Niestety rak jajnika jest trudny do wykrycia. Nawet U S G i tomograf komputerowy nie zawsze pomagają. U Tamary było widać tylko bardzo regularną torbiel. Nic nie wskazywało na raka. Dopiero w czasie pierwszej operacji chirurdzy zaczęli mieć podejrzenia, a później analizy laboratoryjne potwierdziły obecność komórek rakowych. W większości przypadków raka jajnika wykrywa się w zaawansowanym stadium. Typ III lub IV. Co nie rokuje wielkich szans. Istotne dla leczenia jest, czy chirurgom uda się usunąć raka z marginesem. Na szczęście u Tamary, dzięki doktor Deleuse i doktorowi Karamanowi, wszystko zostało usunięte. Później trzeba wybrać odpowiednią chemioterapię, aby zniszczyć komórki rakowe pozostałe w organizmie i zapobiec nawrotowi. Wybór zależy od typu raka. Lekarze próbują ustalić, w którym miejscu się wszystko zaczęło, gdzie po raz pierwszy pojawiły się komórki rakowe. Najlepiej wiedzieć jak najwięcej o wrogu.
U Tamary rak niestety nie został sklasyfikowany. Ale najważniejsze, że chemioterapia działa. Wszystko wygląda jak najlepiej. Wskaźnik jest niski. Tamara znosi chemioterapię bez większych skutków ubocznych. Generalnie jest w dobrej formie. Na razie nie chce wiedzieć więcej o chorobie. W Niemczech i w Belgii szukała tylko książek o ludziach, którzy przeżyli raka.
Tamara
26 stycznia 2000
Jestem w Zielonej Górze. Dzwonią ludzie, trzeba im jeszcze raz o tym wszystkim opowiadać, jeszcze raz przez to przejść. Spotkałam się z Dagmarą, kiedy się dowiedziała, popłakała się. Rozmawiałam przez telefon z Aśką i z Agatą. Dużo siedzę w domu, bo jestem przeziębiona, a za oknem pogoda ohydna. Katuję więc telewizję i mam już jej pomału dosyć.
W nocy nie śpię dobrze, co chwilę się budzę, długo po zgaszeniu światła nie mogę zasnąć. Ostatnio przyśnił mi się pająk. Myślałam, że to oznacza śmierć, i popłakałam się rano przy śniadaniu. Potem kupiłam sennik, a tam stoi, że to fortuna, pieniądze. Jestem przewrażliwiona, to oczywiste, coś boli mnie w prawym boku i zaraz myślę, że to przerzut. Jak tu sobie wyrobić pozytywne myślenie? To znaczy być silną, robić coś, zajmować się czymś pasjonującym. Wszyscy mówią, że jestem silna, a ja myślę, że jestem słaba, i boję się każdej chwili – i tego, co będzie, i tego, co mnie czeka. Najgorzej, gdy będzie bolało, ale przecież są tabletki przeciwbólowe.
Nie powinnam się martwić, tylko myśleć o pozytywnych rzeczach. Wyjdę z choroby, ułożymy sobie z Maćkiem życie, adoptujemy dzieci, będziemy wspaniałą rodziną. Albo mnie nie będzie. I oto pozytywne myślenie.
Macuś jest w Warszawie, załatwia różne rzeczy, musimy coś zrobić z mieszkaniem. Chciałabym, żeby wszystko się wyjaśniło, chciałabym wiedzieć, na czym stoimy.
Inny sen:
Wchodzę do sklepu, Rafał jest sprzedawcą jakichś rzeczy o niedobrej sławie, związanej z Diabłem. Martwię się o Rafała, siedzę, ale widzę, że on nie ma z tym nic wspólnego. Wstając, zostawiam po sobie czerwoną plamę krwi na krześle, na którym siedziałam.
29 stycznia 2000
Kocham!
Jesteśmy znowu w Niemczech u Maćków. Miałam zadzwonić jeszcze do ciebie, Asiu, ale ostatnie dni w Zielonej byty dosyć krótkie, musiałam załatwić wiele spraw. Pięć dni tylko, ale zobaczyłam rodzinkę i było naprawdę wesoło. Wszyscy bardzo się mną opiekowali, nawet Rafał, mój trzynastoletni brat, wychodząc któregoś dnia do szkoły zapytał, czy może wolałabym, żeby ze mną został. Jest bardzo dojrzały jak na swój wiek.
Wszystko wskazuje, że zostaniemy w Brukseli. Szkoda tylko, że was tam nie ma. Ale może jak Baśka podrośnie, to nas odwiedzicie. Całuję całą trójkę i do zobaczenia, bo prawdopodobnie jeszcze w lutym przyjedziemy do Warszawy zlikwidować mieszkanie.
