Paul Auster - Lewiatan

Здесь есть возможность читать онлайн «Paul Auster - Lewiatan» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Lewiatan: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Lewiatan»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Niewiarygodne perypetie Benjamina Sachsa, opisane przez jego przyjaciela Petera Aarona (obydwaj są pisarzami), to, jak często u Austera, ciąg przypadków odzwierciedlających bogactwo, złożoność i wieloznaczność ludzkiego życia, tym razem splecionych z realną, historyczną rzeczywistością. Lewiatan to nie tylko państwo-potwór pożerające swych obywateli, lecz zarazem sumienie prowadzące do samounicestwienia: sumienie "Ducha Wolności" wysadzającego w powietrze repliki nowojorskiej Statue of Liberty. Ben Sachs to kolejny Austerowski antybohater o psychice zagubionej w labiryncie świata.

Lewiatan — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Lewiatan», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Resztę poranka i wczesne popołudnie przeznaczał na różne pożyteczne zajęcia. Tak jak każda niepracująca amerykańska żona, robił zakupy, głowił się, które masło orzechowe najbardziej dziecku smakuje, zanosił brudy do pralni. Jeśli miał trochę wolnego czasu, to przed odebraniem Marii z przedszkola zaglądał do sklepu z zabawkami. A potem zjawiał się w przedszkolu z niespodzianką: raz była to lalka, kiedy indziej wstążka do włosów, książeczka, kredki, jojo, guma do żucia, przyklejane klipsy. Wcale nie chciał dziewczynki przekupić, po prostu w ten sposób okazywał jej swoją sympatię, a im lepiej Marię poznawał, tym bardziej się starał ją uszczęśliwić. Dotychczas miał niewielki kontakt z dziećmi, toteż zdumiewało go, ile pracy wymaga opieka nad nimi. Musiał się przestawić, przystosować wewnętrznie, ale gdy już złapał pewien rytm, gdy zrozumiał potrzeby dziewczynki, z radością je wszystkie zaspokajał, nie szczędząc przy tym wysiłku. Nawet kiedy Maria była w przedszkolu, nieustannie o niej myślał. Opieka nad nią była lekarstwem na samotność, sposobem na to, żeby przestać się rozczulać nad samym sobą.

Codziennie wkładał do zamrażarki tysiąc dolarów. Dla ochrony przed wilgocią banknoty znajdowały się w plastikowej torebce i za każdym razem gdy dorzucał kolejną ratę, sprawdzał, czy nic nie ubyło. Gotówka pozostawała nie tknięta. Minęły dwa tygodnie, a pieniędzy przybywało w tempie tysiąc dolarów dziennie. Sachs nie wiedział, co oznacza ten brak zainteresowania ze strony Lillian, ta dziwna obojętność wobec pieniędzy. Czy to, że nie chce mieć z nimi nic wspólnego i nie podobają się jej narzucone przez niego warunki? A może w ten sposób próbuje mu pokazać, że pieniądze są nieważne i że to nie z ich powodu pozwoliła mu u siebie zamieszkać? Obie interpretacje były logiczne, choć wzajemnie się wykluczające, toteż Sachs w dalszym ciągu nie wiedział, jak ma rozumieć całą sytuację, nie potrafił przeniknąć myśli Lillian.

Nawet coraz bliższa więź łącząca go z Marią zdawała się nie mieć wpływu na jej matkę. Widząc ich razem, Lillian ani nie okazywała zazdrości, ani nie uśmiechała się z aprobatą; nie robiła nic, co by można było w jakikolwiek sposób zinterpretować. Często kiedy wracała do domu, Sachs z Marią leżeli przytuleni na kanapie czytając książkę albo siedzieli w kucki na podłodze zajęci rysowaniem, albo przygotowywali przyjęcie dla dwóch tuzinów lalek; Lillian mówiła wtedy „dobry wieczór”, cmokała niedbale córeczkę w policzek, po czym szła na górę do swojego pokoju, przebierała się i szykowała do kolejnego wyjścia. Była jak widmo, jak piękna zjawa, która pojawia się i znika w nieregularnych odstępach czasu, nie zostawiając po sobie śladów. Sachs podejrzewał, że Lillian dobrze wie, co robi, że musi istnieć jakiś powód jej tajemniczego zachowania, ale nie przychodziło mu do głowy żadne satysfakcjonujące wyjaśnienie. Może po prostu kobieta wystawiała go na próbę, drażniła się z nim, bawiła w chowanego, żeby zobaczyć, jak długo Sachs to wytrzyma. Może chciała się przekonać, czy załamie się, czy też ma równie silną wolę jak ona.

