Paul Auster - Lewiatan

Здесь есть возможность читать онлайн «Paul Auster - Lewiatan» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Lewiatan: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Lewiatan»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Niewiarygodne perypetie Benjamina Sachsa, opisane przez jego przyjaciela Petera Aarona (obydwaj są pisarzami), to, jak często u Austera, ciąg przypadków odzwierciedlających bogactwo, złożoność i wieloznaczność ludzkiego życia, tym razem splecionych z realną, historyczną rzeczywistością. Lewiatan to nie tylko państwo-potwór pożerające swych obywateli, lecz zarazem sumienie prowadzące do samounicestwienia: sumienie "Ducha Wolności" wysadzającego w powietrze repliki nowojorskiej Statue of Liberty. Ben Sachs to kolejny Austerowski antybohater o psychice zagubionej w labiryncie świata.

Lewiatan — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Lewiatan», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Zbliżając się do samochodu zabitego mężczyzny, Sachs zauważył, że toyota ma kalifornijskie tablice rejestracyjne. Niby nic ważnego, niemniej zdumiało go to odkrycie. Ciekaw był, ilu innych rzeczy nie zauważył wcześniej? Zanim wrócił na autostradę i ruszył na południe, zjechał z szosy i zaparkował w zacisznym, odosobnionym miejscu na skraju leśnego rezerwatu. Wokół nie było żywej duszy. Wysiadł z wozu, otworzył wszystkie drzwi, a następnie powoli, centymetr po centymetrze, zaczął przeczesywać wnętrze. Chociaż pracował z niezwykłą starannością, wyniki poszukiwań go rozczarowały. Na podłodze pod przednim siedzeniem znalazł kilka monet, kilka zmiętych opakowań po batonach, hamburgerach i po papierosach, stare bilety, ale na niczym nie figurowała nazwa jakiejś miejscowości ani w ogóle nic, co by wskazywało, kim był człowiek, którego zabił. Przejrzenie schowka na mapy przyniosło podobny rezultat; była tam firmowa książeczka obsługi toyoty, pudełko naboi kalibru 0.38 oraz nie tknięty karton cameli z filtrem. Pozostał do sprawdzenia bagażnik i kiedy Sachs wreszcie się do niego dobrał, okazało się, że to istna skarbnica informacji.

Znajdowały się tam trzy sztuki bagażu. Największa torba zabierała ubrania, kosmetyki, mapy. Na samym dnie, wsunięty do małej białej koperty, leżał paszport. Sachs rozpoznał faceta z lasu, chociaż na zdjęciu był bez brody. Obok zdjęcia widniały dane właściciela toyoty. Imię i nazwisko: Reed Dimaggio. Inicjał drugiego imienia: N. Data urodzenia: 12 listopada 1950. Miejsce urodzenia: Newark, stan New Jersey. Paszport wydano w San Francisco, w lipcu ubiegłego roku. Dalsze strony były puste, bez wiz i stempli kontroli granicznej. Sachsowi przemknęło przez myśl, czy przypadkiem paszport nie jest fałszywy. Zważywszy na to, co się stało w lesie, wydawało mu się niemal pewne, że Dwight nie był pierwszą osobą, którą Dimaggio pozbawił życia. A jeżeli Dimaggio był zawodowym mordercą, to istniała duża szansa, że miał lewe dokumenty. Z drugiej strony nazwisko Dimaggio – takie samo jak słynnego baseballisty, męża Marilyn Monroe – było zbyt nietypowe, żeby mogło być fałszywe. Musiało należeć do prawdziwej, konkretnej osoby. Nie mając więcej informacji, Sachs przyjął, że nosił je człowiek, którego zabił w lesie. Postanowił, że tak go będzie nazywał w myślach, dopóki nie dowie się o nim czegoś więcej.

Oprócz torby z ubraniem w bagażniku znajdowała się lśniąca stalowa walizka, w jakich fotoreporterzy noszą czasem sprzęt. O ile jednak torbę dało się otworzyć bez trudu, o tyle walizka była zamknięta na klucz. Sachs mocował się z nią przez dobre pół godziny; najpierw usiłował wyważyć zawiasy, potem walił w nie podnośnikiem i łyżką do opon. Ilekroć walizka podskakiwała, ze środka dolatywał metaliczny brzęk. Sachs podejrzewał, że są tam noże, broń palna, naboje, słowem: narzędzia pracy Reeda Dimaggio. Kiedy w końcu wieko puściło, mój przyjaciel zdumiał się niepomiernie, albowiem jego oczom ukazał się przedziwny miszmasz: szpule drutu, kilka budzików, śrubokręty, mikroprocesory, sznurek, plastelina, kilka rolek czarnej taśmy izolacyjnej. Ben brał do ręki każdą rzecz i oglądał dokładnie, próbując dociec, do czego to wszystko miało służyć, ale po przejrzeniu całej zawartości walizki, nadal nie potrafił nic sensownego wymyślić. Dopiero znacznie później, kiedy wrócił na autostradę i pędził w kierunku Nowego Jorku, skojarzył, że przecież są to materiały stosowane do konstrukcji bomby.

