Paul Auster - Lewiatan

Здесь есть возможность читать онлайн «Paul Auster - Lewiatan» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Lewiatan: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Lewiatan»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Niewiarygodne perypetie Benjamina Sachsa, opisane przez jego przyjaciela Petera Aarona (obydwaj są pisarzami), to, jak często u Austera, ciąg przypadków odzwierciedlających bogactwo, złożoność i wieloznaczność ludzkiego życia, tym razem splecionych z realną, historyczną rzeczywistością. Lewiatan to nie tylko państwo-potwór pożerające swych obywateli, lecz zarazem sumienie prowadzące do samounicestwienia: sumienie "Ducha Wolności" wysadzającego w powietrze repliki nowojorskiej Statue of Liberty. Ben Sachs to kolejny Austerowski antybohater o psychice zagubionej w labiryncie świata.

Lewiatan — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Lewiatan», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Szczęśliwa? To chyba za dużo powiedziane.

– A więc żeby utrzymać nasze małżeństwo. Żeby zachować pewną równowagę. Te zmyślone historyjki pomagają. Nie pytaj, dlaczego, bo nie wiem; wiem tylko, że kiedy zaczynam je opowiadać, atmosfera między nami się oczyszcza. Myślałeś, że przestałem uprawiać fikcje, ale to nieprawda. Prawda jest taka, że moja publika skurczyła się do jednej osoby. Ale to mi nie przeszkadza, bo jedynie ta osoba się liczy.

– Sądzisz, że ci uwierzę?

– A ty sądzisz, że ta rozmowa jest dla mnie przyjemna? Niełatwo mi o tym wszystkim mówić, Peter. Ale próbuję, bo uznałem, że masz prawo wiedzieć.

– Powiedz mi, nigdy cię nic nie łączyło z Valerie Maas?

– To imię często pojawiało się naszych rozmowach. Valerie pracuje w redakcji jednego z pism, w którym czasem coś drukowałem. Dwa lata temu kilka razy wybraliśmy się wspólnie na obiad. To były spotkania czysto zawodowe. Omawialiśmy moje artykuły, plany na przyszłość, tego typu sprawy. Niestety, Fanny wbiła sobie do głowy, że zdradzam ją z Val. Nie twierdzę, że Val mi się nie podobała. Może w innej sytuacji rzeczywiście zacząłbym ją uwodzić. W każdym razie Fanny to wyczuła. Pewnie za często wspominałem w domu o Valerie, za bardzo chwaliłem ją jako redaktorkę. A prawda jest taka, że od pięciu czy sześciu lat Valerie mieszka z przyjaciółką i żadni mężczyźni jej nie interesują. Nawet gdybym chciał ją poderwać, nic by z tego nie wyszło.

– Nie powiedziałeś tego Fanny? – spytałem.

– Po co? I tak by mi nie uwierzyła. Kiedy sobie coś ubzdura, staje się głucha na wszelkie argumenty.

– Słuchając cię, można by pomyśleć, że to jakaś neurotyczka. A tak nie jest. Fanny jest jedną z najbardziej zrównoważonych i trzeźwo myślących osób, jakie znam.

– Owszem. Pod wieloma względami jest piekielnie silna. Ale sporo też wycierpiała, a kilka ostatnich lat nie należało do najłatwiejszych. Zrozum, kiedyś taka nie była. Pięć lat temu nawet nie wiedziała, że istnieje słowo „zazdrość”.

– Właśnie pięć lat temu ją poznałem. To znaczy pięć lat temu przedstawiłeś mi ją jako swoją żonę.

– I pięć lat temu lekarz powiedział jej, że nigdy nie będzie mogła mieć dzieci. Wtedy wszystko się zmieniło. Od dwóch lat chodzi na terapię, ale na razie niewiele to pomaga. Problem w tym, że czuje się nieatrakcyjna. Sądzi, że żaden mężczyzna nie mógłby jej pożądać ani kochać. I dlatego wyobraża sobie, że ją zdradzam. Myśli, że się na niej zawiodłem i w związku z tym postanowiłem ją ukarać. Kiedy ktoś się zwróci przeciwko sobie, trudno mu uwierzyć, że inni też nie są przeciwko niemu.

