Valérie Tasso - Dziennik Nimfomanki

Здесь есть возможность читать онлайн «Valérie Tasso - Dziennik Nimfomanki» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dziennik Nimfomanki: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dziennik Nimfomanki»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Tylko dla dorosłych – prawdziwa historia ekskluzywnej prostytutki z Madrytu. Valérie Tasso zaczęła żyć z prostytucji w Hiszpanii, gdy okradł ją ukochany chłopak. Tam – jako urodziwa i pełna wdzięku Francuzka – cieszyła się niezwykłym powodzeniem. Jej książka jest pełna bulwersujących scen, od seksu na cmentarzu po zabawy z butelką coca-coli. A jednak jest to także historia miłości…

Dziennik Nimfomanki — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dziennik Nimfomanki», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

23 kwietnia 1997

Wczoraj przyszedł lekarz i postawił diagnozę, że cierpię na zapalenie żołądka i jelit. Poradził mi również, żebym po powrocie do Hiszpanii udała się do szpitala i zrobiła badania, by wyeliminować zagrożenie salmonellą. Później przespałam całe popołudnie, a po przebudzeniu usiłowałam nawiązać kontakt z Rafą, ale jego komórka przez cały czas była poza zasięgiem. Wielokrotnie wstawałam w nocy, żeby się wypróżnić, i bardzo się pociłam. Do głowy przyszło mi wspomnienie o moim spotkaniu z Roberto i koszmaru, jaki miałam ubiegłej nocy. Powietrze stało się strasznie ciężkie, naciskało na moje ciało do tego stopnia, że wydało mi się, że skończę pogrzebana żywcem. W całym pokoju panował zapach zgniłych jaj, było to ni mniej, ni więcej tylko efektem koloru ścian.

Dziś rano czuję się bez wątpienia lepiej. Gorączka zniknęła w tym samym tempie, w jakim się pojawiła, i mam ochotę na śniadanie i spakowanie walizki. Próbuję, raz jeszcze, zadzwonić do Rafy, bez skutku. Albo się na mnie obraził, albo wie, że wyjeżdżam, i chce sobie oszczędzić dramatycznych pożegnań. Nie mam mu tego za złe. Spędzam cały dzień na sporządzaniu raportów na temat klientów, z którymi się spotkałam, żeby nie rozmyślać.

Taksówka czeka na mnie przy wejściu do hotelu, żegnam się z Evą, która od pierwszej chwili bardzo przypadła mi do gustu. Będzie mi jej brakowało. Nie potrafię ukryć smutku i chce mi się płakać. Już w taksówce nie mogę się powstrzymać i pod spojrzeniem taksówkarza we wstecznym lusterku nie przestaję szlochać z kawałkiem papieru toaletowego, znalezionym w torebce, przy twarzy. Kiedy nie mam kleenexów, zawsze mam przy sobie kawałek papieru toaletowego z publicznych łazienek, którego używam do otarcia przychodzących nie w porę łez, tak jak teraz, albo żeby usunąć nadmiar tłustego potu z czoła i nosa.

Przy okienku Iberii, poszukując biletu i paszportu, znajduję malutką prostokątną kopertę, którą dał mi Rafa. Jest zamknięta pieczęcią z czerwonego wosku z inicjałem R. M. Poznaję pismo Rafy, przekazuje mi następującą wskazówkę: „Otworzyć dopiero podczas lotu”. Dotykam pieczęci, żeby dowiedzieć się czegoś o zawartości. Jest bardzo twarda. Otwieram kopertę w samolocie, nie wcześniej, mimo że umieram z ciekawości. Obiecałam mu to.

Tej nocy jest dość dużo turbulencji, dużo więcej niż podczas lotu do Limy. Zdarza się to zawsze, gdy stewardesy podają posiłek. Pilnuję szklanki z sokiem, która cały czas przesuwa się z prawej strony na lewą i z powrotem, jak podczas seansu spirytystycznego.

Nagle zapala się sygnał pasów bezpieczeństwa, a moje serce zaczyna bić mocniej niż zazwyczaj. Coraz gorzej znoszę podróże samolotem. Żeby się uspokoić, muszę zapalić papierosa, ale boję się potwornej awantury, jaką zrobią mi stewardesy i inni pasażerowie.

Jestem tak sfrustrowana, że udaje mi się zaciągnąć tylko dwa razy. Ile bym dała za jeszcze dwa machy! Właśnie wtedy przypominam sobie o kopercie od Rafy i wyciągam ją tak delikatnie, jakbym trzymała w dłoni diament wart milion dolarów.

Po otwarciu koperty znajduję śliczne opakowanie z karteczką w środku. Przekaz jest bardzo krótki, ale miażdżący:

Kochana szefowo,

cały skarb miłości mieści się w maleńkich paczuszkach.

