Paul Auster - Lewiatan

Здесь есть возможность читать онлайн «Paul Auster - Lewiatan» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Lewiatan: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Lewiatan»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Niewiarygodne perypetie Benjamina Sachsa, opisane przez jego przyjaciela Petera Aarona (obydwaj są pisarzami), to, jak często u Austera, ciąg przypadków odzwierciedlających bogactwo, złożoność i wieloznaczność ludzkiego życia, tym razem splecionych z realną, historyczną rzeczywistością. Lewiatan to nie tylko państwo-potwór pożerające swych obywateli, lecz zarazem sumienie prowadzące do samounicestwienia: sumienie "Ducha Wolności" wysadzającego w powietrze repliki nowojorskiej Statue of Liberty. Ben Sachs to kolejny Austerowski antybohater o psychice zagubionej w labiryncie świata.

Lewiatan — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Lewiatan», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Wypadek zdarzył się czwartego lipca 1986 roku, w setną rocznicę wzniesienia Statuy Wolności. Iris ze swoimi trzema siostrami, z których jedna mieszkała w Tajpej, wyruszyła w sześciotygodniową podróż po Chinach, David wyjechał na dwutygodniowe kolonie do okręgu Bucks w Pensylwanii, a ja spędzałem lato w mieście, pracując nad nową powieścią i z nikim się nie widując. Zazwyczaj o tej porze Sachs siedział już w Vermont, lecz akurat w tym roku „Village Voice” zamówiło u niego relację z obchodów Dnia Niepodległości i Sachs postanowił nigdzie się nie ruszać, dopóki nie napisze artykułu. Trzy lata wcześniej posłuchał w końcu mojej rady i znalazł sobie agenta literackiego; była nim Patrycja Clegg, która mnie również reprezentowała. Tamtego wieczoru przyjęcie odbywało się właśnie w mieszkaniu Patrycji. Ponieważ z Brooklyn Heights doskonale można było obserwować pokaz sztucznych ogni, Fanny z Benem chętnie przyjęli zaproszenie. Ja też byłem zaproszony, nie zamierzałem jednak iść. Praca tak bardzo mnie pochłaniała, że nie miałem najmniejszej ochoty wychodzić z domu, ale kiedy Fanny zadzwoniła po południu i powiedziała, że oboje z Benem się wybierają, zmieniłem zdanie. Nie widziałem ich od ponad miesiąca, a ponieważ wkrótce mieli wyjechać na lato, uznałem, że to pewnie ostatnia okazja, aby pogadać z nimi przed jesienią.

Tak się złożyło, że prawie z Benem nie rozmawiałem. Kiedy się pojawiłem, wszyscy już się świetnie bawili; ledwo zdołałem przywitać się z Benem i zamienić z nim dwa słowa, gdy nas rozdzielono – po chwili on był w jednym końcu pokoju, ja w drugim. Zupełnym przypadkiem znalazłem się koło Fanny i wkrótce tak nas wciągnęła rozmowa, że oboje straciliśmy Bena z oczu. Wiedziałem, że Patrycja zaprosiła również Marię Turner, ale nigdzie w tłumie jej nie dostrzegłem. Dopiero po wypadku dowiedziałem się, że była na przyjęciu – że stała na schodach przeciwpożarowych, kiedy Ben stracił równowagę – ale wtedy panował taki chaos (wrzaski gości, karetki pędzące na sygnale, śpieszący się sanitariusze), że jej nie zauważyłem. Podczas tych kilku godzin poprzedzających wypadek bawiłem się znacznie lepiej, niż tego oczekiwałem. Nie dlatego, że tak bardzo podobało mi się przyjęcie, ale dlatego, że stałem koło Fanny, że znów z nią rozmawiałem, że mimo upływu tylu lat i tego, co między nami zaszło, nadal się przyjaźniliśmy. Prawdę mówiąc, tego wieczoru byłem w ckliwym nastroju, po głowie krążyły mi same sentymentalne myśli i pamiętam, jak w pewnym momencie spojrzałem Fanny w twarz i nagle, chyba po raz pierwszy w życiu, zdałem sobie sprawę, że nie jesteśmy już tacy młodzi, że lata lecą, czas ucieka. Może to z powodu wypitego alkoholu, lecz poczułem się tak, jakbym dokonał wielkiego odkrycia. Tym odkryciem było to, że się starzejemy i możemy liczyć wyłącznie na siebie, na nikogo więcej. Fanny i Ben, Iris i David – oto moja rodzina. Oto ludzie, których kocham i których dobro zawsze leży mi na sercu.

