Erich Remarque - Czas Życia I Czas Śmierci

Здесь есть возможность читать онлайн «Erich Remarque - Czas Życia I Czas Śmierci» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Современная проза, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Czas Życia I Czas Śmierci: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czas Życia I Czas Śmierci»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Historia żołnierskiego losu młodego Niemca, który nieoczekiwanie, w czasie klęski armii niemieckiej, dostaje urlop. Przepełniony nadzieją udaje się do kraju, do rodzinnego miasta, by szukać wytchnienia od nędzy, głodu, zimna i wszechobecnej śmierci frontu rosyjskiego. Czeka go z jednej strony ogromne rozczarowanie – jest bowiem świadkiem upadku swojej ojczyzny, a z drugiej niespodziewane szczęście – przeżywa wielką miłość. Pełen wątpliwości wraca na front, gdzie rozstrzygnie się konflikt między winą a poświeceniem.

Czas Życia I Czas Śmierci — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czas Życia I Czas Śmierci», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Francuz byłby z tego wszystkiego może jeszcze najlepszy – powiedział łysy. – Wedle ostatnich badań to są tylko półpodludzie.

– To zwyrodniali ludzie średniego gatunku. – Bas spojrzał na Graebera, który zauważył lekki uśmieszek na jego szerokiej twarzy.

Jakiś krzywonogi mężczyzna z zapadniętą klatką piersiową, który wędrował niecierpliwie po izbie, podszedł teraz do nich.

– My jesteśmy nadludzie – powiedział. – A wszyscy inni – pod-ludzie, to jasne; ale kto jest właściwie zwykłym człowiekiem?

Łysy zastanowił się.

– Szwedzi – powiedział po chwili. – Albo Szwajcarzy.

– Albo dzicy – oświadczył bas. – Tylko dzicy.

– Białych dzikusów nie ma już przecież – powiedział szczur.

– Nie? – Bas popatrzył na niego przenikliwie.

Graeber drzemał. Słyszał, jak tamci znów zaczęli mówić o kobietach. Niewiele o tym wiedział. Ojczyste teorie rasowe nie pasowały do jego wyobrażeń o miłości. Nie chciał kojarzyć tego pojęcia z myślą o doborze hodowlanym, drzewach genealogicznych i o zdolności rozrodczej. Jako żołnierz poznał tylko kilka prostytutek w krajach, w których walczył. Były tak samo rzeczowe, jak dziewczęta z Bund Deutscher Madel *, ale one przynajmniej traktowały miłość jako swój zawód.

Otrzymali z powrotem rzeczy i ubrali się. Nagle stali się znów strzelcami, frajtrami, feldfeblami i podoficerami. Mężczyzna z rosyjskim dzieckiem okazał się podoficerem. Bas również. Szczur był żołnierzem taborowym. Gdy spostrzegł, że tamci są podoficerami, wyniósł się cichaczem. Graeber obejrzał swój mundur. Był jeszcze ciepły i przesiąknięty odorem kwasu. Pod sprzączkami szelek znalazł kolonię zdechłych wszy. Były zagazowane. Wyskrobał je.

Zaprowadzono ich do baraku. Oficer polityczny wygłosił do nich przemówienie. Stał na podwyższeniu pod portretem fuhrera i wyjaśniał, że teraz, gdy udają się do ojczyzny, ciąży na nich szczególna odpowiedzialność. Nie wolno im opowiadać, co się dzieje na froncie, ani o stanowiskach, miejscowościach, oddziałach, ruchach wojsk i miejscach postoju. Wszędzie czają się szpiedzy. Należy więc bezwzględnie zachować milczenie. Gadulstwo będzie surowo karane. Niewłaściwa krytyka stanowi również zdradę kraju. Wojnę prowadzi fuhrer, on wie, co czyni. Sytuacja na froncie jest doskonała. Rosjanie są na wykończeniu, ponieśli niesłychane straty; przygotowuje się przeciwnatarcie. Wyżywienie jest pierwszorzędne, duch w wojsku wyśmienity. Raz jeszcze ich uprzedza, że podawanie jakichkolwiek nazw miejscowości lub rozmieszczenia wojsk stanowi zdradę stanu. Defetyzm także. Gestapo czuwa wszędzie. Wszędzie!

Oficer przerwał na chwilę, po czym innym już tonem oświadczył, że mimo nawału pracy fuhrer czuwa nad wszystkimi żołnierzami. Zarządził on, aby każdy urlopnik przywiózł ze sobą do ojczyzny prezent, W tym celu zostaną im wydane paczki żywnościowe. Należy je przekazać rodzinie w domu na dowód, że żołnierzom na froncie tak dobrze się powodzi, iż mogą nawet przywozić ze sobą podarunki. Kto otworzy paczkę w drodze i zje ją sam, będzie ukarany. Ujawni to kontrola na dworcach docelowych. Heil Hitler!

Stali na baczność. Graeber oczekiwał, że teraz zabrzmi Deutschland, Deutschland uber alles! i Horst-Wessel-Lied. Trzecia Rzesza bogata była w pieśni. Ale nic nie nastąpiło. Natomiast padł rozkaz:

– Kto jedzie do Nadrenii – trzy kroki wystąp!

Kilku żołnierzy wystąpiło przed front.

– Urlopy do Nadrenii zostały wstrzymane – oświadczył oficer. – Dokąd więc chcecie pojechać? – zwrócił się do najbliżej stojącego.

