Paul Auster - Lewiatan

Здесь есть возможность читать онлайн «Paul Auster - Lewiatan» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Lewiatan: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Lewiatan»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Niewiarygodne perypetie Benjamina Sachsa, opisane przez jego przyjaciela Petera Aarona (obydwaj są pisarzami), to, jak często u Austera, ciąg przypadków odzwierciedlających bogactwo, złożoność i wieloznaczność ludzkiego życia, tym razem splecionych z realną, historyczną rzeczywistością. Lewiatan to nie tylko państwo-potwór pożerające swych obywateli, lecz zarazem sumienie prowadzące do samounicestwienia: sumienie "Ducha Wolności" wysadzającego w powietrze repliki nowojorskiej Statue of Liberty. Ben Sachs to kolejny Austerowski antybohater o psychice zagubionej w labiryncie świata.

Lewiatan — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Lewiatan», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Nie od razu to zrozumiał. Najpierw podejrzewał, że to jakaś sztuczka, że Lillian z nim igra, zabawia się jego kosztem. Miał w głowie zamęt; przez moment był nawet święcie przekonany, że kobieta zdołała odczytać jego myśli, że wślizgnęła się do jego mózgu, usłyszała, o czym sam z sobą dyskutował, i wiedziała, że zastanawiał się nad ucieczką. Nie zeszła na dół, aby zawrzeć pokój. Zeszła, żeby go zmiękczyć, osłabić jego czujność, zatrzymać, dopóki nie da jej wszystkich pieniędzy. Był na granicy obłędu i gdyby Lillian sama nie wspomniała o pieniądzach, nie dowiedziałby się, jak bardzo się mylił. W każdym razie wtedy nastąpił przełom. Lillian zaczęła mówić o pieniądzach, a było to tak odmienne od tego, czego się spodziewał, że poczuł się zawstydzony, na tyle zawstydzony, że słuchał jej w skupieniu.

– Dałeś mi prawie trzydzieści tysięcy dolarów. Pieniędzy codziennie przybywa, a im więcej ich jest, tym bardziej mnie one przerażają. Nie mam pojęcia, jak długo zamierzasz się bawić w świętego Mikołaja, ale uważam, że trzydzieści tysięcy starczy. Starczy aż nadto. Myślę, że pora przyhamować, zanim sytuacja wymknie się spod kontroli.

– Nie możemy przyhamować – wtrącił nieoczekiwanie dla samego siebie Sachs. – Dopiero zaczęliśmy.

– Nie wiem, czy dłużej dam radę.

– Na pewno. Jesteś najsilniejszą osobą, jaką znam. Po prostu nie przejmuj się, a wszystko będzie dobrze.

– Wcale nie jestem silna. Nie jestem silna, nie jestem dobra i kiedy mnie lepiej poznasz, pożałujesz, żeś tu w ogóle przyjechał.

– To, czy jesteś dobra czy nie, nie ma żadnego znaczenia. Pieniądze i tak ci się należą. Chodzi o sprawiedliwość.

Zaczęła płakać: siedziała patrząc prosto przed siebie i pozwalając łzom spływać po policzkach – nie wycierała ich, jakby sama przed sobą nie chciała przyznać się do płaczu. Był to płacz osoby dumnej, płacz znamionujący rozpacz, a jednocześnie opór i sprzeciw wobec tejże rozpaczy. Sachs z szacunkiem przyglądał się Lillian; bardzo dzielnie się trzymała. Póki nie zwracała uwagi na łzy i ich nie wycierała, w żaden sposób nie mogły jej upokorzyć.

Potem rozmowa przeszła w monolog; paląc jednego papierosa za drugim, Lillian opowiadała o sobie, o rzeczach, których żałowała i o które się obwiniała. To, co mówiła, było dla Sachsa w większości niezrozumiałe, ale nie chciał jej przerywać w obawie, żeby rozzłoszczona jakimś niewłaściwym słowem czy pytaniem zadanym w nieodpowiednim momencie znów nie zamknęła się w swojej skorupie. Przeskakiwała z tematu na temat. Najpierw mówiła o niejakim Franku, potem o jakimś facecie, który miał na imię Terry, a po chwili opowiadała o ostatnich latach małżeństwa z Dimaggio. Następnie wspomniała coś o policjantach, którzy przepytywali ją, kiedy znaleziono ciało jej męża, ale zanim skończyła wątek policyjny, zaczęła Sachsowi opowiadać o swoich planach: zamierzała wyjechać z Kalifornii, zamieszkać w innym stanie, rozpocząć całkiem nowe życie. Prawdę rzekłszy, podjęła już tę decyzję, kiedy nagle pojawił się on, Sachs, i jej plany wzięły w łeb. Przestała jasno myśleć; nie wie, co się z nią dzieje. Ben spodziewał się, że Lillian będzie dłużej użalać się nad sobą, ale nie – przeszła na temat pracy i niemal z dumą zaczęła opowiadać o tym, jak doskonale sobie radziła po rozstaniu z Dimaggio. Zrobiła kurs i pracowała teraz jako dyplomowana masażystka, pozowała też do zdjęć ukazujących się w katalogach domów odzieżowych, słowem, odznaczała się dużą zaradnością. Nagle przerwała wątek, jakby to, o czym mówiła, nie było ważne, i z jej oczu znów pociekły łzy.

– Zobaczysz, wszystko się dobrze ułoży – powiedział Sachs. – To, co było złe, minęło bezpowrotnie, tylko ty jeszcze o tym nie wiesz.

