Irwin Shaw - Lucy Crown

Здесь есть возможность читать онлайн «Irwin Shaw - Lucy Crown» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Lucy Crown: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Lucy Crown»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Analiza następstw zdrady małżeńskiej w słynnej psychologiczno-obyczajowej powieści autora Pogody dla bogaczy. Lucy i Oliver Crown są wzorowym szczęśliwym małżeństwem, dbającym o dobro trzynastoletniego jedynaka, któremu starają się zapewnić jak najlepsze warunki rekonwalescencji po ciężkiej chorobie. Podczas wakacji Lucy, zdominowana przez władczego męża, nawiązuje przelotny romans z korepetytorem syna. Następstwa tego kroku odczują wszyscy, a rodzina Crownów odtąd istnieć będzie tylko formalnie. Najboleśniej wszakże dotknie to samą Lucy…

Lucy Crown — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Lucy Crown», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Kiedy Tony zawołał: „Serwus, tatuś!”, Lucy już nie było w pokoju. Czuła, że Jeff jej się przyglądał, gdy wychodziła na ganek, i zdawało jej się, że wyglądała na zdenerwowaną i upokorzoną.

– Widzieliśmy dzisiaj jelenia – opowiadał Tony Oliverowi. – Przyszedł nad jezioro, żeby się napić.

Lucy poszła przez trawnik nad jezioro. Nie miała ochoty rozmawiać jeszcze raz z 01iverem. Świecił księżyc w pełni, wieczór był ciepły, nad wodą wstawał leciutki, mleczny opar. Z przeciwległego brzegu dolatywał dźwięk trąbki. Chłopiec grający na trąbce dawał co wieczór krótki koncert. Dzisiaj były to francuskie marsze kawaleryjskie. Grał bardzo dobrze, a skoczne, obce melodie nasycały krajobraz – miękkie, niemal zatarte przez wstającą mgłę brzegi jeziora – dziwnie melancholijnym nastrojem.

Lucy stała osłaniając dłońmi nagie ramiona, bo lekki chłód ciągnął brzegiem wody. Blask księżyca i melodia płynąca nad jeziorem łagodziły jej rozdrażnienie przemieniając je w litość nad samą sobą.

Usłyszała ze sobą kroki, ale nie odwróciła się, a kiedy Jeff otoczył ją ramionami, nie miała wcale wrażenia, że jest kobietą, którą młody mężczyzna prześladuje swoją miłością. Czuła się jak dziecko, którym zaopiekował się ktoś dorosły. Wprawdzie, gdy się obróciła i Jeff ją pocałował, uczucie to zmieniło się w coś całkiem innego, lecz mimo to zdawało jej się, że została skrzywdzona i że teraz ktoś gładzi i opatruje bolące miejsce. Czuła na obnażonych plecach jego dłonie – gładkie i twarde, delikatne, szukające, domagające się. Oderwała usta od jego ust i ciągle w jego objęciach, oparła mu głowę o ramię.

– O Boże! – wyszeptał Jeff.

Ujął ją pod brodę i próbował unieść jej głowę, ale ona opierała się i mocniej przywierała twarzą do jego flanelowej koszuli.

– Nie – powiedziała. – Więcej nie…

– Później – szepnął. – Jestem sam w całym domu. Siostra wyjechała na tydzień do miasta.

– Przestań.

– Byłem taki grzeczny – błagał Jeff. – Już dłużej nie mogę. Lucy…

– Mamo! – rozległ się od strony domu przenikliwy dziecinny głos. – Mamo!

Lucy wyrwała się i pobiegła przez trawnik.

– Jestem, Tony! – zawołała dobiegając do ganku.

– Tatuś pyta, czy będziesz z nim jeszcze rozmawiać.

Zatrzymała się i oparta o kolumnę ganku usiłowała uspokoić oddech.

– Nie, chyba że tatuś chce mi coś specjalnego powiedzieć – odpowiedziała mu przez otwarte okno.

– Mama mówi, że nie, chyba że chcesz jej coś specjalnego powiedzieć – powtarzał Tony do telefonu.

Czekała. Przez chwilę było cicho, a potem chłopiec powiedział:

– Okej! Będę. Do widzenia.

Usłyszała lekki trzask odkładanej słuchawki. Tony podniósł żaluzję i wystawił głowę przez okno.

– Mamo! – zawołał.

– Jestem tutaj – odezwała się z mroku, w którym tonął ganek.

– Tatuś kazał ci powiedzieć, że nie może do nas przyjechać na tę niedzielę, bo będzie jakiś pan z Detroit, z którym się musi spotkać.

– Dobrze. – Widziała, jak Jeff wraca powoli przez trawnik zalany księżycową poświatą. – Ale słuchaj, jeżeli chcesz spać na ganku, to już czas, żebyś sobie szykował posłanie.

– Nie skończyliśmy partii – zaprotestował Tony. – Przycisnąłem Jeffa okropnie do muru.

– Możecie skończyć jutro. Przecież jutro Jeff będzie tak samo przyciśnięty do muru.

