Julia Navarro - Bractwo Świętego Całunu

Здесь есть возможность читать онлайн «Julia Navarro - Bractwo Świętego Całunu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Bractwo Świętego Całunu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Bractwo Świętego Całunu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

W pożarze, który wybucha w słynnej katedrze turyńskiej, ginie mężczyzna pozbawiony języka i linii papilarnych, prawdopodobnie rabuś. Podobne próby włamania, a nawet pożary, miały wielokrotnie miejsce w przeszłości, na przestrzeni wieków. Sprawcy pozostawali zawsze anonimowi, nie dawało się ustalić ich tożsamości. Sprawą zajmuje się policyjny wydział do spraw dzieł sztuki. Okazuje się, że rozwiązania zagadki należy szukać w historii. Śledztwo, które prowadzi komisarz Marco Valoni, historyk sztuki Sofia Galloni oraz dociekliwa dziennikarka Ana Jimenez ujawnia, że włamywacze pochodzą z tego samego środowiska, wspólnoty chrześcijańskiej z miasta Urfa, antycznej Eddessy.Obiektem ich zainteresowania jest najcenniejsza relikwia chrześcijaństwa: Syndon, pośmiertna szata Chrystusa.

Bractwo Świętego Całunu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Bractwo Świętego Całunu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Do salonu weszła wysoka, dobrze zbudowana kobieta. Wyglądała na nieco młodszą niż pan Didier, biła od niej życzliwość i pogoda.

– Zdaje się, że wyrwała pani mojego męża z drzemki, dlatego jest nie w sosie. Serdecznie zapraszam. Ma pani ochotę na kawę lub herbatę?

Ana bez namysłu weszła do domu.

– Bardzo dziękuję, jeśli nie sprawi to pani kłopotu, napiłabym się kawy.

– Doskonale, za chwilę przyniosę. Proszę usiąść.

Didierowie popatrzyli po sobie. Od razu było widać, że są jak ogień i woda i że często się kłócą. Dopóki gospodyni nie wróci z kuchni, Ana postanowiła paplać o głupstwach. Dopiero kiedy serwis do kawy stanął na stole, powiedziała pani Didier, co ją sprowadza.

– Ród Charny od niepamiętnych czasów był w posiadaniu tych ziem. Powinna pani pójść do kolegiaty, tam znajdzie pani więcej informacji, zwłaszcza w archiwum w Troyes – powiedziała pani Didier.

Przez dobrą chwilę opowiadała o życiu w Lirey, narzekając na młodzież, która tylko czeka, by uciec do miasta. Obaj jej synowie mieszkają w Troyes, jeden jest lekarzem, drugi pracuje w banku.

Ana słuchała cierpliwie, aż w końcu udało jej się spytać:

– A jacy są ci Charny? Przyjazdy do Lirey muszą być dla nich ogromnie wzruszające…

– Jest tyle odgałęzień tego rodu… Spadkobiercy, których znamy, nie bywają tu zbyt często, my jesteśmy kimś w rodzaju dozorców. Trochę zadzierają nosa, jak to arystokraci. Przed paroma laty odwiedził nas ich daleki krewny. Ależ z niego przystojniak! Bardzo sympatyczny chłopak. Towarzyszył mu zwierzchnik kolegiaty. On zna ich najlepiej. My mamy kontakt z zarządcą, który mieszka w Troyes. Dam pani adres, zadzwoni pani do pana Capell, to bardzo życzliwy człowiek.

Dwie godziny później Ana wyszła z domu Didierów. Z pewnością miała więcej informacji, niż kiedy tu przyjechała. Było późno, we Francji siada się do kolacji już o siódmej, postanowiła więc wrócić do Troyes. Następnego dnia pomyszkuje w archiwum i odwiedzi kolegiatę w Lirey, by porozmawiać z przeorem, o ile oczywiście ten znajdzie dla niej czas.

***

Kustoszem muzeum miejskiego w Troyes był młody chłopak z trzema kolczykami w nosie i w uszach. Wyznał jej, że w pracy nudzi się jak mops, ale i tak ma szczęście, że udało mu się znaleźć takie zajęcie, zważywszy na to, że z wykształcenia jest bibliotekarzem.

Ana opowiedziała mu, czego szuka, Jean zaś – tak miał na imię – zaproponował, że jej pomoże, byle tylko urozmaicić sobie codzienną rutynę.

Zaczęli od skomputeryzowanego archiwum, potem zaczęli przeglądać stare foliały, niewprowadzone jeszcze do bazy danych w komputerze. Ana nie mogła wyjść z podziwu, chłopak był naprawdę zdolny. Nie dość że bibliotekarz, to jeszcze romanista, starofrancuski nie stanowił dla niego tajemnicy.

– Trafiłem na rejestr wszystkich chrztów w kolegiacie Lirey. To dokument z dziewiętnastego wieku, miejscowy mędrek postanowił ocalić pamięć o swoim miasteczku i w wolnych chwilach przepisywał kościelne archiwa. Zobaczmy…

Pracowali już cztery dni i udało im się częściowo odtworzyć drzewo genealogiczne rodu Charny. Wiedzieli, że daleko im do końca, bo nawet jeśli wypis z niektórych aktów urodzenia był poprawny pod względem ortografii, nic nie wiedzieli o losach tych osób.

– Wydaje mi się, że powinnaś pójść do jakiegoś historyka, kogoś, kto zna się na genealogii.

