Marc Levy - A Gdyby To Była Prawda…

Здесь есть возможность читать онлайн «Marc Levy - A Gdyby To Była Prawda…» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

A Gdyby To Była Prawda…: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «A Gdyby To Była Prawda…»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Co można zrobić z siedzącą w waszej szafie nieznajomą kobietą? Poprosić, żeby sobie poszła? Ale to nie takie proste, zwłaszcza dla przystojnego architekta, Arthura. Bo, po pierwsze, ta kobieta jest młoda i czarująca, po drugie, twierdzi, że jej ciało znajduje się zupełnie gdzie indziej – leży pogrążone w głębokiej śpiączce w szpitalu. Lauren uważa, że tylko Arthur może jej pomóc, jako jedyna osoba, która ją słyszy i widzi w cielesnej postaci. Chociaż zaintrygowany mężczyzna ma mnóstwo podejrzeń i wątpliwości, ostatecznie poddaje się urokowi ślicznego "ducha" i przyjmuje wyzwanie. Tymczasem lekarze, zniechęceni długą, daremną walką o życie pacjentki, planują eutanazję. Przerażony Arthur wykrada ze szpitala ciało ukochanej. Następuje seria nieoczekiwanych zdarzeń…

A Gdyby To Była Prawda… — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «A Gdyby To Była Prawda…», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Jest bardzo piękna, prawda? Zawsze myślałem, że będę bał się śmierci, a teraz widzę, że jest piękna.

Ujął dłoń matki, popatrzył na niebieskie żyłki rysujące się pod białą, delikatną skórą; zdawały się opowiadać historię jej życia, długą, barwną i burzliwą. Pochylił twarz, pogładził delikatnie jej policzek i pocałował wgłębienie dłoni.

Jakiż mężczyzna potrafiłby wyrazić pocałunkiem taką głębię miłości?

– Kocham cię, tak jak kochać potrafi tylko dziecko – szepnął. – Teraz pozostaniesz w sercu mężczyzny, do końca mego życia.

– Arthurze? – odezwał się Antoine.

– Tak?

– Napisała do ciebie list. Oto on. Teraz pozostawię cię samego.

Antoine wyszedł. Arthur powąchał kopertę i przez chwilę wdychał dobrze znany mu zapach, potem otworzył ją i wyjął list ze środka.

Mój duży Arthurze!

Wiem, że czytając ten list, w głębi duszy będziesz na mnie bardzo zły za ten paskudny kawał, który Ci zrobiłam. Arthurze, to już mój ostatni list; jest on jednocześnie testamentem miłości. Moja dusza odchodzi, a unosi ją szczęście, które mi dałeś. Życie jest cudowne, Arthurze, choć może dostrzegamy to dopiero wtedy, gdy odchodzi cichutko na paluszkach, a przecież można je kosztować każdego dnia.

Bywają takie chwile, że we wszystko wątpimy, ale wtedy, moje serce, nie opuszczaj nigdy rąk, nie rezygnuj. Od dnia, w którym przyszedłeś na świat, obserwowałam w Twoich oczach to szczególne światło, które tak Cię różniło od innych chłopców. Widziałam, jak upadasz i wstajesz, zaciskając zęby, kiedy inne dzieci zaczęłyby płakać. Ta odwaga jest Twoją siłą, ale jednocześnie słabością. Pamiętaj zawsze o tym – uczucia istnieją po to, by się nimi dzielić, siła i odwaga są jak dwa kije, które mogą zwrócić się przeciw temu, kto źle ich używa. Mężczyźni także mają prawo płakać, Arthurze, mężczyźni także znają uczucie rozpaczy.

Od tej chwili nie będzie mnie przy Tobie, nie będę mogła już odpowiadać na Twoje dziecięce pytania. Nadszedł czas, kiedy musisz stać się małym mężczyzną.

W tej długiej wędrówce, która Cię czeka, nie zgub gdzieś po drodze duszy dziecka, nigdy nie zapomnij marzeń, to one będą motorem Twoich poczynań, one też będą smakiem i zapachem Twoich poranków. Niedługo poznasz inną formę miłości, odmienną od tej, jaką żywisz do mnie. Kiedy nadejdzie ten dzień, podziel się nią z kobietą, która Cię pokocha; marzenia snute we dwoje stają się potem najpiękniejszymi wspomnieniami. Samotność jest jak ogród, w którym dusza usycha, a kwiaty przestają pachnieć.