Trzecią sztuką bagażu była nieduża skórzana torba, jakich używają kręglarze. Miała czerwone, białe i niebieskie kieszenie, suwak i białą plastikową rączkę. Niczym szczególnym się nie wyróżniała, lecz z jakiegoś powodu wzbudzała w Benie największy strach i dlatego instynktownie zostawił ją na koniec. Mogła zawierać dosłownie wszystko. A biorąc pod uwagę, że należała do szaleńca, do mordercy, Sachs wolał nawet nie myśleć o tym, co znajdzie w środku. Po przejrzeniu pierwszych dwóch sztuk bagażu prawie nie miał odwagi zajrzeć do ostatniej torby. Zamiast się przekonać, czy obraz, jaki mu podsuwa wyobraźnia, jest prawdziwy, był niemal gotów wyrzucić torbę bez otwierania jej. Ale nie wyrzucił. W chwili gdy miał ją wyjąć z bagażnika i cisnąć w przydrożne krzaki, zamknął oczy, na ułamek sekundy się zawahał, po czym nagle jednym gwałtownym ruchem pociągnął za suwak.

W torbie nie było żadnej głowy. Nie było obciętych uszu, odrąbanych palców czy oberżniętych narządów. Były natomiast pieniądze. Nie trochę pieniędzy, lecz cała masa forsy, więcej, niż Sachs kiedykolwiek widział na oczy. Wypełniały skórzaną torbę po brzegi: grube pliki studolarówek obwiązanych gumkami, a w każdym ze czterdzieści czy pięćdziesiąt banknotów. Sachs oszacował, że w torbie znajduje się między sto sześćdziesiąt a sto sześćdziesiąt pięć tysięcy dolarów. W pierwszej chwili na widok forsy poczuł ulgę, ulgę i wdzięczność, że jednak jego obawy się nie potwierdziły. Ale kiedy przeliczył banknoty, doznał takiego szoku, że aż mu się w głowie zakręciło. Kiedy jednak liczył pieniądze po raz drugi, powoli zaczął się do nich przyzwyczajać. Jak mi później wyznał, właśnie to było najdziwniejsze: ta umiejętność szybkiego dostosowania się do nowej sytuacji. Zanim skończył drugie liczenie, niemal uważał pieniądze za swoje.

Zatrzymał papierosy, kij do softballu, paszport oraz forsę. Reszty się pozbył; zawartość torby z ubraniem i metalowej walizki rozrzucił po lesie. Kilka minut później walizkę i pustą torbę wepchnął do śmietnika na skraju miasta. Minęła już czwarta po południu, a on miał przed sobą jeszcze długą podróż. W Springfield w stanie Massachusetts zatrzymał się, żeby znów coś przekąsić; popijając kawę wypalił camela, po czym ruszył w dalszą drogę. Do Nowego Jorku dotarł tuż po pierwszej w nocy. Samochód porzucił w Brooklynie, na jednej z uliczek w pobliżu Gowanus Canal, na tak zwanej ziemi niczyjej, gdzie stały wielkie puste magazyny, wokół których krążyły stada chudych bezpańskich psów. Na wszelki wypadek obszedł toyotę, ścierając z niej odciski palców, ale była to chyba zbędna ostrożność. Skoro zostawił otwarte drzwi i kluczyk w stacyjce, mógł być pewien, że zanim nastanie poranek, samochód już dawno zniknie.

Do domu doszedł na piechotę, w jednej ręce niosąc skórzaną torbę z pieniędzmi, a w drugiej kij i karton papierosów. Na rogu Piątej Alei i President wetknął kij do pełnego pojemnika na śmieci, pomiędzy stosy gazet a skórki od arbuza. To była ostatnia rzecz, jaką miał do załatwienia. Od domu dzieliło go około półtora kilometra; idąc czuł, jak pomimo ogromnego zmęczenia ogarnia go coraz większy spokój. W domu była Fanny i wiedział, że kiedy ją ujrzy, zakończy się jego koszmar.

To wyjaśnia całe późniejsze zamieszanie. Scena, którą zobaczył po wejściu do mieszkania, kompletnie zbiła go z tropu, a był w takim stanie psychicznym, że nie potrafił zaakceptować najdrobniejszych nawet zmian. Umysł miał przeciążony, więc udał się do domu, do Fanny, bo był pewien, że tam wszystko będzie po staremu, że żona go wysłucha, pocieszy. Stąd zdumienie i szok na widok nagiej Fanny kotłującej się w łóżku z Charlesem. Poczuł, jak zalewa go fala upokorzenia; zdołał jedynie wyjąkać słowa przeprosin, po czym rzucił się do drzwi. Wszystko stało się tak nagle. Wprawdzie udało mu się opanować na tyle, że kiedy Fanny zawołała do niego z okna, odwrócił się i dał jej swoje błogosławieństwo, ale wiedział, że to tylko blef, ostatnia, dość kiepska próba zachowania twarzy. Bo w rzeczywistości miał wrażenie, jakby ziemia zapadła mu się pod nogami. Jakby wyrwano mu serce z piersi.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Lewiatan»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Lewiatan» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Lewiatan»

Обсуждение, отзывы о книге «Lewiatan» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x