardzo się śpieszył. Jeśli nie napisał panu… Ja nie wiem.

Każdy element należał do jednej i tej samej układanki. Postanowił wrócić do Villarosa. Zatrzymał się na stacji obsługi, aby zatankować do pełna i napić się kawy, ale przede wszystkim, aby sprawdzić podejrzenie, które bał się nawet sformułować. Od kiedy opuścił o północy klasztor Santa Caterina, miał wrażenie, że jest śledzony, pilnowany. Z pewnością była to obsesja, gdyż za każdym razem, gdy szukał wokół siebie osoby, której badawczy wzrok czuł na sobie, nie widział nikogo. Również teraz, w barze stacji obsługi, nie zauważył niczego podejrzanego.

Minął Pergusę i swój hotel. Jechał prosto do klasztoru. Długo przyciskał dzwonek, zanim w judaszu pojawiła się surowa, oliwkowa, błyszcząca twarz nieznanej mu zakonnicy.

– Siostra Anna nie może pana przyjąć – sprzeciwiła się zakonnica, gdy poprosił o rozmowę.

Mark prawie błagał.

– Chodzi o ważną i pilną sprawę.

Niewzruszona twarz zakonnicy nie zmieniła się ani na jotę.

– Przykro mi, proszę pana. Nie mogę pana wpuścić.

Zamknięcie judasza przerwało tę krótką wymianę zdań.

Wszystkie drzwi, jakby poruszane tą samą ręką, zamykały mu się przed nosem jedne po drugich. A więc to była mafia? Od kogo pochodził rozkaz? Od Nancy Carr czy też kogoś stojącego jeszcze wyżej? Pomyślał, że w świetle nowych faktów było to prawdopodobne. A jeśli istniał ktoś silniejszy od Nancy, ktoś, kto miał wystarczająco długie ręce, żeby zmusić ją do milczenia?

Mark wrócił do hotelu. Portier wręczył mu klucz, poranne gazety i kopertę z Alitalii. Mark otworzył ją. W środku był bilet lotniczy Palermo-Nowy Jork w business class, odlot o trzynastej z Punta Raisi jeszcze tego samego dnia. Jeszcze jeden niedwuznaczny rozkaz opuszczenia Sycylii.

– Kto to przyniósł? – zapytał znając zresztą odpowiedź.

Portier wzruszył ramionami.

– Goniec z Alitalii – wyjaśnił. – Albo na takiego wyglądał.

Mark poczuł, jak strach ściska mu żołądek. Przypomniała mu się historia kozła alpejskiego opowiadana przez myśliwych. Ścigane zwierzę, osaczone na krawędzi przepaści, ginie skacząc w otchłań. On też był tropionym zwierzęciem. Przypomniał sobie ścieżkę wśród pól na peryferiach Manchesteru w Vermont, na której będąc nastolatkiem stawił czoła chłopakom, którzy nie chcieli go widzieć na swoim terytorium. Za pierwszym razem uciekł. Potem zdał sobie sprawę, że nie może chować się do końca życia i stanął do walki, z której wyszedł poturbowany, lecz zwycięski. Niebezpieczeństwo, które tym razem mu zagrażało, nie mogło być porównywane z tym, co do tej pory przeżywał. Nie widział wyjścia z labiryntu, w który się zapuścił.

Wszedł do pokoju. Wyglądał jak pole bitwy. Wszystko zostało zniszczone z precyzyjną dokładnością: jego ubrania, materace, wycinki z gazet, fotografie. Notatki i kasety z nagraniem zwierzeń zakonnicy zniknęły. Mały, wierny „Aiwa” został rozbity.

Przez sekundę pomyślał o złożeniu skargi u dyrektora hotelu i poczuł się śmieszny. Nie miało sensu zwracanie się do policji. Zebrał kilka ocalałych rzeczy oraz paszport, który nietknięty leżał na stole jako kolejne ostrzeżenie.

Zszedł do holu, zapłacił rachunek i wyjechał. W południe był w Castellammare del Golfo naprzeciw willi José Vicente Dominici. Postanowił kontynuować. Gdyby dał się zastraszyć, straciłby szacunek do siebie i do swojej pracy.

W holu przyjęła go dama o wyglądzie królowej. Miała na sobie rozpinaną suknię od Valentino szaroperłowej barwy, jak jej oczy mieniące się złotem i jedwabną bluzeczkę. Czarne lakierki na wysokim obcasie dodawały lekkości jej smukłej sylwetce. Wokół niej unosił się zapach perfum Chanel.

– Czekałam na pana, panie Fawcett.

– Ja natomiast nie spodziewałem się zastać pani tutaj, pani Carr – odrzekł Mark, po czym ucałował podaną mu dłoń.

Przyglądał się jej zafascynowany, zastanawiając się jednocześnie kim jest ta kobieta, którą miał przed sobą. Zakonnicą w sukni od znanego krawca? Adwokatem Carr? Kobietą honoru klanu Latella?

– Niech pana to nie dziwi, panie Fawcett – upomniała go. – Pan jest twórcą, utalentowanym dziennikarzem. Powinien pan wziąć pod uwagę wszystkie możliwości.

– Przykro mi, że panią zawiodłem. Przyjechałem tu tylko po to, aby spotkać się z José Vicente Dominicim. Nie byłem przygotowany na to efektowne powitanie.

Był zmęczony, zniechęcony, rozczarowany. Kiedy wydawało mu się, że już poznał działanie poszczególnych mechanizmów, jedno wydarzenie wywracało wszystko do góry nogami.

Nancy wzięła go poufale pod rękę i dziennikarz poczuł, tym razem bez cienia wątpliwości, ulotny, nieodparty urok jej perfum. Zauważył, choć nie mógłby przysiąc, umiejętny makijaż, który leciutko podkreślał jej dojrzałą urodę.

– Chodźmy na werandę. To najspokojniejsze miejsce w tym starym domu. Nikt nam nie będzie przeszkadzał – powiedziała Nancy prowadząc go do pomieszczenia osłoniętego wielkimi taflami szkła. Mogli z niego podziwiać piękny ogród.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Kobieta Honoru»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Kobieta Honoru» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
David Weber - Kwestia honoru
David Weber
Jennifer Greene - Kobieta z wyspy
Jennifer Greene
Lucy Gordon - Sprawa honoru
Lucy Gordon
Robert Sheckley - Kobieta doskonała
Robert Sheckley
Lois Bujold - Strzępy honoru
Lois Bujold
Honoré de Balzac - Kobieta trzydziestoletnia
Honoré de Balzac
Honoré de Balzac - Kobieta porzucona
Honoré de Balzac
Gabriela Zapolska - Kobieta bez skazy
Gabriela Zapolska
Morgan Rice - Zew Honoru
Morgan Rice
Отзывы о книге «Kobieta Honoru»

Обсуждение, отзывы о книге «Kobieta Honoru» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x