Miłość ma cudowny smak, pamiętaj jednak, że trzeba dawać, aby dostać w zamian, pamiętaj, że trzeba być sobą, aby móc kochać. Skarbie, zdaj się na swój instynkt, bądź wierny swym uczuciom i żyj pełnią życia, bo masz je tylko jedno. Jesteś odtąd odpowiedzialny i za siebie, i za tych, których pokochasz. Bądź godny, kochaj i nie zatrać spojrzenia, które tak nas łączyło, gdy razem czekaliśmy na świt. Pamiętaj godziny wspólnego przycinania róż, obserwacji księżyca, uczenia się zapachu kwiatów, słuchania odgłosów domu, aby je zrozumieć. To są wszystko proste rzeczy, może już niemodne, ale to właśnie one nie pozwalają nam gorzknieć, obojętnieć, wypaczać sens tych magicznych chwil; pomagają zaś przeżyć życie w całym jego pięknie. Te chwile mają swoją nazwę, Arthurze, nazywamy je oczarowaniem. I tylko od Ciebie zależy, czy Twoje życie będzie takim właśnie oczarowaniem. To największy prezent, jaki możesz otrzymać w tej długiej podróży, w jaką właśnie wyruszasz.

Zostawiam Cię, mój mały mężczyzno. Pokochaj tę ziemię, jest taka piękna! Kocham Cię, mój duży syneczku, byłeś radością mojego życia. Wiem także, jak bardzo mnie kochasz, dlatego odchodzę spokojna. Jestem z Ciebie dumna. Twoja mama

Chłopczyk złożył list i wsunął go do kieszeni. Pocałował matkę w lodowate czoło. Przeszedł przez bibliotekę, dotykając palcami grzbietów książek. „Kiedy mama umiera, to jakby spłonęła biblioteka” – zwykła mówić. Wyszedł z pokoju zdecydowanym krokiem, tak jak go uczyła: „Mężczyzna, który odchodzi, nie powinien nigdy oglądać się za siebie”. Arthur poszedł do ogrodu, w powietrzu czuć było łagodną rześkość porannej rosy. Skierował się prosto do rozarium i przyklęknął.

– Ona odeszła, już nie przyjdzie przyciąć wam gałązek – powiedział. – Gdybyście mogły to wiedzieć i zrozumieć… Mam wrażenie, jakby na moje barki zwalił się straszny ciężar… Powiał lekki wiatr i poruszył płatkami róż, jakby chciał odpowiedzieć. Wtedy chłopiec zaczął płakać, ten jeden, jedyny raz. Antoine obserwował tę scenę, stojąc na progu domu.

– Och, Lili, odeszłaś od niego za wcześnie, o wiele za wcześnie – wyszeptał. – Teraz Arthur pozostał zupełnie sam i któż, prócz ciebie, potrafi wejść do jego świata? Jeśli możesz coś zrobić stamtąd, gdzie teraz jesteś, otwórz mu bramę do naszego świata. W głębi ogrodu rozległo się głośne krakanie kruka.

– O nie, Lili, tylko nie to – odpowiedział Antoine. – Nie jestem jego ojcem.

To był najdłuższy dzień w całym dotychczasowym życiu Arthura. Późnym wieczorem siedział na progu domu i milczeniem respektował ciszę tych ciężkich chwil. Antoine usiadł obok niego, ale także nie chciał rozmawiać. Słuchali odgłosów nocy, zatopieni we wspomnieniach, które wiązały się ze stojącym za ich plecami domem. W myślach chłopca poczęły krążyć nuty, tworząc muzykę, jakiej do tej pory nie znał: klucze wiolinowe układały się w rzeczowniki, półnuty – w przysłówki, pełne nuty – w czasowniki, a fermaty – w całe zdania, które jednak nie miały już żadnego znaczenia. – Antoine? – Tak, Arthurze? – Ona dała mi swoją muzykę.