Dzięki tej krzepiącej uwadze rozmowa zakończyła się optymistycznym akcentem. Chociaż nie stanęło na niczym, Lillian – wzruszona jego słowami otuchy – poczuła się znacznie lepiej. Zanim ruszyła na górę, uścisnęła go w podzięce za okazane serce, on zaś z całej siły musiał się powstrzymać, żeby nie odwzajemnić się gorętszym uściskiem. Ale i tak była to cudowna chwila, chwila prawdziwego ludzkiego kontaktu. Całując ją lekko w policzek, Sachs zdawał sobie sprawę, że pod szlafrokiem Lillian jest naga; zdawał sobie również sprawę, że cofnęli się do punktu wyjścia, że wszystko, co miało miejsce wcześniej, zostało wymazane.

Nazajutrz rano Lillian wyszła o tej samej porze co zwykle, czyli wtedy, gdy Sachs odprowadzał Marię do przedszkola. Ale tym razem po powrocie do domu znalazł w kuchni kartkę, która stanowiła jakby potwierdzenie jego najskrytszych, niedościgłych marzeń. „Dzięki za wczorajszy wieczór. XXX.” Podobało mu się, że podpisała się iksami zamiast imieniem. W listach iksy oznaczały całusy. Nawet gdyby postawiła je na kartce odruchowo, bez żadnych głębszych intencji, trzy iksy mogły znaczyć wiele różnych rzeczy. Na paczce zapałek, którą miała wczoraj przy sobie, reklamującej usługi erotyczne na telefon, też widniały w rogu trzy iksy; podniecała go myśl, że może Lillian podpisała się tak specjalnie, żeby wywołać odpowiednie skojarzenia.

Ośmielony kartką uczynił coś, czego nie powinien był robić. Wiedział o tym już wtedy, gdy przystępował do działania, wiedział, że traci głowę, że musi się wziąć w garść, ale nie potrafił nad sobą zapanować. Po wypełnieniu porannych obowiązków sprawdził w książce telefonicznej adres gabinetu masażu, w którym Lillian mówiła, że pracuje. Nawet nie dzwoniąc, żeby umówić się na wizytę, wsiadł do samochodu i pojechał na Shattuck Avenue w północnej części Berkeley. Chciał zaskoczyć Lillian: wejść do środka i przywitać się, jakby byli starymi przyjaciółmi. Jeśli akurat będzie wolna, poprosi ją o masaż. Tak, to doskonały pretekst, aby poczuć na skórze dotyk jej rąk. Mógłby się rozkoszować masażem, a gdyby zaczęły go dręczyć wyrzuty sumienia, zagłuszyłby je myślą, że przecież pomaga Lillian zarobić na życie. Nigdy nie miałem fachowo wykonanego masażu, powie jej; chciałbym zobaczyć, jak to jest. Bez trudu znalazł właściwy lokal, ale kiedy wszedł do środka i spytał siedzącą przy biurku kobietę o Lillian, ta odparła lodowatym tonem:

– Lillian Stern odeszła bez uprzedzenia na wiosnę i więcej się nie pokazała.

Tego się zupełnie nie spodziewał: wyszedł na ulicę, czując się oszukany, zraniony do żywego kłamstwem Lillian. Nie wróciła na noc do domu, z czego się nawet ucieszył; rad był, że zaoszczędziła mu kłopotliwego spotkania. W końcu cóż mógł jej powiedzieć? Nic. Gdyby wspomniał, co robił po południu, jego tajemnica wyszłaby na jaw – i jeśli miał u Lillian jakiekolwiek szanse, z pewnością by je zaprzepaścił. W sumie może lepiej się stało, że teraz odkrył prawdę, niż gdyby miał ją odkryć później. Powiedział sobie, że w przyszłości musi bardziej uważać, powściągnąć emocje. Żadnych impulsywnych gestów. Żadnych uniesień i porywów. Była to potrzebna nauczka i miał nadzieję, że nigdy jej nie zapomni.

Oczywiście zapomniał. Nie po latach, ale już nazajutrz. Tak samo jak poprzednio, był późny wieczór. Tak samo jak poprzednio, położył dziewczynkę do łóżka, a sam wyciągnął się na kanapie, tym razem jednak nie spał – leżał czytając jedną z książek Lillian o reinkarnacji. Zdumiewało go, jak można interesować się takimi bzdurami. Czytał ze złośliwą satysfakcją, studiując uważnie każdą stronę, zupełnie jakby książka świadczyła o głupocie Lillian, o jej przerażającej płyciźnie intelektualnej. Po prostu była ignorantką, osobą o ptasim móżdżku, podatną na wszelkie mody i nowinki, więc jakże mógł oczekiwać, że ktoś taki jak ona zrozumie kogoś takiego jak on, że choć w dziesięciu procentach pojmie, o co mu chodzi. Akurat zamierzał odłożyć książkę i zgasić lampę, kiedy drzwi frontowe się otworzyły i do domu weszła zarumieniona od alkoholu Lillian, ubrana w najbardziej obcisłą, najkrótszą czarną sukienkę, jaką kiedykolwiek widział na oczy. Niemal wbrew sobie uśmiechnął się. Wyglądała zachwycająco. Była tak piękna, że nie potrafił oderwać od niej wzroku.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Lewiatan»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Lewiatan» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Lewiatan»

Обсуждение, отзывы о книге «Lewiatan» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x