Uniosła głowę i obnażyła ostre zęby. Koniuszki rękawiczek rozdarły się, gdy z jej palców wyrosły pazury. Syknęła groźnie, po czym rzuciła się na rycerza, gryząc, drapiąc, rozrywając go pazurami. Czuła w ustach smak jego krwi i jej ciepło na futrze.
Rozerwała go na strzępy w komnacie, zalewając się łzami.
Kiedy Roland skończył swoją opowieść, dwie dziewczynki były wyraźnie wstrząśnięte. Roland wstał, podziękował Fletcherowi i jego rodzinie za posiłek, a potem dał znak Davidowi, że czas zbierać się do wyjścia. Przy drzwiach Fletcher położył delikatnie rękę na ramieniu Rolanda.
– Jeszcze słówko, jeśli pozwolisz – powiedział. – Starszyzna bardzo się martwi. Wierzą, że wioska została naznaczona przez Bestię, o której opowiadałeś, bo z pewnością czai się gdzieś blisko.
– Macie broń? – zapytał Roland.
– Tak, ale widziałeś jej najlepszą część. Jesteśmy farmerami i myśliwymi, a nie żołnierzami – powiedział Fletcher.
– Może i dobrze – odparł Roland. – Żołnierze nie potrafili poradzić sobie z Bestią. Może wam się poszczęści.
Fletcher spojrzał na niego zdumiony. Nie wiedział, czy Roland mówi poważnie, czy tylko sobie z niego żartuje. Nawet David nie był pewny.
– Żartujesz sobie ze mnie? – zapytał Fletcher. Roland położył dłoń na ramieniu starszego mężczyzny.
– Tylko trochę – odparł. – Żołnierze chcieli unicestwić Bestię, jakby walczyli z armią. Z konieczności walczyli na nieznanym terenie z wrogiem, którego nie rozumieli. Mieli czas, by zbudować linie obrony, bo widzieliśmy ich pozostałości, ale nie byli dość silni, by je utrzymać. Musieli się wycofać do lasu i tam Bestia dokończyła dzieła. Ten stwór bez wątpienia jest ogromny i ciężki, bo widziałem miejsca, gdzie zniszczył drzewa i krzewy. Wątpię, by mógł szybko się poruszać, ale na pewno jest silny i niestraszne mu rany zadane włóczniami i mieczami. Na otwartej przestrzeni żołnierze nie mieli szans. Ale ty i twoi towarzysze znajdujecie się w zupełnie innej sytuacji. To wasza ziemia i dobrzeją znacie. Musicie spojrzeć na Bestię jak na wilka lub lisa, który zagraża waszemu bydłu. Musicie zwabić ją do wybranego przez siebie miejsca, osaczyć i zabić.
– Sugerujesz przynętę? Bydło?
Roland skinął głową.
– To może się udać. Bestia nadejdzie tu z pewnością, bo lubi mięso, a pomiędzy miejscem ostatniego posiłku i wioską pozostało go niewiele. Możecie przycupnąć tutaj i mieć nadzieję, że mury ją powstrzymają, albo możecie zaplanować jej zniszczenie. Może się jednak okazać, że będziecie musieli poświęcić coś więcej niż tylko bydło.
– Co masz na myśli? – zapytał Fletcher. Wyglądał na przestraszonego.
Roland zamoczył palec w butelce z wodą, uklęknął i narysował krąg na kamiennej podłodze, nie zamykając go jednak do końca.
– To wasza wioska – odparł Roland. – Zbudowaliście mury, by odeprzeć atak z zewnątrz. – Narysował strzałki wychodzące z kręgu. – Ale co się stanie, jeśli wpuścicie wroga do środka, a potem zamkniecie bramy?
– Roland zamknął krąg i tym razem skierował strzałki do wewnątrz. – Wtedy wasze mury staną się pułapką.
Fletcher wpatrywał się w rysunek, który powoli wysychał na kamieniu.
– A co zrobimy, gdy Bestia już znajdzie się w środku? – zapytał.
– Podpalicie wioskę i wszystko w środku – powiedział Roland. – Bestia spłonie żywcem.
