Julia Navarro - Bractwo Świętego Całunu

Здесь есть возможность читать онлайн «Julia Navarro - Bractwo Świętego Całunu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Bractwo Świętego Całunu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Bractwo Świętego Całunu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

W pożarze, który wybucha w słynnej katedrze turyńskiej, ginie mężczyzna pozbawiony języka i linii papilarnych, prawdopodobnie rabuś. Podobne próby włamania, a nawet pożary, miały wielokrotnie miejsce w przeszłości, na przestrzeni wieków. Sprawcy pozostawali zawsze anonimowi, nie dawało się ustalić ich tożsamości. Sprawą zajmuje się policyjny wydział do spraw dzieł sztuki. Okazuje się, że rozwiązania zagadki należy szukać w historii. Śledztwo, które prowadzi komisarz Marco Valoni, historyk sztuki Sofia Galloni oraz dociekliwa dziennikarka Ana Jimenez ujawnia, że włamywacze pochodzą z tego samego środowiska, wspólnoty chrześcijańskiej z miasta Urfa, antycznej Eddessy.Obiektem ich zainteresowania jest najcenniejsza relikwia chrześcijaństwa: Syndon, pośmiertna szata Chrystusa.

Bractwo Świętego Całunu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Bractwo Świętego Całunu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Jan opuścił komnatę. Był wzburzony. Nie wiedział, co czynić. Zbierało mu się na płacz. Wyszedł na ulicę. Świeżości poranka jeszcze nie wyparł żar czerwcowego południa. Włócząc się bez celu, po raz pierwszy uświadomił sobie, że mieszkańcy Edessy przygotowują się do obrony przed atakiem, nieuchronnie zagrażającym miastu.

Robotnicy pracowali niestrudzenie przy umacnianiu murów, wszędzie krzątali się żołnierze. Sklepikarze wyprzedali prawie wszystkie towary, a w spojrzeniu każdego mijanego przechodnia widać było strach.

Jan pomyślał, że jest egoistą, bo już od jakiegoś czasu przebywa w mieście, lecz nie zwraca uwagi na nic, co się tu dzieje. Po raz pierwszy od przyjazdu zatęsknił za Miriam, której nie posłał nawet wiadomości, że bezpiecznie dotarł do celu. Eulaliusz miał słuszność: albo natychmiast opuści Edessę, albo podzieli los jej mieszkańców. Poczuł na plecach dreszcz, bo zrozumiał, że to drugie może oznaczać śmierć.

Nie wiedział, ile godzin włóczył się po ulicach, ale dopiero gdy wrócił do domu Eulaliusza, poczuł pragnienie i głód.

Eulaliusz, Efrem i Kalman rozmawiali z żołnierzami przysłanymi z pałacu.

– Wejdź, Janie. Hannan i Maruta przynoszą smutne wieści – powiedział biskup. – Wkrótce rozpocznie się oblężenie, lecz Edessa nie podda się Persom. Dzisiaj pod bramy miasta podjechały dwa wozy. Za jedyny ładunek miały głowy żołnierzy z oddziału, który udał się na zwiady, by wybadać siły Chosroesa. To oznacza tylko jedno: wojnę.

Hannan i Maruta przyglądali się aleksandryjczykowi bez większego zainteresowania i nie przerywali swojej opowieści.

Jan słuchał ich coraz bardziej przygnębiony. Zdał sobie sprawę, że sytuacja stała się na tyle groźna, że trudno mu będzie opuścić miasto. Byli w gorszych opałach, niż sądził Eulaliusz: żadna karawana nie odważy się wyruszyć z Edessy. Nikt nie będzie narażał się na pewną śmierć na samym początku wyprawy.

Kolejne dni upływały Janowi jak zły sen. Z miejskich murów widział perskich żołnierzy skupionych wokół ognisk. Ataki powtarzały się jeden za drugim, czasem nie ustawały przez cały dzień.

Ludzie nie wychodzili z domów, a żołnierze przez całe dnie nie opuszczali murów, walcząc dzielnie. Na razie nie brakowało żywności ani wody, ponieważ król zarekwirował pszenicę i trzodę na prowiant dla wojska.

– Śpisz, Janie?

– Nie, Kalmanie, od wielu nocy źle sypiam. Wciąż słyszę świst strzał i krzyki żołnierzy. Nie mogę zasnąć.

– Miasto wkrótce musi się poddać. Nie uda nam się dłużej odpierać ataków wroga.

– Wiem, Kalmanie, wiem o tym. Nie nadążam z opatrywaniem rannych i leczeniem kobiet i dzieci, które umierają mi w ramionach, padając ofiarą dżumy. Na rękach mam odciski od łopaty, tyle grobów już wykopałem. Żołnierze Chosroesa nikomu nie darują życia. Jak czuje się Eulaliusz? Nie mogłem się nim zająć, boleję nad tym.

– On chce, byś pomagał bardziej potrzebującym. Osłabił go długi post, ból szarpie kości. Ma wzdęty brzuch, ale się nie skarży.

Jan westchnął. Nie spał od wielu nocy, biegając z jednego końca murów na drugi. Pomagał opatrywać śmiertelne rany żołnierzy, nie mógł jednak ulżyć ich cierpieniu, bo wyczerpał mu się zapas ziół i leczniczych naparów.