Tam
6 lutego 2000
Tam,
Żałujemy ogromnie, że zostajecie na dalekim zachodzie – ale w dzisiejszych czasach podróży kosmicznych nie przeszkodzi to nam w kontaktach, no i jest tez Internet.
List, który dostałam od ciebie już dawno, sprawił, że przeczytałam Jednoroczną wdowę Iwinga. Dawno mi się tak dobrze niczego nie czytało, więc proszę cię o więcej recenzji. Kiedyś jeszcze na studiach odkryłam, że niektóre książki przeszkadzają v pomoczę do zdrowia – zachorowałam na jakąś głupią grypę i wzięłam się do Dostojewskiego – najpierw Idiota, potem Bracia Karamazow – no i kurde, nie mogłam wyzdrowieć, bo ogarniała mnie taka deprecha jesienna. To ty rosyjskich wielkich pisarzy lepiej nie czytaj.
A co teraz czytasz? jest pewnie u ciebie siostra, więc dużo czasu spędzacie razem. Dbaj o siebie i uważaj na głupie zarazki. Niedługo przyjdzie wiosna i świat będzie wyglądał inaczej.
Całuję was bardzo mocno – Asia
Sven
29 lutego 2000
Dzisiaj czwarta chemioterapia. Co trzy tygodnie chodzimy rano do tak zwanej kliniki dziennej. Jest to osobny oddział szpitala, gdzie odbywają się ambulatoryjne chemioterapie. Na szczęście nie ma tu wspólnej sali, gdzie podczas zabiegu wszyscy razem siedzą na fotelach, tylko dziesięć pokoików. Każdy może robić, co chce: czytać, oglądać telewizję albo spać. Zawsze te same pielęgniarki. Panuje przyjemna atmosfera. Tamara boi się tylko momentu, kiedy pielęgniarka szuka dobrej żyły – ma bardzo słabe żyły i niektóre już się nie nadają. Boli. Pojawia się doktor Bondue, który zbada Tamarę i powie, czy wszystko w porządku. Potem jadę do parlamentu. Koło drugiej Tamara już jest w domu. Tydzień po chemioterapii musi iść na pobranie krwi. Dwa dni później czekamy na doktora Bondue, który w swoim gabinecie podaje nam wysokość wskaźnika. Na razie wszystko jest w porządku.
W zeszłym tygodniu pojechaliśmy autobusem do Polski, aby zlikwidować warszawskie mieszkanie. Los zdecydował, że zostaniemy na jakiś czas w Brukseli. Powoli nasze życie wraca do względnej normalności. Tamara jest bardzo aktywna. Była u nas przez dwa tygodnie Ania, moja najbardziej ulubiona i jedyna szwagierka. Razem chodziły po sklepach, zwiedzały Brukselę, pojechały do Louvain, Gandawy i Brugii. Wieczorem Anię bolały nogi. Tamara nic.
W nowym mieszkaniu jest miejsce dla gości. W niedzielę przyjeżdża na parę dni Dagmara, niedługo odwiedzą nas następni. To dobrze, że Tamara ma towarzystwo. Na razie nie chce poznawać nowych ludzi. Nie czuje się dobrze w chustce, pod którą kryje łysą głową. Na szczęście takie chustki stały się akurat modne. Inne kobiety mają jednak brwi i rzęsy.
Jak zawsze chodzimy dużo do kina. Ale trzeba być ostrożnym. Dawniej nie zwracałem uwagi na to, jak często pojawia się w filmach motyw raka. Siedzimy sobie i nagle po godzinie ktoś z bohaterów choruje na raka. Proponuję, żebyśmy wyszli. Nie, Tamara chce zostać. Trzymam ją za rękę i jakoś udaje nam się przetrwać.
16 marca 2000
Cześć, Błoniarki,
Osiedliśmy na stale w Brukseli. Ulica Baboszewska nie istnieje, zwinęliśmy majdan. Wynajęliśmy tu mieszkanko, na poddaszu, cudownie, okna wychodzące na niebo. Naprawdę piękny nasz domek.
Wszyscy wpadają w zachwyt, że tyle tu światła, tyle okien i taki piękny widok, i w ogóle i w szczególe. Ja tez bardzo lubię to miejsce. Dobrze się czuję na moich metrażach, gdzie podłoga z belek, bieluteńkie ściany, widok na dachy innych domów, które lezą na wzgórzu. Więc wygląda to jak obraz zawieszony na ścianie. Nie to co nasza poprzednia komórka, we dwoje ściśnięci jak śledzie.
Wyniki mam dobre. We wtorek następna chemia. Nieeeee chcę! Ale muszę, nie ma wyjścia. Wyprawiam Svenkowi-mężykowi urodziny wielkie w piątek. Szkoda, że was nie będzie.
Całuję główki trzy – Tam
Читать дальше