Rafa

Rafa, dlaczego napisałeś taką krótką wiadomość? Jestem głodna twoich słów, nie miałeś mi nic więcej do powiedzenia? Wielokrotnie czytam wiadomość i zdaję sobie sprawę z jej głębi. Łzy płynące z moich oczu nie mają nic wspólnego z wylanymi w taksówce wiozącej mnie na lotnisko. To łzy przerywane cichym szlochem, które w końcu przeradzają się w szalejący potok. To łzy płynące prosto z serca pogrążonego w zbyt głębokim smutku. Nie pamiętam, żebym tak płakała przez jakiegokolwiek mężczyznę w moim życiu. Ale czy płaczę przez niego, czy za tymi szczęśliwymi chwilami, które były wyjątkowe i nigdy się nie powtórzą?

Zwrot o 180 stopni

24 kwietnia 1997

Nikt nie czekał na mnie na lotnisku. Jest jeszcze za wcześnie. Doleciałam na miejsce z nosem kompletnie zatkanym przez to, że płakałam przez siedem z dwunastu godzin lotu, i z podpuchniętymi oczami, tak jakby w powieki ugryzły mnie dwie pszczoły. Pocieszam się myślą, że zostawiłam Rafę w dobrych rękach. Bez wątpienia spotka się ze stewardesą, którą poznaliśmy podczas lotu do Trujillo. Już sama myśl o tym sprawia, że się uśmiecham.

Pierwsze, co robię, to zapalam papierosa. Czekając na taksówkę przy wyjściu z lotniska, wprowadzam kartę SIM do mojej komórki, tę którą wyjęłam przed wyjazdem do Peru. Moja skrzynka musi być pełna wiadomości, ale będę miała czas na przesłuchanie ich, jak już dojadę do domu.

Z Andresem umówiłam się na popołudnie, żeby streścić mu efekty mojej pracy. Najpierw pojadę do domu, położę się na chwilę i wczesnym popołudniem wpadnę do biura.

Po drodze odkrywam cywilizację, którą zostawiłam za sobą kilka dni wcześniej, i przyglądam się ruchowi w mieście. Kiedy zatrzymujemy się na światłach, widzę mężczyznę stojącego przed witryną sklepu Gucciego, przyglądającego się długo cenie pantofli na bardzo wysokim obcasie. Mówi sam do siebie i ma nerwowy tik. W salonie herbaty jakiś urzędnik wskazuje sprzedawczyni palcem ogromne ciasto z bitą śmietaną, która wychodzi ze wszystkich stron. Zwilża sobie lewy kącik ust czubkiem języka. Czuję się dobrze. Wszystko dzieje się bardzo szybko, a ja z łatwością chwytam rytm.

Nigdy w takim tempie nie dojechałam z lotniska do domu, miasto jeszcze całkiem się nie rozbudziło. Oczywiście z każdą chwilą atmosfera zagęszcza się dzięki szarawemu, ciężkiemu smogowi, który podnosi się wcześniej niż wszystkie dźwięki miasta, a wilgotność powietrza już teraz grozi osiągnięciem najwyższego poziomu. Syrena ambulansu przypomina mi, że znowu jestem w Hiszpanii. W każdym kraju te syreny mają odmienny dźwięk i brzmią obco dla tych, którzy ich jeszcze nie znają. I dziś czuję się dobrze, ale obco.

Moja skrzynka pocztowa jest pełna przesyłek. Dwie z nich rzucają mi się w oczy, jedna z moim adresem napisanym ręcznie, a druga to awizo z niebieską karteczką, na której napisano, że ponieważ byłam nieobecna, zostawiają przesyłkę w lokalu A. I powinnam ją odebrać.

Otwieram kopertę i bacznie się przyglądam, kto ją podpisał. To Cristián. Co to ma znaczyć, że Cristián przysyła mi listy? Nie mam ochoty teraz tego czytać. Poza tym, po tym jak się ze mną obszedł wtedy, gdy najbardziej go potrzebowałam, żywię do niego urazę.

Cieszę się, że wreszcie wróciłam do domu. Witam się ze wszystkimi meblami. Uważam, że żyją własnym życiem. Nie ma ich wiele, ale mają dla mnie wielką wartość uczuciową. Zwłaszcza jeden obraz, który jest reprodukcją portretu namalowanego przez Modiglianiego. Wszyscy, którzy mnie odwiedzili, pytali, czy to mój portret.

– Ja? – spytałam kiedyś zaskoczona, ze zdegustowaną miną.

– Tak! Zapewniam cię, że jesteś bardzo podobna do tej kobiety o jasnobrązowych włosach, delikatnych, różowych ustach, o których nie wiadomo, czy się uśmiechają, czy nie, o długim wyrazistym nosie, bardzo długiej szyi i oczach, patrzących na człowieka bez względu na to, gdzie się znajduje.

Dziewczyna z obrazu nie jest piękna, ale za to tajemnicza.

– Jest jak Gioconda! – wykrzyknęła Sonia, widząc go po raz pierwszy.

Opadam na sofę, stawiając walizkę obok niej, i przeglądam wszystkie rachunki, które do mnie przyszły: telefoniczny, z Fecsy, reklamę nowego salonu piękności, który robi tipsy… Wracam do listu od Cristiána.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dziennik Nimfomanki»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dziennik Nimfomanki» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Dziennik Nimfomanki»

Обсуждение, отзывы о книге «Dziennik Nimfomanki» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x