Manula Kalicka - Tata, One I Ja

Здесь есть возможность читать онлайн «Manula Kalicka - Tata, One I Ja» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Tata, One I Ja: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Tata, One I Ja»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Osadzona we współczesnych polskich realiach, a jednocześnie baśniowa opowieść o dwóch dziewczynkach wychowywanych przez samego ojca. Ciepła i krzepiąca – dowodzi, że nawet najtrudniejszy problem można rozwiązać, uciekając się do inteligencji i poczucia humoru. Zwariowane, dowcipne dialogi, niesamowite przygody, o których jednak się-wie-że-się-dobrze-skończą, osadzone w pejzażu podwarszawskiej miejscowości. Do tego przewijające się przez dom taty tabuny panienek, z których każda miałaby ochotę zostać na zawsze, ale nic-z-tego, i czuwająca nad dziewczynkami z Warszawy babcia Fredzia – niezrównana: mądra i szalona, złośliwa i serdeczna. Jak ta książka.

Tata, One I Ja — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Tata, One I Ja», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать
Manula Kalicka Tata One I Ja 2002 Basi która powiedziała A może - фото 1

Manula Kalicka

Tata, One I Ja

© 2002

Basi, która powiedziała:

„A może napiszesz śmieszne opowiadanie o miłości.

Jakieś cztery strony…”

Tatko wpadł do mieszkania jak burza. Włosy miał rozwiane i krzywo zapiętą koszulę. Spojrzał na mnie dzikim wzrokiem i wykrzyknął:

– Gdzie jest matka?!

– Dwadzieścia minut temu pojechała na lotnisko. Taksówką – odpowiedziałam przerażona.

Tata skrzywił się, zaklął szpetnie. Odwrócił się na pięcie i wybiegł. Jego kroki głucho dudniły na schodach.

Wrócił po niecałych dwóch godzinach. Wszedł do mieszkania, usiadł na krześle i zamyślił się. Potem potarł nos, popatrzył na mnie i na Paulę siedzące cichutko na kanapie, wykonał ruch, jakby sobie o czymś przypomniał, podszedł do Pauli, przytulił ją, mnie poklepał po ramieniu, wymamrotał coś w rodzaju: „Wszystko będzie dobrze” – i usiadł z powrotem.

Zapadł się w sobie. Znieruchomiał.

Wczesny zmierzch kładł się cieniem na przedmiotach w mieszkaniu. Pogrążaliśmy się w mroku. Panowała przeraźliwa cisza. Ile to trwało, nie wiem. Potem tata się ożywił.

– Jak się masz, Karolinko! Jak się spało? Śniadanko?

– Tak, chętnie – odpowiedziałam.

Tata pomknął do kuchni i zaczął grzebać w lodówce.

– No, co my tu mamy? O, serek jest! No tak, zapleśniały. Mleczko, mleczko będzie dobre… Było dobre, miesiąc temu. Co my tu jeszcze mamy, lakier do paznokci i krem. Wyśmienite! Co wolisz, Karola, lakier czy krem na śniadanie?

Stanęło na dżemie i chlebku, cokolwiek nieświeżym. Jadłyśmy z Paulinką, a kanapki rosły nam w ustach. Tatuś zrobił herbatki i usiadł koło nas.

– Nie martwcie się, dziewczynki – oznajmił. – Jakoś sobie poradzimy! – Znowu ten radosny ton.

Potem zaczął dzwonić.

– Ewa! – Ewa to nasza ciocia, siostra mamy. – Ewa! Słuchaj! Kasia wyjechała do Afryki… Tak, z panem Bajabongo… Tak, oczywiście, masz rację, to rozwinie jej osobowość, tak, rozszerzy horyzonty, tak, tak, tak… Tylko słuchaj, tak… Wiesz, zostawiła dziewczynki i jest jeden mały problem, bo, widzisz, ja nie mogę poświęcić im zbyt wiele czasu, te wyjazdy, sama rozumiesz, myślę, że dla ciebie byłoby to nowe doświadczenie, gdybyś się nimi trochę zajęła. Kasia wróci i przejmie opiekę. Ja będę cię oczywiście wspomagał… Co? Lecisz jutro do Indii medytować. Może byś to odwołała? Wiesz, dziewczynki… Niemożliwe, jak to niemożliwe?… Sam lama Awnapurthi. No, tak, sam rozumiem. Sony. Jasne, ucałuję. Pa! Ciocia was całuje, dziewczynki – zakomunikował.

– Jasne – odpowiedziałam.

Siedziałyśmy znowu z Paulą na kanapie i obserwowałyśmy rozwój wypadków. Tata zadumał się, ale po chwili znowu zaczął dzwonić. Iza, Jola, Krysia, imiona były różne, efekt ten sam. Koło pierwszej po południu zachrypł, a ja cichutko powiedziałam, że jesteśmy głodne. Tatuś stanął na wysokości zadania i zamówił pizzę na telefon. Potem się zamyślił, na długo, długo, wreszcie pękł i zawył. Naprawdę! Zawył. Ogólnie mówiąc, zaczął latać po mieszkaniu, ciskać przedmiotami i używać wyrażeń powszechnie przyjętych za nieparlamentarne. Wykrzykiwał przy tym: „Zrobiła to! Zrobiła to!” No i dorzucał jeszcze słowo na literę k”, ale może nie będę go przytaczać. Ktoś mógłby pomyśleć że nasz tatuś jest ordynarny, a to nieprawda. Używa tego typu wyrazów tylko w ostateczności i wtedy one rzeczywiście coś znaczą. Babcia Frytka też lubi sobie zakląć, ale w jej ustach przekleństwo brzmi tak, jakby smakowała coś wybornego lub na przykład delektowała się papierosem. Sama miałam ochotę zakląć w tym momencie, i to jakimś naprawdę grubym słowem.

