Manula Kalicka - Tata, One I Ja

Здесь есть возможность читать онлайн «Manula Kalicka - Tata, One I Ja» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Tata, One I Ja: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Tata, One I Ja»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Osadzona we współczesnych polskich realiach, a jednocześnie baśniowa opowieść o dwóch dziewczynkach wychowywanych przez samego ojca. Ciepła i krzepiąca – dowodzi, że nawet najtrudniejszy problem można rozwiązać, uciekając się do inteligencji i poczucia humoru. Zwariowane, dowcipne dialogi, niesamowite przygody, o których jednak się-wie-że-się-dobrze-skończą, osadzone w pejzażu podwarszawskiej miejscowości. Do tego przewijające się przez dom taty tabuny panienek, z których każda miałaby ochotę zostać na zawsze, ale nic-z-tego, i czuwająca nad dziewczynkami z Warszawy babcia Fredzia – niezrównana: mądra i szalona, złośliwa i serdeczna. Jak ta książka.

Tata, One I Ja — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Tata, One I Ja», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– To co zamierzasz?

– Będę bulił. Byłem głupi i, niestety, słusznie mnie trafiło.

– A Marta? Co jej powiesz?

– Jeszcze nie wiem. Muszę to przemyśleć.

Rano tatko wyglądał jak weteran wojny krymskiej, kompletnie zmarnowany. Pił chyba przez całą noc, i to wódkę, bo zobaczyłam dwie półlitrówki w koszu na śmieci.

Wkurzyłam się strasznie. Gdy opieprzałam rodzonego ojca, wzorem dla mnie była Fredzia. Powiedziałam mu:

– Zachowuj się z godnością. Czy mamy jeszcze znosić twój alkoholizm? Nie dosyć nam dostarczyłeś rozrywek?

Tatko, jak go postawić do pionu, jest bardzo zgodny. Zależy mu na nas i zawsze stara się jakoś wyprostować wpadki. Tym razem też. Popatrzył na mnie wzrokiem zbitego psa i zniknął w swoich apartamentach. Pojawił się po kilku godzinach, wyspany, wykąpany, ogolony i elegancki. Akurat wróciła z próby chóru Paulina i przywitała się z nami radośnie. Biedne dziecko, a może raczej szczęśliwe dziecko, nie zdawało sobie w ogóle sprawy z tragedii rozgrywającej się w domu.

– Przyjdziecie na nasz koncert kolęd do kościoła? Ty i Marta. Zawiadom ją, że w niedzielę o dziewiętnastej mamy występ. A może będzie ładniej, jak sama do niej za dzwonię? Daj mi numer.

– Hmm… Tak. Poczekaj. Wiesz, ja sam ją zaproszę. Jutro będę się z nią widział – wymruczał tatuś, okropnie zmieszany, i w ekspresowym tempie zmył się do basementu.

Biedny tatko! Nie jest mu lekko.

Rano następnego dnia był tak wściekły, że aż bałyśmy się do niego odezwać. Przy niedzielnym śniadaniu siedział zły, nadęty i nie odzywał się słowem. Paulina, zdziwiona, nie rozumiała, co się w ogóle dzieje. Tatko wrzucił w siebie jakąś bułeczkę, gwałtownie wstał i powiedział do mnie:

– Gdyby Bóg żył na ziemi, to ludzie powybijaliby Mu okna.

Po tej deklaracji wymaszerował z pokoju, zostawiając nas obie w stanie lekkiego stuporu.

Pierwsza oprzytomniała ze zdziwienia Paula i zażądała wyjaśnień:

– Co jest grane? Przecież widzę, że coś przede mną ukrywacie. Gadaj, Kara!

– Tak jak ty nic nie wiem.

– Łżesz jak pies.

– Nie. Naprawdę. Spadaj, mała! – powiedziałam i zbiegłam przed jej wścibskim spojrzeniem.

Kątem oka zauważyłam, że poszła do kuchni, pewnie przesłuchiwać Honoratę.

Koło południa zadzwonił do taty Turek. Długo konferowali przez telefon, a kiedy skończyli rozmowę, tatko był jak odrodzony. Uśmiechnięty, pomknął do barku i zaczął szukać szampana.

– Nie mamy na składzie – zakomunikowałam. – Co chcesz oblewać? Narodziny nowego potomka?

– Uratowany! Jestem uratowany! Nie będzie żadnego potomka.

– Jak to nie będzie?

– Będzie, ale nie mój to problem i nie mój potomek.

– Artur ci to powiedział?

– Tak, właśnie. Wyobraź sobie, że ona jest w siódmym, może ósmym miesiącu, a więc nie moje zmartwienie i nie moje dziecko.

– Skąd Artur to wie?

– Od swojego kumpla ginekologa, który był tak uprzejmy, że złamał dla nas tajemnicę lekarską.

– Nie bardzo rozumiem.

– To, kotku, proste jak drut. Chciała mnie wrobić nasza Andzia kochana. Poszła ze mną do lekarza, ale ja z nią nie wszedłem. Sama rozumiesz. Lekarz potwierdził ciążę. Myślałem, że to koniec. Ale Artur pogadał z nim wcześniej i teraz lekarz do niego oddzwonił, że jest na sto procent pewien, że to jeszcze nie dziewiąty miesiąc. A w takim razie to nie ja będę szczęśliwym tatusiem.

– No to masz farta.

– Jak cholera.

– Co dalej?

– Dalej? Nie można bić ciężarnej. Szkoda. O! Właśnie idzie od furtki, widzę ją przez okno. Z przyjemnością sobie z nią pogawędzę.

