– Nie obawiasz się, że mógłbyś ją zranić? – spytał łagodnie Hamish. – Już wcześniej zadawałeś się z ciepłokrwistymi kobietami i nigdy nie skrzywdziłeś żadnej z nich.
Gruby kryształowy kielich w ręku wampira rozpadł się na dwie połowy. Czarka potoczyła się po podłodze i czerwone wino rozlało się na dywanie. Hamish zobaczył błysk sproszkowanego szkła między wskazującym palcem a kciukiem wampira.
– Och, Matt. Dlaczego mi nie powiedziałeś? – Hamish zapanował nad wyrazem swej twarzy, nie okazując najmniejszej reakcji.
– Uważasz, że mogłem to zrobić? – Matthew spojrzał na swoje dłonie i roztarł okruchy czubkami palców, aż zamieniły się w lśniącą, ciemnoczerwoną mieszaninę szkła i krwi. – Wiesz, zawsze zbytnio we mnie wierzyłeś.
– Co to była za kobieta?
– Miała na imię Eleanor. – Matthew zająknął się, wymawiając jej imię. Przetarł oczy wierzchem dłoni, starając się bezskutecznie usunąć obraz jej twarzy ze swej pamięci. – Mój brat i ja walczyliśmy ze sobą. Nie pamiętam już nawet, o co poszło. Ale chciałem go wówczas unicestwić gołymi rękami. Eleanor próbowała przywołać mnie do rozsądku. Stanęła między nami i… – Głos wampira się załamał. Objął dłońmi głowę, nie kłopocząc się otarciem krwawych resztek ze swych już uleczonych palców. – Tak bardzo ją kochałem. I ją zabiłem.
– Kiedy to się stało? – spytał szeptem Hamish. Matthew opuścił ręce, obracając je tak, żeby przyjrzeć się długim silnym palcom.
– Przed wiekami. Wczoraj. Jakie to ma znaczenie? – zapytał z właściwym wampirom lekceważącym stosunkiem do przemijającego czasu.
– Ma, i to olbrzymie. Jeśli popełniłeś ten błąd, gdy byłeś świeżo upieczonym wampirem i nie panowałeś nad swoimi instynktami i głodem krwi.
– Aha. Więc powinno się liczyć i to, że nieco ponad sto lat temu zabiłem też inną kobietę, Cecilię Martin. Nie byłem wtedy świeżo upieczonym wampirem. – Matthew wstał ze swego krzesła i podszedł do okna. Chciał zanurzyć się w czerni nocy i zniknąć, żeby nie oglądać przerażenia w oczach Hamisha.
– Były jeszcze inne? – spytał ostrym tonem Hamish.
Matthew pokręcił głową.
– Wystarczą te dwie. Nie może być trzeciej. W żadnym wypadku.
– Opowiedz mi o Cecilii – poprosił Hamish, pochylając się na krześle.
– Była żoną bankiera – odparł z ociąganiem Matthew. – Zobaczyłem ją w operze i poddałem się jej urokowi. W tamtym czasie wszyscy w Paryżu byli oczarowani żonami innych. – Narysował palcem zarys kobiecej twarzy na szklanej tafli okna. – Nie miałem złych zamiarów. Chciałem tylko jej posmakować. Tego wieczoru poszedłem do jej domu. Ale gdy zacząłem, nie mogłem się zatrzymać. Nie mogłem też pozwolić, żeby umarła – była moja i nigdy bym z niej nie zrezygnował. Ledwie zdążyłem zaprzestać w porę wysysania jej krwi. Dieu , jak ona nienawidziła myśli, że odtąd będzie wampirem. Zanim zdążyłem ją powstrzymać, Cecilia weszła do palącego się domu. Hamish zmarszczył brwi.
– Więc nie ty ją zabiłeś, Matt. Zrobiła to sama.
– Piłem jej krew, aż znalazła się na granicy śmierci, więc zmusiłem ją do napicia się mojej krwi i zamieniłem ją w wampirzycę bez jej zezwolenia, kierując się egoizmem i strachem – powiedział gwałtownie. – Więc jak można mówić, że jej nie zabiłem? Zabrałem jej życie, jej tożsamość, jej witalną siłę. To jest śmierć, Hamish.
– Dlaczego ukrywałeś to przede mną? – Hamish starał się nie myśleć o tym, że tych postępków dopuścił się jego najlepszy przyjaciel, ale nie było to łatwe.
– Nawet wampiry odczuwają wstyd – odparł z naciskiem Matthew. – Nienawidzę siebie… i mam powody… Za to, co zrobiłem tym kobietom.
