Paul Auster - Lewiatan

Здесь есть возможность читать онлайн «Paul Auster - Lewiatan» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Lewiatan: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Lewiatan»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Niewiarygodne perypetie Benjamina Sachsa, opisane przez jego przyjaciela Petera Aarona (obydwaj są pisarzami), to, jak często u Austera, ciąg przypadków odzwierciedlających bogactwo, złożoność i wieloznaczność ludzkiego życia, tym razem splecionych z realną, historyczną rzeczywistością. Lewiatan to nie tylko państwo-potwór pożerające swych obywateli, lecz zarazem sumienie prowadzące do samounicestwienia: sumienie "Ducha Wolności" wysadzającego w powietrze repliki nowojorskiej Statue of Liberty. Ben Sachs to kolejny Austerowski antybohater o psychice zagubionej w labiryncie świata.

Lewiatan — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Lewiatan», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Jak mi wyznał, to, że po odzyskaniu przytomności do nikogo się nie odzywał, nie było świadomą decyzją z jego strony. Po prostu tak jakoś wyszło, a im dłużej milczał, tym większe miał wyrzuty, że przysparza innym zmartwień. Na pewno milczenie nie było spowodowane szokiem czy uszkodzeniem mózgu, ani jakąkolwiek dolegliwością fizyczną. Leżąc w szpitalnym łóżku, Sachs rozumiał wszystko, co do niego mówiono, i w głębi serca wiedział, że jest w stanie wypowiedzieć się na dowolny temat. Kluczowy moment nastąpił na samym początku, kiedy otworzył oczy i zobaczył obcą kobietę (pielęgniarkę, jak się wnet okazało), która przypatrywała mu się z uwagą. Po chwili usłyszał, jak kobieta informuje kogoś – a może mówiła do niego, nie był pewien – że wreszcie obudził się śpiący królewicz. Nawet chciał jej coś odpowiedzieć, ale w głowic miał mętlik, gonitwę myśli, w dodatku bolały go wszystkie kości, uznał więc, że jest zbyt słaby, aby wdawać się w rozmowę. Nigdy przedtem mu się coś takiego nie zdarzyło. Podczas gdy pielęgniarka, a potem jeszcze druga i lekarz, który do nich dołączył, stali pochyleni nad łóżkiem dopytując, jak się pacjent czuje, Sachs leżał zajęty własnymi myślami, szczęśliwy, że wyzwolił się od konieczności udzielania jakichkolwiek odpowiedzi. Sądził, że jest to sytuacja wyjątkowa, że więcej się nie powtórzy, ale powtórzyła się po raz drugi, trzeci, czwarty. Ilekroć ktoś się do niego zwracał, Sachs natychmiast odczuwał przemożną potrzebę milczenia. Z upływem dni stawał się coraz bardziej nieugięty w swoim postanowieniu, traktował je niemal honorowo, jak sekretne wyzwanie rzucone samemu sobie. Grzecznie słuchał, co inni do niego mówią, dokładnie ważył każde słowo, które wpadało mu do uszu, po czym zamiast odpowiedzieć, odwracał się na bok, zamykał oczy albo patrzył na mówiącego tak, jakby ten był powietrzem. Zdawał sobie sprawę, jak dziecinne i denerwujące jest jego zachowanie, lecz mimo to nie potrafił go zmienić. Lekarzami i pielęgniarkami się nie przejmował, wobec Marii, mnie czy innych przyjaciół nie poczuwał się do żadnego obowiązku. Największe wyrzuty miał oczywiście wobec Fanny i ze względu na nią kilka razy o mało się nie złamał. Na widok żony zawsze ogarniała go skrucha. Miał świadomość tego, jak okrutnie ją traktuje; własna postawa budziła w nim poczucie winy i obrzydliwego niesmaku. Czasami, kiedy leżał w łóżku walcząc ze swoim sumieniem, próbował się uśmiechnąć do Fanny, a ze dwa lub trzy razy poruszył nawet ustami i wydał z siebie kilka chrapliwych dźwięków, aby jej pokazać, że jak bardzo się stara, i uspokoić, że prędzej czy później odzyska mowę. Nienawidził się za te oszustwa, ale tyle rzeczy działo się w ciszy, za którą się skrył, że po prostu nie miał siły jej przerwać.

Wbrew temu, co sądzili lekarze, pamiętał każdy szczegół wypadku. Kiedy wracał myślą do tamtego wieczoru, wszystko z przerażającą klarownością stawało mu przed oczami: przyjęcie, Maria Turner, schody przeciwpożarowe, pierwsze chwile lotu, pewność co do własnej śmierci, sznur do wieszania bielizny, beton. Żadne z tych wspomnień nie było bledsze czy bardziej zatarte od innych. Wystarczało zaś jedno, by reszta spadała na niego z siłą potężnej lawiny. Całe wydarzenie od początku do końca jawiło mu się w wyrazistych barwach. Jednak coś dziwnego zaszło podczas upadku i Sachs czuł, że póki wspomnienia nie zbledną, musi je sobie dokładnie przemyśleć. Stąd jego milczenie. Nie tyle było ono odmową mówienia, co sposobem na to, aby zatrzymać przed oczami koszmar tamtej nocy – zatrzymać dopóty, dopóki nie doszuka się w nim jakiegoś sensu. Milczenie pozwalało mu zatopić się w kontemplacji, przeżywać wciąż na nowo chwilę upadku, może nawet na zawsze znieruchomieć w locie, zawisnąć pięć centymetrów nad ziemią, czekając w nieskończoność na moment apokalipsy.