– Tak, ktoś już mi to doradzał, tylko skąd go wziąć? Znasz może taką osobę?

– Mam przyjaciela, pochodzi z Troyes. Razem zdawaliśmy maturę, potem przeniósł się do Paryża i zrobił doktorat z historii na Sorbonie, był nawet adiunktem. Zakochał się jednak w pewnej szkockiej dziennikarce i zanim upłynęły trzy lata, skończył studia dziennikarskie. Mieszkają w Paryżu, wydają własne czasopismo „Zagadki historii”. Ja sam sięgam po takie rzeczy z oporami – trochę historii, trochę nierozwikłanych zagadek. To pismo jednak wydaje się dość rzetelne. Współpracują z nimi różni naukowcy. On może nam wskazać właściwą osobę. Wprawdzie nie widziałem go od lat, od jego ślubu z tą Szkotką… Miała poważny wypadek i nigdy tu nie wrócili. Ale to mój dobry znajomy, na pewno cię przyjmie. Wcześniej jednak musisz pójść do kolegiaty, może przeor ma jeszcze jakieś kroniki albo wie o tej rodzinie coś interesującego.

***

Przeor kolegiaty okazał się miłym siedemdziesięciolatkiem, który zgodził się ją przyjąć już godzinę po tym, jak do niego zadzwoniła.

– Ród Charny zawsze był związany z tym miejscem, od wieków jednak już tu nie mieszkają – powiedział.

– Zna pan kogoś z nich?

– Niektórych. Było tyle odgałęzień tego rodu, że i spadkobierców można liczyć na pęczki. Jedna z rodzin, ta najsilniej związana z Lirey, to bardzo wpływowi ludzie, mieszkają w Paryżu.

– Często tu przyjeżdżają?

– Nie, prawdę powiedziawszy, niezbyt często. Od lat ich nie widziałem.

– Pewna mieszkanka Lirey, niejaka pani Didier, powiedziała mi, że trzy czy cztery lata temu zajrzał tu jakiś chłopak, ponoć bardzo sympatyczny.

– Ach, ten ksiądz!

– Ksiądz?!

– Tak. Co w tym dziwnego, że ktoś jest księdzem? – roześmiał się przeor.

– Ależ nic, absolutnie. W Lirey usłyszałam tylko, że przed paru laty przyjechał tu pewien młodzieniec, wyjątkowo przystojny, nikt jednak nie wspomniał, że był księdzem.

– A skąd mieli to wiedzieć? Był jak każdy chłopak w jego wieku. Może nie wyglądał na księdza, ale z pewnością nim jest i zdaje się, że nawet robi karierę. W każdym razie nie zostanie na całe życie wikarym prowincjonalnej parafii. Ale to nie Charny, choć zdaje się, że jego przodkowie byli związani z tą ziemią, nie wiem dokładnie, nie opowiadał za dużo. Zadzwonili do mnie z Paryża, żebym go przyjął i pomógł.

W torebce Any odezwała się komórka. Kiedy odebrała, usłyszała podekscytowany głos Jeana:

– Ano, chyba go mam!

– Kogo?

– Powiedz ojcu Salvaingowi, żeby pozwolił ci zajrzeć do ksiąg parafialnych, gdzie figurują spisy urodzin z dwunastego i szesnastego wieku. Kto wie, czy nie masz racji, możliwe, że niektórzy Charny wcześniej nazywali się Charney.

– Skąd wiesz?

– Przeglądałem wypisy z aktów. Nie wiem tylko, czy ktoś zrobił błąd, czy przeciwnie, trafiliśmy w samo sedno. Zamykam biznes i jadę do ciebie.

Ana z trudem zdołała przekonać ojca Salvainga, by udostępnił jej stare dokumenty.

Przeor zawołał brata archiwistę.

– Gdyby była pani historykiem, to co innego, ale jest pani tylko dziennikarką, która w dodatku sama nie wie, czego szuka – powiedział skwaszony mnich.

– Staram się napisać historię całunu, w miarę możliwości pełną.

– A co ma do tego pisownia nazwiska Charny? – nie dawał za wygraną archiwista.

– Chcę się upewnić, czy wizytariusz zakonu templariuszy w Normandii, Gotfryd de Charney, który zginął na stosie wraz Jakubem de Molayem, nie należał przypadkiem do tej rodziny.

Jeśli tak, być może to on przywiózł tu całun i ukrył w rodzinnym domu. A Gotfryd de Charny czterdzieści lat później w naturalny sposób stał się właścicielem relikwii.

– Chce pani dowieść, że całun należał do rycerzy świątyni – stwierdził raczej, niż zapytał, ojciec Salvaing.

– A nawet jeśli tak nie było, i tak będzie się przy tym upierała, resztę sobie dopisze i jeszcze wszystkich przekona – uciął archiwista.

– Nie, niczego nie dopiszę. Jeśli jakieś wydarzenie nie miało miejsca, to nie, i koniec. Staram się tylko wyjaśnić, skąd wziął się tutaj całun, bo wydaje mi się bardzo prawdopodobne, że dotarł wprost z Ziemi Świętej, sprowadzony przez jakiegoś krzyżowca lub templariusza. Bo jeśli nie oni, to kto? Skoro Gotfryd de Charny zapewniał, że jest autentyczny, musiał mieć ku temu powody.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Bractwo Świętego Całunu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Bractwo Świętego Całunu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Bractwo Świętego Całunu»

Обсуждение, отзывы о книге «Bractwo Świętego Całunu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x