Nagle, nie wiadomo dlaczego, wszystko się zmieniło. Któregoś dnia w środku trzeciego tygodnia Lillian wróciła do domu późnym popołudniem, niosąc torbę z zakupami, i oświadczyła, że dziś wieczorem ona ugotuje kolację. Była w doskonałym nastroju, tryskała humorem i trajkotała wesoło; różnica między poprzednim jej zachowaniem a obecnym była tak olbrzymia, że tylko jedno wytłumaczenie przyszło Sachsowi na myśl: musiała być pod wpływem narkotyków. Dotychczas ani razu nie usiedli w trójkę do posiłku – wspólna kolacja stanowiła niezwykły przełom, lecz Lillian zdawała się tego nie zauważać. Wygoniła Sachsa z kuchni i pracowała przez bite dwie godziny, przygotowując pyszne danie z baraniny i warzyw. Ben był pod wrażeniem jej kulinarnych zdolności, jednakże biorąc pod uwagę poprzednie dwa tygodnie, podejrzewał, że coś się za tym musi kryć. Czuł, że wspólna kolacja to jakaś pułapka, próba zaskoczenia go i znokautowania, i chociaż niczego bardziej nie pragnął niż przyłączyć się do ogólnej wesołości, nie potrafił się na to zdobyć. Siedział sztywny, skrępowany, nie wiedząc, co powiedzieć; opuścił go dotychczasowy pogodny, beztroski nastrój, w jaki na użytek Lillian świadomie starał się wprowadzić. Rozmowa toczyła się głównie między Lillian i Marią, Sachs natomiast przyglądał się im bez słowa, niczym ponurak, który patrzy spode łba i podpiera ścianę. Nienawidził się za takie zachowanie, a kiedy odmówił drugiego kieliszka wina, który mu Lillian zaproponowała, wręcz poczuł do siebie odrazę.

– Nie bój się – powiedziała kobieta, nie przejmując się odmową i napełniając kieliszek. – Przecież cię nie otruję.

– Wiem – odparł. – Ja tylko myślałem…

Przerwała mu, zanim zdążył dokończyć.

– Lepiej tyle nie myśl. Po prostu napij się, wyluzuj. Łyk alkoholu dobrze ci zrobi.

Nazajutrz wszystko wróciło do dawnego porządku. Lillian wyszła z domu raniutko, wróciła dopiero następnego dnia o świcie i przez resztę tygodnia prawie w ogóle się nie pokazywała. Sachs miał coraz większy mętlik w głowie. Niczego już nie był pewien i czuł, jak coraz bardziej przygniata go ciężar tej koszmarnej sytuacji. Zastanawiał się, czy jednak nie popełnił błędu. Może powinien był posłuchać Marii Turner? Może jego obecność tu nie ma sensu? Może powinien spakować manatki i wyjechać? Któregoś wieczoru przez wiele godzin rozmyślał o tym, czy nie oddać się w ręce policji. Przynajmniej skończyłaby się jego udręka. Zamiast wpychać pieniądze komuś, kto ich nie chce, może należało przeznaczyć je na adwokata? Może należało pomyśleć o przyszłości, o tym, jak uniknąć więzienia?

Tej samej nocy, kiedy zmęczony smętnymi rozważaniami próbował zasnąć na kanapie w salonie, nagle znów się wszystko odmieniło. Między dwunastą trzydzieści a pierwszą, gdy Sachs wolno zapadał w sen, na piętrze rozległ się tupot nóg. Uznawszy, że to pewnie Maria wędruje do łazienki, Ben ponownie zamknął oczy, ale nim zdołał zasnąć, usłyszał kroki na schodach. Nawet nie zdążył zrzucić koca i wstać ze swego prowizorycznego łoża, kiedy zapaliło się światło, zalewając silnym blaskiem cały pokój. Odruchowo przysłonił ręką oczy, a kiedy po chwili uniósł powieki, naprzeciw siebie ujrzał siedzącą w fotelu Lillian ubraną w szlafrok frotte.

– Musimy porozmawiać – rzekła.

Obserwował ją w milczeniu; wyjęła z kieszeni papierosa i przypaliła go zapałką. Z jej twarzy znikła wcześniejsza pewność siebie i wyraz zblazowania, z kolei w głosie pojawiła się obca dotąd nuta wątpliwości i wahania. Po chwili Lillian odłożyła zapałki na stolik stojący między fotelem a kanapą. Podążając za ruchem jej ręki, Sachs nagle przeniósł wzrok na krzykliwy zielony napis na różowym pudełku. Była to reklama usług erotycznych na telefon. I właśnie wtedy Sachs doznał olśnienia: zrozumiał, że wszystko na świecie jest ze sobą jakoś powiązane, że nic nie jest bez znaczenia.

– Nie chcę żebyś mnie dłużej uważał za potwora.

Od tych słów się zaczęło; potem w ciągu dwóch godzin Lillian powiedziała mu o sobie więcej niż w ciągu ostatnich kilku tygodni, a im dłużej mówiła, tym bardziej topniała w nim złość i żal, jaki do niej żywił. Bynajmniej nie było tak, że przeprosiła go za swoje dotychczasowe zachowanie, nie było też tak, że od samego początku wierzył w każde jej słowo, ale stopniowo, mimo rezerwy i nieufności, dotarło do niego, że jej jest równie ciężko jak jemu, że nie tylko ona go unieszczęśliwia, ale również on ją.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Lewiatan»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Lewiatan» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Lewiatan»

Обсуждение, отзывы о книге «Lewiatan» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x