Wraz z innymi gośćmi przeszliśmy na dach budynku. Chociaż początkowo nie zamierzałem przyjąć zaproszenia Patrycji Clegg, w sumie cieszyłem się, że mam okazję obejrzeć pokaz sztucznych ogni. Wybuchy rozjaśniające niebo przemieniły Nowy Jork w widmowe miasto, w dodatku przeżywające oblężenie. Bawiło mnie to całe szaleństwo, ten nieustający huk, te barwne świetlne kule rozbryzgujące się po niebie, kolorowe iskry opadające poprzez gęste smugi dymu. Na lewo w zatoce wznosiła się w chwale Statua Wolności, oświetlona wspaniałym blaskiem reflektorów, na wprost widać było wieżowce Manhattanu, które wyglądały tak, jakby lada moment miały unieść się nad ziemię i bezpowrotnie odlecieć w dal. Siedzieliśmy z Fanny obok siebie, nieco za resztą gości, zapierając się piętami o lekko spadzisty dach, i gadaliśmy o różnych rzeczach. O przeszłości, o listach Iris z Chin, o Davidzie, o jej pracy w muzeum, o artykule Bena. Nie chcę z tego robić wielkiej sprawy, ale tuż przed jego upadkiem któreś z nas wspomniało o tym, jak w 1951 roku Ben wspinał się ze swoją matką na pochodnię Statuy Wolności. Skoro cały czas mieliśmy Statuę przed oczami, nic dziwnego, że przypomniała nam się tamta historia, a z drugiej strony to było straszne: ledwo przestaliśmy śmiać się na myśl o matce Bena lecącej przez wnętrze Statuy, kiedy Ben poleciał trzy piętra w dół. Nagle rozległ się przeraźliwy krzyk Agnes i Marii. To było tak, jakby samo wypowiedzenie przez nas słowa „upadek” spowodowało prawdziwy upadek i chociaż wiem, że nie ma bezpośredniego związku między tymi zdarzeniami, to jednak ilekroć wracam pamięcią do tej nocy, zawsze przechodzą mnie ciarki. Nadal dźwięczy mi w uszach przeraźliwy krzyk obu kobiet, nadal widzę też wyraz strachu, który pojawił się na twarzy Fanny, w chwili gdy ktoś zawołał Bena; tak, do dziś pamiętam strach wyzierający z jej oczu, podczas gdy na niebie rozbłyskały ognie, rzucając barwne refleksy na jej twarz.

Karetka zabrała nieprzytomnego Bena do szpitala na Long Island. Chociaż odzyskał przytomność po niecałej godzinie, lekarze trzymali go w szpitalu prawie dwa tygodnie, robiąc mu liczne badania, żeby wykluczyć trwałe uszkodzenie mózgu. Zapewne wcześniej wypisano by go do domu, gdyby nie to, że przez dziesięć dni nie odzywał się słowem do nikogo, ani do Fanny, ani do mnie, ani do Marii Turner (która wpadała każdego popołudnia), ani do lekarzy i pielęgniarek. Gadatliwy, bez przerwy pytlujący Sachs nagle zamilkł, logiczne zatem wydawało się podejrzenie, że stracił zdolność mowy, że uderzenie w głowę spowodowało jakiś poważny uraz.