Patrzyłyśmy na to, co tatko wyczyniał, w milczeniu. Potem wzięłam Paulę do naszego pokoju i zaczęłyśmy budować dom z lego. Drzwi zamknęłam.

Kiedy wyszłam po półgodzinie, tata się uspokoił i znowu wisiał na telefonie. Tyle że teraz słyszałam imiona: Krzysiek, Marek, Lech. Wymienieni panowie pojawili się wkrótce z dużymi zgrzewkami piwa. Zaczęła się burza mózgów, która szybko przerodziła się w bełkot i użalanie taty nad sobą przy wtórze basujących mu przyjaciół. Dokończyłyśmy z Paulą zimną pizzę i poszłyśmy spać.

Rano tatuś miał kaca; by wejść do ubikacji, trzeba było przestąpić Lecha, a z kuchni wystawały nogi Krzycha.

Zaczęłam myśleć o takim filmie o dwóch dziewczynkach z domu dziecka. Miały fajne przygody i w ogóle. Z drugiej strony oglądałam też i taki film, w którym dzieciom w bi-dulu było mało fajnie. Patrzyłam na płowe włoski Pauliny i widziałam oczami wyobraźni, jak tuli się do mnie we wspólnej sali domu dziecka, a koleżanki z rodzin patologicznych znęcają się nad nami i stroją sobie żarty. Czy nasza rodzina jest już rodziną patologiczną? Rozejrzałam się niepewnie. Nie wyglądało to wszystko najlepiej. Pogięte puszki po piwie, pety. Niedojedzone kawałki pizzy walały się wszędzie. Melina jak nic.

Panowie powoli się reanimowali, tata przepraszał za wczorajszą balangę.

– Wybacz, Karolciu, załamałem się, tąpnąłem – kajał się, Patrząc mi w oczy wzrokiem psa, który nasiusiał w salonie.

– Nie ma sprawy, tatku, ale trzeba zrobić jakieś zakupy i posprzątać.

– Tak, tak. Masz, dziecko, rację – odparł zafrasowany.

Pewnie, że mam.

Potem było wesoło, wszyscy rzucili się do sprzątania i rzeczywiście, kiedy koledzy taty wyszli, mieszkanie lśniło. A my zajadałyśmy pyszne omlety, osobiście przyrządzone przez Krzycha, który jest głównym wokalistą grupy Kabanos. Tata robi u nich za gitarę basową, dostawcę tekstów i kompozytora. Jednym słowem, prawdziwy z niego Leonardo. Oczywiście da Vinci, nie di Caprio. Dziewczyny w szkole oszaleją, jak się dowiedzą, że jadłam omlety produkcji samego Krzycha.

Później było ciekawie, ale już nie tak.

Pojechaliśmy do supermarketu, gdzie kupiliśmy taką ilość żarcia, że stado słoni afrykańskich ledwo by się z nim uporało. Następnie odbyliśmy naradę. Ja podjęłam się zmywania i opieki nad Paulą. Tata miał dostarczać pożywienie i sprzątać. Nikt nie wziął na siebie gotowania, ale tata powiedział, że znajdzie jakieś rozwiązanie. Jakoś to się zaczęło toczyć, kulawo, ale się toczyło. Ciągle nie było to tego, to owego. Pizza wychodziła mi nosem, potem znienawidziłam chińszczyznę.

– No problem – oznajmił tata i zaczął przynosić turecczyznę.

Próby Kabanosa odbywały się u nas lub chodziłyśmy z tatą do studia i było fajnie. Ale co będzie, gdy zacznie się szkoła? Wolałam nie myśleć. W każdym razie myśl o bidulu na razie zarzuciłam i nie podsuwałam jej tacie. Staruszek dbał o nas, jak mógł. Fredka się nie pojawiała, podobno źle się czuła, tylko dzwoniła i szczegółowo mnie wypytywała, co się dzieje. Potem przyjechała na kilka dni, gdy tata wyruszył w trasę. Jadłyśmy pyszne zupki i tęskniłyśmy za tatą. Za mamą też, ale byłyśmy na nią strasznie złe. Tego się dzieciom nie robi, tak uważam.

Tata wrócił, ale nie sam.

– To Violka – powiedział. – Będzie nam pomagała.

Wodziłyśmy wzrokiem po Violce – ja, Fredka i Paula – i nic nie rozumiałyśmy.

– Będzie nam pomagała? – wystękałam przerażona.

Violka miała czerwone włosy, nie rude, tylko czerwone, kolczyk w nosie, drugi nad brwią (w uchu nic nie miała), skórzaną kurtkę nabijaną ćwiekami i buciory na strasznie grubej podeszwie.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Tata, One I Ja»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Tata, One I Ja» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Tata, One I Ja»

Обсуждение, отзывы о книге «Tata, One I Ja» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x