– No dobra – zgodził się Tony i cofając głowę spuścił z łoskotem żaluzję.

Jeff wszedł na ganek i stanął przed Lucy. Już wyciągał do niej ramiona, ale odsunęła się i zapaliła lampę stojącą na trzcinowym stole, obok długiego, rozsuwanego fotela, na którym Tony miał spać.

– Lucy – wyszeptał idąc za nią – nie uciekaj ode mnie.

– Tamtego wcale nie było – powiedziała z naciskiem. Nerwowym ruchem wepchnęła do stojącego na stole koszyczka koszulę Tony’ego, do której po południu przyszywała guziki. – Niczego nie było. Niech pan o tym zapomni. Proszę. Niech pan zapomni.

– Nigdy – odparł stojąc tuż przy niej. Wyciągnął rękę i dotknął palcami jej warg. – Twoje usta…

Usłyszała swój jęk i zdziwiła się tym ogromnie. Miała uczucie, że traci panowanie nad najprostszymi gestami, nad ruchami rąk, nad głosem w krtani.

– Nie – rzekła twardo i przeszła obok Jeffa pocierając mocno wargi grzbietem dłoni.

Tony wyszedł na ganek obładowany pościelą i zwalił ją na fotel.

– Jeff – zwrócił się do swego opiekuna – ale musi pan coś obiecać. Nie wolno patrzeć na szachownicę aż do jutra rana.

– Co? – spytał Jeff odwracając powoli głowę w jego stronę.

– Bo gra musi być przecież uczciwa. Przyrzeka pan?

– A, tak, przyrzekam – odparł Jeff uśmiechając się blado. Schylił się, podniósł teleskop leżący pod krzesłem i zaczął przecierać soczewkę rękawem koszuli. Zdawał się całkowicie pochłonięty tą ważną czynnością. Lucy patrzyła na Tony’ego, który zabrał się do rozścielania prześcieradła i kołdry na zaimprowizowanym łóżku.

– Naprawdę chcesz spać tutaj, na dworze? – zapytała myśląc równocześnie, że jeśli odda się troskom matczynym, to prędzej odzyska równowagę. – Nie będzie ci zimno?

– Wcale nie jest zimno, mamusiu – odparł wesoło Tony. – Miliony ludzi śpią w lecie na dworze, prawda, Jeff?

– Tak, miliony ludzi – potwierdził Jeff nie przestając przecierać soczewki. Siedział teraz na schodkach z pochyloną głową, tak że Lucy nie mogła widzieć jego twarzy.

– Żołnierze, myśliwi, alpiniści – wyliczał Tony. – Napiszę do tatusia i poproszę, żeby mi przywiózł śpiwór. Wtedy będę mógł spać na dworze, choćby był śnieg.

– Masz na to jeszcze dosyć czasu – odezwał się Jeff wstając ze schodów.

Lucy przyjrzała mu się uważnie. Twarz miał spokojną, wcale nie zmienioną, malował się na niej zwykły wyraz przyjaznej i sceptycznej pobłażliwości w stosunku do Tony’ego.

„Muszę być z nim ostrożna – pomyślała. – Zanadto jest elastyczny. Okazuje się, że młodzi mężczyźni są giętcy nie tylko w biodrach.”

– Tak, Tony, masz masę czasu – powtórzył Jeff niedbale. – Aż do dwunastej wojny światowej.

– Co za bzdury! – żachnęła się Lucy.

Podeszła do Tony’ego i zaczęła mu pomagać w szykowaniu posłania.

Pardon - poprawił się Jeff. – Do piętnastej wojny światowej…

– Nie złość się na niego, mamo – powiedział Tony. – Ja mam z Jeffem taką umowę. Rozmawia ze mną tak, jakbym miał już dwadzieścia lat.

– Nie będzie ani dwunastej, ani piętnastej, ani żadnej wojny światowej – oświadczyła Lucy.

Na myśl o wojnie ogarniało ją przerażenie. Nie chciała czytać komunikatów z Hiszpanii, gdzie przez rok toczyła się wojna domowa, i udało jej się uprosić Olivera, aby nie kupował Tony’emu, gdy ten był jeszcze mały, ołowianych żołnierzy ani działek przeciwlotniczych. W gruncie rzeczy, temat ten nie byłby dla niej do tego stopnia przykry, gdyby jakimś sposobem mogła uzyskać gwarancję, że jeśli wojna wybuchnie, to w takim czasie, kiedy Tony będzie albo jeszcze za młody, albo już za stary, aby wziąć w niej udział. Gdyby ktoś ją zmusił do ujawnienia swego stanowiska, powiedziałaby, że patriotyzm jest dobry dla ludzi mających dużo dzieci.

– Mówcie o czym innym – zaproponowała.

– Tony, mówimy o czym innym – powtórzył posłusznie Jeff.

– Oglądał pan dzisiaj księżyc? – zapytał Tony. – Prawie pełnia. Można wszystko zobaczyć.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Lucy Crown»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Lucy Crown» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Lucy Crown»

Обсуждение, отзывы о книге «Lucy Crown» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x