Był to koszmarny okres w życiu Fanny. Wzięła zwolnienie z pracy i całymi dniami przesiadywała w pokoju Bena, on jednak nie reagował na obecność żony, nie cieszył się z jej wizyt; często zamykał oczy i udawał, że śpi, a na uśmiech odpowiadał tępym spojrzeniem. Sytuacja, która sama w sobie była ciężka, stała się dla Fanny prawie nie do wytrzymania. Chyba nigdy nie widziałem jej tak zmartwionej, tak przybitej, tak potwornie nieszczęśliwej jak wtedy. Wizyty Marii tylko wszystko pogarszały. Fanny dorabiała do nich najróżniejsze pobudki, lecz naprawdę nie miała powodu być zazdrosna. Maria prawie nie znała Bena, a od czasu gdy się ostatni raz widzieli, minęło wiele lat. A dokładnie: siedem. Siedem lat temu Maria była u nich w domu na kolacji, po której zaczęła się ze mną spotykać. To, że pojawiła się na przyjęciu z okazji Dnia Niepodległości, nie miało nic wspólnego z Benem, Fanny czy ze mną. Została zaproszona przez bliską przyjaciółkę gospodyni, Agnes Darwin, która redagowała książkę o twórczości Marii. Upadek Bena z trzeciego piętra wstrząsnął Marią do żywego: przychodziła do szpitala powodowana strachem, troską, wewnętrznym przymusem. Ja o tym wiedziałem, ale Fanny nie miała pojęcia i denerwowała się, ilekroć ich drogi się krzyżowały. Świadom tego, że podejrzewa najgorsze, że wmówiła w siebie, iż za jej plecami Ben sypia z Marią, postanowiłem oczyścić atmosferę i któregoś popołudnia zaprosiłem obie panie na obiad do szpitalnej stołówki.

Okazało się, że tamtego wieczoru na przyjęciu Maria rozmawiała z Benem w kuchni. Ben był ożywiony, czarujący, opowiadał jej różne ciekawostki dotyczące Statuy Wolności. Kiedy niebo rozświetliły sztuczne ognie, zaproponował, żeby – zamiast tłoczyć się z innymi na dachu – wyszli przez okno w kuchni na schody przeciwpożarowe i stamtąd oglądali fajerwerki. Tak też zrobili. Maria nie miała wrażenia, że Ben za dużo wypił, ale w pewnym momencie, całkiem nieoczekiwanie, usiadł na żelaznej barierce, przerzucił nogi na drugą stronę i zaczął wymachiwać nimi w powietrzu. Maria podbiegła do Bena wystraszona i objęła go w pasie, żeby przypadkiem nie spadł. Usiłowała go przekonać, aby wrócił na podest, ale Ben roześmiał się i powiedział, żeby się nie martwiła. Właśnie wtedy Agnes Darwin weszła do kuchni i przez otwarte okno zobaczyła Marię i Bena. Byli do niej odwróceni plecami, a z powodu huku i wrzawy panującej na zewnątrz nie słyszeli za sobą kroków. Agnes, pulchna, energiczna kobieta, nieźle już podchmielona, wymyśliła sobie, że się do nich przyłączy. Trzymając w ręce kieliszek z winem, przecisnęła swoje okazałe kształty przez okno i stanęła na podeście. Niestety, lewy obcas zaklinował się jej w żelaznej kracie i kiedy próbowała go wyciągnąć, straciła równowagę i poleciała w stronę balustrady. Miejsca było niewiele, więc wpadła na Marię, uderzając w nią z impetem. Maria, zaskoczona nagłym ciosem w plecy, rozwarła ramiona, a wtedy Ben runął w dół. Tak po prostu, bez żadnego ostrzeżenia. Agnes wpadła na Marię, Maria na Bena i po chwili Ben poszybował w dół na głowę.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Lewiatan»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Lewiatan» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Lewiatan»

Обсуждение, отзывы о книге «Lewiatan» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x