Jak mi wyznał, nie miał zamiaru sobie niczego wybaczać. Jego wina była przesądzona, więc im mniej czasu poświęcał na jej roztrząsanie, tym lepiej.

– Kiedy indziej może szukałbym jakiegoś usprawiedliwienia. Bądź co bądź wypadki się przecież zdarzają. Każdego dnia i każdej godziny. Ludzie rozstają się z życiem w najbardziej nieoczekiwanych chwilach. Płoną żywcem w pożarach, topią się w jeziorach, wypadają z okien, giną w kraksach. Codziennie rano czyta się o tym w gazetach i tylko głupiec myśli, że jemu się nigdy nie przydarzy taka nagła i bezsensowna śmierć. Jednakże o moim wypadku nie zadecydował pech. Nie byłem ofiarą, jak ci inni nieszczęśnicy; byłem współwinny tego, co się stało, odegrałem czynną rolę. Nie mam prawa o tym zapominać, bo część odpowiedzialności spoczywa na mnie. Rozumiesz, co mam na myśli? Nie twierdzę, że flirtowanie z Marią Turner to zbrodnia. Co najwyżej głupi, żałosny wybryk. I gdyby chodziło o samo pożądanie, o samą pracę gruczołów płciowych, czułbym się jak kawał drania, ale o wszystkim bym do dziś zapomniał. Lecz moim zdaniem, seks miał niewiele wspólnego z tym, co się stało tamtego wieczoru. Do takiego właśnie wniosku doszedłem, kiedy leżałem w szpitalnym łóżku, nie odzywając się do nikogo. Gdybym po prostu chciał się dobrać do Marii Turner, czy stawałbym na głowie, żeby sprowokować ją do dotknięcia mnie? Istnieją dziesiątki mniej niebezpiecznych sposobów, żeby znaleźć się w objęciach obcej kobiety, setki bardziej skutecznych metod, którymi można osiągnąć identyczny rezultat. A ja postanowiłem zabawić się w śmiałka, przelazłem przez barierkę… Boże, mogłem się zabić! I po co to wszystko? Po nic! Po to, żeby w ciemnościach poczuć dotyk Marii Turner. Zastanawiając się nad tym w szpitalu, zrozumiałem, że wszystko mi się kompletnie poprzestawiało. Że jest odwrotnie, niż sądziłem, zupełnie inaczej, niż mi się wydawało. Otóż celem moich kretyńskich wygłupów wcale nie była chęć zmuszenia Marii do tego, aby mnie objęła; celem była chęć narażenia życia. Maria Turner stanowiła jedynie pretekst; posłużyłem się nią, żeby usiąść na barierce, zawisnąć nad przepaścią. Pytanie brzmi: dlaczego to zrobiłem? Dlaczego ryzykowałem? Zadawałem je sobie setki razy dziennie; za każdym razem otwierała się gdzieś we mnie czarna otchłań i po chwili znów spadałem, leciałem głową w dół przez czarny mrok. Nie chcę dramatyzować, ale te dni spędzone w szpitalu należą do najgorszych w moim życiu. Zrozumiałem bowiem prawdę bezsporną, że tamtego wieczoru świadomie wystawiłem się na śmiertelne niebezpieczeństwo. Że nie chciałem dłużej żyć. Dokonałem tego odkrycia, kiedy leżałem pogrążony w milczeniu. Uzmysłowiłem sobie, że z jakiegoś powodu, który nadal pozostaje dla mnie zagadką, przelazłem przez balustradę po to, żeby się zabić.

– Byłeś pijany – powiedziałem. – Nie wiedziałeś, co robisz.

– Byłem pijany, ale dokładnie wiedziałem, co robię. Tylko nie wiedziałem, że wiem.

– Strasznie pokrętne rozumowanie. Czysta sofistyka.

– Nie wiedziałem, że wiem, ale alkohol dał mi odwagę do działania. Pomógł mi zrobić coś, co w głębi duszy zawsze chciałem zrobić, ale o tym nie wiedziałem.

– Wcześniej mówiłeś, że spadłeś, bo bałeś się pogładzić Marię po nodze. Teraz mówisz, że spadłeś naumyślnie. Albo tak, albo tak, Ben. Nie mogłeś tego zrobić niechcący, a zarazem z premedytacją.

– Tak właśnie było. Jedno doprowadziło do drugiego. Nie twierdzę, że to rozumiem, po prostu na swój sposób usiłuję ci wyjaśnić, jak doszło do wypadku. A prawda jest taka, że tamtego wieczoru chciałem z sobą skończyć. To pragnienie wciąż we mnie tkwi i muszę ci powiedzieć, że boję się go jak diabli.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Lewiatan»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Lewiatan» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Lewiatan»

Обсуждение, отзывы о книге «Lewiatan» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x