– Dlatego musisz skończyć z ukrywaniem swoich sekretów, Matt. One zniszczą cię od środka. – Hamish zamyślił się nad tym, co chciał powiedzieć, a potem podjął: – Nie wybrałeś się do Eleanor i Cecilii, żeby je zabić. Nie jesteś mordercą.
Matthew oparł koniuszki palców na pomalowanej na biało ramie okna i przycisnął czoło do chłodnej szyby. Kiedy zaczął mówić, jego głos był płaski i martwy.
– Nie, jestem potworem. Eleanor mi wybaczyła. Cecilia tego nie zrobiła.
– Nie jesteś potworem – zaprzeczył Hamish zmartwiony tonem głosu przyjaciela.
– Może i nie, ale jestem niebezpieczny. – Odwrócił się i spojrzał na Hamisha. – Zwłaszcza, gdy jestem przy Dianie. Nawet Eleanor nie budziła we mnie takich odczuć. – Już na samą myśl o Dianie poczuł znowu łaknienie i ucisk w sercu, który zaczął się rozprzestrzeniać ku dołowi. Twarz pociemniała mu z wysiłku, żeby nad tym zapanować.
– Wracaj i dokończ tę partię – rzucił szorstkim tonem Hamish.
– Może bym już pojechał… – powiedział niepewnie Matthew. – Nie musisz przyjmować mnie pod swoim dachem.
– Nie bądź idiotą – odparł z miejsca Hamish. – Nigdzie nie pojedziesz.
Matthew usiadł.
– Nie rozumiem, jak możesz znieść moje towarzystwo, wiedząc o Eleanor i Cecilii – odezwał się po dłuższej chwili.
– Nie jestem w stanie wyobrazić sobie, Matthew, co musiałbyś zrobić, żebym cię znienawidził. Kocham cię jak brata i będę kochał do ostatniego tchu.
– Dziękuję ci – odparł wampir z posępną miną. – Postaram się na to zasłużyć.
– Nie myśl o tym. Popatrz, co ci grozi – burknął Hamish. – Za chwilę stracisz gońca.
Wampir i demon z trudem skupili swoją uwagę na szachownicy. Wciąż jeszcze grali, gdy wczesnym rankiem zjawił się Jordan, niosąc kawę dla Hamisha i butelkę porto dla Matthew. Lokaj bez słowa pozbierał odłamki kieliszka, po czym Hamish odesłał go do łóżka.
Po odejściu Jordana Hamish przyjrzał się szachownicy i wykonał ostatni ruch.
– Szach-mat.
Matthew odetchnął ciężko i oparł się głębiej na krześle, przypatrując się figurom. Jego królowa stała w otoczeniu własnych figur – pionów, skoczka i wieży. Po drugiej stronie szachownicy samotny król dostał mata od skromnego czarnego piona. Gra była skończona, przegrał.
– W tej grze chodzi o coś więcej niż osłanianie królowej – stwierdził Hamish. – Dlaczego tak ci trudno zapamiętać, że to król jest figurą, którą trzeba chronić?
– Król zwyczajnie tkwi w miejscu, poruszając się przy każdym ruchu o jedno pole. A królowa może poruszać się tak swobodnie. Myślę, że wolałbym raczej przegrać niż pozbawić ją tej wolności.
Przez chwilę Hamish zastanawiał się, czy jego przyjaciel mówi o figurze na szachownicy, czy o Dianie.
– Matt, czy ona jest warta tej ceny? – zapytał cicho.
– Tak – odparł bez wahania Matthew, sięgając palcami po białą królową.
– Tak myślałem. Nie czujesz tego w tej chwili, ale jesteś szczęśliwy, że ją w końcu odnalazłeś.
Oczy wampira zaświeciły, a jego usta wykrzywiły się w uśmiechu.
– Ale czy ona wygrała szczęśliwy los? Czy to dla niej dobrze, że stała się przedmiotem zakusów takiej istoty jak ja?
– To zależy wyłącznie od ciebie. Tylko pamiętaj, żadnych tajemnic. Żadnych, jeśli ją kochasz.
Matthew spojrzał w pogodną twarz swojej królowej, jego palce zamknęły się w ochronnym geście wokół małej rzeźbionej figurki.
Trzymał ją ciągle, gdy wstało słońce, długo po tym, jak Hamish poszedł spać.
Otworzyłam drzwi mojego mieszkania, próbując ciągle otrząsnąć się z chłodu, jaki spojrzenie Matthew pozostawiło na moich ramionach. Automatyczna sekretarka przywitała mnie miganiem czerwonej liczby „13”. Dziewięć dodatkowych wiadomości uzbierało się w poczcie głosowej mojej komórki. Wszystkie były od Sarah i oddawały jej coraz większe zaniepokojenie tym, co mogło dziać się w Oksfordzie, a co ona wyczuwała swoim szóstym zmysłem.
Читать дальше