– Wcale tego po Fanny nie widać.

– Wiem, i to bardzo źle. Niechętnie opowiada o tym, co jej leży na sercu. Wszystko w sobie dusi, a kiedy w końcu się przełamuje, mówi tak, że ledwo można cokolwiek zrozumieć. To tylko pogarsza sytuację. Często cierpi, nie będąc tego świadoma.

– Aż do zeszłego miesiąca uchodziliście w moich oczach za idealne małżeństwo.

– Widzisz, jak to nigdy nic nie wiadomo? To samo myślałem o tobie i Delii, a wy co? Czasem trudno się połapać we własnym życiu, a co dopiero w cudzym.

– Ale Fanny wie, że ją kocham. Mówiłem jej to tysiące razy. Jestem przekonany, że mi wierzyła. Że nadal w to wierzy.

– Z pewnością. Dlatego w sumie cieszę się z tego, co się stało. Pomogłeś jej, Peter. Pomogłeś znacznie bardziej niż ktokolwiek inny.

– Co? Dziękujesz mi za to, że poszedłem z twoją żoną do łóżka?

– Dlaczego by nie? Może dzięki tobie Fanny znów uwierzy w siebie.

– Doktor Złota Rączka do usług. Naprawia rozpadające się małżeństwa, leczy zbolałe dusze, ratuje nieszczęśliwe związki. Wizyty domowe dwadzieścia cztery godziny na dobę. Wystarczy zadzwonić. Połączenie jest bezpłatne. Więc dzwońcie. Pan doktor czeka. Ofiaruje swe serce, nie żądając nic w zamian.

– Czujesz się dotknięty? Nie dziwię się – powiedział Sachs. – Wiem, że nie jest ci łatwo. W każdym bądź razie Fanny uważa, że jesteś najwspanialszym facetem pod słońcem. Nigdy nie przestanie cię kochać.

– Co nie zmienia faktu, że nadal chce być twoją żoną.

– Zbyt wiele nas łączy, Peter. Fanny i ja bardzo dużo razem przeszliśmy. Tego się nie da wykreślić.

– Więc co ze mną?

– Mam nadzieję, że będzie jak dawniej. Że pozostaniesz moim przyjacielem. Przyjacielem Fanny. Człowiekiem nam najbliższym.

– Czyli ciągniemy dalej jak gdyby nigdy nic? – spytałem.

– Tak, jeżeli tego chcesz. Jeżeli sądzisz, że to zniesiesz.

Nagle poczułem, że jestem na krawędzi łez.

– Dbaj o nią, Ben. Tylko tyle chcę ci powiedzieć. Dbaj o nią. Troszcz się o Fanny najlepiej jak umiesz, dobrze? Musisz mi to obiecać. A jak złamiesz słowo, chyba cię zabiję. Dopadnę cię gdziekolwiek będziesz i uduszę własnymi rękami.

Mówiąc to siedziałem ze spuszczonym wzrokiem, z całej siły próbując wziąć się w garść. Kiedy wreszcie podniosłem głowę, zobaczyłem, że Sachs intensywnie się we mnie wpatruje. Oczy miał poważne, minę zbolałą. Zanim zdołałem wstać od stolika, wyciągnął w moją stronę prawą dłoń i trzymał zawieszoną w powietrzu, dopóki jej nie uścisnąłem.

– Przysięgam – rzekł, odwzajemniając coraz mocniej mój uścisk. – Daję ci słowo.