W nocy, gdy David i Roland spali, nadciągnęła wielka zamieć, okrywając wioskę i tereny wokół niej śniegiem. Śnieg padał dalej przez cały dzień i to tak gęsto, że widoczność była ograniczona do kilku metrów. Roland postanowił, że zostaną w wiosce, dopóki pogoda się nie poprawi, lecz nie mieli już z Davidem nic do jedzenia, a mieszkańcy wioski nie mieli już czym się dzielić. Roland poprosił więc o spotkanie ze starszyzną i spędził z nią trochę czasu w kościele, bo tam mieszkańcy wioski omawiali sprawy największej wagi. Zaproponował, że pomoże im zabić Bestię, jeśli udzielą schronienia jemu i Davidowi. Kiedy Roland opowiadał o swoich planach, David siedział z tyłu kościoła i słuchał, jak padają argumenty zarówno za, jak i przeciw takiemu rozwiązaniu. Część mieszkańców nie chciała poświęcić swoich domów na pastwę płomieni i David naprawdę nie mógł ich za to obwiniać. Chcieli czekać w nadziei, że mury i umocnienia ocalą ich, gdy nadejdzie Bestia.
– A jeśli nie wytrzymają? – zapytał Roland. – Co wtedy? Kiedy uzmysłowicie sobie, że umocnienia zawiodły, będzie już za późno, by cokolwiek zrobić. Będziecie mogli tylko czekać na śmierć.
Na koniec zaproponowano kompromis. Kiedy tylko pogoda się poprawi, kobiety, dzieci i staruszkowie opuszczą wioskę i ukryją się w jaskiniach na pobliskich wzgórzach. Zabiorą ze sobą wszystkie wartościowe rzeczy, nawet meble, pozostawiając tylko gołe ściany. W chatach blisko centrum wioski ukryją beczki ze smołą i olejem. Jeśli Bestia zaatakuje, obrońcy będą próbowali ją odstraszyć lub zabić zza murów. Jeśli mimo to Bestia sforsuje umocnienia, zaczną się wycofywać, zwabiając ją do środka wioski. Podpalą zapalniki i Bestia zostanie osaczona i zabita, lecz tylko w ostateczności. Przeprowadzono głosowanie i wszyscy zgodzili się, że to najlepszy plan.
Roland wypadł z kościoła. David musiał biec, by go dogonić.
– Dlaczego jesteś taki zły? – zapytał. – Zgodzili się na większość twoich propozycji.
– Ale nie na wszystkie – odparł Roland. – Nawet nie wiemy, z czym mamy do czynienia. Wiemy tylko, że wyszkoleni żołnierze uzbrojeni w stal nie potrafili zabić Bestii. Co mogą jej przeciwstawić farmerzy? Gdyby mnie posłuchali, mogliby ją pokonać bez żadnych ofiar. A teraz zginą niepotrzebnie ludzie z powodu kijów, słomy i kilku ruder, które można odbudować w parę tygodni.
– Ale to ich wioska – powiedział David. – I ich wybór.
Roland zwolnił, po czym się zatrzymał. Jego włosy były białe od śniegu. Wyglądał przez to na wiele starszego.
– Tak – powiedział. – To ich wioska. Lecz nasz los teraz związany jest z ich losem, a jeśli plan się nie powiedzie, możemy równie dobrze zginąć razem z nimi.
Śnieg dalej padał, a w chatach płonął ogień. Wiatr niósł zapach dymu w najgłębsze leśne ostępy.
W swojej norze Bestia wyczuła zapach dymu i poruszyła się.
O nadejściu Bestii
Przez dwa następne dni czyniono przygotowania do ewakuacji wioski. Kobiety, dzieci i starsi mężczyźni zebrali wszystko, co mogli unieść. Wykorzystano też wszystkie wozy i konie – z wyjątkiem Scylli, bo Roland nie chciał spuścić jej z oka. Objeżdżał na niej mury od zewnątrz i od wewnątrz, szukając słabych miejsc. Nie był zachwycony tym, co zobaczył. Śnieg nadal padał i wszystkim marzły palce i stopy. Umacnianie murów wioski nastręczało przez to jeszcze więcej trudności i mężczyźni narzekali między sobą. Pytali, czy wszystkie te przygotowania są naprawdę niezbędne, i sugerowali, że lepiej by było, gdyby uciekli razem z kobietami i dziećmi. Nawet Roland miał wątpliwości.
– Możemy równie dobrze wykorzystać zaostrzone kije i drewno na opał – David słyszał, jak Roland powiedział do Fletchera.
Nie mieli pojęcia, z której strony nastąpi atak, więc Roland raz po raz instruował obrońców, gdzie mają się wycofywać, jeśli mur zostanie przerwany, i co mają robić, gdy Bestia już znajdzie się w wiosce. Nie chciał, by mężczyźni wpadli w panikę i uciekali na oślep, kiedy stwór wedrze się do środka – a był pewny, że tak się stanie – albo wszystko będzie stracone. Nie pokładał zbyt wielkiej wiary w ich chęć stawienia czoła Bestii, gdy szala zwycięstwa przechyli się na ich niekorzyść.
Читать дальше