– Do Kolonii.

– Przecież właśnie wam powiedziałem, że Nadrenia jest zamknięta. Dokąd chcecie więc jechać?

– Do Kolonii – powtórzył żołnierz. – Jestem z Kolonii.

– Do Kolonii nie wolno, czy wy tego nie rozumiecie? Do jakiego innego miasta chcecie się udać?

– Do żadnego innego miasta. W Kolonii mam żonę i dzieci. Byłem tam ślusarzem. Moja karta urlopowa wystawiona jest do Kolonii.

– To widzę. Ale nie możecie tam jechać. Zrozumcież wreszcie! Kolonia jest chwilowo zamknięta dla urlopników!

– Zamknięta? – spytał były ślusarz. – Dlaczego?

– Zwariowaliście? Kto tu ma prawo pytać, wy czy władze?

Podszedł kapitan i szepnął coś oficerowi. Ten skinął głową.

– Urlopnicy jadący do Hamburga i Alzacji – wystąpić! – rozkazał teraz.

Nikt nie wystąpił.

– Nadreńczycy zostaną tutaj! Reszta – w miejscu w lewo zwrot! Ustawić się do odbioru paczek żywnościowych!

Znów czekali na dworcu. Po jakimś czasie dołączyli do nich Nadreńczycy.

– Co się stało? – spytał bas.

– Słyszałeś przecież.

– Nie puszczają do Kolonii? Dokąd więc teraz jedziesz?

– Do Rothenburga. Mam tam siostrę. Ale co będę robił w Rothenburgu? Przecież mieszkam w Kolonii. Co się stało w Kolonii? Dlaczego nie mogę tam pojechać?

– Uwaga! – powiedział jakiś żołnierz i wskazał na dwóch esesowców, którzy właśnie przechodzili skrzypiąc butami.

– Gwiżdżę na nich! Co będę robił w Rothenburgu? Gdzie moja rodzina? Była w Kolonii. Co się tam stało?

– Może twoja rodzina też jest w Rothenburgu.

– Na pewno nie. Tam nie ma miejsca. Zresztą moja żona i moja siostra nie znoszą się nawzajem. Co się stało w Kolonii?

Ślusarz patrzył bezradnie na pozostałych. Miał łzy w oczach. Jego grube wargi drżały.

– Dlaczego wy możecie jechać do domów, a ja nie? Po tylu latach. Co się stało? Co się stało z moją żoną i dziećmi? Najstarszy nazywa się Georg. Ma jedenaście lat. Co się stało?

– Słuchaj – odezwał się bas – nic na to nie poradzisz. Wyślij żonie telegram, niech przyjedzie do Rothenburga. Inaczej w ogóle jej nie zobaczysz.

– A podróż? Kto za nią zapłaci? I gdzie będziemy mieszkać?

– Jeśli tobie nie wolno jechać do Kolonii, to i twojej żony stamtąd nie wypuszczą – wtrącił szczur. – To murowane. Takie są przepisy.

Ślusarz otworzył usta, ale nic nie powiedział.

– Dlaczego nie? – spytał po chwili.

– Sam się zastanów.

Ślusarz rozejrzał się.

– Przecież wszystko nie może być zniszczone! To niemożliwe!

– Bądź zadowolony, że nie odesłali cię od razu z powrotem na front – powiedział bas. – I to mogło się zdarzyć.

Graeber przysłuchiwał się w milczeniu. Poczuł dreszcz, przeniknęło go wewnętrzne zimno. Znów podkradło się owo niepojęte i niesamowite, które na froncie długo wokół niego krążyło, nie dawało się uchwycić, umykało i znów powracało, patrzyło stugębnym, upiornym obliczem, nie mając w istocie żadnego. Spojrzał na szyny. Wiodły do ojczyzny, do bezpieczeństwa, do ciepła; tam wreszcie zazna spokoju, to jedyna nadzieja, jaka mu jeszcze pozostała. A teraz nagle znów poczuł, że “tamto" skrada się za nim, słyszał obok siebie jego niesamowity oddech i nie mógł go odpędzić.

– Urlop – powiedział żołnierz z Kolonii gorzko. – Taki ma być mój urlop? Co teraz?

Spoglądali na niego w milczeniu, jakby nagle ukazała im się jakaś ukryta w nim choroba. Był niewinny, lecz napiętnowany nieszczęściem, więc nieznacznie odsunęli się od niego. Byli zadowoleni, że nie ich to spotkało, ale sami jeszcze nie czuli się pewni – dlatego odsunęli się. Nieszczęście jest zaraźliwe.

Pociąg powoli wjeżdżał do hali. Był czarny i przysłonił resztę światła.

VI

Rankiem krajobraz się zmienił. Wyłonił się jasny z wiotkiej mgły porannej. Graeber siedział teraz przy oknie, przylgnąwszy twarzą do szyby. Widział ziemię uprawną i pola upstrzone jeszcze śniegiem, a pod nim czarne, równomierne bruzdy pługa i bladozielony połysk młodego zboża. Żadnych lejów od granatów; żadnych zniszczeń. Rozległa, płaska równina. Żadnych rowów strzeleckich; żadnych bunkrów. Kraj rodzinny.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Czas Życia I Czas Śmierci»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czas Życia I Czas Śmierci» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Czas Życia I Czas Śmierci»

Обсуждение, отзывы о книге «Czas Życia I Czas Śmierci» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x