I pogawędził. Pokrzyczeli na siebie w piwnicy jeszcze przez czas jakiś. Potem Andżelika Florczak opuściła nasz dom i nasze życie. Mam nadzieję, że definitywnie. Miałyśmy potem z Fredzią trochę wyrzutów sumienia, że może u źródeł tej brawurowej akcji Andzi leżały nasze śliczne listy. Listy, w których tatko był najhojniejszym ojcem nieślubnych dzieci w Europie Środkowej. Pewnie nigdy się nie dowiemy prawdy, ale może to i lepiej. Grunt, że causa finita, jak powiedział Artur, czyli sprawa zakończona.

Kilka dni później zjawił się u mnie Molas z wczepioną w jego bok Sandrą. Postawiłam na stole browarek i zaczęliśmy gadanko. Mol pochwalił się, że ma w wieczorówie średnią 4,6 i po feriach rzuca zawodówkę. Potem zaczęliśmy planować sylwestra i Molasidło znowu zaproponowało swoją chatę.

– A twój stary? – spytałam. Wiedziałam, że jego tata poświęcił niedawno tekę ministra kultury na rzecz resortu rolnictwa.

– Pojechał do Meksyku z delegacją parlamentarną. Rozpoznawać będą warunki uprawy patatów, z myślą o przeniesieniu jej do Kotliny Kłodzkiej.

– Bardzo twórczy pomysł.

– Tak. Tatko powiedział, wyjeżdżając, że chyba rozumiem, że to jego obowiązek wobec wyborców i Polski. Dla tego nie powinienem się wściekać, że zostaję sam na wigilię i w sylwestra.

– Nie zostajesz sam, możesz przyjść do nas. Wiesz, że wszyscy cię uwielbiamy.

– Naprawdę? Mogę?

– Jasne. Prawdę mówiąc, brakowałoby ciebie przy naszym stole.

– Zaprosiłabym go do nas – wtrąciła Sandra – ale my wyjeżdżamy do babci.

– No, to jesteś zagospodarowany na święta, ale co z tym sylwestrem?

I zaczęliśmy knuć, jak zorganizować imprezę stulecia.

Zima tego roku okazała się zdecydowanie udana. Było mianowicie zimno, tak jak zimą być powinno. Proszę, jednak mam talent! Jestem poetką. Młody twórca ze mnie. To ta przyroda za oknem tak mnie poetycko nakręca. Ten kiczyk rodem ze szklanej kuli, gdzie widać sypiący na domki i drzewka śnieżek. Ja też, gdy stanęłam przy oknie i widziałam puchate drzewka, krzaczki i prószący na nie śnieg, robiłam się romantyczna i poezja, proszę, sama się tworzyła. Nie wiedziałam, że takie to proste. Wystarczy zamieszkać w Zalesiu i człowiek odkrywa w sobie nieznane możliwości. Na przykład umiejętność wybaczania.

Mama zadzwoniła w wigilijny poranek i zaświergotała radośnie do słuchawki. A ja co? Nic. Popatrzyłam przez okno i powiedziałam:

– Wesołych świąt! Mamo!

Jednym słowem, wybaczyłam. Mama, jak to mama, gadała, jaka jest szczęśliwa, przez pierwsze dziesięć minut, przez drugie mówiła, jaki Albert jest cudowny. Potem spytała, co u nas, ale zanim zdołałam powiedzieć, że jest okay, przerwała mi, bo jej się przypomniało, że Albert nas całuje. A potem powiedziała, że Albert wysłał nam bilety do Nairobi na dwudziesty drugi lutego i strasznie się cieszy, że będzie miał okazję pokazać mnie i Paulinie wszystkie tutejsze cuda. Albert się cieszył, nie mama. Piszę to wyraźnie, żeby nie było głupich nieporozumień. Ta miła wiadomość wyczerpała wszystkie możliwe tematy. Mama skończyła rozmowę, życząc nam szczęśliwych i wesołych świąt. Nawzajem, mamo! Nawzajem.

To były naprawdę bardzo szczęśliwe święta. Przy wigilijnym stole zasiadły Marta i pani Zosia. Okazało się, że rodzice Marty wyjechali na placówkę dyplomatyczną do Peru. Coś ta Ameryka Południowa pracuje na naszą korzyść, dostarczając nam miłych gości. Tak stwierdził Artur, gdy zobaczył, w jakim jesteśmy zestawie. Predzia z panią Zosią przywiozły pyszne jedzonko, jedna śliziki wileńskie, a druga karpia w galarecie. My jak zwykle przygotowałyśmy karpia w szarym sosie i pierogi z kapustą. Wszystko było doskonałe, po prostu perfekcyjne. A najszczęśliwsza chwila nastąpiła przed samą kolacją, gdy tatuś wstał i powiedział, że postanowili z Martą się pobrać. Co to była za radość! Ja cieszyłam się chyba bardziej niż sami państwo młodzi. A może i nie, bo oni też płakali ze szczęścia. Marta chlipała, Fredzia z Zosią chlipała, Honorata lała ślozy, a tata i Artur mieli spocone oczy, jak powiedziała Paulina, jedyna spokojna osoba w naszym gronie. Patrzyła na nas zdziwiona i nie rozumiała zupełnie, co się nam wszystkim stało. Taki potop! Mol też płakał, chyba dla towarzystwa. I to ma być moja cyniczna i zepsuta rodzina? Bohema, słodka bohema, jak lubi ją nazywać tatko? Ta banda płaczliwych osobników straciła w wieczór wigilijny prawo do dumnego tytułu. Tak oznajmił Artur i wzniósł toast za szczęście Tuni i Eryka. Ja spytałam, kiedy planują ślub, a tatko odpowiedział pytająco:

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Tata, One I Ja»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Tata, One I Ja» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Tata, One I Ja»

Обсуждение, отзывы о книге «Tata, One I Ja» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x