Zdesperowane kobiety stawały u drzwi jego domu, błagając go, by ocalił ich synów, on zaś nie potrafił powstrzymać łez bezsilności, bo nie mógł pomagać ludziom tak, jak by chciał.

Jego życie się zmieniło, odkąd dwa lata temu (to już dwa lata!) wyruszył z Aleksandrii. Kiedy ogarniała go senność, wydawało mu się, że czuje zapach morza, że dotykają go delikatne ręce Miriam, że je ciepłe potrawy przygotowane przez starą piastunkę i widzi pomarańczowy sad otaczający dom. Przez pierwsze miesiące oblężenia przeklinał swój los, wyrzucając sobie, że wybrał się do Edessy, goniąc za snem, teraz jednak nie czynił już sobie wymówek. Nie miał na to sił.

– Zajrzę do Eulaliusza – powiedział, wstając…

– Pójdę z tobą – odrzekł Kalman. – Skierowali się do komnaty, w której, leżąc krzyżem, modlił się biskup.

– Eulaliuszu… – szepnął medyk.

– Szczęść Boże, Janie – powitał go biskup, wstając z trudem i siadając przy stole. – Usiądź tu, obok mnie.

Eulaliusz skurczył się, przez cienką siną skórę przeświecały kości. Jan był wstrząśnięty. Pomyślał, że przybył do Edessy, by pokazać chrześcijanom twarz Jezusa, lecz nie odważył się wypełnić powierzonego mu zadania. Przez długie miesiące oblężenia nawet nie pomyślał o zwoju świętego płótna. Teraz zaś, przeczuwając śmierć unoszącą się nad Eulaliuszem, zrozumiał, że wkrótce zacznie krążyć również nad nim.

– Kalmanie, zostaw nas na chwilę – poprosił.

Biskup dał młodemu kapłanowi znak, by posłuchał polecenia Jana.

Jan popatrzył w skupieniu na biskupa, wziął go za rękę i usiadł obok niego.

– Wybacz, Eulaliuszu, od samego początku robię wszystko nie tak, jak należy, a największym grzechem, jakiego się dopuściłem, był brak zaufania. Zgrzeszyłem pychą, nie zdradzając ci miejsca ukrycia całunu. Wyjawię ci je jednak, a ty zdecydujesz, co powinniśmy uczynić. Niech Bóg mi wybaczy, jeśli w tym, co powiem, zabrzmi zwątpienie, ale jeśli na płótnie rzeczywiście odbity jest wizerunek Syna Bożego, to On nas wybawi, tak jak ocalił życie Abgarowi.

Eulaliusz słuchał w milczeniu. Przez ponad czterysta lat całun Chrystusa spoczywał w otworze wykutym w murze, nad zachodnią bramą miasta, w jedynym miejscu, jakie dotychczas wytrzymało zaciekłe ataki perskich wojsk.

Starzec dźwignął się z wysiłkiem i nie wstydząc się łez, uściskał aleksandryjczyka.

– Chwała niech będzie Panu! Moje serce wypełnia radość. Wejdziesz na mur i wydostaniesz płótno. Każę Efremowi i Kalmanowi pójść z tobą. Czuję, że Jezus jeszcze może zlitować się nad nami i sprawić cud.

– Nie, nie mogę powiedzieć żołnierzom, którzy narażają życie, że zamierzam poszukać skrytki w murze! Pomyślą, że postradałem rozum, albo że ukryłem tam jakiś skarb… Nie, nie mogę tam pójść.

– Pójdziesz, Janie.

Głos Eulaliusza odzyskał stanowczość. Jan opuścił głowę, wiedząc, że musi być mu posłuszny.

– Pozwól, Eulaliuszu, bym powiedział, że przychodzę z twojego rozkazu.

– Bo tak jest. Zanim przyszliście, usłyszałem głos Matki Jezusowej, która powiedziała, że Edessa się obroni. Stanie się tak, jeśli Bóg tego zechce.

Do komnaty dobiegały okrzyki żołnierzy, pomieszane z żałosnym płaczem dzieci i krzykiem kobiet. Eulaliusz wezwał Kalmana i Efrema.

– Miałem sen. Pójdziecie z Janem do zachodniej bramy.

– Ależ Eulaliuszu! – wykrzyknął Efrem – Żołnierze nas nie przepuszczą…

– Pójdziecie i zrobicie to, co każe Jan. Edessa ocaleje.

Oburzony kapitan kazał kapłanom wracać, skąd przyszli.

– Bramy mogą w każdej chwili runąć pod naporem wroga, a ci każą mi szukać jakiejś dziury w murze! Rozum wam odebrało! Nie obchodzi mnie, kto was tu przysłał, choćby i sam biskup! Idźcie precz!

Jan oświadczył kapitanowi, że czy to z jego pomocą, czy bez niej, dostaną się nad zachodnią bramę.

Pod gradem strzał trzej mężczyźni kuli bez wytchnienia na oczach osłupiałych żołnierzy, resztkami sił broniących tej części miejskich murów.

– Coś tu jest! – wykrzyknął nagle Kalman.

Parę minut później Jan trzymał w ręku poczerniały koszyk.

Otworzył go i pogładził starannie złożoną tkaninę, po czym, nie czekając na towarzyszy, puścił się pędem do domu Eulaliusza.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Bractwo Świętego Całunu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Bractwo Świętego Całunu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Bractwo Świętego Całunu»

Обсуждение, отзывы о книге «Bractwo Świętego Całunu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x