Chwilę później chłopczyk zasnął w ramionach Antoine'a. Mężczyzna siedział nieruchomo, tuląc dziecko do siebie, i bał się poruszyć, by go nie zbudzić. Po jakimś czasie, kiedy nabrał pewności, że Arthur śpi głębokim snem, wziął go ostrożnie na ręce i zaniósł do domu. Lili odeszła zaledwie kilka godzin wcześniej, a jednak atmosfera domu była już zupełnie inna. Niedające się opisać dźwięki, zapachy, kolory – wszystko to zdawało się ulatniać, by zniknąć stąd na zawsze. – Trzeba to wyryć w naszej pamięci, utrwalić te chwile – mruczał Antoine, idąc w górę po schodach. Kiedy dotarł do pokoju Arthura, położył go na łóżku i, nie rozbierając, opatulił kocem. Delikatnie pogłaskał chłopca po włosach i wyszedł na palcach.

Przed śmiercią Lili wszystko zaplanowała. Kilka tygodni po pogrzebie Antoine pozamykał wszystkie pomieszczenia, zostawiając jedynie dwa pokoje na dole, w których miał spędzić resztę życia. Odwiózł Arthura na dworzec i wyprawił do szkoły z internatem, gdzie czekało już na chłopca zarezerwowane miejsce. Tam Arthur musiał dorosnąć sam. Szkoła była bardzo sympatyczna, nauczyciele godni szacunku, a czasem nawet przyjaźni. Lili z pewnością wybrała dla niego najlepsze miejsce. Nic w tym małym, zamkniętym świecie nie powinno go smucić. Ale przybywając tutaj, Arthur przywiózł ze sobą wszystkie wspomnienia, jakie pozostawiła mu matka i które wypełniły mu każdą cząsteczkę pamięci. Nauczył się podchodzić do życia z pogodą ducha. Przekazane przez Lili dogmaty pomagały mu tworzyć własną postawę wobec świata, gesty, logiczny sposób myślenia. Był pogodnym dzieckiem, jako młodzieniec zachował wszystkie pozytywne cechy charakteru. W tym okresie rozwinął się w nim niezwykły zmysł obserwacji. Gdy stał się młodym mężczyzną, nigdy nie okazywał zmienności nastrojów. Był niezłym uczniem, ani genialnym, ani miernym, stopnie miał zawsze nieco powyżej średniej. Wyjątek stanowiła historia. Z tego przedmiotu był naprawdę świetny i doskonale zdawał końcowe egzaminy, aż do uzyskania matury, którą zdał bez najmniejszego problemu. Po otrzymaniu świadectwa ukończenia szkoły został wezwany do dyrektorki, pani Senard. Opowiedziała mu, jak dwa lata przed śmiercią Lili przyjechała do szkoły. Wiedziała już, że jest nieuleczalnie chora, a jedynym pewnikiem był brak jakiejkolwiek nadziei. Tylko jednej rzeczy nie mogła przewidzieć: ile jeszcze jej czasu pozostanie. Lili spędziła w szkole wiele godzin, ustalając wszystkie szczegóły edukacji syna. Nauka została opłacona aż do końca studiów, a więc na wiele lat po osiągnięciu przez Arthura pełnoletności. Przed odjazdem matka powierzyła pani Senard wiele spraw i przedmiotów. Wśród tych ostatnich znalazły się klucze od domu w Carmelu, gdzie Arthur dorastał, a także od małego mieszkanka w mieście. Aż do tej pory było ono wynajęte, a teraz, po osiągnięciu przez niego pełnoletności, zostało zwolnione i mógł w nim zamieszkać od razu po maturze. Pieniądze z wynajmu wpływały regularnie na specjalnie w tym celu założone na jego nazwisko konto, na nim też ulokowano wszystkie pozostałe oszczędności matki. Przez lata zebrała się na rachunku spora suma pieniędzy, umożliwiająca ukończenie studiów, i nie tylko.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «A Gdyby To Była Prawda…»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «A Gdyby To Była Prawda…» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «A Gdyby To Była Prawda…»

Обсуждение, отзывы о книге «A Gdyby To Była Prawda…» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x