Po rozmowie z Sachsem nie wiedziałem już, w co wierzyć. Fanny powiedziała mi jedno, Ben zupełnie co innego, a ich wersje wzajemnie się wykluczały – przyjmując jedną, należało odrzucić drugą. Poznałem dwa warianty prawdy, dwa krańcowo przeciwstawne punkty widzenia, które nawet przy najwytrwalszych próbach ich połączenia nigdy się nie zejdą, nie utworzą jednego obrazu. Najgorsze było to, że obie historie wydawały się równie przekonujące. Skołowaciały, pogrążony w otchłani smutku, z której przez kilka miesięcy nie mogłem się wydobyć, nie potrafiłem opowiedzieć się za którąkolwiek. Nie sądzę, żeby chodziło o kwestię lojalności, o sam wybór między Fanny a Benem (choć zapewne musiało to odgrywać jakąś rolę); trudność raczej polegała na tym, że moim zdaniem obydwoje mówili prawdę. Może nieobiektywną, może zabarwioną emocjami, lecz mimo to prawdę. Żadne z nich nie zamierzało mnie zwieść ani świadomie okłamać. Po prostu nie istniała prawda uniwersalna. Nie istniała dla nich, dla mnie, dla nikogo. Toteż nie miałem kogo obwiniać ani kogo bronić, mogłem jedynie współczuć. Tyle lat darzyłem oboje szacunkiem, więc nic dziwnego, że to, czego się teraz o nich dowiedziałem, tak bardzo mnie zabolało. Ale byłem zawiedziony nie tylko Fanny i Benem, byłem również zawiedziony sobą oraz światem jako takim. Zrozumiałem, że nawet najsilniejsi bywają słabi, najmądrzejsi okazują się czasem głupi, a najdzielniejszym brakuje odwagi.

Nie mogłem dłużej unikać Sachsa. Był tak szczery podczas naszego ostatniego spotkania, z taką otwartością oferował mi nadal swoją przyjaźń, że nie potrafiłem odwrócić się do niego plecami. Mylił się jednak sądząc, że to, co zaszło podczas jego wyjazdu, niczego między nami nie zmieni. Wszystko się bowiem zmieniło, a nasza przyjaźń straciła niewinność. Z powodu Fanny wtargnęliśmy nawzajem w swoje życie, naznaczyliśmy je swoją obecnością; to, co kiedyś było piękne i proste, stało się mętne i zawiłe. Powoli Ben i ja przyzwyczailiśmy się do nowego układu, ale z Fanny jakoś nie umiałem sobie poradzić. Trzymałem się od niej na odległość, widywałem się z samym Sachsem, wykręcałem się, ilekroć zapraszał mnie do domu. Wprawdzie pogodziłem się z tym, że Fanny należy do Bena, wolałem jednak nie ryzykować spotkania z nią. Ona chyba rozumiała moje opory, bo chociaż ciągle przekazywała mi przez Bena pozdrowienia, w żaden sposób mi się nie narzucała. Zadzwoniła dopiero sześć czy siedem miesięcy później, w listopadzie. Właśnie wtedy zaproponowała, abym przyjechał do Connecticut, gdzie mieszkała matka Sachsa, i spędził z nimi Święto Dziękczynienia. W ciągu pół roku, które minęło od zakończenia naszego romansu, zdołałem w siebie wmówić, że i tak nic by z tego nie wyszło, że nawet gdyby Fanny porzuciła męża i zamieszkała ze mną, nigdy nie stworzylibyśmy szczęśliwej rodziny. Oczywiście to była fikcja; nie miałem pojęcia, jak by się sprawy potoczyły naprawdę. Ale dzięki tej fikcji udało mi się przetrwać kilka miesięcy i nie zwariować, więc kiedy nagle usłyszałem w słuchawce głos Fanny, uznałem, że czas najwyższy na konfrontację. I tak wraz z Davidem wybrałem się do Connecticut i spędziłem cały dzień w towarzystwie Fanny i Bena. Nie był to najcudowniejszy dzień w moim życiu, ale przeżyłem go i nie załamałem się. Wprawdzie stare rany pootwierały się i troszkę krwi z nich pociekło, lecz kiedy wróciłem do domu, niosąc w ramionach śpiącego synka, zdałem sobie sprawę, że nadal jestem w jednym kawałku.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Lewiatan»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Lewiatan» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Lewiatan»

Обсуждение, отзывы о книге «Lewiatan» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x